Wawelski pisze:Jesteśmy świadomi swoich wad, ale lubimy przebywać z ludźmi, którym one nie przeszkadzają. Zarzucanie entuzjastom że są entuzjastyczni to zwykłe pierdzielenie, a nie moja subiektywna ocena.
Heh, wiadomo, że każdy lubi przebywać wśród ludzi, którym jego wady nie przeszkadzają, ale niestety nie zawsze jest to możliwe. Niektóre Siódemki potrafią mi się wręcz narzucać i nie przyjmują do wiadomości, kiedy proszę je, aby trochę przystopowały. No ale jeżeli nie widzisz różnicy między zwykłym entuzjazmem, a osaczaniem, to rzeczywiście kiepsko z Twoim poziomem zdrowia albo czymś innym. Przecież napisałam, że chodzi o sytuacje, gdzie człowiek czuje się przygnieciony.
Z resztą, to dokładnie to samo, co zarzucanie Czwórkom, że są emocjonalne - a przecież to istota tego typu, podstawa. Chodzi jednak o nadmierną emocjonalność, która może czasem otoczenie przytłaczać, i tak samo jest z nadmiernym siódemkowym entuzjazmem.
Gwoli ścisłości, dopóki Siódemka żyje sobie z dala ode mnie, nic mi do jej radości z życia i entuzjazmu, nie przeszkadza mi to, że ktoś jest wiecznie radosny, o ile nie narzuca mi się z tym w momencie, kiedy mnie to potrafi doprowadzić do jeszcze gorszego stanu. Jako skrajny introwertyk muszę czasem pobyć sama, muszę odpocząć od ludzi, przy nadmiernym towarzystwie się wypalam, męczy mnie to, a czasem pod wpływem zbyt silnego stresu potrafi mnie to wpędzić w różne niefajne stany, a w skrajnych przypadkach w histerię. Natomiast znajome mi Siódemki często nie potrafią tego zrozumieć, nawet jak próbuję komuś wytłumaczyć swoją introwertyczną naturę, to spotykam się z totalnym olaniem sprawy, często zwyczajnie obracają wszystko w żart i zachowują się jakby miały gdzieś czyjeś uczucia - liczy się tylko zabawa. Pamiętam jedną sytuację, kiedy jechałam pełnym Siódemek samochodem, celem była jakaś impreza nad jeziorem, ale ja czułam, że bierze mnie schiza, dlatego poprosiłam, żeby odwieźli mnie do domu, bo nie chciałam psuć nastroju. W odpowiedzi usłyszałam rozkazującym tonem "zostajesz z nami" i nawet nie miałam nic do powiedzenia, z samochodu przecież nie wyskoczę. W efekcie siedziałam cały wieczór naburmuszona i atmosfera się popsuła, a wystarczyłoby, żeby taka Siódemka zrozumiała, że jak ktoś mówi, że już nie ma siły, to nie ma siły i nie dla każdego najlepszym lekarstwem na smutki jest impreza. Mnie to tylko jeszcze bardziej przytłacza, a dodatkowo nie cierpię, kiedy się mnie do czegoś zmusza.
Żeby nie było, nie twierdzę, że wszystkie Siódemki są takie, ale istnieją wśród was takie egzemplarze i to mnie bardzo denerwuje. Mam wrażenie, że czasem trudno wam pojąć, że to co wam poprawia nastrój, niektórym ludziom może wręcz zaszkodzić. A jak już się znajdzie ktoś to powie to głośno, to taka osoba najczęściej spotyka się z jakimś szyderstwem albo wyśmianiem, typu "ahaha bo ty jesteś introcośtam to sobie idź i siedź w tych swoich książkach" (autentyczne zdanie, jakie usłyszałam). Żałosne.
Ostatnio gadalem wlasnie o takim koledze i zarzucono mi zazdrosc. Ja odczytuje to inaczej - ja lubie miec kilka bliskich przyjaciol, niz masy znajomych, a kiedy w towarzystwo wpada taka 7, to potrafi kazdemu zburzyc koncentracje.
Siódemki, pewnie jak każdy typ, też potrafią mieć bliskich przyjaciół, ale faktycznie nadmiernie rozentuzjazmowana Siódemka czasami potrafi rozpieprzyć towarzystwo (zależy też od tego, z jakich osobowości to towarzystwo się składa).