Zastanawia mnie element informacyjny Fe.
Mówi się, np o EIE, że ci ludzie mogą wydawać się wręcz teatralni, ale dostrzegam różne rodzaje teatralności i zastanawiam się jak to ma się do funkcji.
U znanych mi osób, które zostały powierdzone jako Fe dominanci, ew. z Fe w kreatywnej, dostrzegam pewną autentyczność, mam wrażenie, że wszystko, co robią, jak robią, jest dla nich naturalne, że po prostu jest w tym wielkie przekonanie, zaangażowanie, ekspresja. Są ukowani na kontakt i w tej kwestii dysponują dużym wyczuciem, dlatego potrafią wpływać na innych, dostosowywać się do osób/grup.
U niektórych ludzi też dostrzegam teatralność, przesadę, ale mam wrażenie, że to pasuje wręcz do Fe w suer-ego, a nie w ego. Jakby chcieli, ale naturalnie nie mieli do tego żadnych zdolności. Jest pewna różnica między tym, a tym, co opisałam powyżej. To wygląda bardziej, jakby u nich wszystko było wyuczone, jakby silili się na odpowiedni przekaz, powtarzali jakieś sprawdzone schematy, czasem podpatrzone u innych, nie mając przy tym tej elastyczności, zdolności dostosowania się do odbiorcy.
W ostatnim czasie dostrzegłam coś takiego wyraźnie u 3 osób i zastanawiałam się nad ich typami. Mam pewne przypuszczenia, ale co ja tam wiem.
W tym przypadku też dostrzegłam pewne rozróżnienie.
U jednej z tych osób wyraża się ono w zachowaniach, wypowiedziach, intonacji.
Dwa pozostałe przypadki mają teatralność bardziej powiązaną z mową ciała. Chodzi o gesty, sposób poruszania się, mimikę, gestykulację. Dodam, że u nich jest to zdecydowanie świadome i celowe.
Przypadek 1: znam osobiście, wiem, że nauczył się tego w ostatnich latach, używa do rozbawiania ludzi, żartów, rozładowywania atmosfery, ubarwienia opowiadanych historii. W niczym innym nie widzę u niego najmniejszych przejawów Fe. Nie okazuje swoich własnych emocji w najmniejszym stopniu, nie ma w sobie nic romantycznego, upodobania do głębokich przeżyć, wielkiego zamiłowania estetyki, talentu do manipulacji innymi.
Przypadek 2: wokalista. Widziałam go tylko a knajpach, więc nie wiem, jaki jest na codzień, ale kiedy go widzę, absolutnie nic nie robi naturalnie. Emisji głosu pomaga nawet przesadne układnie ust w odpowiedni sposób do każdej głoski, ale u nikogo nie widziałam robienia tego AŻ tak przesadnie. Jego chód jest przesadnie zamaszyty, kiedy mówi, cały czas manipuluje głosem, tak że brzmi ciekawie, ale bardzo sztucznie. Wydaje się oczywiste, że swoją teatralność wykorzystuje na scenie i przyznam, że chyba mu się udaje, ponieważ jesto dość lubiany. Jeśli ktoś lubi szanty to może skojarzy o kim mówię: chodzi o Fajera.
Podejrzewam, że to rozróżnienie może wiązać się z intuicyjnością pierwszej osoby i sensorycznością dwóch pozostałych.
Zastanawiam się czy można to ściśle powiazać z typem, czy jest to tylko pewną maską dla prawdziwej osobowości i/lub efektem przebywania z kimś feowym i uczeniem się od niego "technik" feowania, ewentualnie potrzeba nauczenia się czegoś takiego, np. w związku z pracą.
Jakie macie spostrzeżenia/doświadczenia/przemyślenia/wiedzę na ten temat?
Fe w roli może być wyjaśnieniem (ktoś często próbuje, ale nie jest w tym najlepszy), ale jestem pewna, że przynajmniej jedna z 3 wymienionych przeze mnie osób nie jest ekstrawertykiem.
Sama mam typ etyczny, ale naturalnie nie okazuję swoich emocji, po prostu. W pewnym momencie zauważyłam, że stałam się zbyt dobra w ukrywaniu tego, co się dzieje w mojej głowie i źle na to wychodzę. Chciałam, by ludzie wiedzieli, kiedy doceniam to, co robią, kiedy jestem im wdzięczna itd, nie mogłam znieść, że jest im przykro, bo myśleli, że jeśli mówię coś bez ekpresji, to jest to nieszczere. Później zdałam sobie też sprawę z tego, ze sama traciłam sporo całe życie, bo ludzie nie wiedzieli, kiedy ich potrzebuję, kiedy jestem smutna, zmęczona. Nauczyłam się różnych zachowań, gestów, słów w połączeniu z intonacją, podpatrzyłam je u innych lub z filmów (większość ludzi robi to nieświadomie) i celowo się do nich "przymuszałam", odgrywałam własne emocje, aż nabrałam parę odruchów. To jest trochę zabawne, ponieważ jeśli się mnie zaskoczy, albo pojawi się emocja dla której nie mam wyuczonego sposobu wyrażania, zupełnie nic po mnie nie widać. Bardzo komfortowe jest dla mnie, jak ludziom wystarczy sam przekaz słowny.
Nauczywszy się tej ekspresji, przekonałam się, że bywa ona zabawna i obecnie czasem lubię czasem teatralność, albo wkręcić w coś kogoś, dla zabawy, po to, by po prostu coś się działo i było ciekawie, za to wiele form ekspresji mnie odrzuca. Nie chodzi nawet o to, że przeszkadza mi u innych. Ale dla mnie np. wspólne wznoszenie okrzyku, oklaski, manipulowanie głosem i wyraźna gestykulacja/pokazywanie ciałem podczas opowiadania są tak nienaturalne (jeśli ja miałabym to robić), że mnie odrzuca. Za to zachwycam się urokami chwili, różnymi emocjami, przeżyciami.