Związek z 5

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Mandala
VIP
VIP
Posty: 502
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 10:25
Lokalizacja: Warszawa

#346 Post autor: Mandala » niedziela, 3 maja 2009, 02:02

Drogie Piąteczki, może Wy mi coś mądrego poradzicie.
Mam taką jedną Piątkę, ma dość silne połączenie z 7, ale emocjonalność jak najbardziej piątkową. ;-) Jest ze mną, ale wciąż trzyma pewien dystans. To może nie jest takie oczywiste po zachowaniu, ale tak to czuję. Emocje trzyma gdzieś tam na wodzy, uczucia nie bardzo dopuszcza, a już napewno o nich nie mówi, wydziela swój czas i zaangażowanie. Chce bliskości, chce się przytulać i ogólnie lubi fizyzną bliskość. Gierki słowne, zabawy? Mogą trwać godzinami. Potrafi być troskliwa, okazuje zaangażowanie pisząc lub dzwoniąc codziennie, interesując się, proponując spotkania przynajmniej 2 razy w tygodniu, dając jakieś upominki, ale...

Nie udało mi się jeszcze ani razu doprowadzić do rozmowy, zawsze sprytna zmiana tematu, żartobliwy ton, albo wymówki; brak czasu, nastroju...

Umówiliśmy się na rozmowę. Neutralne miejsce. Te dwa słowa zabrzmiały dla mnie poważnie, choć oczywiście w tonie żadnego z nas nie dało się wyczuć dystansu czy powagi. Chcę porozmawiać, bo trzy słowa, które parę dni wcześniej padły z ust mojej Piąteczki, robią mi spustoszenie w głowie: "nie zakochuj się".

Zastanawiam się, jak teraz najpeiej poprowadzić rozmowę, by skłonić Piątekę do otworzenia się trochę, by jej nie spłoszyć, a zachęcić, jak najlepiej ją zrozumieć. Chcę choć trochę przygotować się, rozpoznać, co może kierować tą osobą, jak odczytać jej sprzeczne sygnały: z jednej strony mówi, że nie chodzi tylko o jedno, że najbardziej lubi moją osobowość, że czuje bliskość, robi pewne gesty świadczące o zaangażowaniu, z drugiej strony "nie zakochuj się", brak jakichkolwiek wspólnych planów... Nie muszę mówić, że nie było wyznań, jeśli chodzi o uczucia.

Coś się dzieje między nami od 4 miesięcy. Wcześniej byliśmy kumplami, nasze pierwsze kroki na nowej płaszczyźnie można określić jako... niezdarne. Tu zabrakło iskry, tu się pojawiły obawy... Aż wkońcu w lutym ustaliliśy: kumple. No ale potem zamiast w stronę kumpelstwa, to właśnie w drugą poszło i zaczęła się rozwijać coraz bliższa więź...

A teraz nie wiem na czym stoję i z sercem w gardle czekam na rozmowę, modląc się zarazem, by nie zabrakło mi odwagi i zdecydowania. Jeśli ktoś jest w stanie powieidzieć mi coś mądrego, coś poradzić, coś objaśnić - bardzo proszę o pomoc i z góry dziękuję.



Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

#347 Post autor: Snufkin » niedziela, 3 maja 2009, 13:20

.
Ostatnio zmieniony niedziela, 28 marca 2010, 15:00 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
elen
Posty: 26
Rejestracja: sobota, 2 maja 2009, 22:21

#348 Post autor: elen » niedziela, 3 maja 2009, 13:27

trzy słowa, które parę dni wcześniej padły z ust mojej Piąteczki, robią mi spustoszenie w głowie: "nie zakochuj się".

Wcześniej byliśmy kumplami, nasze pierwsze kroki na nowej płaszczyźnie można określić jako... niezdarne. Tu zabrakło iskry,

Myślę, że odpowiedź jest zawarta w Twojej wypowiedzi:
nie zakochuj się i ten brak iskry. Też tak komuś kiedyś powiedziałam, oznaczało to brak szans na coś więcej niz przyjaźń.
5w6

thanatos
Posty: 30
Rejestracja: niedziela, 3 maja 2009, 13:39

#349 Post autor: thanatos » niedziela, 3 maja 2009, 14:03

Mandala pisze:"nie zakochuj się"
A może chodzi o coś zupełnie innego, może Twoja 5 podobnie jak ja widzi bardzo poważną różnicę między miłością a zakochaniem? W moim modelu miłość jest zasadą jednoczącą, nie uczuciem. Miłość między dwojgiem ludzi jest wtedy, kiedy patrzą w jedną stronę, nie na siebie, innymi słowy. Zakochanie z kolei to postawienie w centrum swojego świata kogoś, zogniskowanie się wokół kogoś, nie wokół własnej jaźni. Efekt jest taki, że dalej są dwie istoty, a nie jedna, nie ma tu rzeczywistej miłości, ale jest pragnienie posiadania kogoś dla siebie, niemożliwe z resztą do zaspokojenia. Więc nic z tego nie wyjdzie. Oczywiście, jedno może przerodzić się w drugie, ale w większości związków jakie widziałem, nie było miłości, tylko najpierw zakochanie, potem przywiązanie i nawyk. Moja rada - nie zakochuj się, przyjrzyj się własnym pragnieniom i zdecyduj, do czego dążyć w tej sprawie. Ale w moim przypadku każda relacja, w którą zamieszało się zakochanie (na szczęście nie było takich dużo) skończyła się wrogością...

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#350 Post autor: Piotr » niedziela, 3 maja 2009, 15:36

thanatos pisze:A może chodzi o coś zupełnie innego, może Twoja 5 podobnie jak ja widzi bardzo poważną różnicę między miłością a zakochaniem? W moim modelu miłość jest zasadą jednoczącą, nie uczuciem. Miłość między dwojgiem ludzi jest wtedy, kiedy patrzą w jedną stronę, nie na siebie, innymi słowy. Zakochanie z kolei to postawienie w centrum swojego świata kogoś, zogniskowanie się wokół kogoś, nie wokół własnej jaźni. Efekt jest taki, że dalej są dwie istoty, a nie jedna, nie ma tu rzeczywistej miłości, ale jest pragnienie posiadania kogoś dla siebie, niemożliwe z resztą do zaspokojenia. Więc nic z tego nie wyjdzie. Oczywiście, jedno może przerodzić się w drugie, ale w większości związków jakie widziałem, nie było miłości, tylko najpierw zakochanie, potem przywiązanie i nawyk. Moja rada - nie zakochuj się, przyjrzyj się własnym pragnieniom i zdecyduj, do czego dążyć w tej sprawie. Ale w moim przypadku każda relacja, w którą zamieszało się zakochanie (na szczęście nie było takich dużo) skończyła się wrogością...
Tee, panie, mądrze gadasz. : )

Awatar użytkownika
Mandala
VIP
VIP
Posty: 502
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 10:25
Lokalizacja: Warszawa

#351 Post autor: Mandala » poniedziałek, 4 maja 2009, 01:48

Rzecz w tym, że na początku oboje widziliśmy w sobie bardziej kumpli, a wiadomo, że iskry i kumple raczej się wykluaczają. Ale coć musiało nas pchać ku sobie, bo nie oddaliliśmy się, nie udało się kumplować i to nie z mojej inicjatywy i zamiast się oddalić, to właśnie się zbliżyliśmy i nie tylko iskry się pojawiły,ale że tak powiem parę razy z tych iskier niemar pożar powstał w pubie czy w parku... Ale o czym to ja? A tak. Szansy na coś więcej niż przyjaźń nie muszę mieć, bo między nami zwyczajnie jest coś, i choćby telefon przed snem, to "miło Cię słyszeć", choć słyszy mnie codziennie i ciepło w głosie... Od czasu, jak byliśmy kumplami wydaje się, jakby upłyneły wieki. Te pierwsze niezdarne kroki zrobiliśmy, jak zrobiliśmy, ale w końcu nauczyliśmy się iść równo razem, coraz lepiej się zgrywamy i wyczuwamy, mamy swoje własne zwyczaje i słowa czy gesty,które mają znaczenie tylko dla nas, kiedy przyjeżdża do mnie i chce po prostu mnie przytulić... Jakoś mi się nie wydaje, by nic nie czuł...

thanatos, wow. Znaczy... Twoją wypowiedź rozumiem świetnie i nie tylko umysłem, ale i sercem. ;-) Jednak nie wiem, czy w tym przypadku słowa: "nie zakochuj się" odnosiły się do zaczenie tego słowa oddzielonego od miłości... A muszę powiedzieć, że już bliżej jest do miłości wg Twojej definicji, niż do zakochania. ;-) Ale w sumie nie wiem jak to jest z jego poglądami na zakochanie, bo każde słowa z mojej strony wyrażające przywiązanie do niego, pozytywne reakcje na jego osobę, jakiś podziw dla niego itd. przyjmuje z wdzięcznością i raczej z zadowoleniem... Jak na mój gust wysyła sprzeczne sygnały, a może ja czegoś nie rozumiem?

thanatos
Posty: 30
Rejestracja: niedziela, 3 maja 2009, 13:39

#352 Post autor: thanatos » poniedziałek, 4 maja 2009, 15:04

Mandala pisze:A muszę powiedzieć, że już bliżej jest do miłości wg Twojej definicji, niż do zakochania. ;-)
To jeśli nie ma osobowości unikającej, to wszystko będzie dobrze. Nie sądzę, żeby wysyłał sprzeczne sygnały. Albo nie chce związku z "fajerwerkami" (nie mam lepszego słowa, nie lubię opisywać uczuć), albo chce być z Tobą jednocześnie uważając, że temu nie podoła, albo się boi. Da się to IMO z czasem przekroczyć, ale cierpliwie i nie stwarzając wrażenia uwięzienia.

Ale co najważniejsze: To TYLKO moje osobiste teorie, wynikłe z tego, że lubię siedzieć, czytać i myśleć. Nie bierz ich zbyt poważnie, nie ignoruj swoich odczuć i intuicji, bo ja operuję na niezbyt dokładnej mapie, a Ty na terytorium ;)

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#353 Post autor: impos animi » wtorek, 12 maja 2009, 10:31

Snufkin pisze:Nie zakochuj się bo na 99% nic z tego nie wyjdzie.
Nie ma to jak snufkinowy optymizm, aż się wzruszyłam :lol:
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

#354 Post autor: Snufkin » wtorek, 12 maja 2009, 10:37

.
Ostatnio zmieniony niedziela, 28 marca 2010, 15:25 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

thanatos
Posty: 30
Rejestracja: niedziela, 3 maja 2009, 13:39

#355 Post autor: thanatos » środa, 13 maja 2009, 20:58

Snufkin pisze:nie wolno ludziom odbierać resztek nadziei
W tej sprawie wolno, a nawet trzeba :twisted: Z zakochania na dłuższą metę nic dobrego nie wyniknie, bo egzystencja z przyzwyczajenia z kimś, do kogo się nie pasuje nie jest niczym dobrym.

toWLASNIEja
Posty: 6
Rejestracja: wtorek, 12 maja 2009, 14:45

#356 Post autor: toWLASNIEja » środa, 13 maja 2009, 21:08

thanatos pisze:
Snufkin pisze:nie wolno ludziom odbierać resztek nadziei
W tej sprawie wolno, a nawet trzeba :twisted: Z zakochania na dłuższą metę nic dobrego nie wyniknie, bo egzystencja z przyzwyczajenia z kimś, do kogo się nie pasuje nie jest niczym dobrym.
a jeśli to już zaszło za daleko?

thanatos
Posty: 30
Rejestracja: niedziela, 3 maja 2009, 13:39

#357 Post autor: thanatos » środa, 13 maja 2009, 21:15

toWLASNIEja pisze:a jeśli to już zaszło za daleko?
To, czyli taka egzystencja? W momencie, kiedy sobie to uświadomisz, odejść i koniec. Nie ma sensu marnować swojego potencjału, chociaż fakt, że przyzwyczajenia nie lubią być zrywane...

toWLASNIEja
Posty: 6
Rejestracja: wtorek, 12 maja 2009, 14:45

#358 Post autor: toWLASNIEja » środa, 13 maja 2009, 22:29

thanatos pisze:
toWLASNIEja pisze:a jeśli to już zaszło za daleko?
To, czyli taka egzystencja? W momencie, kiedy sobie to uświadomisz, odejść i koniec. Nie ma sensu marnować swojego potencjału, chociaż fakt, że przyzwyczajenia nie lubią być zrywane...
on kocha (5) - ja nie (7), chciałabym móc mu powiedzieć to samo, ale nie chcę kłamać, odejść też nie potrafię - za bardzo go zranię, już raz to przeżyłam i wiem jak cierpiał, to on chyba musi dojść do wniosku że to nie ma sensu, z drugiej strony nie powiem - jest mi wygodnie w takiej sytuacji

ja-5w4
Posty: 37
Rejestracja: wtorek, 16 grudnia 2008, 18:06

#359 Post autor: ja-5w4 » środa, 3 czerwca 2009, 23:20

Człowiek myśli, że jest oryginalny, a tu wśród Was znajduje słowa jakby swoje... To może ja się wypowiem, jako 5 po przejściach z 5. Coś jest w tym piątkowym wycofywaniu. Specyficzna znajomość była od dawna, ale z różnymi przerwami. Wreszcie podjęłam krok, choć to ja kiedyś dałam mu kosza. Potem wystraszyłam się, bo okazało się, że jednak nie chcę. On chciał za wszelką cenę. Zgodziłam się. I było warto! Zmieniłam zdanie, że przyciągają się przeciwieństwa. To było to: wspólne milczenie, albo odkrywanie swej wyjątkowości, dziwnych zainteresowań, brak rozmów o swoich uczuciach, co mi jednak wcale nie przeszkadzało. Jak tu ktoś wcześniej pisał, najlepiej służył kontakt internetowy, ale potem było cudownie. Wszystko to mi wystarczało. Aż pewnego dnia, po prostu zrezygnował. Tylko najgorzej, że wciąż mi zależy. Nie chcę się kompromitować, więc utrzymuję kontakt delikatnie, chociaż staram się stale. I nie w realu, niestety. Czasem chciałabym wiedzieć, co nim kierowało, czy mnie teraz nienawidzi (ale za co?), czy zwyczajnie olewa. Sama nie wiem, choć jestem też 5. Ale skrzydło 4 daje silną potrzebę uczucia. Tylko do piątki, choć wiem, że taki związek jest trudny. Jak 5 ma zrozumieć 5? Nie muszę chyba dodawać, że rozmowa odpada...

Szpachelka
Posty: 12
Rejestracja: czwartek, 21 maja 2009, 14:17

#360 Post autor: Szpachelka » czwartek, 4 czerwca 2009, 17:10

Jak 5 ma zrozumieć 5? Nie muszę chyba dodawać, że rozmowa odpada...
Znam jedną piątkę, która rozumie mnie całkiem nieźle (lepiej niż 80% ludzi) i właśnie można z nią porozmawiać ^^

Co do związków jakichkolwiek to nie wiem, boję się albo do tego nie nadaję. Staram się nie przywiązywać do ludzi i średnio mi to wychodzi, wolałabym być samowystarczalna.

ODPOWIEDZ