Piątki a miłość niespełniona

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
niesmialyanonim
Posty: 2
Rejestracja: czwartek, 29 września 2011, 17:42

Nieśmiałość niszczy mi życie

#166 Post autor: niesmialyanonim » czwartek, 29 września 2011, 18:43

Mój typ osobowości to 5w4, na przestrzeni kilku miesięcy cały czas mi wychodzi ten sam wynik. Chciałbym trochę opowiedzieć o sobie i się zwyczajnie wyżalić. Podstawówka to była beznadzieja byłem głównym obiektem zaczepek, byłem wtedy przez to bardzo agresywny, a równocześnie zamknięty w sobie. Jestem nieśmiały odkąd pamiętam, mam problemy z zawieraniem znajomości i jestem samotny. Gimnazjum wspominam raczej dobrze - tzn. było lepiej niż w podstawówce, w miarę spokojnie - miałem dwóch kolegów którym się w życiu też nie przelewało. Uczyłem się bardzo przeciętnie, same tróje - nie miałem motywacji żeby odrabiać zadania domowe czy uczyć się do sprawdzianów, ale do liceum trafiłem(dość dobrze poszedł mi test gimnazjalny, wynik jeden z lepszych w klasie) i teraz sobie na to już nie pozwolę... Teraz przechodzę do sedna, jestem w liceum na profilu mat-fiz, klasa naprawdę sympatyczna. I teraz bardzo daje mi się we znaki moja nieśmiałość, na przerwach siedzę głównie sam, czasem się z kimś porozmawia ale to bardzo rzadko. Bardzo podoba mi się pewna dziewczyna z klasy, z wyglądu cudo(niska brunetka z lekko falowanymi włosami), z charakteru tak samo - tak jak ją obserwuje to chyba też 5-tka. Zbieram w sobie odwagę na to żeby do niej zagadać i dyskretnie obserwuje ją od pewnego czasu(typ charakteru - obserwator zobowiązuje :P), aż to zauważyła jakimś cudem i powiedziała spokojnym głosem za namową koleżanki("weź go zapytaj") do mnie jak siedziałem ławkę na przód do mnie "Ej xxx*, co się tak patrzysz?"(w babskim języku to znaczy "odczep się" jak się domyślam? no w sumie też poczułbym się dziwnie jak by mnie ktoś obserwował, mój błąd). I teraz się zastanawiam czy spróbować do niej zagadać czy dać sobie spokój.

*Tu wstawić moje imię.

przenoszę posta do odpowiedniego wątku.
~atis



Awatar użytkownika
Yarren
Posty: 603
Rejestracja: piątek, 11 lutego 2011, 23:18
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Ząbki

Re: Piątki a miłość niespełniona

#167 Post autor: Yarren » czwartek, 29 września 2011, 21:40

Co z tego, że doradzimy, żebyś zagadał(bo idę w zakład, że wszyscy Ci doradzą, żebyś zagadał) jak i tak tego nie zrobisz?
Bez urazy, ale wiem po sobie, że na nieśmiałość nie wystarczy porada nieznanych ludzi na forum internetowym.

Ja bym Ci radził nie traktować tego jako "odczep się", tylko jakoś odpowiedzieć. Ja bym w tym momencie prawdopodobnie próbował powiedzieć beztroskim[zaskakującym w tym momencie, bo to ona chciała Cię zestresować] tonem, że mi się podoba. Ew, że mnie zainteresowała, czymś co powiedziała. Jak by mi to wyszło nie wiem.
Poza tym, jakby nie patrzeć to dobry moment na powiedzenie komplementu["bo masz ładne oczy", "bo mi się podobają włosy"]. Dziewczyna się zmiesza, że na Ciebie naskoczyła i będzie milsza. Przynajmniej powinna być, zależnie od charakteru, może Cię dalej ochrzanić, ale to by znaczyło, że Cię nie trawi.

Ja sobie uzmysłowiłem nie tak dawno temu, że dziewczyny to ludzie takie same jak ja i moi koledzy. Schematy myślenia mają z grubsza te same. Więc i długotrwałej opinii o człowieku nie kształtują na podstawie jednego incydentu, na ich opinie można wpływać w trakcie zwykłej rozmowy, a nawet można manipulować nimi i ich emocjami. Pomaga mi to walczyć z nieśmiałością.

Z ciekawości, bo to już nie ma większego znaczenia: co jej odpowiedziałeś na to pytanie?

[Ale powyższego nie musisz się słuchać, bo ja nigdy nie miałem dziewczyny i się w sumie nie znam na tych sprawach]

Co do nieśmiałości wobec klasy. Ja zrobiłem pierwszego dnia po rozpoczęciu taki myk, że złowiłem ludzi z klasy na karty. Z tym, że miałem ułatwione zadanie: kolega z gimnazjum chodzi ze mną do tej samej klasy w liceum, to miałem z kim zagrać. Do końca przerwy zapoznałem się z 7 czy 8 osobami z klasy.
Możesz ludziom zaproponować pójcie na piwo po lekcjach w ramach integracji. Jak to zrobić? Domyślam się, że ludzie się jako-tako podobierali w grupki, podchodzisz do jednej, mówisz "siema, jesteśmy w jednej klasie, ale jeszcze się nie znamy, proponuję w ramach integracji piwo po lekcjach dzisiaj, a jak wam nie pasuje dzisiaj to..." i umówić się na jakiś termin. I tak z całą resztą.

Jest takie powiedzenie wojskowe, które bardzo lubię.
"Masz chxx i łeb, więc kombinuj". Bardzo motywujące do nauczenia się samodzielnego myślenia jak dla mnie.
Wróblowa Papuga na 5erniku Za9łady! Arrrr!
Fragment Zaocznego Kolektywnego kapitana Rotacyjnego.

Nie tłumacz sobie swojego zachowania enneatypem. To jak usprawiedliwianie błędów dysleksją.
"A zasłanianie się dysleksją to jak szpanowanie małym fiutkiem"

niesmialyanonim
Posty: 2
Rejestracja: czwartek, 29 września 2011, 17:42

Re: Piątki a miłość niespełniona

#168 Post autor: niesmialyanonim » poniedziałek, 3 października 2011, 21:14

Yarren pisze: Ja bym w tym momencie prawdopodobnie próbował powiedzieć beztroskim[zaskakującym w tym momencie, bo to ona chciała Cię zestresować. (...) Dziewczyna się zmiesza, że na Ciebie naskoczyła i będzie milsza.
Nie no to nie było chamskie "co się gapisz?", w miarę miło się zapytała.
Yarren pisze:co jej odpowiedziałeś na to pytanie?
W tym problem że właśnie nic bo nie spodziewałem się tego.

Co do nieśmiałości wobec klasy? Źle nie jest, ale mogłoby być lepiej. Dzisiaj miałem się okazje wpiąć do rozmowy takiej "grupki" bo stanęli tuż przy mnie tak jak by chcieli zagadać(sympatyczna klasa że szok, nie ma żadnych zaczepek - zmiana szkoły potrafi dużo pomóc).

Awatar użytkownika
Yarren
Posty: 603
Rejestracja: piątek, 11 lutego 2011, 23:18
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Ząbki

Re: Piątki a miłość niespełniona

#169 Post autor: Yarren » wtorek, 4 października 2011, 18:39

niesmialyanonim pisze:Nie no to nie było chamskie "co się gapisz?", w miarę miło się zapytała.
Nie potrafię sobie wyobrazić jakim tonem trzeba wypowiedzieć "na co się patrzysz", żeby osoba, do której się mówi uznała, że chce się powiedzieć "odwal się" i jednocześnie uważała, że było to miłe.
Takie pytania nigdy nie są miłe. Są albo "agresywne", albo neutralne.
niesmialyanonim pisze: W tym problem że właśnie nic bo nie spodziewałem się tego.
Jeśli dobrze rozumiem, siedziałeś jakoś w pobliżu niej i ją dyskretnie obserwowałeś. Ona zadała Ci pytanie a ty co? Zająknąłeś się i odwróciłeś? Czy jak zareagowałeś? Na pytanie jakoś trzeba odpowiedzieć.
Wróblowa Papuga na 5erniku Za9łady! Arrrr!
Fragment Zaocznego Kolektywnego kapitana Rotacyjnego.

Nie tłumacz sobie swojego zachowania enneatypem. To jak usprawiedliwianie błędów dysleksją.
"A zasłanianie się dysleksją to jak szpanowanie małym fiutkiem"

Awatar użytkownika
TowarzyszFrytas
Posty: 496
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
Kontakt:

Re: Piątki a miłość niespełniona

#170 Post autor: TowarzyszFrytas » wtorek, 4 października 2011, 22:57

Podryw w szkole to wspaniała okazja by popisać się swoją niewiarygodną siła charakteru. Jak ci się uda będą o was plotkować. A jak się potem rozstaniecie będziecie mogli się codziennie oglądać do końca liceum, kłócić i płakać w toalecie. Garść moich rad:

:arrow: Przestań się gapić tylko wymyśl sobie jakiś super-mega poważny problem z jakim tylko Ona możne Ci pomóc. Wmów to sobie i zagadaj ...
:arrow: Wyczekaj moment, aż dostanie jakaś dobra ocenę i idź w zaparte udawaj, ze jesteś głupi jak but w tej materii co dostała piąteczkę i poproś o pomoc ...
:arrow: Zamień miejscami swój i jej worek z butami w szatni i udawaj, ze to ktoś inny. Przy okazji rozwiązywania sprawy zagadaj ...
:arrow: Spadnij na nią ze schodów ...
:arrow: Zbierz się w sobie i po prostu zagadaj, to ostatecznie wcale nie boli ...
:arrow: Zagadaj z jej bardziej otwarta koleżanką i niech was zapozna bliżej ...
:arrow: Narysuj jej penisa w zeszycie jak będzie przy tablicy ...
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Nieśmiałość niszczy mi życie

#171 Post autor: Pierzasta » środa, 5 października 2011, 01:05

niesmialyanonim pisze:Mój typ osobowości to 5w4, na przestrzeni kilku miesięcy cały czas mi wychodzi ten sam wynik. Chciałbym trochę opowiedzieć o sobie i się zwyczajnie wyżalić. Podstawówka to była beznadzieja byłem głównym obiektem zaczepek, byłem wtedy przez to bardzo agresywny, a równocześnie zamknięty w sobie. Jestem nieśmiały odkąd pamiętam, mam problemy z zawieraniem znajomości i jestem samotny. Gimnazjum wspominam raczej dobrze - tzn. było lepiej niż w podstawówce, w miarę spokojnie - miałem dwóch kolegów którym się w życiu też nie przelewało. Uczyłem się bardzo przeciętnie, same tróje - nie miałem motywacji żeby odrabiać zadania domowe czy uczyć się do sprawdzianów, ale do liceum trafiłem(dość dobrze poszedł mi test gimnazjalny, wynik jeden z lepszych w klasie) i teraz sobie na to już nie pozwolę... Teraz przechodzę do sedna, jestem w liceum na profilu mat-fiz, klasa naprawdę sympatyczna. I teraz bardzo daje mi się we znaki moja nieśmiałość, na przerwach siedzę głównie sam, czasem się z kimś porozmawia ale to bardzo rzadko. Bardzo podoba mi się pewna dziewczyna z klasy, z wyglądu cudo(niska brunetka z lekko falowanymi włosami), z charakteru tak samo - tak jak ją obserwuje to chyba też 5-tka. Zbieram w sobie odwagę na to żeby do niej zagadać i dyskretnie obserwuje ją od pewnego czasu(typ charakteru - obserwator zobowiązuje :P), aż to zauważyła jakimś cudem i powiedziała spokojnym głosem za namową koleżanki("weź go zapytaj") do mnie jak siedziałem ławkę na przód do mnie "Ej xxx*, co się tak patrzysz?"(w babskim języku to znaczy "odczep się" jak się domyślam? no w sumie też poczułbym się dziwnie jak by mnie ktoś obserwował, mój błąd). I teraz się zastanawiam czy spróbować do niej zagadać czy dać sobie spokój.

*Tu wstawić moje imię.

przenoszę posta do odpowiedniego wątku.
~atis
Nie myl nieśmiałości z piątkowością, poza tym takie problemy w twoim wieku to są normalne i nie ma co tego roztrząsać, lepiej spróbuj się zastanowić czego chcesz i jak się do tego ustosunkować.

Zagadała do ciebie, to ty teraz możesz do niej. I może przygotuj sobie jakieś neutralne wypełniacze, skoro nie umiesz zareagować przytomniej w takiej sytuacji (trudno, bywa, wiadomo że im bardziej zalezy tym czasem trudniej wpaść szybko na dobry pomysł), to zawsze możesz powiedzieć coś w stylu "A tak...", "A sam nie wiem" itp.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
Yarren
Posty: 603
Rejestracja: piątek, 11 lutego 2011, 23:18
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Ząbki

Re: Piątki a miłość niespełniona

#172 Post autor: Yarren » środa, 5 października 2011, 14:00

TowarzyszFrytas pisze: :arrow: Spadnij na nią ze schodów ...
:arrow: Narysuj jej penisa w zeszycie jak będzie przy tablicy ...
Rozwaliłeś mnie, szczególnie pierwszym...
A kutasy moja koleżanka rysuje swojemu najlepszemu przyjacielowi, jak ten zasypia na lekcji(co mu się dość często zdarza) xD
Wróblowa Papuga na 5erniku Za9łady! Arrrr!
Fragment Zaocznego Kolektywnego kapitana Rotacyjnego.

Nie tłumacz sobie swojego zachowania enneatypem. To jak usprawiedliwianie błędów dysleksją.
"A zasłanianie się dysleksją to jak szpanowanie małym fiutkiem"

Awatar użytkownika
Tsilusa
Posty: 20
Rejestracja: poniedziałek, 1 sierpnia 2011, 23:02
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#173 Post autor: Tsilusa » środa, 12 października 2011, 22:18

Skąd ja to znam... Nie potrafię pierwsza zagadać, nie udało mi się jeszcze do tego zmusić by wszcząć rozmowę z osobą która mi się podoba. Zauważyłam u siebie kilka etapów tej całej fascynacji która mnie ogrania, bo miłość to nie jest. to duże słowo, takimi się nie rzuca na byle kogo :)
EDIT: Właściwie, to miłość/fascynacja nie spełniona dodaje dużo uroku jej obiektowi. Czasem fajnie jest poczuć to trzepotanie serca :)
Na początek zwraca moją uwagę coś w wyglądzie, coś w sposobie bycia. Na nieszczęście są to osoby zbyt podobne do mnie, by coś z tego wyszło. Zazwyczaj introwertyczni, patrząc z boku, tajemniczy, mający w spojrzeniu coś, czego nie potrafię ująć słowami. No i uśmiech. To działa na mnie jak magnes. Oceniam chłopaków po sposobie w jaki się uśmiechają. Kiedyś to było bezwiedne, dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę :)
Kiedy już zwrócą na siebie moją uwagę, wtedy zaczynam obserwować. Jak bym miała na tego kogoś radar, totalnie. Obserwuję raczej po kryjomu, w grupie. Słucham, z czego się śmieje, co mówi, jakich ma znajomych, o czym mówi z pasją. Kiedy wciąż jestem zainteresowana tym kimś, o dziwo, bo mało chłopaków w całości przechodzi drugi etap, wtedy zaczynają się schody, bo nie umiem wykorzystać wiedzy, którą zdobyłam podczas obserwacji. Boję się jej użyć. Panicznie. Nie wiem czego się właściwie boję, przecież oni nie gryzą, często są milsi od dziewczyn. Najłatwiej otworzyć mi usta, gdy jesteśmy sam na sam. W niezobowiązującej sytuacji. Np. Na nudnej lekcji, pytając o pracę domową i płynnie przejść do pogawędki. Albo też jak spada ze mnie maska, czasem się zdarzy. Zazwyczaj jak coś mnie wybije z mojego rytmu, nudnego rytmu życia. Kiedy coś lub ktoś mnie zaskoczy, kiedy słyszę piosenkę od której mam dreszcze. Wtedy jestem tak wyluzowana jak tylko potrafię być na trzeźwo xD W niniejszej sytuacji potrafię się odezwać, a nawet zagadać. Ale to się rzadko zdarza. Jak się za bardzo na początku odkryję, to mam wrażenie że zbytnio zalałam kogoś swoimi emocjami, zakłopotałam. I w rezultacie unikam ponownej rozmowy. Mam jak gdyby wyrzuty sumienia. Okropne. Nie żebym była brzydka, chociaż 'tap madl' też nie jestem. Jestem zbyt zamknięta w sobie, posiadająca zbyt wiele tajemnic, by ktokolwiek marnował na mnie czas. Mogła bym być ulicznym człowiekiem-posągiem. To była by dobra praca dla mnie xD
A już podrywać kogoś w towarzystwie innych?! to już wolne żarty.
Klucz: Niecodzienna sytuacja (rozemocjonowanie) + Konkretne zapytanie ( w rękawie temat do pogawędki o wspólnych zainteresowaniach) = sposób na mnie, typową, jak sadzę piątkę ze skrzydłem 4 :) Sporo uwagi warto poświęcić też podtrzymaniu kontaktu. Miałam jednego przyjaciela, ale olał to. Wiem że on mnie lubił, a nawet się podkochiwał, bo pisywał w tej sprawie do znajomych, co moim zdaniem jest tchórzostwem, to potem nie pisał bardzo bardzo długo, potem odezwał się jak gdyby nigdy nic myśląc że nadal jesteśmy przyjaciółmi. Pogadałam, kilka tygodni, ale już nie zaczynam rozmowy, nie usiłuję jej wszczynać. Przyjaciele są na zawsze. Nie z doskoku. Gdyby zapytał mnie, czy może czuję to samo, powiedziała bym że tak naprawdę nie wiem. Ale biorąc pod uwagę tchórzostwo, wiele stracił w moich oczach. Nie powinien był tego robić. Myślał że co? że nasza wspólna przyjaciółka, bardziej przywiązana do mnie, utrzyma ten sekret? A może o to własnie chodziło, żebym, niby przez przypadek się dowiedziała? Sama nie wiem, kiepski pomysł, serio. Kompletnie się zawiodłam. Lubię go, byłam lekko zauroczona, ale to był mały test. Chciałam sprawdzić, czy jest mi przyjacielem, bez względu na wszystko. Nie był. Jest 3w4. Związki ludzi sukcesu, i introwertycznych tajemniczych romantyczek (utajnionych) są jak zderzenie komety z ziemią. W ziemi zostaje dziura, a kometa spala się we własnym ogniu, tym ukrytym. To nie miało by sensu
A jaki z tego monologu wniosek: będę starą panną z 15 kotami, albo lesbijką wychowującą adoptowane dziecko.

Nie przeczytam tego jeszcze raz, bo zmienię zdanie i nie wyślę :p
5w4, INTJ

Awatar użytkownika
TowarzyszFrytas
Posty: 496
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
Kontakt:

Re: Piątki a miłość niespełniona

#174 Post autor: TowarzyszFrytas » czwartek, 13 października 2011, 20:34

A ja będę starym kawalerem z drewnianą nogą.

Tak zauważam, że piątki ze swoich bezpiecznych schronów obserwują i łapią fascynację chyba każdą osobą która spełnia jakieś ich minimalne wymagania. I nic z tym nie robią ale to osobny temat. To wynik jakiś kompleksów czy nie wiara we własne siły? Mam wrażenie, że taka piątka do pewnego etapu mogłaby spróbować z każdym się związać (a dopiero potem uciec) kto spełnia jakieś minimum.

A jak czytam post Tsilusy to żałuje, że za moich czasów dziewczyny nie chciały podrywać chłopaków miałbym ciekawsze życie towarzyskie ... A teraz to już tylko czekać i kiwać się nad grobem :/ ... (kto chce moje gadu? Miły, nie palący ...)
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#175 Post autor: Pierzasta » niedziela, 16 października 2011, 16:59

TowarzyszFrytas pisze:A ja będę starym kawalerem z drewnianą nogą.

Tak zauważam, że piątki ze swoich bezpiecznych schronów obserwują i łapią fascynację chyba każdą osobą która spełnia jakieś ich minimalne wymagania. I nic z tym nie robią ale to osobny temat. To wynik jakiś kompleksów czy nie wiara we własne siły? Mam wrażenie, że taka piątka do pewnego etapu mogłaby spróbować z każdym się związać (a dopiero potem uciec) kto spełnia jakieś minimum.
Minimalne wymagania piątek... niekoniecznie są minimalne. :) Nawet jeśli dla kogoś innego mogą się takie zdawać. Wydaje mi się, że nawet piątki mają różne podejścia to tych spraw, ale być może coś w tym jest, zauważ że zainteresowanie osobą spełniającą jakieś wymagania jest bardzo logiczne, w przeciwieństwie do zakochiwania się w przypadkowych osobach, albo pod wpływem jakichś silnych wrażeń, burzy emocji, np. trudno mi sobie wyobrazić piątkę w związku typu miłość-nienawiść. Albo wybieranie partnera prestiżówego, czyli nie takiego, który nam się podoba, tylko którego inni będa nam zazdrościć. To też jest niepiątkowe.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#176 Post autor: Snufkin » niedziela, 16 października 2011, 17:58

Partner prestiżowy cóż za zgrabne określenie. Piątki raczej marzą o partnerze odpowiednim.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Elkora
Posty: 2569
Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków

Re: Piątki a miłość niespełniona

#177 Post autor: Elkora » niedziela, 16 października 2011, 18:06

to nie to samo
Na tym forum partnerem prestiżowym byłby MB bo każdy go pragnie, włącznie z 5 ale jak sobie to uświadamiają to aż je to onieśmiela (patrz agresywne reakcje mj), a odpowiedni jest boogi bo ma wpływy i skrzydło w 2 wiec można go wykorzystywać :twisted:
Obrazek

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#178 Post autor: Snufkin » niedziela, 16 października 2011, 19:54

Pytanie czy partner prestiżowy byłby odpowiedni...moim zdaniem nie.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki a miłość niespełniona

#179 Post autor: Pierzasta » środa, 19 października 2011, 18:53

Snufkin pisze:Partner prestiżowy cóż za zgrabne określenie. Piątki raczej marzą o partnerze odpowiednim.
Otóż to, jeśli się nadawa, to można brać pod uwagę, a jeśłi się nie nadawa, to się nie nadawa.

Ale myślę, że w dużym stopniu liczy się to, że piątki maja raczej małą potrzebę obcowania z innymi, a szczególnie bardziej zażyłego, więc raczje nie będą się łapać za byle co. Co może być brane za nieśmiałość czy nieradzenie sobie może wynikać po prostu z niskiej motywacji. Z drugiej storny potrafię sobie wyobrazić piatkę, która nagle stwierdza, ze np. pora się ożenić i metodycznie się za to zabiera :D
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Damkac
Posty: 55
Rejestracja: poniedziałek, 7 maja 2007, 16:46

Re: Piątki a miłość niespełniona

#180 Post autor: Damkac » środa, 10 lipca 2019, 11:32

serket pisze:
środa, 19 września 2007, 13:52
Zastanawiam się, czy to charakterystyczne dla ludzi spod 5...
Od kiedy pamiętam, miałem tak, że zakochiwałem się (zwykle platonicznie oczywiście) w tych osobach, z którymi z różnych powodów być nie mogłem. Te, z którymi byłem, traktowałem może i dobrze, ale bez entuzjazmu i na pewno bez miłości. Nie było mi żal, gdy odchodziły. Nie było mi żal, kiedy to ja odchodziłem.
A te niespełnione miłości siedzą mi w głowie do dziś, choć dawno powyjeżdżały, zmieniły stan cywilny, niektóre już dzieci mają. I wmawiam sobie często, że gdybym był z którąś z nich, moje życie byłoby dużo lepsze, pełniejsze. Wiem, wiem, to akurat jest złudzenie. Ale ta tendencja do czerpania jakiejś masochistycznej przyjemności z miłości niespełnionej, zamiast skoncentrowania się na rzeczywistych możliwościach, na tym co jest, co mam... To takie dziwne. I zastanawiam się, czy dla Piątek charakterystyczne... Jak to jest u Was?
Coś w tym jest, przynajmniej u mnie.
5w4

ODPOWIEDZ