Konfrontacje i lęk z nimi związany.

Dyskusje na temat typu 6
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Enturie
Posty: 493
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: poza zasięgiem sieci

Re: Konfrontacje i lęk z nimi związany.

#31 Post autor: Enturie » środa, 25 listopada 2015, 19:29

Jako jeden z moich podstawowych leków widzę ten, że boję się zostać sama, ze w pewnym sensie tego nie potrafię.
No i chyba właśnie przyszedł taki czas, gdzie muszę się z tym skonfrontować. Zrozumieć, że bycie samej to nic złego. W pewnym sensie może być tak, że moje wchodzenie w związki nie będzie poparte prawdziwą emocją... Widzę w sobie ten schemat, gdzie nie potrafię znieść tej świadomości bycia po prostu ze sobą i chyba właśnie z tym muszę się skonfrontować.


► Pokaż Spoiler
Sometimes what you're looking for comes when you're not looking at all

Awatar użytkownika
duplo
Posty: 746
Rejestracja: poniedziałek, 24 września 2012, 16:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Konfrontacje i lęk z nimi związany.

#32 Post autor: duplo » czwartek, 26 listopada 2015, 12:23

Jak człowiek nie potrafi być sam, to jest podatny na podejmowanie złych wyborów, byle załatać uczucie samotności. Powinno się nauczyć żyć samemu chociażby po to, by można było bardziej świadomie dobierać sobie innych ludzi do swojego życia, a nie pod wpływem emocji - co bywa zgubne. No i o wiele lepsze i trwalsze relacje można budować, wchodząc w nie jako niezależna, silna jednostka.

Fajnie, że postanowiłaś skonfrontować się ze swoim lękiem, Ent. Powodzenia.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like

Awatar użytkownika
Enturie
Posty: 493
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: poza zasięgiem sieci

Re: Konfrontacje i lęk z nimi związany.

#33 Post autor: Enturie » piątek, 27 listopada 2015, 00:02

Właśnie, im bardziej doskwiera uczucie samotności, tym bardziej można być zdesperowanym. Doszłam do wniosku, że to może być jak hmm... Chęć udowadnia sobie, że ma się jakąś wartość. A przecież samemu trzeba być świadomym tego. Trochę się obawiam, że kiedy nadarzy się okazja, to znowu ucieknę w czyjeś ramiona... Nie chcę tak mimo wszystko.

I dziękuję, Duplo. Mam wiarę i chyba tyle musi wystarczyć..
► Pokaż Spoiler
Sometimes what you're looking for comes when you're not looking at all

Awatar użytkownika
Minka
Posty: 194
Rejestracja: wtorek, 9 czerwca 2009, 19:38

Re: Konfrontacje i lęk z nimi związany.

#34 Post autor: Minka » wtorek, 15 grudnia 2015, 21:22

Ostatnio byłam na konferencji. Spodobało mi się wystąpienie i po prostu wkręciłam się w temat. Przede mną jednak, jakiś brzydki i gruby chłopak zaczął rozmawiać. Nie mogłam tego wytrzymać, ale stwierdziłam "przeczekam". Jego ton głosu był coraz głośniejszy, a moje myśli coraz bardziej wyolbrzymiały sytuacje i wygląd tego chłopaka. Nagle słyszałam tylko jego, moje ciśnienie rosło. Popatrzyłam na ludzi - mało kogo interesował wykład, dlatego niewiele osób zwracało na niego uwagę. Nie wytrzymałam, zwróciłam mu uwagę. Strach i emocje zeszły ze mnie. I po krótkiej chwili znów mogłam wsłuchiwać się w konferencję :roll:

(po przeczytaniu tego posta wybuchłam śmiechem. nie ma to, jak z prostych rzeczy robić niewyobrażalne problemy i strachy :what: )
"Podejrzliwość w stosunku do wszystkich jest męcząca, trzeba komuś ufać, bo trzeba przy kimś odpocząć."

sp/so

Awatar użytkownika
Melancholiczka
Posty: 21
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2016, 10:37
Enneatyp: Lojalista

Re: Konfrontacje i lęk z nimi związany.

#35 Post autor: Melancholiczka » piątek, 1 kwietnia 2016, 04:08

Skoro tak tu cicho, a ja zostałam bezczelnie obudzona ponad godzinę (no, w zasadzie gdy kończę ten tekst - prawie dwie) temu, to może spróbuję się wypowiedzieć, mimo mojej postawy defensywnej do odzywania się w internecie...

Jak wspomniałam powyżej (i jak można stwierdzić po moim ogólnym zachowaniu na forum) jestem raczej osobą wycofaną, może nie tyle co niepewną, co... jak wspomniałam wcześniej, defensywną, nie potrafię w tej chwili znaleźć lepszego słowa. Nie lubię słowa "niepewna" ("samolubna" brzmi znacznie lepiej, ale nie o tym dzisiaj). Nie mam jakiejś tendencji do "walki" z ludźmi, zarówno agresji słownej, jak i fizycznej. Unikam sytuacji stresogennych, gdy nie jest to konieczne. Jak już chcę coś zdobyć, robię to w jak najbardziej skryty, finezyjny sposób. Jednak jak ktoś próbuje mi coś odebrać... oj, wtedy może objawić się we mnie "ósemkowy" gen po rodzicach i "górolskich" przodkach ze strony matki xD.
Trochę odbiegłam od tematu (tylko troszeczkę). Jestem raczej osobą ugodową, wycofującą się, wręcz mogę minimalnie stracić, żeby nie zaczynać niepotrzebnych kłótni (chyba, że mam akurat kłótliwy nastrój, najczęściej gdy jestem spanikowana i próbuję to ukryć; wtedy mogę dać się wciągnąć w awanturę o długopis). Trudno mnie sprowokować, ciężkie lata w klasach 4-5 (po przeprowadzce i zmianie szkoły) nauczyły mnie cierpliwości do idiotów.
Jeżeli wiem, że z jakąś osobą mogę "przypadkiem" się pozabijać mijając ją na korytarzu - staram się jej unikać, jeżeli to jest niemożliwe, to nie zostawać z nią samą. Jeżeli jednak tak się stanie, to albo przestanę się odzywać, czekając aż jej przejdzie. Czasami jednak (w gimnazjum miałam takie dwie sytuacje) racjonalność może mnie opuścić i zwyczajnie mogę wdać się w bójkę, albo przynajmniej spróbować komuś przywalić. Cała akcja trwa najdłużej pięć sekund, potem dociera do mnie, że mogę zrobić tej osobie krzywdę i mi się dostanie i próbuję się wycofać.
Na ogół więc nie reaguję na zaczepki słowne, bo mam świadomość, że to tylko je nasili. Po prostu je przemilczam. Zdecydowanie łatwiej jest mi stanąć w obronie kogoś, niż w obronie własnej.
Jeżeli to konfrontacje jedynie na poziomie różnic zdań - Jak wspomniałam wcześniej, nie wdaję się w niepotrzebne dyskusje. Jeżeli widzę, że ktoś nie zmieni swojego zdania, to albo próbuję zaakceptować punkt widzenia tej osoby, albo, gdy jest on absurdalny, wyjść z niewygodnego tematu, zanim wkroczy to na etap kłótni. Mam jednak swą "godność" i zwykle staram się w miarę zdecydowany sposób pokazać, że to są moje racje i tak łatwo ich nie zmienisz (co wiąże się jednak dla mnie z dużym stresem). A dalej jest koło się zamyka, wracamy do akapitu I.

ODPOWIEDZ