Jakie macie fobie?
- Irranea
- Moderator
- Posty: 1179
- Rejestracja: poniedziałek, 8 sierpnia 2011, 23:50
- Lokalizacja: w barku
Re: Jakie macie fobie?
Karczes, a może zamiast dawać złote rady, to podziel się z nami swoimi dokonaniami odnośnie zwalczania swoich fobii? Miałeś kiedyś jakąś fobię? Mówię tu o fobii, gdzie strach przed czymś ma swoje fizyczne objawy, typu przyśpieszone bicie serca, potliwość, dreszcze, zawroty głowy, brak kontroli nad swoim ciałem. Chętnie poczytam o tym, jak zwalczyłeś fobię, wtedy Twoje rady będą miały jakieś poparcie, czy doświadczenie, bo póki co są to puste słowa. Ale wydaje mi się, że z fobią nie miałeś za wiele do czynienia, zwłaszcza po teksie: 'weź sobie ślimaka na przechowanie do domu na 2 godziny', a po tych 2h to już fobii nie będzie? Owszem fobie leczy się również w taki sposób, że doprowadza się do kontaktu z obiektem, który lęk wywołuje, ale na bogów, jest to terapia trudna i długotrwała. A nie, że weź sobie popatrz na ślimaczka w słoiku przez 2h i nagle przestaniesz się bać, no śmiech na sali.
-
- Posty: 192
- Rejestracja: piątek, 26 października 2012, 22:01
- Enneatyp: Lojalista
Re: Jakie macie fobie?
No wiesz co, to ja je omijam, bo nie chcę zrobić im krzywdy. Jak byłam mała to nawet dżdżownice wyciągałam z wody, żeby się nie utopiły xD Zresztą jak jakaś osa leży na chodniku, to serce podskoczy mi do gardła, ale odruchowo ją ominę, zamiast ją rozgnieść tam.duplo pisze:Wydaje mi się, że mam fobię na ślimaki. Nie trolluję, naprawdę się ich boję. Jak tylko spadnie deszcz to nie wychodzę z domu, a jak już muszę wyjść to chodzę czujnie, zygzakiem starając się wszystkie ominąć.
Ogólnie sporo jest rzeczy które sobie umyślę w głowie. Staram się do tego podchodzić z pewnym dystansem. Jestem w stanie się przyznać do swojego lęku i raczej nie traktuję tego jako nic wstydliwego. Wręcz się przyzwyczajam do tego, no i oczywiście staram się hamować swoje reakcje na tyle, żeby ludzie ich nie zauważyli. Jedyny problem występuje, kiedy zachowuję się dziwnie przy mojej rodzinie. Ojciec nawet drze się na mnie za to, że zamiast jeść, to wstaję od stołu i się odsuwam, jakbym zobaczyła lwa. Wiem, że powinnam się uspokoić, ale nie mogę Jeżeli chodzi o innych ludzi to czasami wręcz wolę uprzedzić o moich odchyłach. Jak wiedzą, to najwyżej po fakcie się śmieją, a ja z nimi.Enturie pisze: Hm, mam takie pytanie, jak się czujecie ze świadomością tych lęków i wyobrażeń, które się pojawiają? Czy normalnie bylibyście w stanie się przyznać do tego, że coś takiego się dzieje w waszych głowach?
Jakby ktoś zamknął mnie z tym latającym paskudztwem, to bym chyba nerwowo nie wytrzymała, już wystarczająco stresujące są np. długie jazdy tramwajem, w którym lata osa!
6w5, LII
- TasiemiecSpoleczny
- Posty: 232
- Rejestracja: piątek, 2 sierpnia 2013, 11:30
- Enneatyp: Lojalista
Re: Jakie macie fobie?
[/quote]karczes pisze:Na takich obszczymurków jest jedna dobra rada, która ma poparcie w rzeczywistości. Myśl o takich osobach, że są to idioci, twoja samoocena automatycznie wzrośnie. Im silniej w to uwierzysz, tym będziesz bardziej pewny siebie.Najbardziej boję się kontaktu z ludźmi, szczególnie z tymi, którzy wydają mi się nieprzewidywalni. Są podpici, agresywni, głośni.
Co do twojego całokształtu, to brak ci pewności siebie. Pomyśl o tym, że jesteś panem świata, wszechświata, itp. Im bardziej przesadnie tym lepiej. Możesz sobie nawet myśleć, że jesteś panem 5 wszechświatów, umysł wszystko przyjmie. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby faktycznie w to wierzyć, a przynajmniej się starać, a nie sobie tylko pomarzyć. Ważnym jest też, żeby nie przekraczać na dłuższy okres niż kilka chwil granicy, gdzie całkowicie się zatracasz w swojej pewności siebie, bo może ci tak zostać, ale piszę o tym na zapas i pewnie zanim do tego dojdziesz, to zapomnisz, że ktoś ci o tym pisał.
Od razu widać brak pewności siebie, fakt. Praktycznie jak u wszystkich 6, jednak jest on czymś poparty. Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się dana sytuacja.
Nieskuteczne. Idiota, czy nie idiota, nadal istnieje w społeczeństwie i ma ze mną równe prawa. Może zrobić cokolwiek na jakiejkolwiek podstawie, podczas gdy to ja będę musiał mieć z jego wybrykami do czynienia, a tego sobie jak najbardziej nie życzę. Jestem wrażliwy, bardzo mocno wrażliwy. Moje usposobienie do tego jest na tyle "przyjemne", że taki idiota się ode mnie nie odpierdoli, dopóki nie osiągnie swojego celu. Moje życie społeczne opiera się na wzajemnej szczerości i uczciwości z pominięciem i unikaniem kwestii niewygodnych. Nigdy nie ma dobrego powodu do odczuwania pewności siebie, a relacjami międzyludzkimi rządzi chaos.
Bycie panem mnie nie pociąga. Nie daje ono nic, co tak naprawdę powinno być w życiu cenione. Może niektóre kobiety na to lecą, ale tak naprawdę tylko dlatego, że same potrzebują materialnego wsparcia i zewnętrznego poczucia pewności siebie, które może i tak legnąć w gruzach w każdej chwili. Pewność siebie jest poczuciem tylko na pokaz, a od noszenia maski i robienia dobrej miny do złej gry o wiele trwalsze jest odcięcie się od wszelkich przejawów niepożądanych zachowań.
Często marzę o życiu z daleka od ludzi, gdzie byłbym tylko ja i moje myśli, niezmącone nieczystościami innych.
(napisałem w dużym emocjonalnym wzburzeniu, ale mniejwięcej o to mi chodzi)
Wynik testu: Omniwertyk
Inv pisze:Czy to znaczy, że jestem homo?
Re: Jakie macie fobie?
Może wystarczą te 2 godziny, a może nie. To zależy od człowieka. Jeżeli dana osoba nie miała przez dłuższy czas kontaktu fizycznego ze zwierzęciem, którego się boi, to gdy dotknie zwierzaka i zobaczy, że zarówno z zwierzęciem jak i z jego ręką jest wszystko w porządku, może to wywołać wystarczająco silny impuls, że z dnia na dzień ta osoba pozbędzie się swojej fobii. Najłatwiejszym do zwalczania fobiami są te, które można bezpośrednio, danej chwili skonfrontować z rzeczywistością.
Dlatego napisałem o 2 godzinach, ponieważ szkoda ślimaka długo męczyć, chyba że założy się specjalnie dla niego akwarium. Jeżeli nie wystarczy 1 dzień terapii, to należy kontynuować rytuał aż do skutku. Właściwie to należałoby zmienić zwierzę (w tym przypadku ślimaka), jeżeli do jednego się już przyzwyczaiło po to, by zacząć pracować na innym - ogólnym - polu, a nie na konkretnej jednostce.
Co do moich fobii... Miałem i właściwie mam nadal lęk wysokości. Kiedyś był to lęk paniczny i jak większość ludzi, nie walczyłem ze swoją fobią w ten sposób, że nie ćwiczyłem (nie przeprowadzałem terapii), a gdy dopadał mnie lęk walczyłem z nim na ile mogłem, co było mało efektywne i nieco narzekałem, że znowu mnie to spotyka. Morał z tego jest jeden - jeżeli coś chcesz zrobić w życiu, musisz to wyćwiczyć, szalenie trudno jest zrobić coś prawidłowo z marszu, bez uprzedniego przygotowania. Wracając do tematu... obecnie mój lęk jest minimalny tak jak lęk przed ciemnością, z tym że walczyłem z moją psychiką i nadal walczę [już 10-ty miesiąc] na innej płaszczyźnie, nie psychologicznej a parapsychologicznej, i wszystkie moje fobie dostają rykoszetem... ale nie będę o tym pisał, bo weźmiecie mnie za szarlatana. Ewentualnie jak będzie mi się chciało trochę popisać, to opiszę całe to zjawisko od początku do końca.
Dla typowego zjadacza chleba i wciągania makaronu nosem najważniejsze są 3 rzeczy:
1. Najważniejsza. W skrócie podświadomość przekazuje świadomości informacje, które są najlepiej zasocjowane. Choć sprawa jest dużo bardziej złożona, to tak to można uogólnić.
2. Wyobraź sobie wagę z dwoma szalkami. Na jednej masz konkretną myśl, której chcesz się pozbyć. Musisz więc stworzyć kontr-myśl, negację, a zdecydowanie najlepiej myśl przeciwstawną do niechcianej, ponieważ łączy się ona z punktem 3. Im silniej zasocjujesz właściwą myśl, tym bardziej druga szalka będzie ciążyć w dół, aż w końcu znajdzie się niżej, niż szalka z myślą, którą chcemy się pozbyć.
3. Wykorzystanie efektu placebo, czyli myślenie i wiara w to, że jest tak, jak chcemy, żeby było. Przy czym należy zaznaczyć, że placebo należy używać opisując ogólny - jakby wyimaginowany - stan, a nie faktyczny stan teraźniejszy, przeszły bądź przyszły. W innym wypadku, tzn. w przypadku gdy zastosujemy placebo do opisu faktycznego stanu, podświadomość bez problemu prześle nam myśl, że w rzeczywistości jest inaczej.
- uległość
- asertywność
- egocentryzm
Najwłaściwszym poziomem jest jak zawsze asertywność. Będąc asertywnym nadal wiesz, że wszystko się może zdarzyć, nawet budynek może ci się zawalić na głowę, ale wiesz, że szansa na to jest minimalna. Problem w tym, że jesteś uległy, a nie asertywny.
Tak czy siak musisz się skupić na pewności siebie.
Nie istnieje coś takiego jak chaos. Chaos jest to zbiór cząsteczek ułożony w kształt, który nie jesteśmy w stanie zdefiniować, z tym że wszystko we wszechświecie ma swoją przyczynę i skutek, więc nie ma chaosu. Jeżeli patrzysz na wycinek kosmosu z gwiazdami i mgławicą to widzisz chaos, ale w tym fragmencie wszechświata istnieje konkretny układ planetarny, który wg. ludzkiej definicji nie jest już chaosem.
Btw. Tasiemiec Społeczny, piszesz o swoich problemach, tak jakbym ja o nich pisał pół roku temu. Miałem identyczny charakter co twój. Mi udało się podbudować pewność siebie na 2 razy po 1 dniu z pewnym odstępem między nimi. Z tym, że pracowałem już ze swoją psychiką i wiedziałem gdzie uderzyć (nie, nie jest to to, co ci opisałem). Powodzenia.
Dlatego napisałem o 2 godzinach, ponieważ szkoda ślimaka długo męczyć, chyba że założy się specjalnie dla niego akwarium. Jeżeli nie wystarczy 1 dzień terapii, to należy kontynuować rytuał aż do skutku. Właściwie to należałoby zmienić zwierzę (w tym przypadku ślimaka), jeżeli do jednego się już przyzwyczaiło po to, by zacząć pracować na innym - ogólnym - polu, a nie na konkretnej jednostce.
Co do moich fobii... Miałem i właściwie mam nadal lęk wysokości. Kiedyś był to lęk paniczny i jak większość ludzi, nie walczyłem ze swoją fobią w ten sposób, że nie ćwiczyłem (nie przeprowadzałem terapii), a gdy dopadał mnie lęk walczyłem z nim na ile mogłem, co było mało efektywne i nieco narzekałem, że znowu mnie to spotyka. Morał z tego jest jeden - jeżeli coś chcesz zrobić w życiu, musisz to wyćwiczyć, szalenie trudno jest zrobić coś prawidłowo z marszu, bez uprzedniego przygotowania. Wracając do tematu... obecnie mój lęk jest minimalny tak jak lęk przed ciemnością, z tym że walczyłem z moją psychiką i nadal walczę [już 10-ty miesiąc] na innej płaszczyźnie, nie psychologicznej a parapsychologicznej, i wszystkie moje fobie dostają rykoszetem... ale nie będę o tym pisał, bo weźmiecie mnie za szarlatana. Ewentualnie jak będzie mi się chciało trochę popisać, to opiszę całe to zjawisko od początku do końca.
Dla typowego zjadacza chleba i wciągania makaronu nosem najważniejsze są 3 rzeczy:
1. Najważniejsza. W skrócie podświadomość przekazuje świadomości informacje, które są najlepiej zasocjowane. Choć sprawa jest dużo bardziej złożona, to tak to można uogólnić.
2. Wyobraź sobie wagę z dwoma szalkami. Na jednej masz konkretną myśl, której chcesz się pozbyć. Musisz więc stworzyć kontr-myśl, negację, a zdecydowanie najlepiej myśl przeciwstawną do niechcianej, ponieważ łączy się ona z punktem 3. Im silniej zasocjujesz właściwą myśl, tym bardziej druga szalka będzie ciążyć w dół, aż w końcu znajdzie się niżej, niż szalka z myślą, którą chcemy się pozbyć.
3. Wykorzystanie efektu placebo, czyli myślenie i wiara w to, że jest tak, jak chcemy, żeby było. Przy czym należy zaznaczyć, że placebo należy używać opisując ogólny - jakby wyimaginowany - stan, a nie faktyczny stan teraźniejszy, przeszły bądź przyszły. W innym wypadku, tzn. w przypadku gdy zastosujemy placebo do opisu faktycznego stanu, podświadomość bez problemu prześle nam myśl, że w rzeczywistości jest inaczej.
Nie ma to jak uśmieszek podczas pisania o fobii, z której zakładam, że nie jesteś zadowolona. -,- Weź się w garść i traktuj sprawę poważnie.Wiem, że powinnam się uspokoić, ale nie mogę
Są 3 poziomy poziomy pewności siebie: (nie biorę tego z książki, a z głowy)Od razu widać brak pewności siebie, fakt. Praktycznie jak u wszystkich 6, jednak jest on czymś poparty. Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się dana sytuacja.
- uległość
- asertywność
- egocentryzm
Najwłaściwszym poziomem jest jak zawsze asertywność. Będąc asertywnym nadal wiesz, że wszystko się może zdarzyć, nawet budynek może ci się zawalić na głowę, ale wiesz, że szansa na to jest minimalna. Problem w tym, że jesteś uległy, a nie asertywny.
To, że siedzi przy tobie lub niedaleko ciebie pijaczyna, czy ktoś inny, nie znaczy, że się na ciebie rzuci. Szansa na to jest bardzo mała i możesz założyć (oczywiście w ramach terapii), że jest równa 0.Nieskuteczne. Idiota, czy nie idiota, nadal istnieje w społeczeństwie i ma ze mną równe prawa. Może zrobić cokolwiek na jakiejkolwiek podstawie, podczas gdy to ja będę musiał mieć z jego wybrykami do czynienia, a tego sobie jak najbardziej nie życzę.
Tak czy siak musisz się skupić na pewności siebie.
Możesz być szczery i uczciwy będąc pewnym siebie. (nie chodzi mi tu o egocentryzm, a o asertywność)Moje życie społeczne opiera się na wzajemnej szczerości i uczciwości z pominięciem i unikaniem kwestii niewygodnych. Nigdy nie ma dobrego powodu do odczuwania pewności siebie, a relacjami międzyludzkimi rządzi chaos.
Nie istnieje coś takiego jak chaos. Chaos jest to zbiór cząsteczek ułożony w kształt, który nie jesteśmy w stanie zdefiniować, z tym że wszystko we wszechświecie ma swoją przyczynę i skutek, więc nie ma chaosu. Jeżeli patrzysz na wycinek kosmosu z gwiazdami i mgławicą to widzisz chaos, ale w tym fragmencie wszechświata istnieje konkretny układ planetarny, który wg. ludzkiej definicji nie jest już chaosem.
Jest to w ramach terapii, żebyś stał się asertywny, czego wcześniej nie sprecyzowałem, tzn. to, że jeżeli będziesz myślał o wywyższaniu się ponad innych, to nie sprawi to, że to zostanie w tobie od razu wkodowane. Między uległością, a egocentryzmem jest jeszcze asertywność i nie da się tego przeskoczyć, no chyba że zmienisz się w jeden dzień, ale to jest awykonalne. Nie uzewnętrzniaj swojego egocentryzmu, czego też nie przytoczyłem (jeżeli będziesz stosował tą terapię), ale staraj się być nieco bardziej pewny siebie, inaczej prędzej dostaniesz kopa w dupę niż ukończysz terapię. Bądź egocentrykiem jedynie we własnym wnętrzu.Bycie panem mnie nie pociąga. Nie daje ono nic, co tak naprawdę powinno być w życiu cenione.
Btw. Tasiemiec Społeczny, piszesz o swoich problemach, tak jakbym ja o nich pisał pół roku temu. Miałem identyczny charakter co twój. Mi udało się podbudować pewność siebie na 2 razy po 1 dniu z pewnym odstępem między nimi. Z tym, że pracowałem już ze swoją psychiką i wiedziałem gdzie uderzyć (nie, nie jest to to, co ci opisałem). Powodzenia.
5w6
Re: Jakie macie fobie?
Gdybym miała chodzić na terapię z każdą swoją 'fobią' to chyba nie starczyłoby mi czasu. Ale kiedyś zaczęło mi to trochę przeszkadzać i poszłam, żeby się dowiedzieć czy to groźne czy nie. Okazało się, że nie. Po prostu jestem neurotyczna i muszę unikać pewnych ekhm... widoków (akurat trafiłam na kumatą psycholożkę, która mnie nie namawiała do przezwyciężania na siłę swoich lęków). Dostałam antydepresant. Czy mi pomógł? W sumie tak. Przestałam się bać jeździć windą. xD Ale nie lubiłam tego brać, bo czułam się po tym jak miś pluszowy. Lepiej nic nie brać.
Re: Jakie macie fobie?
Wasze fobie to nic. Nikt, tak jak ja, nie boi sie podłóg. Jakbym mogła, to żyła bym w permanentnym stanie lewitacji. Jeżeli cokolwiek należącego do mnie leży "na ziemi", zrobię wszystko żeby to stamtąd usunąć. Zwłaszcza, jeśli ktoś wcześniej nie pozmywal podłogi. Ostatnio w moim mieszkaniu miało miejsce dość zabawne zdarzenie. Krojac bułkę, zranilam się w palec. Dość mocno. Tak mocno, że zrobiło mi sie słabo. W okolicy nie było nic, na co mogłabym upaść, a tak bardzo czułam jak giętkie robią mi się nogi. W przypływie lęku, stresu i niechęci przed upadkiem na podłogę znalazłam w sobie tyle siły, żeby przebiec kilka metrów i paść na łóżko.
Re: Jakie macie fobie?
idź spamować jedynkiniedrap pisze:Wasze fobie to nic. Nikt, tak jak ja, nie boi sie podłóg. Jakbym mogła, to żyła bym w permanentnym stanie lewitacji. Jeżeli cokolwiek należącego do mnie leży "na ziemi", zrobię wszystko żeby to stamtąd usunąć.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
- TasiemiecSpoleczny
- Posty: 232
- Rejestracja: piątek, 2 sierpnia 2013, 11:30
- Enneatyp: Lojalista
Re: Jakie macie fobie?
Nawet powietrza?niedrap pisze:Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
Jedynki są spoko, trzeba umieć je zaakceptować. Wiele pracy przy tym, ale da się to zrobić .
Wynik testu: Omniwertyk
Inv pisze:Czy to znaczy, że jestem homo?
Re: Jakie macie fobie?
Jako 6 tepisz w nich swoje własne wady, stąd ich nie lubisz. Jesteś bardzo chorą 6. Wniosek prosty. Jesteś 1.niedrap pisze:Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
Re: Jakie macie fobie?
Jako 6 tepisz w nich swoje własne wady, stąd ich nie lubisz. Jesteś bardzo chorą 6. Wniosek prosty. Jesteś 1.niedrap pisze:Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
EDIT: Czemu posty mi się duplują?
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
Re: Jakie macie fobie?
Niestety droga Duplo, scenariusz nie jest taki prosty. Ale całkiem zabawne to, co piszesz. Z tymi jedyneczkami to jest tak, że odkąd je poznaję, coś w nich mi nie pasuje. Dopóki nie odkryję co to, jestem w stanie je akceptować. Im bardziej drążę jedyneczki, tym bardziej mnie irytują - głównie ta zakichana i zabójcza (dla nich samych i wszystkich wokół) zasadniczość. Wniosek prosty. Nie jestem 1.
Re: Jakie macie fobie?
Wiem, że nie jesteś. 1 są fajne, z daleka. Mogę je lubić dopóki za bardzo się nie zbliżą. Nie mogłabym żyć pod jednym dachem z 1. To jest dopiero fobik, zwłaszcza na punkcie czystości i podłogi. U mnie w domu można z niej jeść. Już jedna 1 przyprawiła mnie o neurotyzm. Ta nabyta nerwica to chyba taka reakcja obronna, stworzona dla potrzeb zabijania jedynek.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like
Re: Jakie macie fobie?
Tak, podłogi są ok, dopóki są czyste. Wtedy czuję się w miarę swobodnie i komfortowo. Mogę wtedy chodzić w skarpetkach nawet. Inaczej - tylko lewitacja mi w głowie. Co do jedzenia z podłogi, jadłabym z podłogi każdej piątki. To znaczy - z ręki każdej piątki.
Coś jeszcze a propos fobii... prawdę mówiąc boję się mostów. Bo one są takie pomiędzy. Będąc na moście, nie jest się ani po jednej, ani po drugiej stronie. Tylko pomiędzy. No i ta woda poniżej <strachwoczach>.
Nie macie czasem tak, że strach (fobia?) idzie w parze z fascynacją?
Coś jeszcze a propos fobii... prawdę mówiąc boję się mostów. Bo one są takie pomiędzy. Będąc na moście, nie jest się ani po jednej, ani po drugiej stronie. Tylko pomiędzy. No i ta woda poniżej <strachwoczach>.
Nie macie czasem tak, że strach (fobia?) idzie w parze z fascynacją?
Re: Jakie macie fobie?
Mam tak. Może nie tyle fascynuję się rzeczami, których się boję, ale takimi, których powinnam się bać. Jak wspinanie się po niezabezpiczeczonych kamieniołomach, nocne spacery po lesie, cmentarzu, niezbyt ciekawych dzielnicach, jeżdżenie z nierozważnymi, czasem pijanymi/upalonymi/naćpanymi kierowcami, pływanie nocą w zalewie (opcjonalnie latem w morzu, po sztormie), wspinanie się po rusztowaniach. Takie moje małe, ekstremalne sporty. Lubię czuć adrenalinkę.niedrap pisze: Nie macie czasem tak, że strach (fobia?) idzie w parze z fascynacją?
Czasem czuję nieuzasadniony dreszcz, gdy oglądam jakieś masakryczne obrazy. Obrzydzenie szybko przeobraża się w podniecenie.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like
with money we don't have
to impress people we don't like