Piątki a miłość niespełniona

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
NoLeader
Posty: 783
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 01:50

Re: Piątki a miłość niespełniona

#121 Post autor: NoLeader » poniedziałek, 21 grudnia 2009, 17:04

@Nate

Czyli jesteś z jednym, a myślisz o drugim?



Awatar użytkownika
grasshopper
Posty: 62
Rejestracja: czwartek, 12 listopada 2009, 22:27
Kontakt:

Re: Piątki a miłość niespełniona

#122 Post autor: grasshopper » sobota, 26 grudnia 2009, 15:31

Bez czytania poprzednich postów zaryzykuję stwierdzenie, że jestem rekordzistą niespełnionych miłości. Było ich aż 11 w 18 latach życia! :)
5w4
tsm wl bvr jf

Awatar użytkownika
Solan
Posty: 43
Rejestracja: sobota, 9 maja 2009, 12:43
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Piątki a miłość niespełniona

#123 Post autor: Solan » poniedziałek, 28 grudnia 2009, 20:01

Może niektóre piątki mają to po prostu jakoś wkodowane.
Jestem w tej grupie, joł.
5w4

Awatar użytkownika
kama.zielona
Posty: 922
Rejestracja: niedziela, 12 kwietnia 2009, 00:33
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#124 Post autor: kama.zielona » niedziela, 3 stycznia 2010, 15:57

Przeczytałam cały ten temat i stwierdzam, że gadacie głupoty.
Uważam siebie za inteligentnego, wrażliwego człowieka o duszy błazna, która przejmuje nade mną kontrolę w najważniejszych chwilach.

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Piątki a miłość niespełniona

#125 Post autor: bruno dievs » poniedziałek, 4 stycznia 2010, 00:02

No popatrzcie, na chwilę do siódemek poszła i jak już kozaczy ;]
Przeczytałaś cały temat? Respekt że Ci się chciało? :P
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
Gudrun
Posty: 932
Rejestracja: wtorek, 4 listopada 2008, 11:08
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#126 Post autor: Gudrun » poniedziałek, 4 stycznia 2010, 00:04

Nie mylicie przypadkiem miłości ze zwykłym zauroczeniem? :wink:

Awatar użytkownika
kama.zielona
Posty: 922
Rejestracja: niedziela, 12 kwietnia 2009, 00:33
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#127 Post autor: kama.zielona » poniedziałek, 4 stycznia 2010, 01:25

No bo gadka o jednej jedynej miłości, o trudnościach... Ja myślałam, że wy piątki jesteście bardziej naukowe, że tak powiem. Jedna, prawdziwa miłość... co za pierdoła.
Uważam siebie za inteligentnego, wrażliwego człowieka o duszy błazna, która przejmuje nade mną kontrolę w najważniejszych chwilach.

Nesquik
Posty: 29
Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 20:13

Re: Piątki a miłość niespełniona

#128 Post autor: Nesquik » poniedziałek, 4 stycznia 2010, 02:17

kama.zielona pisze:No bo gadka o jednej jedynej miłości, o trudnościach... Ja myślałam, że wy piątki jesteście bardziej naukowe, że tak powiem. Jedna, prawdziwa miłość... co za pierdoła.

Wbrew obiegowej opinii, niestety też jesteśmy ludźmi.
ok, ale bez pomocy alkoholu, raczej bym tego nie napisał.
Krótko mówiąc, Mort należał do takich osób, które są groźniejsze niż worek grzechotników. Chciał mianowicie zrozumieć logikę praw rządzących wszechświatem.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Piątki a miłość niespełniona

#129 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » sobota, 23 stycznia 2010, 20:46

Ja swoich zauroczeń nie nazywam miłością niespełnioną. A zauroczeń trochę było. Wszystkie głupie. I nigdy nie czułam się przez nie tak naprawdę nieszczęśliwa. Ostatnie zauroczenie chyba było najmocniejsze, ale o dziwo przeszło mi. Podejrzewam, że z braku jakichkolwiek kroków z obu stron. Tylko, że tej drugiej osobie nie przeszło. I teraz jest mi go tak strasznie żal. Mam nadzieję, że to nie jest miłość, ale wiem, że zauroczenie także potrafi być męczące, zwłaszcza, że obiekt swoich westchnień widzi się codziennie. Gdyby chociaż był pewny siebie, potrafił zagadać dziewczynę o tak, bez żadnego powodu i nie przeżywał straty bliskiej osoby, wtedy nie odczuwałabym takiego dyskomfortu, bo wiedziałabym, że znajdzie sobie kogoś. A tak, czuję jedynie palące spojrzenie na moich plecach albo gorzej, kiedy spotykamy się wzrokiem. I najgorsze jest to, że jakby w końcu zdobył się na odwagę to ja już nie jestem zainteresowana.

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Piątki a miłość niespełniona

#130 Post autor: bruno dievs » niedziela, 24 stycznia 2010, 17:36

Gudrun pisze:Nie mylicie przypadkiem miłości ze zwykłym zauroczeniem? :wink:
Nie rozumiem po co pytasz? Co to za różnica czy będziemy mówić "niespełniona miłość" czy tworzyć fazeologizmy w stylu "niespełnione zwykłe zauroczenie" ? Przecież i bez tego doskonale wiadomo o co chodzi.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Piątki a miłość niespełniona

#131 Post autor: paradoja » niedziela, 24 stycznia 2010, 17:53

Czasem bardzo ciężko jest odróżnić zauroczenie od miłości. Wydaje nam się niby, że kochamy, a po kilku latach, z perspektywy czasu spojrzymy na to jak na zauroczenie. Albo odwrotnie.
Bo nawet bardzo silna niespełniona miłość, nie przestaje być miłością, jeśli faktycznie nią była :)
(jejuu jak ja się dziś niespójnie wypowiadam).

Piątki kochane wymieniacie po kilka, kilkanaście, przypadków niespełnionych miłości. Dlaczego były niespełnione? Wina wasza czy wybranka/wybranki serca? Nie potrafiliście zrobić ważnego kroku naprzód, czy po prostu odtrącała was niechęć?
don't worry - be hippie

Awatar użytkownika
bodzios
Posty: 695
Rejestracja: poniedziałek, 18 stycznia 2010, 23:06
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#132 Post autor: bodzios » poniedziałek, 25 stycznia 2010, 00:52

paradoja pisze:Czasem bardzo ciężko jest odróżnić zauroczenie od miłości. Wydaje nam się niby, że kochamy, a po kilku latach, z perspektywy czasu spojrzymy na to jak na zauroczenie. Albo odwrotnie.
Jasne, uczucia w danym momencie zawsze wpływają na percepcję, odbiór tego, co w pewnej określonej chwili jakaś osoba dla nas znaczy, oczywiście, dużo łatwiej jest określić nasz stan emocjonalny po upływie jakiegoś czasu, ale... nie wiem, może ja jestem jakiś inny, ale miłość i zauroczenie to dal mnie dwie zupełnie różne sprawy, które potrafię dość dobrze rozgraniczać już wtedy, gdy coś do danej osoby czuję. Jest takie jedno zdanie: "jeśli nie wiesz, czy kochasz, to nie kochasz" i mógłbym się pod nim podpisać, w życiu byłem zakochany dwa razy i doskonale pamiętam, jak te uczucie różniło się od nawet silnego zauroczenia, jak różniły się moje zachowania wobec osoby, którą kochałem od tych pozostałych. Te motylki w brzuchu, gdy się uśmiecha specjalnie dla ciebie, gdy mówi ci coś miłego, wyjątkowego... Romantyzm, wiem, ale jednocześnie te uczucie wali w taką siłą, że cięzko się pomylić. ;)
paradoja pisze:Piątki kochane wymieniacie po kilka, kilkanaście, przypadków niespełnionych miłości. Dlaczego były niespełnione? Wina wasza czy wybranka/wybranki serca? Nie potrafiliście zrobić ważnego kroku naprzód, czy po prostu odtrącała was niechęć?
Raz stchórzyłem, nawet nie spróbowałem. W sumie nie żałuję, bo to nie była dziewczyna dla mnie, albo inaczej, ja nie byłem odpowiednim facetem dla niej. Ot, lubiła mnie, ceniła za inteligencję i poczucie humoru i to wszystko, jestem przekonany, że gdybym spróbował wyznać jej swoje uczucia, to skończyłoby się źle dla mnie, ale w tamtej znajomości jakoś od początku nie miałem złudzeń.
W innym przypadku to druga strona była zakochana, prawie na pewno. Ja ją bardzo lubiłem i ceniłem, to była dość mocna fascynacja z mojej strony, ale doszliśmy do pewnego momentu, gdy ona chciała ode mnie czegoś, czego wówczas (i chyba nigdy) nie chciałem i nie mogłem jej dać, a do tego chciała za bardzo. Przestraszyła mnie tym tak, że postanowiłem sobie całkowicie odpuścić i po jednej z rozmów, w której spróbowałem jej wyjaśnić moje pobudki, uczucia, całkowicie zerwaliśmy kontakt. Mam nadzieję, że zrozumiała, że nie skrzywdziłem jej zbytnio, że mi przebaczyła.
Trzecia sprawa, moja druga prawdziwa miłość - pisałem o niej w wątku o związkach, więc tylko parę słów: nie przestraszyłem się, bardzo się starałem, może aż za bardzo nawet, ostatecznie to ona mnie rzuciła. To była kobieta, z którą mógłbym spędzić całe życie, gdyby tylko zmieniła w sobie jedno - potrafiła sprawić, że miałbym pewność, że ona czuje do mnie to samo, że nie wyrzuci mnie ze swojego życia po jakimśtam czasie... Też w sumie niespełniona miłość, bo jednak już jej nie ma, było więcej niż miło, ale się skończyło.
No UPS - no party. :(

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Piątki a miłość niespełniona

#133 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » poniedziałek, 25 stycznia 2010, 16:38

A ja się zastanawiam, czy piątki potrafiłyby być szczęśliwe w życiu bez zaznania miłości (bo ogólna teza głosi, że życie bez miłości nie ma sensu) :?:

noobstick
Posty: 8
Rejestracja: sobota, 9 stycznia 2010, 13:47

Re: Piątki a miłość niespełniona

#134 Post autor: noobstick » wtorek, 26 stycznia 2010, 11:50

Dla mnie jest to sens życia - chociaż miałem na razie negatywne doświadczenia (nieodwzajemniona miłość) to było to piękne :mrgreen:. Byłem zaskoczony że po samo istnienie, obecność przy mnie, innego człowieka może tak na mnie działać. Samotność jest, co tu nie mówić, bardzo nieprzyjemna - można zwariować. A miłość, źródło szczęścia (tak uważam) jest wspaniała i sprawia że jestem innym człowiekiem (radosnym i taki optymizm ze mnie bije, a nie tylko 'zimny' racjonalizm 5ki) :lol: Czuję też taką potrzebę po prostu, obdarzyć kogoś uczuciem (wielkim!) :wink: A co do złych stron - często przez te sprawy mam doła czy jestem smutny.. Ale każdy kij ma 2 końce :wink:
5w4/ISTJ/borderline

em_ka
Posty: 8
Rejestracja: czwartek, 21 lipca 2011, 11:15

Re: Piątki a miłość niespełniona

#135 Post autor: em_ka » czwartek, 21 lipca 2011, 21:21

Byłem zakochany 13 razy. Jestem mistrzem miłości niespełnionej. :P

Na szczęście po 10, 11 razie zacząłem uczyć się na błędach. Dwunasty raz nie był już taki zły, trzynastemu natomiast bardzo, bardzo niewiele brakowało, by stać się spełnionym. Na tym 13 razie nauczyłem się dziesięć razy więcej, niż na poprzednich 12 razem wziętych. Dlatego też jestem pewny, że 14 raz będzie sukcesem.

Miłość jest jak ogień. Potężna siła przyrody. Daje ogromne szczęście lub ogromne cierpienie. Ale no risk no fun.

Podam wam jeden przypadek z tych 13, żebyście widzieli, jak to u mnie wygląda. Wybrałem sobie jedną dziewczynę, którą znałem tylko z widzenia. Resztę zrobił za mnie mój umysł. Nigdy z nią nawet nie porozmawiałem. Stan zakochania/zauroczenia był jednak prawdziwy - taki sam, jaki odczuwałem w kolejnych "razach", gdy rozmawiałem już (!) a nawet zdarzyło mi się trzymać za rękę (!!) z obiektem moich westchnień. :mrgreen:
5w4 INTJ/INFJ

ODPOWIEDZ