Strona 1 z 26

7 w związkach...

: środa, 21 marca 2007, 12:10
autor: fiki miki
a jak to jest z Waszym życiem uczuciowym? jak wyglądają związki siódemek? bardzo jestem ciekawa...

cosik o moim.. hmmm... przeżyłam już masę związków. najpierw wielka miłość, zauroczenie, siódme niebo.. a gdy już jest tak pięknie i idealnie, że lepiej w bajce być nie mogło, to zaczynam szukać czegoś nowego. prowokuje kłótnie o nic.. nie potrafię powiedzieć "już nie kocham" lecz robię wszystko by zostawiono mnie w spokoju.. tak było przez wiele lat.

teraz..
spotkałam 5w4. jesteśmy razem pół roku i znów jest idealnie. podziwiam i szanuje. i pragnę z całych sił by sie nie zmieniło, choć wizja nieskończenie wielu lat razem trochę przeraża.. ale staram sie nie myśleć o takich sprawach.. chyba pierwszy raz jestem tak zakochana i życzę tego Wam wszystkim!! A zakochanie w czasach kiedy zakochana nie jestem uważam za jedną z najgorszych rzeczy! przecież to zniewala, pozbawia wolności, kieruje mną!!! hmmm.. teraz jednak mam klapki na oczach i marze by tak już zostało.

serdecznie pozdrawiam!

Re: 7 w związkach...

: środa, 21 marca 2007, 23:17
autor: hols
Na wstępie: dobrze, że w końcu jest osobny temat na związki siódemek, bo wcześniej założony jest strasznie chaotycznie poprzeplatany wątkami.

Dobra, nie byłbym sobą jakbym się trochę nie przyczepił :p
fiki miki pisze: najpierw wielka miłość, zauroczenie, siódme niebo.. a gdy już jest tak pięknie i idealnie
fiki miki pisze:znów jest idealnie. podziwiam i szanuje. i pragnę z całych sił by sie nie zmieniło
Hmm z tego co opisujesz, kiedyś była taaaaka miłość i teraz też. Hmm?
fiki miki pisze:a gdy już jest tak pięknie i idealnie, że lepiej w bajce być nie mogło, to zaczynam szukać czegoś nowego. prowokuje kłótnie o nic.. nie potrafię powiedzieć "już nie kocham" lecz robię wszystko by zostawiono mnie w spokoju.. tak było przez wiele lat.
fiki miki pisze: choć wizja nieskończenie wielu lat razem trochę przeraża.. ale staram sie nie myśleć o takich sprawach.. [...] przecież to zniewala, pozbawia wolności, kieruje mną!!! hmmm.. teraz jednak mam klapki na oczach i marze by tak już zostało.
Powiem Ci, że po części Cię rozumiem. Też się boję długotrwałych związków, ale z tego co widzę, masz wyjątkowo paskudny sposób na wychodzenie z nich :/ Nie wiem, nie podoba mi się Twoje podejście. Trochę mi to przypomina małe kapryśne dziecko, które jest rozpieszczane przez rodziców. Nie podoba mu się nowo znaleziona zabawka, więc nią niszczy, bo wie, że rodzice nową kupią. Ludzie to nie zabawki. Niefajnie.

Boisz się długotrwałych związków i jakby nie dajesz im szansy... Poczekaj trochę, zastanów się. Mam wrażenie, że przekreśliłaś wcześniej wiele ludzi, tak na prawdę nie dając im szansy. Niby wszystko ładnie pięknie, ale skoro tak silne uczucie Cię dopada to czemu świadomie, rezygnujesz z niego ? Teraz, też otwarcie piszesz, że się boisz swojego nowego uczucia. Nie chciałbym tutaj robić za jasnowidza, ale jak pojawia się u Ciebie takie myślenie to jest wysokie prawdopodobieństwo, że możesz powielić schemat pszczółki, która poleci szukać nektaru na innych kwiatkach. Związek to odpowiedzialność, jeżeli tego nie rozumiesz to się nie angażuj.

Słowa może i mocne, ale wyobraziłem sobie właśnie, że jestem w związku z taką osobą ja Ty. Ty też się wczuj w rolę drugiej strony, związek to dwie osoby, nie jedna.
[ludowe mądrości życiowe powered by hols]

Jestem w związku pierwszy raz (z 4w5 jak się okazało). Bywa różnie, jesteśmy zupełnie inni, mieszkamy daleko od siebie. To co przeżyłem od początku tej znajomości bliższej na pewno nie można nazwać monotonią i właśnie to mi się podoba. Wymagający to związek dlatego, pewnie jest dla mnie tak atrakcyjny. Ostatnio dorobiłem się określenia "uparty" ;) Póki co nie mam zamiaru tego "uparcia" zmieniać. Więcej mojej intymności nie wyciągam tutaj,kropka.

: czwartek, 22 marca 2007, 12:27
autor: fiki miki
A Ty myślisz, że ja chcę tak je kończyć? Wolę pokazać, że jestem kimś złym kto nie zasługuje na tak fajną osobę z jaką właśnie próbuje się rozstać, tak by związek zakończył sie z woli tej drugiej strony. Jestem tchórzem i strasznie boję się kogoś ranić takimi słowami, zwłaszcza jeżeli ta osoba, mimo wyparowania chemii, jest mi bliska.

Wiem, brzmi dość dziwnie, bo to chyba mała różnica czy kogoś rani najgorszą prawdą, czy rozczarowaniem, które przychodzi po kolejnej kłótni o nic.. Owszem, to dziecinne, zwłaszcza, że każdy zasługuje na to, by tę prawdę usłyszeć..
Na usprawiedliwienie mam tylko to, że próbuje wybrać mniejsze zło.
I staram się...
naprawdę się staram.

Bardzo boję sie tego podobieństwa, które niestety jasno wynika z tego co napisałam wcześniej. Ale.. jest jakoś inaczej.. nie wiem... czuję to..
fakt, długotrwały związek przeraża dalej.. nie umiem tego opisać teraz

I nie jest tak, że skaczę z kwiatka na kwiatek. Wbrew pozorom nie jest dla mnie rozrywką flirt i wchodzenie w nowe związki. Czasem się zdarza. Teraz się zdarzyło i nie chcę myśleć, że kieruje tym jakiś schemat.. ufam, że będzie dobrze i staram się ze wszystkich sił wreszcie wydorośleć.. Na szczęście za każdym razem mam 100% szansę na powodzenie i tego mam zamiar sie trzymać, a co będzie pokaże czas... W przypadku 7w8 lepiej nie planować, a przynajmniej o tych planach nie mówić głośno.. Smutna prawda.

: piątek, 23 marca 2007, 13:20
autor: Green Eyes
fiki miki pisze:Na usprawiedliwienie mam tylko to, że próbuje wybrać mniejsze zło.
I staram się...
naprawdę się staram.
to akurat są bzdury co napisalas. zło jest złem i nie ma czegoś takiego jak mniejsze zło. dobrze to ujęłaś - usprawiedliwiasz sie bo inaczej nazwac tego nie mozna. przy rozstaniach zawsze ktos cierpi.
fiki miki pisze:I nie jest tak, że skaczę z kwiatka na kwiatek. Wbrew pozorom nie jest dla mnie rozrywką flirt i wchodzenie w nowe związki.
wierze. w ogole mam wrazenie ze wchodzenie siodemek w zwiazek to dla nas dosc wyczerpujace i wrecz ekstremalne wyzwanie. napisze w liczbie mnogiej bo wydaje mi sie ze dobrze zaobserwowalam: my generalnie nie jestesmy typem podrywacza/kokietki. jesli flirt to taki chwilowy i przy zachowaniu dosc sporego dystansu.
dla mnie zawsze bylo dosyc egzotyczne jak moje kolezanki wyrywaly wciaz nowych facetow, wchodzily w kolejne zwiazki. to byla abstrakcja, wolalam sie nie uzerac z jakims chlopem tylko dobrze bawic. teraz odrobine z jednej strony zaluje bo zamaist wtedy nauczyc sie dyplomacji i bycia we dwoje i na dzien dzisiejszy byc mądrą zwiazkowo kobita to jest to dla mnie obecnie trudniejsze do zrealizowania.
fiki miki pisze: Na szczęście za każdym razem mam 100% szansę na powodzenie i tego mam zamiar sie trzymać, a co będzie pokaże czas...
z wiekiem coraz trudniej. po pierwsze dlatego ze Ty jesteś starsza i twoje (co poniektóre) nawyki coraz trudniej wykorzenić, to samo u partnera, czyli ciężej jest sie zgrac. zazwyczaj Ty albo partner macie spory bagaż doswiadczen albo raczej porażek zwiazkowych zatem jesteście mniej ufni i ciężko o jakies deklaracje typu "nigdy Cie nie opuszcze.." no i zwyczajnie, wszyscy Ci fajniejsi są już pozajmowani..

: piątek, 23 marca 2007, 20:49
autor: hols
fiki miki pisze: Bardzo boję sie tego podobieństwa, które niestety jasno wynika z tego co napisałam wcześniej. Ale.. jest jakoś inaczej.. nie wiem... czuję to..
fakt, długotrwały związek przeraża dalej.. nie umiem tego opisać teraz
Pędząc na oślep tak na prawdę, jesteś nadal sama, nie tworzysz nic co miałoby jakąś długotrwałą wartość. Jesteś bardzo szczera w tym co mówisz i silnie wierzę, że masz ochotę być razem ze swoim partnerem, czemu by rezygnować z tego co jest w Twoim odczuciu dobre?

O.K, koniec moralizatorstwa mojego, trochę się ugnę i powiem, że nie znam odpowiedzi na Twój problem, wyciągam z rękawa to co wszyscy wiedzą. Z resztą, nie sztuką jest wiedzieć co należy robić tylko faktycznie to robić ;)

: piątek, 23 marca 2007, 23:02
autor: kama
greenEyes pisze: teraz odrobine z jednej strony zaluje bo zamaist wtedy nauczyc sie dyplomacji i bycia we dwoje i na dzien dzisiejszy byc mądrą zwiazkowo kobita to jest to dla mnie obecnie trudniejsze do zrealizowania.
ale czy mądrzejsze by było wchodzenie w każdy napotkany związek - hyba nie. ja robie dokładnie tak jak ty. i nie żałuję. ze tak powiem - nie dobrze jest rozmieniac sie na drobne. ;)
jesli flirt to taki chwilowy i przy zachowaniu dosc sporego dystansu.
no. to si ezgadza. tzn nie iwem dokładni ejak z dystansem. ale właśnie flirt i nic wiecej - nie od razu porywanie sie i "bycie razem do końca" czy "kocham cie" czy inne bajery.

: sobota, 24 marca 2007, 18:22
autor: Czekolada
...

: środa, 28 marca 2007, 09:55
autor: aliszien
...

: poniedziałek, 2 kwietnia 2007, 00:14
autor: ogitek
hmmm.. co do związków. Osobiście imponuję głównie 7kom i 4kom(4w3) - czyli ogólnie kobiety podobne do mnie :) przede wszystkim teoria o przyciągających się przeciwieństwach w moim przypadku w ogóle się nie sprawdza. Najlepiej mi jest wśród 7emek i 4rek, osoby z tym typem najlepiej wiedzą, czego ja tak naprawdę potrzebuję. Łatwo się zakochuję, ciężko przeżywam rozstania, ale zaraz po rozstaniu jestem w stanie szybko zakochać się ponownie. Uwielbiam flirtować. Nie toleruję zdrady (wg mojej oceny zdrada jest tylko, gdy między partnerami istnieją konkretne zobowiązania i pożycie intymne)

: poniedziałek, 16 kwietnia 2007, 15:55
autor: Stukam_kopytkami
Staram się nie wchodzić w jakiekolwiek związki. Boję się. Nikomu i przede wszystkim sobie nie daję szansy. Nie lubię klatki, ograniczania mnie, zazdrości i zaborczości.

Samemu lepiej się żyje.

: sobota, 21 kwietnia 2007, 21:24
autor: Green Eyes
a wyobrazacie sobie zwiazki na odleglosc?
ja np nigdy w zyciu nie widze sie w roli wiernie czekajacej Penelopy i to nie ze wzgledu na to ze nie bylabym wierna tylko na ta rozlake, na te wszystkie komplikacje zwiazane z byciem na odleglosc. nie lubie sie meczyc a wizja takiego zwiazku to dla mnie wlasnie meczarnia. jetsem roztrzepana, nie umialabym pisac slodkich smsow czy zdawac relacje ze swojego dnia komus kogo najbardziej na swiecie chcialabym miec przy sobie.
ogitek pisze:teoria o przyciągających się przeciwieństwach w moim przypadku w ogóle się nie sprawdza.
zgadzam sie, zreszta i mnie ciagnie bardziej do ludzi podobnych do mnie niz tych nadwyraz cichych i spokojnych
stukam_kopytkami pisze:Samemu lepiej się żyje.
ja bym powiedziala ze wygodniej ale nie lepiej

: niedziela, 22 kwietnia 2007, 09:00
autor: Dionizos
Ja jestem od tygodnia w związku na odległość, tzn. nie widziałem już dziewczyny przez tydzień, i nie zobaczę przez kolejny. Umówiliśmy się, że wychodzimy ze znajomymi, i się normalnie bawimy, ale nie jest normalnie. Heh, dziewczyna jest wyjątkowa, taka z którą można być na stałe, ale te 300km raczej to wszystko rozwali. Zastanawiam się właśnie czy tego nie zakończyć, chociaż kiedy ją widzę jest świetnie. Do tego dziewczyna jest 3w2 czyli bardzo ekstrawertyczna:) I jej też jest ciężko. (bynajmniej tak pisze:) )

: niedziela, 22 kwietnia 2007, 20:12
autor: hols
Dionizos pisze:Ja jestem od tygodnia w związku na odległość, tzn. nie widziałem już dziewczyny przez tydzień, i nie zobaczę przez kolejny. Umówiliśmy się, że wychodzimy ze znajomymi, i się normalnie bawimy, ale nie jest normalnie.
Nie wiem czy tutaj chodzi Ci o to, ale tak to u mnie działa: nie potrafię się dobrze bawić, jak brakuje mi tej jednej. Znajomi swoją drogą, ale coś tu jest nie tak. Alkohol nie rozwesela, z nikim gadać się nie chce i w ogóle żałuje się, że swoją postawą się zatruwa atmosferę euforii innym.[/quote]

: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 22:17
autor: kama
Samemu lepiej się żyje.
też tak czasem mam - ale zaraz potem stwierdzam ze tak też sie nie da :)

Green Eyes pisze:
ogitek pisze:teoria o przyciągających się przeciwieństwach w moim przypadku w ogóle się nie sprawdza.
zgadzam sie, zreszta i mnie ciagnie bardziej do ludzi podobnych do mnie niz tych nadwyraz cichych i spokojnych
i niby mnie tez ciągnie- ru. to 7w6 ale na moja logike to takie rzeczy nie wychodza i powinismy mieć kogos spokojnego kogos kto by jednak równoważył. 5?

: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 22:31
autor: Green Eyes
5 to chyba nie jest dobry pomysl (i tutaj hols sie ze mna nie zgadza ;P ) wedlug mnie sa jednak zbyt introwertyczne i malo emocjonalne. ciezko jest mi uwierzyc w czyjas milosc bez jej okazywania. to tyle ode mnie :P