Faza rozstania. Podobno długa
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
u mnie to raczej nie wynik zawodu tylko wątpliwości czy to aby na pewno to, a skoro straciłam coś czego nie byłam pewna to o co mam płakać, najwyraźniej skoro minęło to to jednak jeszcze nie to. Jak znajdę sposób na zmierzenie czy się zakochałam to zacznę rozpaczać, teraz się nie zakochuje to i nie boli.
Co robisz więc?? Wchodząc w jakąś relację, trudno nie odczuwać emocji, uczuć... Jak żyjesz??Elkora pisze:u mnie to raczej nie wynik zawodu tylko wątpliwości czy to aby na pewno to, a skoro straciłam coś czego nie byłam pewna to o co mam płakać, najwyraźniej skoro minęło to to jednak jeszcze nie to. Jak znajdę sposób na zmierzenie czy się zakochałam to zacznę rozpaczać, teraz się nie zakochuje to i nie boli.
Smoczy Smok
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
spokojnie Żyje spokojnie
no fajnie jest ale w razie czego potrafię se wmówić ze już mi nie zależy. ogólnie nad uczuciami zwykle panuje, nic nie robię, zawsze tak miałam i już. Jak se chce to niech idzie skoro twierdzi ze będzie szczęśliwszy, początkowo boli, ale sobie radze. nie jest kochliwa, a jeszcze pozostaje wątpliwość czy to nie za mocne słowo, a może to przyjaźń. Ja zawsze stałam jedna dziewczyna w gronie chłopaków, większość z nich traktuje mnie jak kumpla, ogólnie mam wyczulone zmysły i zauważam dopiero jak któraś mnie uświadomi, wtedy to szok na który nie jestem przygotowana i uciekam
no fajnie jest ale w razie czego potrafię se wmówić ze już mi nie zależy. ogólnie nad uczuciami zwykle panuje, nic nie robię, zawsze tak miałam i już. Jak se chce to niech idzie skoro twierdzi ze będzie szczęśliwszy, początkowo boli, ale sobie radze. nie jest kochliwa, a jeszcze pozostaje wątpliwość czy to nie za mocne słowo, a może to przyjaźń. Ja zawsze stałam jedna dziewczyna w gronie chłopaków, większość z nich traktuje mnie jak kumpla, ogólnie mam wyczulone zmysły i zauważam dopiero jak któraś mnie uświadomi, wtedy to szok na który nie jestem przygotowana i uciekam
- sweet_lemon
- Posty: 40
- Rejestracja: niedziela, 11 lutego 2007, 13:23
- Lokalizacja: lemon tree
też tak miałam. bez większego angażowania się w realcje z ludźmi. faktycznie było łatwiej się rozstawać. tylko, że to jednak takie puste było. a jak zaczęłam się otwierać na ludzi, to efekt jest taki, że się trzy miesiące już 'leczę' po rozstaniu i, póki co, nie widzę poprawy...
4w5
INFP
"Więcej mroku
Więcej świetlików
Więcej mroku niż świetlików..."
INFP
"Więcej mroku
Więcej świetlików
Więcej mroku niż świetlików..."
u mnie faza rozstania tego zdołowanego i nie do życia trwała około 2 i pół miesiąca ostatnio. Wcześniej jak się z nią - tą samą - rozstawałem to trwała nieco ponad 3 miesiące. Za pierwszym razem koniec tego etapu nie miał nic wspólnego z nową miłością. Teraz zauroczyłem się dopiero po tym jak już mi całkiem przeszło i gdy zacząłem się zastanawiać "Co ja w niej widziałem?"
i to jest wlasnie przewalone w byciu 4. niemoznosc otrzasniecia sie.. i to tak dlugo.
"Somewhere out there is the man u're supposed to marry and if u dont get him 1st, someone else will. And then ull have to spend the rest of ur life thinkin, that someone else is married to ur husband."
4, czy tam 4w5.
4, czy tam 4w5.
- xkairix
- Posty: 270
- Rejestracja: wtorek, 24 marca 2009, 20:02
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: 3city
Ja dlatego uciekam i uciekam i uciekam wciąż.
Myślę, że jest mi już tak beznadziejnie w życiu, że dodatkowe nieszczęście po kilku przyjemnych chwilach jest mi zbędne.
Po jednym 2letnim związku, po zakończeniu którego nadal utrzymuję kontakt z moim byłym chłopakiem i który jest chyba moim jedynym przyjacielem doszłam do wniosku, że nie potrafię kochać. Zraniłam go i nadal ranię i nie potrafię nie ranić.
Czasem czuję się jak jedna wielka rana zakaźna.
Tylko nie wiem jeszcze dokładnie jaką drogą się roznoszę.
Myślę, że jest mi już tak beznadziejnie w życiu, że dodatkowe nieszczęście po kilku przyjemnych chwilach jest mi zbędne.
Po jednym 2letnim związku, po zakończeniu którego nadal utrzymuję kontakt z moim byłym chłopakiem i który jest chyba moim jedynym przyjacielem doszłam do wniosku, że nie potrafię kochać. Zraniłam go i nadal ranię i nie potrafię nie ranić.
Czasem czuję się jak jedna wielka rana zakaźna.
Tylko nie wiem jeszcze dokładnie jaką drogą się roznoszę.
sxe