Strona 2 z 10

: niedziela, 22 czerwca 2008, 23:53
autor: vvob
Ja spóźniam się w miejsca, gdzie ktoś oczekuje czegoś ode mnie, a ja niekoniecznie mam ochotę przyjść. Jeśli umawiam się np z kimś kogo szanuję, to staram się być o czasie. Ale z punktualnego zrobiłem się ostatnio strasznie spóźnialski.

: czwartek, 26 czerwca 2008, 22:52
autor: afoker
Również mam 6w7, i jakoś nie zauważam u siebie paranoicznych zachowań...
Co do punktualności, to jest u mnie tak z tym:
"Wolę się spóźnić nawet godzinę, niż nie przyjść"
Nienawidzę czekania, bezczynnego siedzenia w domu, kiedy ktoś wychodzi gdzieś bez mojej wiedzy.
Ale nie popadam wtedy w paranoję, jest mi po prostu głupio, że mam takich przyjaciół, a nie innych: )

: czwartek, 26 czerwca 2008, 23:24
autor: vvob
Ja wolę wcale nie pójść, niż się spóźnić. Jak przegapię godzinę spotkania, to stwierdzam, że nie ma już sensu przychodzić. Oczywiście wchodzą w rachubę szczególne przypadki, ale z reguły tak to właśnie wygląda. A paranoję to ja mam na wysokim poziomie. Myślę, że jeśli z nikim się nie zwiążę, nie stworzę rodziny, nie będę miał dla kogoś żyć, mogę kiedyś mieć z sobą wielkie problemy. :? Oczywiście rodzinę chcę stworzyć swoją drogą, nie po to aby uciekać od szaleństwa. To nie tak :D.

: piątek, 27 czerwca 2008, 01:47
autor: Rinn
Często zdarza mi się popadać w stan paranoi, postrzegam wtedy świat jako pełen zagrożeń (zarówno takich w dosłownym tego słowa znaczeniu, jak i po prostu przykrości), a ludzi jako nieprzyjaznych i niegodnych zaufania. Mimowolnie analizuję różne sceny, dialogi, spotkania, doszukując się w zachowaniach ludzi nieszczerości, oznak antypatii... To jest straszne i trudne do opanowania, bo te myśli są mimowolne, opadają niepostrzeżenie... zanim się obejrzę spirala strachu się nakręca i już ogarnia mnie paraliżujące poczucie bezsilności, zagrożenia, pogardy wobec siebie... Okropność. :?

Na szczęście ostatnimi czasy zdołałam się uporać z tymi chorymi myślami na tyle, by nie dopuszczać ich do siebie, nie pozwolić im owładnąć mojego umysłu, wpłynąć na emocje w momencie, gdy mnie nachodzą. Jak na razie nawet nieźle mi to idzie, choć w chwilach gorszego samopoczucia i w mniej sprzyjających warunkach staje się to dużo trudniejsze.

Ale sądzę, że jestem na dobrej drodze. :wink:

: piątek, 27 czerwca 2008, 09:03
autor: yusti
.

: piątek, 27 czerwca 2008, 14:24
autor: Snufkin
.

: piątek, 27 czerwca 2008, 15:26
autor: Enryka
Rinn, Miewam podobnie.
I strasznie rujnuje zaufanie do drugiego człowieka, gdy np. dowiaduję się, że był nieszczery, a podejrzewałam to wcześniej...

Ja staram się nie tyle nie dopuszczać wyimaginowanych czarnych scenariuszy do siebie, co nie ulegać im. Np - pójść na zajęcia, mimo, że może tam być ktoś, z kim się nie chcę widzieć, iść coś kupić, mimo że nie wiem dokładnie, co i obawiam się zbłaźninia przy sprzedawcy... Nie zerwać kontaktu z kimś, kto raz zataił prawdę, choć tytułował się przyjacielem. Choć czasem nie jest łatwe to całe sprzeciwianie się własnym myślom.
Choć samo myślenie w ten sposób to paranoja.

: piątek, 27 czerwca 2008, 15:47
autor: yusti
.

: piątek, 11 lipca 2008, 21:48
autor: Rinn
Yusti, oczywiście, że samo rozumowanie nie jest paranoją. Za to kiedy za dużo jest takich myśli, a one przytłaczają i paraliżują, wywołują strach, sprawiają, że zaczynasz wysyłać podwójne sygnały w relacjach z osobami, które lubisz i z którymi dobrze się czujesz, powstrzymujesz się od robienia tego, na co masz ochotę, a Twoja pewność siebie maleje do zera, bo w każdym spojrzeniu dopatrujesz się potępienia - to już przestaje być zwykłe myślenie i realizm, a właśnie paranoja i skrajny pesymizm, i nie wmówisz mi, że jest inaczej... dziewko. :P

Enryka: też sądzę, że to dobrze, że pokonujesz swoje lęki, choć zgodzę się z również z Tobą, że prawdziwym zwycięstwem byłaby dopiero zmiana sposobu myślenia.
Z tego co piszesz, Ty jesteś 6 antyfobiczną, podczas gdy ja raczej fobiczną. Najciekawsze, że kiedyś też byłam antyfobiczna, ale to się zmieniło... Co prawda dotąd jeszcze mi się zdarzają chwile zaniku instynktu samozachowawczego, gdy postępuję brawurowo, śmiało, zaskakując tym nieraz otoczenie... ale natychmiast potem wymierzam sobie "karę" się za tą nieostrożność i mam kolejny, nasilony atak paranoi. xD

A przynajmniej było tak do niedawna, bo się nareszcie za siebie zabrałam. 8)

: czwartek, 24 lipca 2008, 15:01
autor: Łukasz:)
A ja nie widze w sobie żadnej paranoi


<haha nie napisze prawdy.FBI które śledzi wszyskie moje posty i tak na pewno zmieni mojego posta żeby tylko nie ujawnic tego co wiem
-światem rzadzą kosmici,a polską układ-
>


<aaaa... oni są wszędzie.....>

: wtorek, 2 września 2008, 23:34
autor: Absynt
Do paranoi jest daleka droga.
Jednak typowe dla szostek jest obserwowanie ludzkich zachowan i zamiarow, ciagle aktualizowanie bazy danych znajomych osob i ich wzajemnych stosunkow. Ciagle sprawdzanie swojego miejsca, bezpieczenstwa w grupie. Czujnosc, ocenianie ludzi juz z daleka, segregowanie ich i kategoryzowanie. Nieustanne wazenie ludzkich relacji i wybieranie szalki, na ktorej chce sie byc.
Mimo iz w psychozie mialem lekka paranoje to nie wiazala ona sie tak bardzo z przechodniami, czy sasiadami, co np. z systemem i ludzkoscia ogolem. Najwieksza wladza, panstwo czy tez cala ludzkosc i niemoc wyrwania sie z tej matni bylo bolem samym w sobie. A psychoze wywolal stres. Pamietam jednak jak raz w psychozie siedzialem zestresowany w poczekalni na rozmowe z psycholog. W pokoju bylo z 4-5 osob, a ja czulem sie jak przygnieciony do samego kata. Do glowy byly mi wkladane ich mysli, ktore wlasciwie projektowal moj sam umysl, staralem sie je wypierac i wiedzialem, ze musze przeczekac tylko pare minut. A tak bardzo chcialem w tamtej chwili wybuchnac i ich rozpier... choc wcale tego nie chcialem :F.
Ech, wspomnienia z psychozy.

: wtorek, 9 września 2008, 18:03
autor: Romanov
jezu, nie zazdroszcze takich pop*********** jazd....... bledne kolo, chemia w mozgu jest czesto zaburzona, do tego dochodzi autonakrecanie sie... uslyszalam kiedys ciekawy tekst, ze paranoja jest trzonem osobowosci u osob, ktore kiedys musialy zmagac sie z przewazajaca sila wroga. to jedna z niewielu cech, ktorych przez lata nie udalo mi sie wyplenic, mam na mysli cech przybierajacych czasem nieprzyjemne lub nielogiczne rozmiary. ale z drugiej strony, przyjemniejszej, wiele rzeczy w umiarze potrafi byc przydatna, jak chocby wspomniane zbieranie danych.

: wtorek, 9 września 2008, 21:12
autor: Kimondo
Osobowość paranoiczna (paranoidalna) - zaburzenie osobowości, w którym występuje chłód emocjonalny, wycofywanie się z kontaktów z innymi, wrogość, nadmierna podejrzliwość, nadmierna wrażliwość na lekceważenie i krytykę, niezdolność do wybaczania urazy.

Kryteria diagnostyczne ICD-10

1. wrażliwość na niepowodzenia i odrzucenie,
2. tendencja przeżywania długotrwale przykrości,
3. podejrzliwość, ujmowanie obojętnych działań otoczenia jako wrogich lub pogardliwych,
4. sztywne poczucie własnych praw,
5. podejrzenia dotyczące wierności (partnerów i przyjaciół),
6. przecenianie własnego znaczenia,
7. pochłonięcie wyjaśnieniami wydarzeń.

: wtorek, 9 września 2008, 21:24
autor: Rinn
Kimondo pisze:Kryteria diagnostyczne ICD-10

1. wrażliwość na niepowodzenia i odrzucenie,
2. tendencja przeżywania długotrwale przykrości,
3. podejrzliwość, ujmowanie obojętnych działań otoczenia jako wrogich lub pogardliwych,
4. sztywne poczucie własnych praw,
5. podejrzenia dotyczące wierności (partnerów i przyjaciół),
6. przecenianie własnego znaczenia,
7. pochłonięcie wyjaśnieniami wydarzeń.

Mam wszystkie powysze objawy, moze za wyjatkiem punktu 4. :shock: :lol:

: piątek, 26 września 2008, 23:26
autor: Memory
Urojenia nie są mi obce. Najbardziej ze wszystkiego, co istnieje na tym świecie, obawiam się braku akceptacji. To moja obsesja.
Podam przykład. Mam naturę komika, mogłabym rozbawiać ludzi bez końca. Komplementy rzucane w moją stronę, to zwykle: "jesteś najbardziej p****ą osobą, jaką znam i za to Cię kocham". :lol: I salwy śmiechu. Uwielbiam, wręcz kocham tym się zajmować. Ale! Czasem pojawia się blokada, gdy chcę znowu coś glupiego zrobić. Zdarza mi się nagłe włączenie wyobraźni i dorobienie paru niestworzonych wydarzeń możliwych do zajścia. W końcu zaczną mieć mnie dosyć, pomyślą "ona jest głupia, nie warto się z nią zadawać", zaczną postrzegać mnie wyłącznie za kawał kretyna bez większych celów, pośmiewisko społeczeństwa. Nie chcę zostać pewnego dnia odrzucona w najmniej spodziewanym momencie. Straszne to jest, bo nie mogę ukazywać najwspanialszej części mojej osobowości. :(
Wnikać w czyjąś głowę boję się, nie chcę otrzymać niezadowalającej odpowiedzi na moje przypuszczenia. Wolę nie wiedzieć.