NoMatter pisze:A budyń?
Doktora Ötkera 8)Emjotka pisze:Macie budyń?
Zawsze wiedziałam, że mam skrzydło w 6... 8)
I mamy tez duzo czekolady z orzechami!!
a jednak nie.Absynt pisze:Blah... No Matter - Ty mi coraz mniej przypominasz siodemke...
chokureika podobnie. Watpie zebys byla 7 postepujac w ten sposob... U 7 lek nie jest uswiadomiony. Na problemy swiadomie potrafia zlewac, uciekajac sie w inne zajecia, na ktorych cos rzekomo zyskuja, ale tylko w ten sposob oszukuja siebie i dopiero kiedy zaczynaja odczuwac, ze te przyziemne przyjemnosci nie sprawiaja im juz z jakiegos "niewiadomego powodu" przyjemnosci, to wracaja do powinnosci.
No chyba ty.Raphaell_ pisze:Ogolnie nienawidze zobowiazan... praca - wizja, ze musze dzien w dzien od np. 8 do 16stej wstawac zmeczony i marnowac zycie w jakiejs instytucji na niewolnictwo (nie oszukujmy sie praca, to nigdy nie jest hobby, jestesmy niewolnikami) - to jedno z moich najwiekszych zmartwien, dla tego chcialbym zalozyc wlasna firme - jedyne wyjscie jakie widze na stale...
Dotychczas pracowalem tylko do uzbierania konkretnej kwoty, ktora potrzebowalem i idac na "niewolnictwo" powtarzalem sobie, ze np. jeszcze miesiac i to sie skonczy (wedle moich powiedzmy obliczen). Nie wyobrazam sobie, ze nagle musze tak zyc, ze zaczne marnowac zycie na niewolnictwo az do emerytury - to mnie przeraza...
Wiem, ze niektorym praca wydaje sie czyms normalnym i bezreflexyjnym, ale polecam spojrzec na to z innej strony.
Ja nadawalbym sie na jakiegos zyciowego filozofa - wiele osob mi to mowi. Moglbym myslec nad zyciem, opisywac to gdzies w ksiazce, czy cokolwiek i dostawac z tego kase na swoje zachcianki - ale tak kazdy by chcial . Jedyne wyjscie z problemu, to wlasna firma... prestiz, wolnosc, brak rutyny i robisz co chcesz...