Zauważam w sobie paranoje...
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Myślę, że twoja reakcja nie była paranoiczna tylko wyjątkowo ostrożna. Odnośnie tego co działo się w twojej głowie i co myślałaś, że on myśli, to nie wiem.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Też bym nie nazwał tego stricte paranoją, te obawy nie wydają mi się całkiem bezzasadne, szczególnie jak się w podróż bierze Milczenie owiec.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
- Enturie
- Posty: 493
- Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: poza zasięgiem sieci
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Sam fakt, że byłaś w stanie tego Holendra dopuścić do siebie.. Ja bym chyba tak nie potrafiła. Pytanie brzmi, czy rozmawiał też z innymi czy tylko z Tobą? Dobrze, że byłaś ostrożna.
I tak naprawdę nie możesz stwierdzić czy on jest wolny, czy myślał to, co myślisz. To chyba Twoja projekcja. Wiesz co w Tobie jest, czego się obawiasz, że zostanie ocenione, więc w pierwszym rzucie poczułaś, że on próbuje Ci to udowodnić. Tak w zasadzie, to nie jest istotne. Istotne jest to, co się samemu wypracuje i czy będzie się w stanie sięgać po własne marzenia.Bo jeśli jest się w stanie przezwyciężyć własny strach, to chyba właśnie jest jak taki krok w stronę bycia wolnym.
I tak naprawdę nie możesz stwierdzić czy on jest wolny, czy myślał to, co myślisz. To chyba Twoja projekcja. Wiesz co w Tobie jest, czego się obawiasz, że zostanie ocenione, więc w pierwszym rzucie poczułaś, że on próbuje Ci to udowodnić. Tak w zasadzie, to nie jest istotne. Istotne jest to, co się samemu wypracuje i czy będzie się w stanie sięgać po własne marzenia.Bo jeśli jest się w stanie przezwyciężyć własny strach, to chyba właśnie jest jak taki krok w stronę bycia wolnym.
► Pokaż Spoiler
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Czasami spotyka się ludzi z wyjątkową przenikliwością i intuicją... Oczywiście, że gro z moich domysłów to zwyczajna projekcja, ale w zasadzie on się dosiadł i pierwsze słowa, jakie wypowiedział, związane były z moim bieżącym, największym lękiem życiowym, co już samo w sobie mnie zaskoczyło. Może to przypadek, nie wiem. W każdym razie dobrze słyszeć, że to mogły być uzasadnione obawy a nie, że oszalałam, bo już naprawdę przez chwilę myślałam, że z moją głową jest nie w porządku. To nie zmienia faktu że po całym zajściu poczułam ogromne wyrzuty sumienia za całą ludzkość, że tak łatwo jest kogoś ocenić i skreślić. Ale wtedy na lotnisku przeważała myśl "nieważne, jaka jest prawda, najważniejsza jest ochrona siebie".Kapar pisze:Myślę, że twoja reakcja nie była paranoiczna tylko wyjątkowo ostrożna. Odnośnie tego co działo się w twojej głowie i co myślałaś, że on myśli, to nie wiem.
Hmm... chyba za bardzo Hiszpańska mentalność uderzyła mi do głowy. Z początku ciężko było mi się przyzwyczaić do tego, że pierwsza lepsza osoba podchodzi do Ciebie na ulicy i ucina sobie pogawędkę, dopiero po paru ''spławieniach'' takiej osoby Hiszpan z grupy wyjaśnił mi, że jest to odbierane bardzo niegrzeczne i że w ich kulturze jest to normalne, że nawet ''nieznajomi są przyjaciółmi". Tak więc siedząc sobie na ławeczce po prostu zaczęłam sobie rozmawiać, wciągnęła mnie rozmowa o jego życiu i chwilowo moja czujność była uśpiona.Enturie pisze:Sam fakt, że byłaś w stanie tego Holendra dopuścić do siebie.. Ja bym chyba tak nie potrafiła.
On sam tak twierdził. I sama widziałam tą jego wolność i nieskrępowanie...Enturie pisze:I tak naprawdę nie możesz stwierdzić czy on jest wolny, czy myślał to, co myślisz.
Tak więc chyba jestem o krok dalej, w kontekście całego wyjazdu ;)Enturie pisze:Bo jeśli jest się w stanie przezwyciężyć własny strach, to chyba właśnie jest jak taki krok w stronę bycia wolnym.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Intuicja i przenikliwość w dużej mierze polegają na zimnym odczycie i różnych ogólnikach. Żeby to ogarnąć nie trzeba znać naukowych podstaw tego zjawiska. Raczej nie trudno byłoby się domyślić kryminaliście, że prawi ludzie zazdroszczą im wolności i czują się zniewoleni.duplo pisze:Czasami spotyka się ludzi z wyjątkową przenikliwością i intuicją... Oczywiście, że gro z moich domysłów to zwyczajna projekcja, ale w zasadzie on się dosiadł i pierwsze słowa, jakie wypowiedział, związane były z moim bieżącym, największym lękiem życiowym, co już samo w sobie mnie zaskoczyło. Może to przypadek, nie wiem.
Może chciał Cię wyrwać na swoją zaradność i tajemniczość. Obstawiam, że kłamał i często podrywał dziewczyny z innych krajów. Jeszcze ta gadka o Bogu, więzieniu i wyższości empirii nad rozumem.
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Nie napisałam, o jaki lęk konkretnie chodzi. Nie, nic związanego z wolnością.Agon pisze:Raczej nie trudno byłoby się domyślić kryminaliście, że prawi ludzie zazdroszczą im wolności i czują się zniewoleni.
Wyrwać?...Agon pisze:Może chciał Cię wyrwać na swoją zaradność i tajemniczość. Obstawiam, że kłamał i często podrywał dziewczyny z innych krajów. Jeszcze ta gadka o Bogu, więzieniu i wyższości empirii nad rozumem.
Abstrahując od powyższego, trochę mnie przeraża mój mechanizm obronny projekcji. Jak z chwili na chwilę mogę zmienić nastawienie i obraz człowieka na podstawie swoich własnych odczuć...
Z początku wobec Holendra byłam życzliwa i przyjazna więc i wtedy byłam przekonana, że jest bardzo sympatycznym i godnym zaufania chłopakiem. Dopiero gdy poczułam wstręt do jego śpiworu i zaczęłam odczuwać negatywne sensoryczne bodźce, to moja głowa zaczęła napędzać bogaty, paranoiczny (lub faktyczny) scenariusz. W momencie ''zmiany wajchy''' nie kierowałam się żadnymi faktami, jedynie wewnętrznymi odczuciami.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
- Brat_Sofa
- Posty: 70
- Rejestracja: piątek, 3 października 2014, 03:02
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: (Tu1,Tu2,Tu3,Teraz)
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Mocna historia Duplo! Ja tam w ogóle nie dziwię się Twoim myślom, bo w moim umyśle też samoistnie się takie pojawiają- znaczy, jak można w jakiejś sytuacji wymyślić jakiś "spisek", to często go wymyślam. Tylko że moja reakcja na to różni się od Twojej, gdyż ja to zbywam humorem i "niezgodą na spiski" w stylu(gadając do siebie czy też do powietrza ) "Nie no, takie jaja akurat ze mnie sobie robią? Wszystko ukartowane jak w jakimś filmie? Bzdura, nie mogę się przejmować takimi niedorzecznościami, dość mam normalnych problemów." Ale najpierw przez chwilę to rozważam, także rozumiem że taka myśl może zostać. Nie wiem, czy potrafiłabyś spróbować podejść tak jak ja, czy może faktycznie musisz w jakiś bezpośredni sposób stawić czoła lękom?
No i w sumie też chyba mógłbym się czuć niepewnie z kimś spoza świata normalnych ludzi, np. bezdomnym (chociaż raz dałem się w pociągu namówić na picie wódy ("Z czerwoną kartką":D) dwóm ziomom którzy otwarcie gadali o więzieniu itp., dla Ciebie to pewnie makabryczna nieodpowiedzialność^^).
No i w sumie też chyba mógłbym się czuć niepewnie z kimś spoza świata normalnych ludzi, np. bezdomnym (chociaż raz dałem się w pociągu namówić na picie wódy ("Z czerwoną kartką":D) dwóm ziomom którzy otwarcie gadali o więzieniu itp., dla Ciebie to pewnie makabryczna nieodpowiedzialność^^).
5w4 sx/sp, LII
It's time to work a little harder.
It's time to work a little harder.
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Ja tam się wcale Duplo nie dziwię, że tak zareagowała. Może zabrzmię jak ktoś, kto ocenia ludzi po pozorach ale sam kiedyś się przejechałem na paru osobach, które z początku wydawały się bardzo ogarnięte życiowo, nawet za bardzo jakby były ponad tymi wszystkimi "owieczkami matrixa".
Już sam fakt, że typ siedział w kiciu powinien dać Ci do myślenia, że to nie jest człowiek, z którym jest Ci po drodze. Czy była to Twoja projekcja, czy rzeczywiście było coś na rzeczy - nigdy się tego pewnie nie dowiesz, ale lepiej być przesadnie ostrożnym niż przesadnie otwartym. Gościu wygląda na zwykłego cwaniaczka, a taki doskonale wie co ma powiedzieć i jak się zachować żeby być odebrany we właściwy sposób, tak więc pewnie Twoja podejrzliwość właśnie uratowała Ci skórę.
Już sam fakt, że typ siedział w kiciu powinien dać Ci do myślenia, że to nie jest człowiek, z którym jest Ci po drodze. Czy była to Twoja projekcja, czy rzeczywiście było coś na rzeczy - nigdy się tego pewnie nie dowiesz, ale lepiej być przesadnie ostrożnym niż przesadnie otwartym. Gościu wygląda na zwykłego cwaniaczka, a taki doskonale wie co ma powiedzieć i jak się zachować żeby być odebrany we właściwy sposób, tak więc pewnie Twoja podejrzliwość właśnie uratowała Ci skórę.
Podobno 1w9 LIE
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Niestety, raczej nie potrafiłabym oddzielić się od swoich myśli, jak Ty. Z jednej strony na bieżąco sobie racjonalizuję, że wymysły mojej głowy to bzdura i nawet bawi mnie ich absurd, ale z drugiej strony ponad racjonalnym rozumem przeważają emocje (w tym przypadku lęk) i wszystkie swoje działania podporządkowuję właśnie tym emocjom. Ale zawsze można pośmiać się po fakcie ;)Brat_Sofa pisze: Ale najpierw przez chwilę to rozważam, także rozumiem że taka myśl może zostać. Nie wiem, czy potrafiłabyś spróbować podejść tak jak ja, czy może faktycznie musisz w jakiś bezpośredni sposób stawić czoła lękom?
A to Ci dopiero zaskoczenie :DBrat_Sofa pisze:No i w sumie też chyba mógłbym się czuć niepewnie z kimś spoza świata normalnych ludzi, np. bezdomnym (chociaż raz dałem się w pociągu namówić na picie wódy ("Z czerwoną kartką":D) dwóm ziomom którzy otwarcie gadali o więzieniu itp., dla Ciebie to pewnie makabryczna nieodpowiedzialność^^).
Masz rację, fakt kiciowatej przeszłości jest mocnym argumentem, by zachować ostrożność. Boli mnie jednak to, że często potrafię miewać podobne podejrzenia wobec osób, które w żaden sposób mi nie zagrażają, nie mam wyczucia komu mogę ufać a komu nie, więc zapobiegawczo nie ufam nikomu i przez to wiele tracę :(Paweu pisze:Już sam fakt, że typ siedział w kiciu powinien dać Ci do myślenia, że to nie jest człowiek, z którym jest Ci po drodze. Czy była to Twoja projekcja, czy rzeczywiście było coś na rzeczy - nigdy się tego pewnie nie dowiesz, ale lepiej być przesadnie ostrożnym niż przesadnie otwartym. Gościu wygląda na zwykłego cwaniaczka, a taki doskonale wie co ma powiedzieć i jak się zachować żeby być odebrany we właściwy sposób, tak więc pewnie Twoja podejrzliwość właśnie uratowała Ci skórę.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Ja swego czasu z kolei miałęm odwrotnie, czyli że łatwo było mnie podejść, ech młodość jest siostrą głupoty. Ale jako że swoje przeszedłem to jest kilka cech na które zwracam uwagę.duplo pisze:Boli mnie jednak to, że często potrafię miewać podobne podejrzenia wobec osób, które w żaden sposób mi nie zagrażają, nie mam wyczucia komu mogę ufać a komu nie, więc zapobiegawczo nie ufam nikomu i przez to wiele tracę
Jak już wcześniej wspomniałem jak ktoś gada różne takie mądrości życiowe niczym brodaty pustelnik z jakiejś baśni, a powierzchowna ocena pokazuje, że taki ktoś jest nikim więcej jak tylko zwykłym szarym człowiekiem to już powinna Ci się zapalić czerwona lampka. Kiedyś właśnie na takim typie się przejechałem. Jaki to on dobry, jak on rozumie czym naprawdę jest życie bla bla bla... Nie wiem czy wiedział na czym polega życie czy nie, ale za to doskonale wiedział jak wycyganić od kogoś kilka stówek gadając jaką to ma ciężką sytuację życiową i że odda jak tylko będzie mógł. Kasy wprawdzie nie odzyskałem ale gościowi narobiłem takiego smrodu, że nie słyszałem aby więcej kogokolwiek bajerował. Cóż, dobre i to
Kolejna sprawa to wszelkiej maści "anioły wśród diabłów". Często gęsto łączy się to z pierwszym czyli że taki ktoś opowiada jaki to on lojalny, oddany innym, zawsze postępował fair, jest wzorem prawości a wszyscy inni chcą go tylko zniszczyć, zgnoić bo już nie ma na tym świecie prawdziwych wartości. Cóż, nie wiem czy prawdziwe wartości jeszcze istnieją na tym świecie czy nie, ale taki ktoś na pewno nie jest ich uosobieniem i tylko czeka kogo by tutaj wziąć na litość i go sobie wokół palca owinąć.
Mistrzowie pewności siebie. Taki ktoś zdaje się żyć tak, jakby sam był na świecie. Wszystko mu wolno, cały świat klęka mu do stóp, zawsze myśli pozytywnie i takie tam. Cóż na niektórych to działa, ale po pewnym czasie staje się męczące bo tacy ludzie zwykle są strasznie ekspansywni i przytłaczający. Enneagramowo można podpiąć pod niezbyt zdrowe 8w7. Z daleka, jeśli nie masz zamiaru zostać świtą jaśnie pana narcyza.
I ostatnie co mi do łba przyszło, czyli mistrzowie gry w ciekawostki. Zawsze elokwentni, wygadani, umiejący się dobrze zachować, można wręcz powiedzieć że niespełniony geniusz. No właśnie. Niespełniony. Skoro jest taki superinteligentny, to dlaczego nie jeździ sportowym Lamborgini i nie jest co najmniej regionalnym dyrektorem oddziału Microsoftu. Tak wiem, jadę stereotypami ale odkąd przestałem być taki otwarty na świat i ludzi to nagle wszystkie dziwne stworzenia gdzieś znikły z mojego życia, a zostali sami normalni. A co do niespełnionych geniuszy to zwykle są to chore, zakompleksione 1. Z daleka, jeśli nie masz ochoty zostać jego wierną uczennicą, którą będzie musztrował o pierdoły typu że źle buty sznurujesz czy że nie tak zupę nalewasz. To tyle jak coś mi jeszcze do łba przyjdzie to dopiszę
Podobno 1w9 LIE
- Enturie
- Posty: 493
- Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: poza zasięgiem sieci
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Ostatnio czuję, że brak mi cierpliwości... Że chcę za bardzo. Nakręcam się na coś, żeby nie myśleć o czymś innym, a potem okazuje się, że to jest w jakimś sensie nieosiągalne.
I jestem przez to niczym kuczukowa piłeczka, która co rusz wznosi się do góry, by po chwili opaść. Czuję się niepewnie sama ze sobą, szukam punktów zaczepienia... Wydaje mi się, że je mam i sprzedaje historyjkę o tym, że znowu daje radę, widzę nowe perspektywy, a kilka dni później znowu wpadam w paranoje i sobie nie radzę z tym co we mnie jest.
Zastanawiam się jak znaleźć w sobie to poczucie bezpieczeństwa. Jak przestać się bać, że nie ma koło mnie męskiego ramienia, na którym mogę się oprzeć. Momentami czuję się już sobą i własną frustracją zmęczona. I gdzieś we mnie jest ta świadomość, że muszę odpuścić, zostawić to, ale... Za każdym razem to do mnie wraca. Czuję się zdesperowana... Nienawidzę tego uczucia, bo zabiera mi czas i jestem na siebie zła.
Są momenty, gdy jest mi samej ze sobą naprawdę dobrze. Czuję, że się realizuje, robię co chcę i jak chcę, tylko zawsze przychodzi ten moment, gdy ta samotność mnie dopada i wyobrażam sobie, że to już tak zawsze... Bo nie potrafię dostrzec, że z biegiem czasu coś się zmieni i tylko trwam w tym przekonaniu nie potrafiąc odpuścić, olać tego i po prostu sobie być.
I jestem przez to niczym kuczukowa piłeczka, która co rusz wznosi się do góry, by po chwili opaść. Czuję się niepewnie sama ze sobą, szukam punktów zaczepienia... Wydaje mi się, że je mam i sprzedaje historyjkę o tym, że znowu daje radę, widzę nowe perspektywy, a kilka dni później znowu wpadam w paranoje i sobie nie radzę z tym co we mnie jest.
Zastanawiam się jak znaleźć w sobie to poczucie bezpieczeństwa. Jak przestać się bać, że nie ma koło mnie męskiego ramienia, na którym mogę się oprzeć. Momentami czuję się już sobą i własną frustracją zmęczona. I gdzieś we mnie jest ta świadomość, że muszę odpuścić, zostawić to, ale... Za każdym razem to do mnie wraca. Czuję się zdesperowana... Nienawidzę tego uczucia, bo zabiera mi czas i jestem na siebie zła.
Są momenty, gdy jest mi samej ze sobą naprawdę dobrze. Czuję, że się realizuje, robię co chcę i jak chcę, tylko zawsze przychodzi ten moment, gdy ta samotność mnie dopada i wyobrażam sobie, że to już tak zawsze... Bo nie potrafię dostrzec, że z biegiem czasu coś się zmieni i tylko trwam w tym przekonaniu nie potrafiąc odpuścić, olać tego i po prostu sobie być.
► Pokaż Spoiler
-
- Posty: 36
- Rejestracja: wtorek, 3 maja 2016, 14:38
- Enneatyp: Lojalista
Re: Zauważam w sobie paranoje...
I mnie dziś paranoje wyjątkowo mocno dopadły, jak je zdusić?
Nie wiem dlaczego to robię, ale popijam zupy.
Re: Zauważam w sobie paranoje...
Ja sie moge nie znac ale chyba musisz gleboko oddychac i zaakceptowac fakt ze masz paranoje
Wysłane za pomocą Tapatalk
Wysłane za pomocą Tapatalk
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
- Truskawkowe_pola
- Posty: 57
- Rejestracja: czwartek, 9 czerwca 2016, 01:53
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: opolskie
- Kontakt:
Re: Zauważam w sobie paranoje...
LuxInTenebris pisze:I mnie dziś paranoje wyjątkowo mocno dopadły, jak je zdusić?
Ja często duszę je w nietypowy sposób.
Kładę się na łóżko i wyobrażam sobie, że wszystkie paranoje, strach opada ze mnie w dół, pod łóżko. Uderzają o podłogę jak piłeczki pingpongowe i już ich we mnie nie ma.
Śmieszne, ale działa. WIadomo, że co jakiś czas trzeba powtórzyć, czasem działa słabiej a czasem mocniej.
Własna inwencja po szkoleniu z NLP.
6w5 (9w8) (4w5)
ISFP
ISFP
-
- Posty: 36
- Rejestracja: wtorek, 3 maja 2016, 14:38
- Enneatyp: Lojalista
Re: Zauważam w sobie paranoje...
NLP ciekawa sprawa ogólnie, miałam o tym poczytać.
Wystarcza mi jednak uswiadamianie sobie, że paranoja to paranoja a nie rzeczywistosc, ale czasem proces uswiadamiania trwa zbyt długo ;_;
Wystarcza mi jednak uswiadamianie sobie, że paranoja to paranoja a nie rzeczywistosc, ale czasem proces uswiadamiania trwa zbyt długo ;_;
Nie wiem dlaczego to robię, ale popijam zupy.