Na to wygląda. Ale przynajmniej do remontów się nadajemy.chatte noire pisze:to jakaś cecha ogólna piątek, ze nie lubią sprzątania? ).
Aż takiej paniki nie mam, nie wpadam w jakąś histerię, ale generalnie nie jest to logiczny strach, tylko nonsensowny lęk, bo nawet jak wiem, że w kablu nie ma prądu (bo np. bezpieczniki są wyłączone), to i tak mam cykora.fobie elektryczności? Coś takiego jak moja znajoma, która dostaje paniki na widok kabla, bo ma obsesję na punkcie porażeń prądem? To musi być ciężkie, cholera...
Generalnie to mi się wzięło chyba z wczesnego dzieciństwa. Nie pamiętam tego, ale pokrywa się z moją fobijną wizją, więc gdzieś mi się zakodowało widocznie... otóż, jak miałam dwa latka i wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, to tam była zrąbana instalacja i ponoć ściany zaczęły dymić i ogólna panika była. Do tego jeszcze matka zawsze była panikara w sprawie prądu i jak tylko ktoś dłubał w kablach, to chodziła i wrzeszczała "tylko uważaj, bo cię zabije" i inne "och, ach". Pamiętam takie scenki, jak wujek coś grzebał w żyrandolu i ona wrzeszczała, żeby uważał i że "może go potrzyma" i już do niego leciała go trzymać (Dwójka... ). Wtedy on się darł, żeby go nie dotykała, bo ich oboje zabije (łapanie osoby, która pracuje pod napięciem, to jednak kiepski pomysł...). I tak oboje się przekrzykiwali, że zaraz kogoś prąd zabije, a ja patrzyłam na to spanikowana okrągłymi dziecięcymi oczami, wizualizując sobie dwoje trupów i zastanawiając się, co się robi, jak wszyscy obecni w domu dorośli nagle padają martwi od porażenia prądem... Dość makabryczna wizja i byłam na serio przerażona w takich sytuacjach jako dziecko. I do dziś mi tak zostało, że jednak kabli wolę nie tykać, a jak ktoś się w nich grzebie, to wolę wyjść z pokoju.