Opis relacji pomiedzy typem 2 i typem 8 enneagramu

Czy uwazasz, ze ta dwa typy bylyby dobrana para ze wzgledu na swoje enneagramowe wlasciwosci?

Tak, z pewnoscia
7
25%
Wydaje mi sie, ze tak
9
32%
Nie, zdecydowanie nie
3
11%
Raczej nie
9
32%
 
Liczba głosów: 28

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Opis relacji pomiedzy typem 2 i typem 8 enneagramu

#1 Post autor: Kapar » wtorek, 30 grudnia 2008, 04:33

Co kazdy typ wnosi do relacji?

Te dwa typy sa bardzie do siebie podobne niz mogloby sie wydawac na pierwszy rzut oka. Oba maja rozwinieta sfere dzialania i chca miec bezposredni wplyw na swoje otoczenie. Zarowno Dwojka, jak i Osemka, moga byc sentymentalne i zdolne do glebokich odczuc, przy czym lagodniejsza strona jest bardziej ukryta niz widoczna. Oboje moga odgrywac role inicjatora, opiekuna, wychowawcy i rozwijac swe ochronne skrzydla nad innymi, jednakze nie przyznajac sie do swoich wlasnych potrzeb, lub wrecz zaprzeczajac im. Kazde z nich ma tendencje do przepracowywania sie a takze oboje zazwyczaj sa ta silniejsza strona w zwiazku (jednakze Dwojki beda chcialy sterowac z tylengo siedzenia, gdy Osemki zdecydowanie i otwarcie obejma role przodownika). Obydwa typy, ktore maja miedzy soba polaczenie, wnosza do relacji pasje i namietnosc, zywiolowosc, interpersonalne i spoleczne zdolnosci, wspanialomyslnosc oraz hojnosc.
Wojownicy i Dwojki klada jednak nacisk na rozne sfery w zyciu spolecznym. Dwojki beda troszczyc sie o dobro innych, gdy Osemki skupia sie na ogolnym dobrobycie i wyraznym wplywie na najblizsze otoczenie. Roznica ta nie zmienia faktu, ze ogolnie oboje moga wiele osiagnac i zdzialac w relacjach miedzyludzkich, tych bliskich i dalszych, z korzysciami dla siebie nazwzajem i dla otoczenia.
Obie strony w kontackie moga z latowscia wczuwac sie w role, ktorych potrzebuje partner czy druga strona: Wojownik bedzie praktyczny i skupiony na wynikach, gdy Dwojka bedzie kierowac swoja uwage i bedzie bardziej altruistyczna. Oba enneagramowe typy maja silna wole i nie boja sie brac odpowiedzialnosci, tak dlugo, jak beda na sobie polegac. Osemki beda czuc sie dobrze w dwojkowej uczuciowosci i adoracji, Dawcy beda bardzo wdzieczni za wysilki i sile Osemki, a takze nie umknie im czeste acz niewidoczne na pierwszy rzut oka samoposwiecanie sie partnera-osemki.
Obydwoje widza swoje wzajemne szlachetne cechy i moga byc uzupelniajacymi sie stronnikami i wielbicielami. Ich role sa takze scisle okreslone, dzieki czemu nie wchodza sobie w droge. Kazde z nich porusza sie w roznych sferach swojego zycia i ma odmienne podstawy (jedno odgrywa klasyczna Mamuske a drugie typowego Tatuska, i sprawy sa przejrzyste i zrownowazone).
Wszystkie te czynia te pare bardzo silnymi sprzymierzencami, ktorzy uzupelniaja swoje silne strony, ze szczegolnym naciskiem na wzajemne pozytywne oddzialywanie.

Tlumaczenie ze strony enneagraminstitute.com

Ankieta jest bardzo ogolna i zaklada teoretyczne rozwazanie wlasciwosci i generalnego usposobienia obydwu typow. Może w niej wziać udział każdy, kto chce.
Realia zyciowe takie jak: "to wszystko zalezy, kazdy jest inny", "to zalezy od pary", nie byly wziete pod uwage w pytaniu
:P

Zachecam do dzielenia sie swoimi doswiadczeniami i wrazeniami na temat przyjazni czy zwiazkow miedzy Dawcami i Wojownikami
Ostatnio zmieniony niedziela, 25 stycznia 2009, 04:00 przez Kapar, łącznie zmieniany 2 razy.



Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#2 Post autor: Basket Case » piątek, 2 stycznia 2009, 19:26

Coś mało zainteresowanych tym wątkiem. Chyba dlatego, że nie ma konkretnych pytań/haseł.

Dwójki i Ósemki napiszcie o osobistych doświadczeniach. Co sądzicie o relacji osiem-dwa?

Najbardziej interesujące powinny być różnice... bo tych jest masa :D Moją najlepsza przyjaciółką jest pewna dwójka. Zawsze jestem zaskoczona jej podejściem i tym jak różni się ono od mojego, pomimo tego, że cel zazwyczaj mamy ten sam :D


Prosta sytuacja:

Przed sesją zimową w zeszłym roku rozmawiam z P. na temat naszej wspólnej znajomej z którą chodzimy do tej samej grupy. M. ma spore problemy: nie zdała w pierwszym terminie żadnego egzaminu, czas płynie, istnieje zagrożenie powtarzania roku (u nas można mieć tylko jeden warunek)

Musicie wiedzieć, że M. ma taki uciążliwy nawyk "nakręcania się" - typ osoby, która mówi: "Ta psorka jest straszna!", "Na pewno zada mi takie pytanie, że nie będę znać odpowiedzi", "Uweźmie się i nie zdam"... bla, bla, bla... tak w kółko - nieproduktywna gatka, mogąca wyprowadzić z równowagi każdego.

Obie chcemy pomóc biedaczce - lubię ją, do tego sama zadzwoniła do mnie po radę, więc się w to zaangażowałam. Obie z P. mamy w tej sytuacji taki sam cel: pomóc M. zaliczyć sesje. Różnice zaczynają się w tym jak wyobrażamy sobie tą pomoc.

P. za priorytet uznaje wczucie się w sytuacje M. Wysłuchuje, przytakuje podczas gdy ta się "nakręca". Chociaż P. zdaje sobie sprawę, że to "nakręcanie się" jest totalnie nieproduktywne uważa, że najważniejsze jest, by M. poczuła, że ktoś ją rozumie.

Ja miałam trochę inne rozwiązanie. Jak M. do mnie zadzwoniła przerwałam, wierzcie lub nie delikatnie, acz asertywnie, jej "mękolenie" i powiedziałam krok po kroku co ma zrobić. W stresującej sytuacji trudno jest myśleć, a nie miałyśmy czasu aby się zbyt długo zastanawiać.




Chociaż kocham P. jak siostrę nie mogę zrozumieć tego jej przytakiwania, często to robi rozmawiając ze mną; czasami mnie nie słucha, tylko "sprawia takie wrażenie". Mnie wrażenie NIE interesuje, nie potrzebuję się też "dobrze poczuć", ja oczekuję szczerości i prawdy, niezależnie jak niemiła miałaby być...

Osobiście dwójki mi znane uważam za osoby silne. Za wyjątkiem miłości i związków międzyludzkich wiedzą czego chcą. Fascynują mnie. Odstrasza mnie jedynie obawa przed manipulacją.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#3 Post autor: boogi » piątek, 2 stycznia 2009, 19:39

Trochę obok tematu wątku, ale będzie odpowiedź na post Basket.

Na studiach byłem starostą grupy. Ustalałem terminy kół czy poprawek itp. Oprócz tego, na pierwszym roku, kiedy to największy jest przesiew (sporo osób odpada po pierwszym semestrze), potrafiłem parę osób przekonać do tego, że to jeszcze nie koniec kiedy mają poprawkę albo dwie, załatwiłem im dodatkowe terminy nieprzewidziane przez regulamin, pomogłem trochę w nauce, trochę zmobilizowałem, dodałem wiary w siebie. Ogólnie moja grupa to była jedyna, w której cała grupa przeszła bez strat przez ten semestr. Przez następny także. Jakaś dobra grupa :)
Co do Twojej wypowiedzi Basket - chyba robiłem wtedy i za Ciebie, i za Twoją drugą koleżankę (tą M.) w przekonywaniu swoich P. I potrafiłem wysłuchać, i potrafiłem dać kopa, pokazać plan krok po kroku, sam coś wymyślić od zera lub wesprzeć kogoś w jego planach, kiedy nie był ich pewien, oraz nie miałem problemów z ogólnym poświęceniem swojego czasu innym (w tym także na nie zawsze łatwe przekonywanie profesorów, że jednak kolejny termin to bardzo dobry pomysł jest). Zawsze to było to, czego dana osoba potrzebowała naprawdę. O tym, że miałem dobre wyczucie - świadczy fakt skuteczności moich działań. Wystarczyło znaleźć w ludziach ich umiejętności, pomóc im je odkryć. W tym jestem dobry...
Aha. I wszystkich tam kochałem jak siostry i braci. W tym cholerka to jestem za dobry :/

Zastanawiam się, Basket, co Ty tak z tą manipulacją. Ja lubię to słowo (i nie waham się do tego przyznać). Chyba inaczej je rozumiemy i odbieramy. Ja pozytywnie (manipulacja to wpływ na ludzi - ale motywacją jest u mnie chęć czynienia dobra). Ty przez motywację rozumiesz, jak sądzę, coś negatywnego: wykorzystywanie umiejętności wpływu na innych do celów niecnych, oszukiwanie.
Dla mnie manipulacja negatywna jest wtedy, kiedy intencja jest negatywna. A manipulacja, sama z siebie, którą każdy stosuje co chwila tak naprawdę (także i Ty, ale wtedy nazwiesz to inaczej - np. przekonywaniem czy "dawaniem kopa" ;) ) to jedynie narzędzie, które samo z siebie jest niegroźne - a wykorzystanie go, odpowiednie bądź nie, może mu nadać wartość moralną (lub niemoralną ;) ). To chyba Ósemki i Dwójki powinny sobie wyjaśnić i między sobą ustalić rozumienie tego słowa :)

A moje relacje/związki/styczność z Ósemkami? Bywały podniecające, frustrujące, energetyzujące, dołujące, pozytywne, negatywne, ciekawe, nudnawe... całe spektrum dosłownie, masa sytuacji różnych. Kiedyś się zbiorę, to może i to opiszę, na razie wybaczcie mi, weny brak ;)

Jedynie odnośnie tego mogę coś powiedzieć:
Mnie wrażenie NIE interesuje, nie potrzebuję się też "dobrze poczuć", ja oczekuję szczerości i prawdy, niezależnie jak niemiła miałaby być...
A mnie interesuje też wrażenie (to, jak druga osoba czuje, myśli, w jakim jest stanie, jakie są jej pragnienia). Ważne jest także, żeby dobrze się poczuła (inna sprawa, by dobrze wiedzieć, czym jest dobrze poczuć się: czy "nie martw się, że nie zdasz sesji, i tak cię lubię, choć posmucę się z tobą" - odpada, czy też "czego teraz tak siedzisz i smęcisz, ucz się, zdaj, a poczujesz się dobrze" - to prędzej, chociaż w pierwszej chwili może dla osoby "opieprzanej" brzmieć twardo). Więc "wrażenie" trzeba odpowiednio zrozumieć - żeby nie było, że tylko się niepotrzebnie i bezsensownie potrafię rozczulać.
Szczerość i prawda? Tak, tu się zgadzamy całkowicie. Uff ;)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

#4 Post autor: Pablo » sobota, 3 stycznia 2009, 11:57

hmmmm..... jeśli o mnie chodzi moja babcia była 2v3ką. I właśnie z tego powodu się wyprowadziłem ;) mieszkała koło nas i codziennie przychodziła. Niestety dwójki mają tak że nuda u nich jest chyba sto razy bardziej dotkliwa niż dla 8 - zaraz pchają się w masę czynności, latają z herbatkami, robią za ciebie obiad itp.... Chcąc sam coś w domu robić zaczyna to być konkurencją zaczynasz bc niemiły dla kogoś takiego i zaraz sterta pretensji od prawie całej rodziny za moją "niewdzięczność" więc się zamykasz. Tłumisz w sobie to znajdujesz jakieś czynności dla siebie ale cholera mój dom - ja tu będę decydował, ja będę robił (jak masz za dużo wolnego czasu albo urlop zdrowotny to tym jest ta chęć silniejsza bo nie ma nic gorszego niż siedzieć na dupsku i nic nie robić). I znowu błędne koło się zakręcało i były spinki :?

Ale to na gruncie rodzinnym. W normalnym życiu dwójki żadnej normalnej nie poznałem... to albo bardzo rzadki typ albo wyjątkowo dobrze się maskujący.
Ostatnio zmieniony niedziela, 4 stycznia 2009, 19:07 przez Pablo, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#5 Post autor: Basket Case » sobota, 3 stycznia 2009, 13:04

Dla mnie słowo manipulacja, czy manipulacja nigdy nie występuje w pozytywnym kontekście, ale jeżeli masz jakiś konkretny przykład to chętnie posłucham (użyj konkretnie tego słowa, a nie zamiennika typu "pozytywny wpływ na ludzi wynikający z chęci czynienia dobra").
boogi pisze:Ty przez motywację rozumiesz, jak sądzę, coś negatywnego
Nie, motywacja jest ok, ale rozumiem, że to literówka i chodziło o manipulacje, jeżeli tak, to się zgadza :)

Nie twierdze przy tym, że sama nie stosuję manipulacji. Nie jestem w tym zbyt dobra (ósemki wpływają na ludzi zazwyczaj wprost, a nie poprzez manipulację), ale się kształcę. To przydatna umiejętność, chociażby na lekcji matematyki w Technikum Energetycznym :lol: Nigdy jednak nie powiem, że manipulacja jest pozytywna...

Zdaję sobie sprawę, że manipulują nami wszyscy: media, producenci reklam, agenci ubezpieczeniowi... tym się nie przejmuję, takie są czasy. Obawiam się jedynie manipulacji ze strony najbliższych... relacje międzyludzkie opieram na zaufaniu, próba manipulacji może skończyć się jego całkowitą utratą (*)

Nie chciałabym być manipulowana przez bliską osobę, a Ty boogi?

(*) mówię o poważnych sytuacjach, a nie o bzdurach

Dalej piszesz:
boogi pisze:A mnie interesuje też wrażenie (to, jak druga osoba czuje, myśli, w jakim jest stanie, jakie są jej pragnienia). Ważne jest także, żeby dobrze się poczuła ...
Nie do końca o to mi chodziło, ale możemy również wyjaśnić tę sprawę :) To nie jest tak, że ósemka w ogóle nie zważa na uczucia innych. Nie są dla nas najważniejsze, ale mamy świadomość gdy ktoś jest smutny, czy szczęśliwy. Staramy się wziąc to na swój sposób pod uwagę. Jednak cel jest najważniejszy.

Nie jest w stylu ósemki zastanawianie się: "Przytaknąć, przytulić, pogłaskać... może wtedy poczuje się lepiej i weźmie się do nauki... a może nawet moja dobra energia przejdzie na nią i stanie się cud i zda ten egzamin"

Ósemka jest realistą, pomyśli raczej tak: "Mamy dwa tygodnie, Profesor od równań różniczkowych przepuszcza na drugim terminie, gostek od rachunku prawdopodobieństwa odsyła => trzeba się wziąć za analizę zespoloną, bo doktorka nie da trzeciej szansy"

Ósemka będzie się z Tobą szczerze cieszyć w przypadku zwycięstwa i spróbuje pocieszyć w przypadku porażki, ale TERAZ nie ma na to czasu!

A teraz to o co mi chodziło

Dla mnie nie ma nic złego w empatii. Musi się jednak za tym kryć prawdziwa troska, a nie tylko chęć "zrobienia wrażenia troski" Jest mi przykro gdy P. przytakuje mi, patrzy się na mnie ze zrozumieniem, a potem okazuje się, że nawet mnie nie słuchała. Jest mi tym bardziej przykro, że zdałam sobie z tego sprawę dopiero po historii z M. - P. przyznała się, że robi tak w stosunku do niej, gdy ja podziwiałam jej cierpliwość w wysłuchiwaniu tego "mękolenia" - okazało się że to jest naturalne zachowanie P. Nie ma w tym jej złej woli... Wytłumaczyłyśmy to sobie i jest ok.

Dla Ósemki bezwartościowe są puste gest, podobnie jak sztuczne kwiaty czy udawany orgazm...

Czy faktycznie dwójka i ósemka tak samo cenią prawdę i szczerość?

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#6 Post autor: boogi » sobota, 3 stycznia 2009, 20:12

Czuję się dosyć mocno niezrozumiany nadal, ale już jest coraz lepiej - więcej wątpliwości się rozwiewa, idziemy do przodu ;)
Basket Case pisze:Dla mnie słowo manipulacja, czy manipulacja nigdy nie występuje w pozytywnym kontekście, ale jeżeli masz jakiś konkretny przykład to chętnie posłucham (użyj konkretnie tego słowa, a nie zamiennika typu "pozytywny wpływ na ludzi wynikający z chęci czynienia dobra").
"celowo inspirowana interakcja społeczna mająca na celu oszukanie osoby lub grupy ludzi, aby skłonić je do działania sprzecznego z ich dobrem/interesem" - no tak, to brzmi negatywnie. W takim razie manipulacja != wpływ. I przestanę chyba używać słowa "manipulacja" w moim rozumieniu, bo widzę że mam własne, niezgodne z ogólnie przyjętą definicją.
Basket Case pisze:
boogi pisze:Ty przez motywację rozumiesz, jak sądzę, coś negatywnego
Nie, motywacja jest ok, ale rozumiem, że to literówka i chodziło o manipulacje, jeżeli tak, to się zgadza :)
Oczywiście litrówka (a nawet wyrazówka), czasem mi się zdarzają. O ile się nie mylę, to chciałem wtedy wyjaśnić, jaka jest motywacja mojej manipulacji (ekhm, przepraszam, wpływu który wywieram) i stąd akurat taka wyrazówka ;)
Zgodnie z Twoją definicją - ja nie manipuluję. Moja etyka po prostu nie pozwala mi na to, by "działać na czyjąś szkodę". No po prostu nie i już. Nigdy nie kieruję nikogo tak, by było to "sprzeczne z jego interesem" (ładnie to napisane, ale po prostu nie sra się do cudzego ogródka, sorry za określenie ale bardziej mi podchodzi).
Basket Case pisze:Nie twierdze przy tym, że sama nie stosuję manipulacji. Nie jestem w tym zbyt dobra (ósemki wpływają na ludzi zazwyczaj wprost, a nie poprzez manipulację), ale się kształcę. To przydatna umiejętność, chociażby na lekcji matematyki w Technikum Energetycznym :lol: Nigdy jednak nie powiem, że manipulacja jest pozytywna...
To nie manipulacja, to sztuka przetrwania ;)
Basket Case pisze:Obawiam się jedynie manipulacji ze strony najbliższych... relacje międzyludzkie opieram na zaufaniu, próba manipulacji może skończyć się jego całkowitą utratą
Ja też.
I, trochę paradoksalnie, jest to też jeden z powodów, dla np. osoby z forum muszę poznać osobiście, twarzą w twarz, zanim im jakkolwiek zaufam. Mam takie coś, że wiem, komu zaufać, i raczej się na swojej intuicyjnej ocenie nie przejeżdżam - ale mogę to wiedzieć dopiero, kiedy spojrzę komuś w oczy.
Zaufanie do drugiej osoby, pewność że ona nie gra przede mną kogoś, kim nie jest, że nie udaje, że się z czymś nie czai... to jest podstawa związku, bez tego nic nawet bym nie zaczął.

Dalej piszesz:
Basket Case pisze:
boogi pisze:A mnie interesuje też wrażenie (to, jak druga osoba czuje, myśli, w jakim jest stanie, jakie są jej pragnienia). Ważne jest także, żeby dobrze się poczuła ...
Nie do końca o to mi chodziło, ale możemy również wyjaśnić tę sprawę :) To nie jest tak, że ósemka w ogóle nie zważa na uczucia innych. Nie są dla nas najważniejsze, ale mamy świadomość gdy ktoś jest smutny, czy szczęśliwy. Staramy się wziąc to na swój sposób pod uwagę. Jednak cel jest najważniejszy.
A dla mnie osoba i cel - bo przecież to cel jest dla osoby, a nie osoba dla celu. Jeżeli myślimy na odwrót - negujemy człowieczeństwo, sprowadzamy człowieka do roli przedmiotu, a nie podmiotu. Powinniśmy człowieka, tak ja uważam, traktować jako podmiot (żywego uczestnika wydarzeń), a nie jako przedmiot (trybik bezduszny w maszynie).
Mam w sumie wrażenie, że wiele spraw widzimy podobnie, ale omawiamy je trochę innymi słowami...
Basket Case pisze:Nie jest w stylu ósemki zastanawianie się: "Przytaknąć, przytulić, pogłaskać... może wtedy poczuje się lepiej i weźmie się do nauki... a może nawet moja dobra energia przejdzie na nią i stanie się cud i zda ten egzamin"
A czy ja napisałem, że to jest w stylu Dwójki? Nie. Napisałem, że Dwójka też jest nastawiona na cel. Po prostu ja ciągle odnoszę wrażenie, że Ósemka prezentuje podejście nieludzkie. Pewnie się mylę i tylko tak to źle odbieram z Twoich opisów. Może faktycznie, Ty jesteś agresor a ja uległy :P
Dla mnie "przytulić" czy "pogłaskać" jest tak samo dobrą metodą na pomóc komuś, jak "kopnąć" czy "okrzyczeć" - ale metoda jest zawsze dobrana do osoby. Jak dobieram? - po prostu to wiem.
Basket Case pisze:Ósemka jest realistą, pomyśli raczej tak: "Mamy dwa tygodnie, Profesor od równań różniczkowych przepuszcza na drugim terminie, gostek od rachunku prawdopodobieństwa odsyła => trzeba się wziąć za analizę zespoloną, bo doktorka nie da trzeciej szansy"
Dwójka też jest realistką. Właśnie takie, konkretne bardzo myślenie; realne - świadome sytuacji.
Basket Case pisze:Ósemka będzie się z Tobą szczerze cieszyć w przypadku zwycięstwa i spróbuje pocieszyć w przypadku porażki, ale TERAZ nie ma na to czasu!
Nie rozumiem, nie wiem na co nie ma czasu. Znowu różne nasze podejścia. Zawsze jest czas na człowieka. Owszem, trzeba się spiąć i sprężyć, i wykonać to co jest do zrobienia, ale - podmiotowo, a nie przedmiotowo, jak już wyżej zaznaczyłem. Ponownie odnoszę wrażenie, że myślimy w sumie to samo, tylko sposób wyrażania mamy inny.
Basket Case pisze:Dla mnie nie ma nic złego w empatii. Musi się jednak za tym kryć prawdziwa troska, a nie tylko chęć "zrobienia wrażenia troski" (...) Dla Ósemki bezwartościowe są puste gest, podobnie jak sztuczne kwiaty czy udawany orgazm... (...) Czy faktycznie dwójka i ósemka tak samo cenią prawdę i szczerość?
W sumie, tak się zastanawiam teraz na koniec - czy to dotyczy ósemkowości/dwójkowości, czy po prostu dojrzałości danej osoby? Jej etyki, moralności, jak to tam zwał, wiecie o co chodzi.
Tak, też uważam że puste gesty, czynione tylko po to by pokazać "jaki to ja fajny jestem, że o ciebie dbam", to se można... no, ten tego, wsadzić. Ty się chyba Basket za dużo naczytałaś opisów Dwójek w książkach (tam ciągle widać słowa o "robieniu wrażenia troski" bądź podobne, wiem bo też czytałem) i teraz trochę przez pryzmat tego patrzysz na każdą napotkaną Dwójkę ;)
Z jednej strony - szukasz swojego wymarzonego 2w1, z drugiej - jesteś przekonana, że jakby dobry nie był (zdrowy, dojrzały) to i tak będzie zawsze miał w sobie trochę manipulanta. Życzę Ci, żebyś poznała jakiegoś w życiu realnym i nie oceniała go przez pryzmat Enneagramu, tutaj za łatwo coś się szufladkujemy wszyscy wzajemnie (no, może nie wszyscy, ale chyba jednak sporo osób ma takie zapędy; ja miewam niestety; stąd aktualna akcja z podmianą avatarów i podpisów :) ).


A już tak całkiem na sam koniec, to zauważam, że ilekroć piszesz o czymś, co uważasz za cechę zdecydowanie ósemkową (dobroć, sprawiedliwość, pomoc, prawda, szczerość itp), to ja to też uważam za cechę typowo dwójkową (oczywiście cnoty są cechami osobników zdrowych).
Ty kojarzysz mnie z manipulacją.
Ja kojarzę Ciebie z tyranią.
Ciekawe, czy tak bardzo już widzimy w sobie wszyscy wzajemnie nie drugą osobę, żywego, realnego człowieka, a jedynie jakąś cyferkę-symbol typu.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#7 Post autor: Basket Case » sobota, 3 stycznia 2009, 23:55

Chyba musimy skrócić nasze posty, wiesz, że nie lubię jak trzeba odpowiedzieć na wiele wątków, a w tej sytuacji czuję się zmuszona... muszę jednak to przezwyciężyć i napisać zwięźle.

Zgadzam się z Tobą boogi w wielu miejscach tylko każde z nas inaczej formułuje myśli. Sama mogłabym napisać:
I, trochę paradoksalnie, jest to też jeden z powodów, dla np. osoby z forum muszę poznać osobiście, twarzą w twarz, zanim im jakkolwiek zaufam. Mam takie coś, że wiem, komu zaufać, i raczej się na swojej intuicyjnej ocenie nie przejeżdżam - ale mogę to wiedzieć dopiero, kiedy spojrzę komuś w oczy.
Zaufanie do drugiej osoby, pewność że ona nie gra przede mną kogoś, kim nie jest, że nie udaje, że się z czymś nie czai... to jest podstawa związku, bez tego nic nawet bym nie zaczął.
Zawsze mówię, że mam pewien "dar". Popatrzę się komuś w oczy i potrafię określić, czy można mu zaufać, czy nie :) Mówiłam, że ta intuicja jeszcze mnie nigdy nie zawiodła... teraz mówię, ze zawiodła mnie raz. Piszę o tym bo wiąże się to z pewną dwójką i tym, że moje zaufanie zostało nadwyrężone z powodu manipulacji. Tak na marginesie dodam, że po tej historii najbardziej mi szkoda niezawodności tego "daru"... niewinność już chyba nigdy nie powróci...

Wierzę, że twoja etyka nie pozwala ci na krzywdzenie ludzi. Nie możesz jednak podważyć faktu, że tacy ludzie istnieją i ja miałam/mam z nimi do czynienia. To są prawdziwi ludzie z krwi i kości, zdarzenie, które opisała, nie są wytworem mojej wyobraźni.

Wyprowadzę Cię z błędu. Nie czytuję namiętnie opisów innych typów. Większość z nich przeglądnęłam pobieżnie. Opis dwójki, nie był wyjątkiem (jedynym wyjątkiem był opis ósemki) i nie wiem dlaczego sądzisz, że:
Ty się chyba Basket za dużo naczytałaś opisów Dwójek w książkach (tam ciągle widać słowa o "robieniu wrażenia troski" bądź podobne, wiem bo też czytałem) i teraz trochę przez pryzmat tego patrzysz na każdą napotkaną Dwójkę
Wyprowadzę Cię z błędu, to moje osobiste doświadczenie, które zwerbalizowałam wewnętrznie jeszcze przed poznaniem teorii enneagramu. Nie patrze się na ludzi przez pryzmat numerka. Może i bym tak robiła gdybym potrafiła rozpoznawać numerki napotkanych ludzi... nie umiem :lol: Jeżeli piszę, że ktoś jest 2, 9 czy 8 to rozwiązał test i moje obserwacje potwierdzają przypuszczenia. Nigdy w druga stronę. Próbowałam kiedyś, ale moje typy NIGDY nie okazywały się trafne więc sobie dałam spokój (ostatnio mojego znajomego 4w5 - z testu, określałam na 8w7 lub 7w8, dopiero jak rozwiązał test jego typ wydal mi się oczywisty :lol: )


Niech się wypowiedzą inne ósemki: Umiecie określać typy innych ludzi "na oko", bez testu?


PS: Nie szukam żadnego, wymarzonego 2w1. Dla mnie miłość nie ma numerków mogłaby mi odpowiadać 5, 4, czy jakikolwiek inny numerek, ale nie będę już się wymądrzać, bo cóż ja wiem o innych typach

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

#8 Post autor: Kapar » niedziela, 4 stycznia 2009, 05:50

Basket Case pisze:Niech się wypowiedzą inne ósemki: Umiecie określać typy innych ludzi "na oko", bez testu?
Hmm... nie sądzę, żeby na oko się dało :)
Ja umiem określić typ po jakimś relatywnie krótkim czasie. Bez żadnego śledzctwa, przez czyjąś postawę, to co ktos mówi, jak reaguje, jak traktuje innych - interakcje. Odbywa się to bez mojego zbędnego gadania. Jednak, żeby poznać czyjś typ, musiałbym włożyć trochę w to wysiłku, skupić swoją uwagę na kimś, poobserwować. Przeprowadzić skromną syntezę i analizę :P Szczerze, to mi się tego odechciało. Nie jest to ciekawe, żeby wiedzieć pewne teoretyzne rzeczy i czyjeś zachowania, przed samym doświadczeniem ich. Poza tym nie polegałbym na żadnych testach, bo co pokazują wypowiedzi innych użytkowników na forum, wyniki są zgubne i nieprawdziwe, zależą od zmiennej i chwijenej kondycji psychicznej czy nawet humoru. Najłatwiej wiedzieć jak się reaguje w strasie i w relaksie, które z połączeń się wtedy uruchamia.
Wyjąkiem w tym wszystkim są Zdobywcy, Lojaliści i Mediatorzy, którzy nie mają w moich oczach wystraczająco charakterystycznych cech, by móc przez obserwacje czy interkacje ich typ rozstrzygnąć. Nawet by ich między sobą rozróżnić - rozpływaja się gdzieś w trójkącie 3-6-9... :)



Boogi i BC rozwineliście wiele ciekawych wątków i trudno byłoby mi się do wszystkich spójnie odnieść.

Jeśli chodzi o manipulacje:
baby_kapar pisze:Oba maja rozwinieta sfere dzialania i chca miec bezposredni wplyw na swoje otoczenie.
Manipulacja ma dla mnie zdecydowanie pejoratywny wydźwięk.

Dla mnie manipulacja to nie tylko działanie na szkodę.
Jest to także wywieranie wpływu na innych do osiągnięcia własnych celów ale bez ich świadomości intencji osoby manipulującej. Przy czym, inni nie muszą na tym cierpieć, są zwyczajnie wykorzystani do jakiegoś celu. Warto nadmienić, że manipulowanie nie musi odbywać się drogą świadomą.

Dwójki

Z mojej obserwacji i doświadczeń Dwójki są zdolne do manipulacji. Nie znaczy, że swoim wywieraniem wpływu wywołują szkody ale odnoszą względne korzyści ze swojego działania. Napewno nie mają świadomego zamiaru wywoływania żadnych szkód.
Dla Dawcy ważne jest poczucie bycia potrzebnym i docenianym za swoje wysiłki, co jest naturalne u wszystkich ludzi, jednak u nich ta potrzeba jest silniejsza. Więc pewni przedstawiciele tego typu stosują różne techniki osiągnięcia akceptacji, i wyżej wymienionych potrzeb.
Wychodząc z tego punktu, ich pomoc, ofiarność nie zawsze jest całkiem bezinteresowna.
boogi pisze:Nigdy nie kieruję nikogo tak, by było to "sprzeczne z jego interesem".
To mnie szczerze trochę przeraża u Dwójek (nie mówię, że u Ciebie, ale przenosze ten tok myślenia na Dwójki, które poznałem, żeby oddać pewne moje ósemkowe wariacje).
Nie wiem właśnie skąd Dwójki wiedzą, jaki jest czyjś dobry interes. Wg mnie można łatwo się poślizgnąć przy tym. Uważam, że w niektórych przypadkach jest przekraczanie czyichś (albo ósemkowwych) granic, działanie nadgorliwe i nachalne. Cóż, nie wszyscy potrzebują pomocy, nie wszyscy chcą być przytulani i tak dalej. Napewno nie ósemki :lol: .
Ok, ja, jako ósemka tego też potrzebuje, ale jedynie od osoby bliskiej, partnera, w wyjątkowycyh sytuacjach a nie, bo mam ciężką sytuację.

Po pewnym spotkaniu enneagramowym jedna z Dwójek, której już nie ma tu na forum, chciała mnie przytulać na pożegnanie, czy jakoś pocieszać. BEZ POWODU :shock: No ale ona tego potrzebowała a nie inni ze spotkania, napewno nie ja :D
Innym razem pewien gość 1w2, który jest osobnikiem bardzo religijnym (jeśli nie fanatycznym), po rozmowie teologicznej ze mną, chciał mnie przytulić na pożegnanie. Jemu było mnie żal, że przez swoje zdecydowane antyklerykalne poglądy itp, jestem już straconą duszyczką... O ZGROZO! Hehe


Abstrahując: Dwójki z mojego osobistego doświadczenia jeśli manipulują, to emocjonalnie. Ja byłem obiektem prób wywołania we mnie poczucia winy i innych takich. Nie powiem, strasznie mnie to drażniło 8)

Ósemki

Zrobię wszystko, żeby odnieść się do tego jak najbardziej obiektywnie :D

Ja mam (wierzę, że inni Wojownicy także) zdolność do wyczuwania prób manipulacji. Szybko zauważam, jeśli ktoś chce coś ode mnie pokrętną drogą. Nie obawiam się jakoś manipulacji, bo czasem wręcz przesadnie widzę to czego ludzie chcą (nie umyka mi ta część nieczysta, podszyta manipulacją, nie widzę tego wszędzie ;]), jestem wyczulony na wszelkie przejawy chęci wywarcia na mnie wpływu i nie daję się na tyle, na ile mogę, gdy to jest sprzeczne z moją wolą czy interesem. W skrócie jestem zwyczajnie asertywny :)

Z drugiej strony wiem, że Wojownicy mają zdolności do manipulacji. Wg mnie bardziej odpowiednim określeniem byłoby, że Ósemki, jeśli chcą, mogą być bardzo wpływowe.

Ja wywieram wpływ jeśli przykładowo chcę coś przyśpieszyć lub usprawnić. Np w pracy grupowej. Wiem, że tłumaczenie nie miałoby sensu, wierzę w słuszność mojego celu, i mówię tak, działam tak, żeby stało się wg mojej woli.
Nie wiem czy manipuluję. Chcę tylko działać sprawnie, bez przeszkód i efektywnie. Wiem, że powiedzenie czegoś wprost może przynosić odwrotne skutki od pożądanych, więc wybieram drogę niedosłowną - nie wiem, czy to już zakrawa o manipulację. Cel bynajmniej osiągnięty.
Basket Case pisze:Nie twierdze przy tym, że sama nie stosuję manipulacji. Nie jestem w tym zbyt dobra (ósemki wpływają na ludzi zazwyczaj wprost, a nie poprzez manipulację), ale się kształcę. To przydatna umiejętność, chociażby na lekcji matematyki w Technikum Energetycznym Nigdy jednak nie powiem, że manipulacja jest pozytywna...
Ja wierzyłem naiwnie, że artykuacja wprost pewnych rzeczy jest lepsza i wygodniejsza. Ja oczekiwałem tego, i nie widziałem powodów, dla któych inni by nie podzielali mojego punktu widzenia. Okazało się, że nie przynosi to żadnych efektów, ba :!: powoduje szkody. Ludzie nie chcą słyszeć wprost, wolą właśnie jak pewne sprawy odbywają się niedosłownie (tych spraw jest zdecydowana większość). Ja także więc nauczyłem się tego ale nie umiem wyznaczyć granicy między zwykłą perswazją a manipulacją. Nadal bliższe mi jest nazywanie rzeczy po imieniu, prosto z mostu, i tak dalej... (są wyjątki).

Działało to w odwrotnym kierunku także, bo trudno mi było zrozumieć podteksty czy głębsze dno. Tego też się tego nauczyłem.

Nauka, o której piszę (może ta Basket Case jest podobna?), jest dla mnie krokiem w rozumieniu potrzeb innych i uczuć innych, tudzież do empatii. Jest to tylko jeden z kroków chyba. Tzn jest to właśnie łagodniejsza droga w byciu i współżyciu z innymi niż wyrażanie wszystkiego bez ogródek bez liczenia się z konsekwencjami, innymi ludźmi.


Jeśli chodzi o moje doświadczenia...

Niestety mam negatywne doświadczenia z Dawcami. Jest to typ, którego rożne zachowania mnie drażniły. Jest to nadopiekuńczość i nie przestrzeganie mojej prywatnej sfery fizycznej i psychicznej. Pomaganie nie kiedy tego potrzebuję, ale kiedy Dwójki potrzebują pomóc. Ja, nie wiem jak inne ósemki, mówię, kiedy potrzebuję pomocy. Tak się składa, że nie potrzebuję jej jakoś często. :wink:
W kontakcie z Dwójkami czułem, że czasami osaczają. A dla ósemki jest chyba ważne, żeby mieć tylko swoją przestrzeń, niezależność. Nie ma tego w tym tłumaczeniu, bo tam jest opis typu "Cud, miód i orzeszki" - bez zgrzytów. Myślę, że bez względu na poziom zdrowia, bez zgrzytów by się nie obeszło między tymi dwoma typami. Obawiam się, że Dwójki moją chęć odosobnienia, prywatności, odbierałyby jako odrzucenie ich samych. Nigdy nie umiałem tego im wyjaśnić
Czy dwójki potrzebują czegoś takiego?
Nie wiem, ale fakt, że nie chcę się spotkać czy coś, przyjechać, nie musi oznaczać, że jestem zły czy nie lubię kogoś. Cenię sobie kontakt z innym na równi z chwilami osamotnienia.
Te Dwójki, które spotykałem, mógłbym porównać do rzepów. Lgnęly za mocno i zbyt intensywnie, trudno było wyznaczyć swoją przestrzeń bez zranienia mimo, że wszystko było OK. Czuję się niekomfortowo jeśli ktoś chce się tak uzależniać od innych. Trzeba mieć jakieś swoje granice, potrzeby a nie funkcjonować symbiotycznie lub dążyć do tekiej relacji.
Nie poznałem nigdy żadnego faceta-dwójki ale moje relacje z dwójkami nie były nigdy inne niż koleżeńskie czy rodzinne.

Dwójki poznałem także od strony szantażu emocjonalnego, o którym było wcześniej. Nie znoszę, jak ktoś próbuje we mnie wzbudzać poczucie winy. Jak taka jedna dwójka, kiedy czuła się przeze mnie źle, to i ja miałem się tak poczuć. Mój opór pogarszał tylko sprawę.


A z tej dobrej strony, która gdzieś tam musi być...

W ankiecie zaznaczyłem opcję "Wydaje mi się, że tak".
Czytając tu na forum wypowiedzi dwójek, po zapoznaniu się z opisem tego typu, wiem, że mógłbym dobrze się poczuć przy Dawcy zarówno w przyjaźni jak i w związku.
Osemki beda czuc sie dobrze w dwojkowej uczuciowosci i adoracji, Dawcy beda bardzo wdzieczni za wysilki i sile Osemki, a takze nie umknie im czeste, acz niewidoczne na pierwszy rzut oka, samoposwiecanie sie partnera-osemki.
Ja wiem, że jest to coś czego bardzo bym potrzebował od partnera i fajnie, jeśli jakaś dwójka właśnie mogłaby mi to dać. Ja w związek wkładam wysiłek, staram się, jeśli czuję że warto. Nie interesuje mnie związek na pół gwizdka. Wierzę, że właśnie z dwójką mógłbym być w takiej relacji, jeśli ona także chciałaby się zaangażować.


I na koniec tylko:
Dla mnie "przytulić" czy "pogłaskać" jest tak samo dobrą metodą na pomóc komuś, jak "kopnąć" czy "okrzyczeć" - ale metoda jest zawsze dobrana do osoby. Jak dobieram? - po prostu to wiem.

...

Nie rozumiem, nie wiem na co nie ma czasu. Znowu różne nasze podejścia. Zawsze jest czas na człowieka. Owszem, trzeba się spiąć i sprężyć, i wykonać to co jest do zrobienia, ale - podmiotowo, a nie przedmiotowo, jak już wyżej zaznaczyłem. Ponownie odnoszę wrażenie, że myślimy w sumie to samo, tylko sposób wyrażania mamy inny.
Napisałeś jeszcze, że Dwójki także patrzą realistycznie, jak Ósemki. Ale ósemka woli kopnąć czy okrzyczeć zamiast przytulić, jak napisałeś, bo to właśnie sprawi, że ta osoba też zacznie patrzeć realistycznie. Pogłaskanie, przytulenie jest dobrą metodą na poprawę stanu ducha ale nie skłoni do sprawnego działania, zwarcia szeregów :)
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#9 Post autor: boogi » niedziela, 4 stycznia 2009, 09:57

@Basket Case:
Chyba musimy skrócić nasze posty
Tak.
, wiesz, że nie lubię jak trzeba odpowiedzieć na wiele wątków, a w tej sytuacji czuję się zmuszona... muszę jednak to przezwyciężyć i napisać zwięźle.
Doceniam i dziękuję.
Dla mnie miłość nie ma numerków
Zaczynam naprawdę Cię lubić, kolejna osoba która potrafi nie zaszufladkować się w Enneagramie :)
Niech się wypowiedzą inne ósemki: Umiecie określać typy innych ludzi "na oko", bez testu?
Ósemka nie jestem z tego co mi wiadomo; mimo, iż moje typowania (nie na pierwszy rzut oka, lecz po pewnym czasie znajomości) zazwyczaj są celne, to i tak uważam, że typ można poznać jedynie samemu, a nie da się go ze 100% pewnością ocenić z zewnątrz; zresztą, po co mi ocena kogoś, skoro Enneagram uznaję za narzędzie rozwoju osobistego i staram się nie dać złapać w "pułapkę szufladkowania innych"? ;)

@baby_kapar:
boogi pisze:Nigdy nie kieruję nikogo tak, by było to "sprzeczne z jego interesem".
Nie wiem właśnie skąd Dwójki wiedzą, jaki jest czyjś dobry interes.
Hm. No nie wiedzą, bo skąd miałyby wiedzieć. Chodziło mi o to, że nie wtryniam się z buciorami w czyjeś życie, na siłę starając się mu je ustawić, "bo ja wiem lepiej", oraz o to, że nie wykorzystuję innych ludzi dla swoich celów.
Oczywiście, sam widzę że mam tendencję do takich rzeczy; rozumiem to pod pojęciem pychy, strasznej rzeczy dla Dwójki. Cała poniższa wypowiedź będzie już rozwinięciem tego tematu, bo jest on moim zdaniem ważny i dla Dwójek (jak się z tego wyleczyć), i dla Ósemek (poznajcie swojego przeciwnika).
Cóż, nie wszyscy potrzebują pomocy, nie wszyscy chcą być przytulani i tak dalej.
Tak, to prawda. Już o tym pisałem. Ale też nie wszystkich można kopnąć i po tym od razu zastartują.
Jak czytam nasze posty, to zauważam jednak faktycznie u siebie dwójkowe "kochajmy się, drugi człowiek jest ważny", oraz u Was ósemkowe "rusz dupę, zadanie jest ważne". Żadna z tych postaw nie jest zła ani dobra, są różne, obie warto poznać.
Dwójka taka z wyposażeniem standardowym (czytaj: swoimi wbudowanymi reakcjami nawykowymi) nie ma o tym zielonego pojęcia i ocenia wszystkich przez pryzmat "ja kocham wszystkich, czemu oni nie kochają <nie chcą pogłaskać> mnie?". No i zaczyna innych "głaskać" licząc, że wreszcie ktoś na to odpowie w ten sam sposób. "Złudzeniem" to się w podręcznikach Enneagramu celnie nazywa.
Dwójki z mojego osobistego doświadczenia jeśli manipulują, to emocjonalnie. Ja byłem obiektem prób wywołania we mnie poczucia winy i innych takich. Nie powiem, strasznie mnie to drażniło
No tak, to bardzo dwójkowe jest. Wiem też po sobie, że nie jestem od tego tak do końca wolny; a działa to tak niemiło, że jak się uwalniam siłą świadomości, to po chwili ta potrzeba, chyba podświadoma jakaś, wraca ze zdwojoną siłą. W dziale Dwójek poszukuję odpowiedzi na pytanie: jak się od takiej zależności uwolnić. Bo to faktycznie jest drażniące nie tylko dla Ósemek czy innych typów (że jest przy nich taka Dwójka-rzep co o siebie nie umie zadbać i tylko na kogoś innego wygląda i się go czepia), ile też dla mnie samego (że jestem sobie taki ktoś, kto nie umie sam o siebie zadbać, tylko ciągle od innych głasków potrzebuje).
Jest to typ, którego rożne zachowania mnie drażniły. Jest to nadopiekuńczość i nie przestrzeganie mojej prywatnej sfery fizycznej i psychicznej. Pomaganie nie kiedy tego potrzebuję, ale kiedy Dwójki potrzebują pomóc.
Tak, tak i jeszcze raz tak :/
Dwójka chyba ogólnie ma inną niż Ósemka sferę bliskości (właściwie nie ma tej sfery - po prostu im druga osoba bliżej i dłużej, tym lepiej). I chyba, tak przypuszczam bo nie wiem, i Ósemka, i Dwójka muszą się tu czegoś nauczyć: Ósemka być bliżej Dwójki, Dwójka nie dusić tak Ósemki (fajny artykuł na forum Dwójek Tenar wrzuciła, poszukajcie tematu "Kobiety duszące" oraz parę postów niżej przerobienia tego artykułu na "Mężczyźni duszący"). Właściwie baby_kapar już nawet o to zapytałeś:
Obawiam się, że Dwójki moją chęć odosobnienia, prywatności, odbierałyby jako odrzucenie ich samych. Nigdy nie umiałem tego im wyjaśnić
Czy dwójki potrzebują czegoś takiego?
Dopowiem jeszcze raz: tak, Dwójka taka jak ja (a ja jestem raczej niezbyt zdrowym typem; szkoda, że sama świadomość tego faktu nie jest wystarczająca do wyzdrowienia) odbiera często niewłaściwie takie coś. Oczywiście, ja też potrzebuję chwil samotności. Oczywiście, potrafię dać wytchnienie drugiej osobie. Ale jednak wiem, że gdzieś tam we mnie, w głębi, jest coś takiego, jak nawet nie zazdrość, ale jakaś pycha (że ktoś ma swój czas i poświęca go tylko sobie, a nie mnie), która mnie samego dziwi (co innego zasady, które przyjąłem świadomie, co innego jakaś dzika rozpędzona podświadomość) i nie umiem tego nawet prawidłowo wyartykułować; ciężka sprawa, nie kumam jej tak do końca chyba jeszcze. Nie bierzcie mnie za jakiegoś debila po tym, co teraz napisałem ;)
Trzeba mieć jakieś swoje granice, potrzeby a nie funkcjonować symbiotycznie lub dążyć do tekiej relacji.
I to jest wielkie wyzwanie dla Dwójek. Może jeszcze jakieś rady? (parę już padło, przeczytałem, rozważam i wprowadzam w życie; ale może jednak jeszcze jakieś? Tutaj chyba od przybytku głowa nie boli :) )
Dwójki poznałem także od strony szantażu emocjonalnego, o którym było wcześniej. Nie znoszę, jak ktoś próbuje we mnie wzbudzać poczucie winy.
:/ Tak, to też typowo dwójkowe na niskim poziomie zdrowia. Trzeba się z tego leczyć i tyle.

Z innej beczki znowu:
Pogłaskanie, przytulenie jest dobrą metodą na poprawę stanu ducha ale nie skłoni do sprawnego działania, zwarcia szeregów
Skłoni. Część osób właśnie tego potrzebuje. Nie wszyscy, ale mam wrażenie, że w tym wypadku oceniłeś każdego wg siebie (tzn. to, co Tobie by pomogło, uważasz że pomoże każdemu). Takie mam odczucie. Nie zgadzam się, jak już pisałem, z takim poglądem.




I na sam koniec:
Kłębek Nerwów pisze:Chyba musimy skrócić nasze posty
Wybacz, nie wyszło mi. Tylko mi się nie denerwuj (nie zamieniaj się w kłębek nerwów) z tego powodu :D
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#10 Post autor: Basket Case » niedziela, 4 stycznia 2009, 10:04

Po przeczytaniu posta baby_kapara: Przeczytałam, ale błagam: nie piszmy już takich długich postów!

Z tego co napisałeś Kapar wnioskuje, że w enneagramie siedzisz dużo dłużej niż ja. Strzelasz punktami stresu i komfortu w momencie gdy ja próbuje wyobrazić sobie koło :lol:

Twierdzisz, że ósemki są odporne na manipulacje, ja mam inną hipotezę - założyłam nawet w tym celu wątek, w którym sam się przyznałeś, że jesteś naiwny :) Dla mnie naiwność = podatność na manipulacje. W kontaktach zawodowych mogę być czujna jak kot, ale wobec bliskich czasami jestem bezbronna.

Moje zaufanie traci się tylko raz.

Co do korzystania z trików manipulacyjnych to przypuszczam kapar, że nie chciałbyś aby były one zastosowane z powodzeniem na Tobie. Rozumiem, że w stosunku do manipulacji stosujesz retorykę Kalego: Kalemy ukraść krowę - źle, Kali ukraść krowę - dobrze :lol: Z manipulacji zawsze ktoś wychodzi pokrzywdzony, chociaż często nie zdaje sobie z tego sprawy... ale to nie usprawiedliwienie.
Ostatnio zmieniony środa, 21 stycznia 2009, 01:18 przez Basket Case, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

#11 Post autor: Kapar » niedziela, 4 stycznia 2009, 12:12

Basket Case pisze:Po przeczytaniu posta baby_kapara: Przeczytałam, ale błagam: nie piszmy już takich długich postów!
Heh i tak spora część nie przeszła przez autocenzurę. Czytam po napisaniu ponownie i okrajam :P
Basket Case pisze: Z tego co napisałeś Kapar wnioskuje, że w enneagramie siedzisz dużo dłużej niż ja. Strzelasz punktami stresu i komfortu w momencie gdy ja próbuje wyobrazić sobie koło :lol:
Jestem na forum od jego początku ;)
Basket Case pisze: Twierdzisz, że ósemki są odporne na manipulacje, ja mam inną hipotezę - założyłam nawet w tym celu wątek, w którym sam się przyznałeś, że jesteś naiwny :) Dla mnie naiwność = podatność na manipulacje. W kontaktach zawodowych mogę być czujna jak kot, ale wobec bliskich czasami jestem bezbronna.
To prawda, osoby bliskie mają otwartą furtkę i nie umiem przestać być naiwny. Jakoś sobie redukuje swoje zawodzenie się na ufaniu w tym kręgu.

Miałem okres, że uważałem, iż należy się spodziewać od ludzi najgorszego. Teraz wiem, że każdy chce jak najlepiej - problem w tym, że dla siebie :D
Basket Case pisze:Co do korzystania z trików manipulacyjnych to przypuszczam kapar, że nie chciałbyś aby były one zastosowane z powodzeniem na Tobie. Rozumiem, że w stosunku do manipulacji stosujesz retorykę Kalego: Kalemy ukraść krowę - źle, Kali ukraść krowę - dobrze :lol: Z manipulacji zawsze ktoś wychodzi pokrzywdzony, chociaż często nie zdaje sobie z tego sprawy... ale to nie usprawiedliwienie.
Jeśli byłem obiektem skutecznej manipulacji to o tym nie wiem i raczej się nie dowiem, więc nie czuję się źle z tego powodu, hehe.

Kwalifikacja moich czynów jako manipulacyjnych jest dość trudna dla mnie.
Pracuje nad tym.
Nie wiem na ile moje działania są perswazją, Swobodną Grą Przestrzeni a na ile manipulacją. Mądrzejszy jestem post factum 8)
Wiem jedynie jak skutecznie wywierać wpływ, czy to co robie złe, czy dobre, nie wiem. Nie nazwałbym tego trikami, bo nie mam żadnej specjalnej wiedzy na ten temat. Nie bawię się w NLP, co zainteresowało część użytkowników tego forum. Ja jedynie poznaję ludzi i wiem jak z nimi postepować (każdy tak może), w pewnej części pomocny był tu Enneagram. Jestem dzięki niemu jestem nie tylko bardziej świadomy siebie ale i innych, cudzych potrzeb. Wiem jak się dostosować innych, jak z innymi postępować. Czy to manipulowanie - mam nadzieje, że nie, granica jest chyba cienka?

Bardzo fajna książka w tej tematyce Erica Byrne "W co grają ludzie" (przystępnie napisana, więc każdy może zrozumieć mimo, że to lektura studentów psychologii) - coś z analizy transakcyjnej
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Basket Case
VIP
VIP
Posty: 712
Rejestracja: piątek, 18 lipca 2008, 10:41

#12 Post autor: Basket Case » niedziela, 4 stycznia 2009, 14:34

baby_kapar pisze: Jeśli byłem obiektem skutecznej manipulacji to o tym nie wiem i raczej się nie dowiem, więc nie czuję się źle z tego powodu, hehe.
Taa... wszystko jest ok dopóki nie zdasz sobie sprawy z tego, że zostałeś perfidnie zmanipulowany. Ja miałam taką przygodę. Najgorsze było poczucie, że jestem totalną idiotką :?

W tym roku miałam wyjechać na Teneryfę w ramach programu Erasmus. Część historii jest w tym wątku.

Te problemy sercowe, były bardziej skomplikowane niż Moda na Sukces, więc się przygotujcie :lol:

Studentów, którzy mieli ze mną jechać nazwijmy dla ułatwienia T. i K. W trójkę chodzimy do tej samej grupy.

T. był szaleńczo zakochany w K. Ona zwodziła go od trzech lat wykorzystując niemiłosiernie na każdym kolokwium, projekcie, zadaniu, czy nawet chodzeniu na ćwiczenia i zdawaniu egzaminów za nią na innej uczelni (K. robiła dwa kierunki) Pamiętam raz taką sytuację, sesja, mamy egzamin - pilnująca nas osoba wyszła na moment: K. wyciąga komórkę i z wdziękiem niczym Mariolka z kabaretu mówi: "Przyjdzieeeeesz?" T. zjawia się w ciągu 3 sekund nie widząc w tym nic żenującego (w sali było około 30 innych studentów)

Przyznam, ze ta farsa nie interesowała mnie, jedynie budziła zdziwienie i konsternacje. Nie mogłam pojąć jak coś takiego może być skoro oni ze sobą nawet nie sypiają (K. ma chłopaka od 8lat!)

Różne są motywacje takiego wyjazdu, ale jak się okazało T. miał tylko jeden cel: "Wyjechać z K. jak najdalej od jej chłopaka"

Jeżeli doczytaliście tutaj jakie jaja robił sobie T. przygotowując się do wyjazdu, to pewnie się nie zdziwicie, że postanowiłam powiedzieć dość. W sumie powinnam trochę rozwinąć.

T. i K. nie zdali egzaminu - profesor, kazał im przyjść w połowie lipca. Czekałam na wiadomość, z bijącym sercem, bo wiedziałam, że jak któreś nie zda to z wyjazdu nici. K. pisze mi SMSa:"Nie zdałam, nie jadę na 100%" Czekam na odpowiedź ze strony T.? Przez 2 tygodnie nic. Postanawiam wysłać do niego długiego maila z zapytaniem ile osób jedzie, bo załatwiam mieszkanie i muszę wiedzieć dla ilu osób. Dostaje odpowiedź: "K. ci napisała, że nie jedzie? Tak? W takim razie ja też nie"... szczerze to mi ulżyło. Mogłam się obudzić ze snu pt: "Palmy w roli głównej" i wreszcie wiedziałam na czym stoję. Po dwóch dniach, o 22.30 dzwoni do mnie T , odwołał to co odwołał dwa dni wcześniej stwierdzając przy tym, że nie może mi nic więcej powiedzieć.

Wysyłam SMSa do K. a ta ku mojemu zdziwieniu pisze, ze "wymieniła nawet kasę na Euro" i wraca właśnie z wakacji.

Pomyślałam, że jaj sobie nie będą ze mnie robić i postanowiłam, ze nie jadę na 100%, chciałam jednak żeby T. jeszcze mi coś wyjaśnił. Umówiłam się z nim, pogadaliśmy, T. wkurzył się na K. za te wakacje, zapytał się gdzie była, powiedziałam, że nie mam pojęcia, a pomyślałam, ze dla mnie ta dziewczyna mogłaby być nawet na księżycu :? na końcu powiedziałam T., ze zrezygnowałam na 100% - miał pogadać z K. Jak wcześniej ta dziewczyna do mnie w ogóle nie pisała, tak teraz dostawałam od niej masę maili i SMSów w których temat był jeden: jesteś wredną suką przez którą my niewinni będziemy cierpieć (T. i K. są magistrantami profesora, który załatwiał wyjazd) K. ubrała to oczywiście w ładne słówka, ale sens był ten sam.

K. miotała się jak oszalała, straciła władzę, a ja odcięłam sznurki i przestałam być kukiełką.

Po kilku dniach dzwoni do mnie T. - chce żebyśmy się spotkali. Upewniam się, że nie liczy na zmianę mojego zdania. Nie wspomniałam wcześniej, ze T. jest geniuszem (matematycznym i nie tylko), jest dwójką i do tego zna mnie bardzo dobrze. Każde zdarzenie jest zapisywane i przeanalizowane w jego głowie jak na dysku twardym komputera.

To było niesamowite, podczas tego spotkania powiedział mi dokładnie to co chciałam usłyszeć i w sposób jaki chciałam to usłyszeć. Byłam jak zahipnotyzowana. Nie miało to związku z żadnymi technikami manipulacyjnymi, bo na te byłam przygotowana. To było jak technika manipulacji wymyślona specjalnie dla mnie, przerażające prawda? Wróciłam do domu uśmiechnięta, nie wiedziałam tylko jak powiedzieć bliskim, ze ZMIENIŁAM DECYZJE! Tak jak się spodziewałam byli w szoku. Dopiero wieczorem przed snem przeanalizowałam wszystko jeszcze raz i zadałam sobie sprawę z tego, że T. miał cel: przekonać mnie do wyjazdu i nie zawahał się użyć niczego by mnie przekonać. Czułam się jak idiotka, zaufałam mu, w jego oczach widziałam coś innego... zawiodłam się na sobie. Poczułam się wykorzystana czując równocześnie wielki podziw.... wszak T. dokonał czegoś niemożliwego.

Widuję czasami T. niby jest ok. ale ja już zawsze będę miała zaświecone czerwone światło.

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

#13 Post autor: Pablo » niedziela, 4 stycznia 2009, 18:30

Heh czytam co piszesz i przypomina mi się jedna dwójkowa historyjka chociaż dotyczyła drobnostki ale jednak ją opiszę bo masa podobieństw z zachowania tu widzę. Gość jest 2v3.

Więc było tak: któregoś dnia siedzę sobie w necie i przeglądam repertuar Atlantica bo miałem z koleżanką iść na "quantum of solace" następnego dnia. Przeglądam ten repertuar i nagle 2v3 pisze do mnie esa (mieszkamy na tej samej ulicy 40 kilometrów od Warszawy) ze chce przewieźć drukarkę do swojego mieszkania w Warszawie ale teraz żadne autobusy już nie jeżdżą, bo rzeczywiście była godzina 21. Pytam czy jego brat przypadkiem nie może dać mu samochodu, bo M. ma kurde prawko przecież niech sobie zawiezie, bo ostatnio i tak mu tyłek trochę za często często podwoziłem... Ten że nie, bo nie ma go teraz w domu (a obaj nie żyją ze sobą w zbyt udanej braterskiej relacji a to akurat z winy tej 2v3 bo braciaka ma naprawdę równego) Mówię no dobra i tak nie mam nic innego do roboty teraz. 2 minuty potem byłem pod jego domem, podjeżdżam, patrzę a na podwórku stoi samochód brata. G. wyłazi z drukarką, wsiada, ja go pytam "a co się stało że nagle tak szybko P. przyjechał" (na pewno bym go zauważył po drodze wychodząc zanim zdążyłby samochód wstawić) Ten mi coś odpala że przyjechał w międzyczasie (gówno prawda) ale dobra jedziemy. pogadaliśmy w trakcie jazdy, potem M. poszedł tą drukarkę wnieść do domu. W międzyczasie coś mnie tknęło i napisałem esa do P. a z odpowiedzi wynikało że M. wcale go nie pytał o to czy by mu samochodu nie użyczył, nawet wogóle tego dnia z nim nie gadał tylko zaczął się o coś tam przypieprzać jak P. wrócił do domu... Trochę mnie to zirytowało bo co to k.... za pomysł żeby na gruncie własnej rodziny najpierw zrobić bajzel o jakąś pierdołę, a potem nie zadać sobie nawet wysiłku o spytanie czy mogę skorzystać z samochodu. M. robił czasem podobne akcje niektórym ludziom ale sobie myślę - pieprzę to - za karę idę sobie obejrzeć quantum of solace dzisiaj na koszt M. :lol: Za kłamstwa. Wrócił i powiedziałem mu o sytuacji M. zaczął coś tam kombinować, kręcić itp... W końcu mówię mu dość tego - idziemy za karę na ten na film dzisiaj i płacisz za wejście. :lol: z J. pójdę na coś innego jutro.
No i poszliśmy ale widać było po nim że ma zadrę bo powiedziałem mu o sytuacji.

To już nawet nie chodzi o tą jego durną chęć unikania kontaktu z bratem tylko o to że ściemniał od początku do końca. Ale wiedział doskonale ze jakby mi powiedział to tak jak P. przedstawił to na pewno nie pojechalibyśmy....

Ech dzieciaki... ;)


Co do tego gościa o którym wspominasz Basket to.... ja pierdzielę co za cwaniaczek. Jak nie pomogło mu podjeżdżanie do panny bo związek był uany, to tak będzie kombinował na odległość?? Wow totalny dyshonor i buractwo a przede wszystkim brak szacunku dla tej panienki. Nie myślałem że dwójki tak postępują. Kurde nie wiem co o tym myślicie kapar i reszto 8ek ale mi cała ta akcja wydaje się totalnie wywrócona na łeb i równie szczeniacka. :lol: Dwójka nie wie kiedy powinna przystopować? (bez urazy boogie)
Ostatnio zmieniony niedziela, 4 stycznia 2009, 19:03 przez Pablo, łącznie zmieniany 1 raz.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

#14 Post autor: yusti » niedziela, 4 stycznia 2009, 18:54

.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 października 2010, 20:41 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#15 Post autor: boogi » niedziela, 4 stycznia 2009, 20:49

tu był spam, post można usunąć, przepraszam i dziękuję za uwagę ;)
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 5 stycznia 2009, 11:02 przez boogi, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

ODPOWIEDZ