Piątki a miłość niespełniona
Czyli krótko mówiąc misiek, nie wiesz czy to była miłość dopóki znowu się nie zakochasz/zauroczysz? Oczywiście jeżeli się ona zakończy. Dziwne mi się to wydaje, takie trochę hmmmm, no dobra użyję tego określenia, choć się kłóci w ludzkim rozumieniu z miłością, nielogiczne. Oczywiście możliwe jest, że źle cię zrozumiałem.
Ja jeżeli już kochałem(używam tego określenia rzadko, bo jest dla mnie bardzo mocne), to nigdy słabiej, mocniej. Określiłbym to raczej, inaczej. Bogatszy o pewne doświadczenia, parę blizn, miłych wspomnień i punktów odniesienia. Nigdy nie potrafiłem idealizować tego co było, a tym bardziej tworzyć tego co by było. Raczej patrzyłem na to z chłodną, obiektywną oceną. Wada, zaleta, kto wie? Mi tam z tym dobrze.
Ja jeżeli już kochałem(używam tego określenia rzadko, bo jest dla mnie bardzo mocne), to nigdy słabiej, mocniej. Określiłbym to raczej, inaczej. Bogatszy o pewne doświadczenia, parę blizn, miłych wspomnień i punktów odniesienia. Nigdy nie potrafiłem idealizować tego co było, a tym bardziej tworzyć tego co by było. Raczej patrzyłem na to z chłodną, obiektywną oceną. Wada, zaleta, kto wie? Mi tam z tym dobrze.
5w4 INTP, ale tak poza tym po prostu Mleczak
zawsze gdy się człowiek zauroczy jest święcie przekonany że się zakochał... ale dla mnie wszystkie zauroczenia straciły rangę miłości w momencie gdy się zakochałem... sądze że tak też będzie i następnym razem gdy naprawdę się zakocham to co obecnie uznaję za miłość stanie się tylko kolejnym zauroczeniem wzmocnionym przez uczucie samotności i pustki... wytłumaczenie tego w sposób racjonalny trudnym nie będzie a uczucia same dograją resztę
chcę wierzyć że mimo iż mam już kilka pierwszych miłości za sobą kolejna też pierwszą będzie
chcę wierzyć że mimo iż mam już kilka pierwszych miłości za sobą kolejna też pierwszą będzie
- bluemoonka
- Posty: 337
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 23:03
- Lokalizacja: Home
Miłość niespełniona hmmmm jako 5 musze powiedzieć,że te niespełnione miłości siedzą we mnie głęboko.We wcześniejszych postach było coś o tym że zakochujemy sie w osobach których nie możemy mieć,właśnie dlatego że ich nie możemy mieć i tkwią one w nas dlatego że odeszły...Myślę,że to jest trochę inaczej.Ja nie potrzebuje miesięcy by sie zakochać,ja po prostu wiem czego chce i od razu rozpoznaje czy jest to taka osoba jaka mi odpowiada czy też nie.Jeżeli nie jest to nie ma szans i może o mnie zapomnieć,bo nie uderzy nagle we mnie grom z nieba i nie zakocham sie.....ale jeżeli to ta osoba to hmmm jestem zbyt gwałtowna,zbyt wylewna,kocham i mówię o tym otwarcie.Niestety taki ktoś czuje sie jakby osaczony i dla niego dzieje sie wszystko zbyt szybko i najzwyczajniej odchodzi...ucieka.... I jak potem ma nie tkwić we mnie ktoś kogo kochałam a nie pozwolił sie kochać?? Oczywiście wszystko z umiarem nie ustawiam ołtarzyków i nie celebruje w sobie rozpaczy po niespełnionych miłościach...
W wolnych chwilach robię smutne miny, udaję zwłoki albo wpierdalam batony. - V
5w4
ISTj
5w4
ISTj
Hmmm mi zawsze podobali się faceci których nie mogłam miec... z różnych powodów w sumie. Tylko że miałam do tej pory o tyle szczęścia że jeśli jakiś chłopak podobał mi się naprawdę (czyt. dłużej niż miesiąc czy dwa) to... prędzej czy później z nim byłam, nawet jeśli wcześniej spotykałam go tylko na ulicy i byłam pewna że niemożliwe jest spotkanie go gdziekolwiek indziej... Tylko że moje związki przeważnie się szybko kończyły- z powodu moich fobii przed przywiązaniem i zranieniem przeważnie... Ale jakas częśc tych przywiązań (bo nie miłości- tego słowa na razie unikam, nie uważam żeby żadne z moich dotychczasowych zauroczeń miało wiele wspólnego z miłością) pozostaje we mnie ciągle...
A teraz znów jestem zauroczona. I próbuję... Próbuję przezwyciężyc swój strach i wierzę że jakoś mi się uda... A jeśli nie...To widocznie na to już jestem skazana.
A teraz znów jestem zauroczona. I próbuję... Próbuję przezwyciężyc swój strach i wierzę że jakoś mi się uda... A jeśli nie...To widocznie na to już jestem skazana.
5w6; melancholik- myśliciel; pasjonat; introwertyk w 87%;
Przemożne poczucie, że jeśli tylko do kogoś się odezwę, rozłoży bezradnie ręce i będzie szukał nerwowym wzrokiem reżysera, niemo pytając go: "Czego ona chce, przecież ja tylko statystuję..."
Przemożne poczucie, że jeśli tylko do kogoś się odezwę, rozłoży bezradnie ręce i będzie szukał nerwowym wzrokiem reżysera, niemo pytając go: "Czego ona chce, przecież ja tylko statystuję..."
-
- Posty: 98
- Rejestracja: środa, 16 kwietnia 2008, 15:42
- Enneatyp: Obserwator
Nie zapominajcie ,że miłość /może to zbyt szumne słowo powiedzmy zauroczenie/ to cierpienie!!! Męczysz się , robisz głupoty i modlisz się /o ile wierzysz w Boga/ aby Ci przeszło jak najszybciej!!! potem ....oddychasz z ulgą , a jak przestajesz cierpieć to po jakimś czasie wspominasz to z sympatią
5w4, INTJ
miłość niespełniona.. prędzej zauroczenie, ale oczywiście, że się "przytrafiło" i siedzi w głowie już od trzech lat w dodatku do osoby z którą paradoksalnie mam już b.rzadki kontakt.
osoby z bliższego otoczenia.. co najwyżej sympatia.
to chyba leży w naturze piątek, że potrafią obdarzyć miłością nieosiągalne osoby trwając w tym stanie ojj długo.. przykre.
osoby z bliższego otoczenia.. co najwyżej sympatia.
to chyba leży w naturze piątek, że potrafią obdarzyć miłością nieosiągalne osoby trwając w tym stanie ojj długo.. przykre.
>>- 5w6 -<< jakieś 94% ;] r1991
"Jestem roztańczonym pyłem tego świata"
"Jestem roztańczonym pyłem tego świata"
kiedy się kogoś kocha naprawdę, to nie ma takiej siły, by nie zostać, by nie oddać tej osobie najdrobniejszej cząstki siebie. prawdziwie kocha się po kres wszystkiego. i podobno tylko raz.
nie ma co żałować niespełnionych spotkań itp. skoro takimi pozostały, to znaczy tylko jedno. nie były tym czymś, na co się czeka.
nie ma co żałować niespełnionych spotkań itp. skoro takimi pozostały, to znaczy tylko jedno. nie były tym czymś, na co się czeka.
ISTP
Ja nie wiem czy to była miłość, ale była to pierwsza osoba, na której mi zależało. I mimo, że to nie miało przyszłości i rozpadło się z mojej winy, mój świat wewnętrzny od tamtego czasu zmienił nieodwracalnie.
Wszelkie szybkie przygody już nie smakują jak kiedyś i na dobrą sprawę budzą wstręt.
Powstała chęć doświadczenia czegoś na maxa prawdziwego, a znalezienie czegoś takiego to nie jest prosta sprawa.
Wszelkie szybkie przygody już nie smakują jak kiedyś i na dobrą sprawę budzą wstręt.
Powstała chęć doświadczenia czegoś na maxa prawdziwego, a znalezienie czegoś takiego to nie jest prosta sprawa.
to dlaczego pozwoliłeś jej odejść? wszystko ma sens dopóki dajesz temu szansę.. straszne to smutne co napisałeś.. bo najwyraźniej zostawiłeś coś ważnego gdzieś daleko daleko za sobą.. i szczerze mówiąc jeśli ona wycisnęła na tobie taki ślad, to jak dla mnie nadal ją kochasz.. zauroczenie namiętność przemija.. miłość niszczy w nas pewne poziomy, buduje inne.. wszystko ma przyszłość dopóki sie od tego nie odwrócisz.NoLeader pisze:Ja nie wiem czy to była miłość, ale była to pierwsza osoba, na której mi zależało. I mimo, że to nie miało przyszłości i rozpadło się z mojej winy, mój świat wewnętrzny od tamtego czasu zmienił nieodwracalnie.
Wszelkie szybkie przygody już nie smakują jak kiedyś i na dobrą sprawę budzą wstręt.
Powstała chęć doświadczenia czegoś na maxa prawdziwego, a znalezienie czegoś takiego to nie jest prosta sprawa.
ISTP
ktośtam pisze:Świetne zdanie. Myślę praktycznie tak samo, ale nie potrafiłem tego napisać...Najbardziej się jednak obawiam że jakbym zakochał się z wzajemnościa to bym zabił w drugiej osobie jakąś cząstke, pozytywną energie.
Zauważyłam, że jak tylko ktoś zaczyna mną się interesować, to robię wszystko by ją do siebie zniechęcić....taki paradoks, bo w głębi serca chciałabym przeżywać ta miłość :]
Rozumie w 100%...i też czekam na to.NoLeader pisze:
Wszelkie szybkie przygody już nie smakują jak kiedyś i na dobrą sprawę budzą wstręt.
Powstała chęć doświadczenia czegoś na maxa prawdziwego, a znalezienie czegoś takiego to nie jest prosta sprawa.
Edycja!
Pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
M.