Poppsychologia
Poppsychologia
http://facet.interia.pl/obyczaje/styl-z ... 77497,7528
w co wierzymy. a może nie powinniśmy?
sceptycyzm zawsze.
wydzielam nowy wątek /boogi
w co wierzymy. a może nie powinniśmy?
sceptycyzm zawsze.
wydzielam nowy wątek /boogi
Re: Poppsychologia
Dziwnym nie jest, ale już dawno czytałam coś takiego i to wiele razy. Mim owszystko, powinno się przypominać.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Re: Poppsychologia
No nie wiem. Wiara w przenoszenie się do poprzedniego życia poprzez hipnozę to czysta naiwność, ale co do przekazów podprogowych... Nie znam się na tym, ale czy kiedykolwiek były przeprowadzane badania udowadniające ich nieszkodliwość?
2 sx/so
EIE
"W świecie szaleńców ludzie chorzy są zdrowymi." - Philip K. Dick
EIE
"W świecie szaleńców ludzie chorzy są zdrowymi." - Philip K. Dick
Re: Poppsychologia
Tak, bo oczywiscie wszyscy się na to rzucili, a szczeólnie rząd USA. Ku ich rozczarowaniu, okazało się że to nie jest skuteczne. Albo sfałszowali wyniki i bombardują nas podprogowym Ale w dzisiejszych czasach bardzo łatwo by to było wykryć... w sumie już od czasów kaset wideo.valerie pisze:No nie wiem. Wiara w przenoszenie się do poprzedniego życia poprzez hipnozę to czysta naiwność, ale co do przekazów podprogowych... Nie znam się na tym, ale czy kiedykolwiek były przeprowadzane badania udowadniające ich nieszkodliwość?
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Re: Poppsychologia
Z tego co ja wiem, to jednak działa, ale skuteczność tego jest mniejsza niż skuteczność przekazu jawnego - REKLAMY - więc nie ma sensu utrudniać sobie życia.
..tym bardziej, że użycie tego jest zabronione i bardzo łatwo to wykryć więc ewentualne koszty byłyby większe niż potencjalne zyski.
..tym bardziej, że użycie tego jest zabronione i bardzo łatwo to wykryć więc ewentualne koszty byłyby większe niż potencjalne zyski.
Re: Poppsychologia
Z tego co pamiętam to działało w ten sposób, że jak pokazywali podprogowo colę, więcej ludzi kupiło colę, ale tylko ci którzy byli spragnieni i lubili colę.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Re: Poppsychologia
http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/56 ... iatem.html
brrr
dlatego nie lubię aż tak psychologii. nie ufam jej. czytam wypowiedzi jakichś znakomitych psycholożek psychoterapeutek cudów na kiju w Charakterach i czuję, ze wmawia się ludziom uzależnienia, choroby, by sobie na nich kabzę nabijać. tylko rozmowa z terapeutą ci pomoże. na wszystko. na wszystko co MY CI WMÓWIMY ŻE JEST NIEOK
brrr
dlatego nie lubię aż tak psychologii. nie ufam jej. czytam wypowiedzi jakichś znakomitych psycholożek psychoterapeutek cudów na kiju w Charakterach i czuję, ze wmawia się ludziom uzależnienia, choroby, by sobie na nich kabzę nabijać. tylko rozmowa z terapeutą ci pomoże. na wszystko. na wszystko co MY CI WMÓWIMY ŻE JEST NIEOK
- Venus w Raku
- VIP
- Posty: 1058
- Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
- Enneatyp: Perfekcjonista
Re: Poppsychologia
Podprogowe odziaływanie kojarzy mi się z tym, że był kiedyś taki przesąd, że jak się położy książkę pod poduszkę i prześpi się na niej, to bez uczenia się wiedza z ksiązki wejdzie sama cudownie do mojej głowy. Czy ktoś w to wierzy?
W gruncie rzeczy, to każdy z nas jest trochę szalony i ma odchyłki od normy. Nie spotkałam w moim życiu ludzi kompetnie zrównoważonych i zdrowych psychiczne. Może małe dzieci i osoby do 20 ewentualnie 30 roku życia, a potem, to jest równia pochyła i każdy robi się mniej lub bardziej nienormalny. Psychologia, poppsychologia i reklama robią z osób niezrównoważonych jeszcze bardziej niezrównoważone. I właśnie o to chodzi, bo im bardziej jesteśmy zaburzeni, to tym łatwiej nami manipulować... osobiście, politycznie, ekonomicznie... itd, itp. Ja wiem, że jestem niezdrowa, ale nie mam zamiaru się leczyć, bo jest duże prawdopodobieństwo, że stane się jeszcze bardziej chora. Poza tym na pewne choroby nauka nie ma żadnego lekarstwa. Mogą leczyć tylko słabych, bezradnych i uległych, ale jak ktoś ma trochę więcej wewnętrznej energii lub asertywności, to jest nieuleczalny i żadna psychologia nie wie jak sobie z taką osobą poradzić.
Najlepsze lekarstwo, to są bliscy ludzie i przyjaciele, którzy akceptują nasze szaleństwa, a nie doktor z tytułem klinicznego psychologa, który jest płacony za to, żeby słuchać, ale być odciętym emocjonalnie od problemów swojego pacjęta. Po co mi interreakcja z kimś, kto traktuje mine jak przedmiot. To już bardziej terapeutyczne dla mnie jest jak pokłócę się z mężem, czy z matką, bo wiem, że jak się z nimi kłócą to ich rusza. Jest w tym niezwykła dynamika emocjonalna. A z terapeutą, to jestem z człowiekiem, który jest odgrodzony ode mnie ścianą. On stymuluje moje emocje i nawet nie jestem pewna, czy taka osoba mnie słucha, bo co go obchodzi przypadek numer np. 1023, który opowiada jej/jemu te same pierdoły na temat swoich uczuć/odczuć i problemów w związkach z innymi ludźmi, bo do tego w sumie chyba sprowadza się terapia, aby wywalić z siebie swoje uczucia i problemy. Kiedyś od tego byli przyjaciele, którzy cię pocieszyli i wspomogli, ale jak się poszło za bardzo w kierunku egoistycznego użalania się nad sobą, to cię opierdolili i doprowadzili do pionu.
Ale ludzie wierzą w cokolwiek chcą wierzyć. Jak ktoś potrzebuje terapeutę, to niech go sobie kupi. Ja prawdopodobnie zostałabym wywalona z pokoju terapeuty na drugim spotkaniu, bo chaiałabym załamać terapeutę, ale sama nie pozwoliłabym się złamać.
W gruncie rzeczy, to każdy z nas jest trochę szalony i ma odchyłki od normy. Nie spotkałam w moim życiu ludzi kompetnie zrównoważonych i zdrowych psychiczne. Może małe dzieci i osoby do 20 ewentualnie 30 roku życia, a potem, to jest równia pochyła i każdy robi się mniej lub bardziej nienormalny. Psychologia, poppsychologia i reklama robią z osób niezrównoważonych jeszcze bardziej niezrównoważone. I właśnie o to chodzi, bo im bardziej jesteśmy zaburzeni, to tym łatwiej nami manipulować... osobiście, politycznie, ekonomicznie... itd, itp. Ja wiem, że jestem niezdrowa, ale nie mam zamiaru się leczyć, bo jest duże prawdopodobieństwo, że stane się jeszcze bardziej chora. Poza tym na pewne choroby nauka nie ma żadnego lekarstwa. Mogą leczyć tylko słabych, bezradnych i uległych, ale jak ktoś ma trochę więcej wewnętrznej energii lub asertywności, to jest nieuleczalny i żadna psychologia nie wie jak sobie z taką osobą poradzić.
Najlepsze lekarstwo, to są bliscy ludzie i przyjaciele, którzy akceptują nasze szaleństwa, a nie doktor z tytułem klinicznego psychologa, który jest płacony za to, żeby słuchać, ale być odciętym emocjonalnie od problemów swojego pacjęta. Po co mi interreakcja z kimś, kto traktuje mine jak przedmiot. To już bardziej terapeutyczne dla mnie jest jak pokłócę się z mężem, czy z matką, bo wiem, że jak się z nimi kłócą to ich rusza. Jest w tym niezwykła dynamika emocjonalna. A z terapeutą, to jestem z człowiekiem, który jest odgrodzony ode mnie ścianą. On stymuluje moje emocje i nawet nie jestem pewna, czy taka osoba mnie słucha, bo co go obchodzi przypadek numer np. 1023, który opowiada jej/jemu te same pierdoły na temat swoich uczuć/odczuć i problemów w związkach z innymi ludźmi, bo do tego w sumie chyba sprowadza się terapia, aby wywalić z siebie swoje uczucia i problemy. Kiedyś od tego byli przyjaciele, którzy cię pocieszyli i wspomogli, ale jak się poszło za bardzo w kierunku egoistycznego użalania się nad sobą, to cię opierdolili i doprowadzili do pionu.
Ale ludzie wierzą w cokolwiek chcą wierzyć. Jak ktoś potrzebuje terapeutę, to niech go sobie kupi. Ja prawdopodobnie zostałabym wywalona z pokoju terapeuty na drugim spotkaniu, bo chaiałabym załamać terapeutę, ale sama nie pozwoliłabym się złamać.
1w9, 6w5, sp/sx