Ambicja

Dyskusje na tematy szeroko pojętej psychologii
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

Re: Ambicja

#31 Post autor: In3orn » wtorek, 19 lutego 2013, 21:47

Dla mnie samoocena i poczucie własnej wartości to synonimy oznaczające pewien stan psychiczny - stosunek do własnej wartości jako człowieka. Dlatego też uważam, że nie można mieć zbyt wysokiej samooceny. Oznaczałoby to, że człowiek może być zbyt szczęśliwy, odpowiedzialny, samoświadomy, asertywny. Najbliższa jest mi koncepcja przedstawiona przez Nathaniela Brandena, wymieniająca 6 aspektów samooceny (tak zwanych filarów): świadomość, niezależność, prawość, celowość, asertywność i samoakceptację.

Przy takim rozumieniu samooceny nie mogę się z Tobą zgodzić angie. Właściwie sama odpowiedziałaś dlaczego. W swoim poście opisujesz stosunek do otoczenia. Wywyższanie się na tle innych jest oznaką własnych kompleksów i niedowartościowania, a co za tym idzie niskiej samooceny. Nie widziałem żadnego poważniejszego artykułu o kompleksie wyższości. Próbowałem znaleźć coś w internecie, ale wszystkie informacje mówią tylko kompleks wyższości = wywyższanie się nad innymi = stosunek do otoczenia.
baby_kapar pisze:Nie zgadzam się, można bardzo łatwo obniżyc u kogoś samoocenę, bo oceniamy sie względem innych.
Jestem zdania, że samoocena dotyczy wyłącznie mnie - mojej wartości jako człowieka. Wartość jednostki ludzkiej jest bezwzględna - niezależna od innych. Oczywiście ma duży związek z otoczeniem. Moje zachowanie wpływa na samoocenę bezpośrednio (mogę się zachować nieasertywnie), jak i przez jego skutki (mogę się zachować nieodpowiedzialnie i w ten sposób kogoś zawieść). Zdaję sobie również sprawę, że samoocena może zależeć w dużej mierze od opinii innych, ale tylko ta niska i nieuświadomiona.
baby_kapar pisze:Trzeba byc oderwanym od Ziemi, żeby oceny innych miec w dupie
Albo być wystarczająco pewnym swojej wartości ;)
Zielona pisze:Inni są w stanie ukształtować nasz ocenę. I robi to najbliższe otoczenie małego dziecka - rodzice, dziadkowie itd. Na początek.
bruno dievs pisze:Kształtowanie się poczucia własnej wartości, to proces długotrwały.
Tak. Zgadzam się z tym, choć podobno istnieją przypadki dzieci odpornych na stres wychowawczy - tak zwanych złotych dzieci. Poniżej wartościowy cytat z wiki.
wiki pisze:Zaburzenie poczucia własnej wartości powstaje zazwyczaj na podstawie komunikatów podważających wartość dziecka, jakie dostaje ono od osób znaczących (np. rodziców, opiekunów). Początkowo np. dziecko jest uważane za cenne samo w sobie, dlatego że jest i dostaje komunikaty od otoczenia stosowne do takiego sposobu jego postrzegania. Z czasem jednak na skutek rozmaitych oczekiwań otoczenia czy sposobów wychowania otrzymuje komunikaty, które przekonują je albo pozwalają podejrzewać, że wartość jego jako człowieka zależy od rozmaitych czynników zewnętrznych lub od konkretnych działań czy umiejętności. Tak wychowywane dziecko zaczyna się starać, by sprostać tym wymaganiom i zasłużyć ponownie na to, by móc się poczuć wartościowym i kochanym przez rodziców dzieckiem. Tak wychowywane dziecko staje się często także jako dorosły osobą zależną od otoczenia, zewnątrzsterowną i niepewną siebie (własnej elementarnej wartości jako człowieka).
bruno dievs pisze:Jakby ktoś otyły powiedział do Kenenisa Bekele "zakład o pięć złotych, że przebiegnę szybciej 5 km", to można by podejrzewać u tego kogoś zbyt wysoką samoocenę ;)
Ludzie o wysokiej samoocenie się nie porównują z innymi. Nie mają takiej potrzeby.
bruno dievs pisze:Ja w niektórych dziedzinach mam niską samoocenę - np. uważam, że jestem bardzo kiepskim wędkarzem, nie umiem robić na drutach, słabo mówię po rosyjsku.
To, że słabo wędkujesz, nie umiesz robić na drutach, itp. nie umniejsza Twojej wartości jako człowieka. Nie ma związku z niską samooceną.
bruno dievs pisze:Ale póki co, nie planuję pracować nad tymi "brakami" :wink:
To też nie ma związku, dopóki opisane braki nie wpływają negatywnie na Twoje życie.
bruno dievs pisze:Generalnie zgadza się to z moimi obserwacjami, że gdy się do czegoś dąży, to po przebyciu początkowych trudności łatwo popaść w takie złudzenie kozackości i w sumie często u różnych ludzi się coś takiego dostrzega.
No właśnie. Czy ta kozackość nie wynika czasem z jakiejś potrzeby? Np. dowartościowania się? ;)
Zielona pisze:Owszem, ale czy uwzględniłeś to, że ludzie o zaniżonej samoocenie mają tendencje do zaniżania jej jeszcze bardziej?
Im wyższa samoocena, tym lepsze interakcje z otoczeniem, tym lepsze rezultaty, tym wyższa samoocena, ...
Im niższa samoocena, tym gorsze interakcje z otoczeniem, tym gorsze rezultaty, tym niższa samoocena, ...

PS. Sorry bruno, że się czepiam, ale to taki ciekawy temat. Jeśli samoocena jest dla Ciebie czymś innym, to normalne, że masz odmienne zdanie ;)


Don't give up! Never give up! Never back down!

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ambicja

#32 Post autor: Zielona » wtorek, 19 lutego 2013, 22:33

In3orn pisze: Tak. Zgadzam się z tym, choć podobno istnieją przypadki dzieci odpornych na stres wychowawczy - tak zwanych złotych dzieci. Poniżej wartościowy cytat z wiki.
wiki pisze:Zaburzenie poczucia własnej wartości powstaje zazwyczaj na podstawie komunikatów podważających wartość dziecka, jakie dostaje ono od osób znaczących (np. rodziców, opiekunów). Początkowo np. dziecko jest uważane za cenne samo w sobie, dlatego że jest i dostaje komunikaty od otoczenia stosowne do takiego sposobu jego postrzegania. Z czasem jednak na skutek rozmaitych oczekiwań otoczenia czy sposobów wychowania otrzymuje komunikaty, które przekonują je albo pozwalają podejrzewać, że wartość jego jako człowieka zależy od rozmaitych czynników zewnętrznych lub od konkretnych działań czy umiejętności. Tak wychowywane dziecko zaczyna się starać, by sprostać tym wymaganiom i zasłużyć ponownie na to, by móc się poczuć wartościowym i kochanym przez rodziców dzieckiem. Tak wychowywane dziecko staje się często także jako dorosły osobą zależną od otoczenia, zewnątrzsterowną i niepewną siebie (własnej elementarnej wartości jako człowieka).
Ciekawe o tych złotych dzieciach, nie wiedziałam. Ale to chyba bardzo rzadkie przypadki.
Za to miło mi, że ciocia Wiki potwierdza moje własne wnioski ;)

Im wyższa samoocena, tym lepsze interakcje z otoczeniem, tym lepsze rezultaty, tym wyższa samoocena, tym człowiek bardziej ambitny
Im niższa samoocena, tym gorsze interakcje z otoczeniem, tym gorsze rezultaty, tym niższa samoocena, tym mniej ambitny

Kiedyś uważałam się za osobę zupełnie nieambitną. Po rozpoczęciu procesu zdrowienia postawiłam sobie konkretny cel i w trakcie jego realizacji ktoś mi powiedział, że jestem ambitna, czemu, z resztą, zaprzeczyłam. Teraz, w związku z przemyśleniami z tego wątku wychodzi mi, że jednak jestem :lol:
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Ambicja

#33 Post autor: bruno dievs » środa, 20 lutego 2013, 00:58

@In3orn,
nie uważam Twojej odpowiedzi za czepianie się, tylko za zwyczajną dyskusję.

Dla mnie poczucie własnej wartości i samoocena to nie są synonimy, ale nie będę się wykłócał o nazewnictwo. Istotne jest dla mnie, by rozróżnić dwie rzeczy:
1) uczucia i emocje jakie żywi się do samego siebie, czyli jak Ty piszesz " pewien stan psychiczny - stosunek do własnej wartości jako człowieka" (to nazywałem poczuciem własnej wartości
2) wyobrażenie o własnych możliwościach i umiejętnościach (to nazywałem samooceną)

Zmierzałem do tego, że
A. to drugie może być zawyżone, i to niezależnie od tego czy ma się wysokie czy niskie poczucie własnej wartości. Nawet ludzie o wysokim poczuciu własnej wartości czasem przeceniają możliwości.
B. niskie wyobrażenie o własnych możliwościach niekoniecznie oznacza niskie poczucie własnej wartości

Twierdzenie B. pewnie nie muszę uzasadniać, bo łatwo się domyślić, że jeśli kogoś np. nie kręci wędkowanie, to nie będzie się czuł źle z tym, że kiepsko wędkuje... Trudniej o taką niezależność w przypadku kwestii na których nam zależy, ale da się to osiągnąć.

Odnośnie twierdzenia A.
bruno dievs pisze:Generalnie zgadza się to z moimi obserwacjami, że gdy się do czegoś dąży, to po przebyciu początkowych trudności łatwo popaść w takie złudzenie kozackości i w sumie często u różnych ludzi się coś takiego dostrzega.
No właśnie. Czy ta kozackość nie wynika czasem z jakiejś potrzeby? Np. dowartościowania się?
Pisząc "kozackość" nie miałem na myśli jakiegoś pogardliwego stosunku do otoczenia, tylko zawyżoną ocenę własnych możliwości. Jedno z drugim nie musi iść w parze. O ile lekceważące traktowanie innych ludzi, tak jakby byli gorsi, z dużym prawdopodobieństwem wynika z potrzeby dowartościowania, to niewłaściwa ocena swoich możliwości wynika z ignorancji lub braku kompetencji. Polecam poczytać o efekcie Krugera-Dunninga. Właściwa ocena własnych kompetencji w jakiejś dziedzinie wymaga wysokiego poziomu tych kompetencji! Ale zanim je nabędziemy, błędy w tej ocenie są nieuniknione.

@Zielona
odpiszę jeszcze na Twój przedostatni post, ale to później, bo mi się chce już spać ;)

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ambicja

#34 Post autor: Zielona » środa, 20 lutego 2013, 03:07

Śpij dobrze, Bruno, a ja sobie poklepię :D
Jak pisałam, dla mnie wysokie poczucie wartości wynika z wysokiej samooceny (choć wciąż wolę określenie „adekwatnej”). Znajomości mocnych i słabych stron.
U mnie zadziałało to w ten sposób, że widząc spisane moje mocne i słabe strony uświadomiłam sobie, że tych dobrych rzeczy w mnie jest dużo więcej i, że są one lekarstwem na te złe. Pozwolą mi też zwiększyć umiejętności, a za tym możliwości. W tym momencie zwiększyła się moja samoocena, a za tym poczucie wartości. Potem praktyką udowodniłam sobie, że to co myślę o sobie jest prawdziwe.
Dlatego sądzę, że osoby o wysokiej samoocenie (adekwatnej) nie przeceniają swoich możliwości. Bo mają świadomość swoich ograniczeń.
Kompetencje są związane z wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem. Właściwa samoocena pozwala mi je w miarę realnie ocenić. Ponieważ tylko ten nie popełnia błędów kto nic nie robi to błąd zawsze się może zdarzyć, jednak nie obniża to mojej samooceny, a jedynie jest powodem do dalszej pracy.
Kozakowanie jakoś kojarzy mi się z działaniem spontanicznym, opartym na emocjach, bez pełnej świadomości faktycznych możliwości. Osoba o wysokiej samoocenie po prostu nie bierze się za rzeczy, w których nie czuje się kompetentna jednej prostego powodu – nie musi nikomu niczego udowadniać, bo wie ile jest warta. Ktoś kto jest niekompetentny w jakiejś dziedzinie, a bierze się za to chce coś udowodnić ;) Ergo – ma niską samoocenę.
Kozakowanie jest często widoczne, bo więcej jest ludzi o zaniżonej samoocenie niż wysokiej (na niższych poziomach zdrowia niż wysokich)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Ambicja

#35 Post autor: Snufkin » środa, 20 lutego 2013, 09:44

Na mój gust zeszliście z tematu. W dodatku jesteście straszliwie nudni xD
Na szczęście są jeszcze merytoryczne psycho-artykuły w sieci np. ten Co z tą ambicją
Chociaż w sumie nie mam ambicji czytać czegokolwiek więcej.
PS brak ambicji = lenistwo ? Jak uważacie ?
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ambicja

#36 Post autor: Zielona » środa, 20 lutego 2013, 10:35

Snufkin pisze:Na mój gust zeszliście z tematu.

A na mój nie, bo to o czym piszemy ma duży wpływ na ambicję :) Jest ze sobą ściśle powiązane.
Snufkin pisze:W dodatku jesteście straszliwie nudni xD
Straszne, idę popełnić sepuku :P
Snufkin pisze:Na szczęście są jeszcze merytoryczne psycho-artykuły w sieci[/url]
Można czytać, można drogą własnych przemyśleń dojść do zrozumienia o co biega ;)
Snufkin pisze:Chociaż w sumie nie mam ambicji czytać czegokolwiek więcej.
Dlaczego? ;)
Snufkin pisze:PS brak ambicji = lenistwo ? Jak uważacie ?
W moim przypadku tak było. Działał 9-tkowy mechanizm: niska samoocena ---> brak wiary w siebie ---> brak własnego zdania ---> niechęć do działania ---> lenistwo ---> brak ambicji
Doszłam też do wniosku, że stłumienie uczuć jest bardzo energożerne i wysysa energię, która mogłaby być spożytkowana na pożyteczne dla 9-tki działania. Te ambitne.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Ambicja

#37 Post autor: Snufkin » środa, 20 lutego 2013, 10:43

Ja się nie uważam za osobę leniwą czy za skrajnie niedowartościowaną i nawet bym nie wiedział co robić z tą ambicją. Po prostu nie mam dla kogo być ambitnym. Pełny portfel w zupełności mi wystarczy. Dla mnie ambicją jest po prostu robienie tego co do mnie należy dobrze. Taki perfekcjonizm bycia ok w różnych sferach życia.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ambicja

#38 Post autor: Zielona » środa, 20 lutego 2013, 11:11

Snufkin pisze:Ja się nie uważam za osobę leniwą czy za skrajnie niedowartościowaną i nawet bym nie wiedział co robić z tą ambicją.
2 x dlaczego? ;)
Snufkin pisze:Po prostu nie mam dla kogo być ambitnym.
Dlaczego? ;)
Ambitnym jest się dla siebie. Inaczej są to chore ambicje, zaszczepione przez kogoś innego, np. rodziców.
Snufkin pisze:Pełny portfel w zupełności mi wystarczy.
Dlaczego? ;)
W takim razie co tutaj robisz? Takie miejsca raczej odwiedzają osoby, które czegoś szukają, widzą, że coś jest nie tak.
Snufkin pisze:Dla mnie ambicją jest po prostu robienie tego co do mnie należy dobrze. Taki perfekcjonizm bycia ok w różnych sferach życia.
W tym nie ma nic złego póki wynika z właściwych pobudek i nie jest skrajny.

PS. Nie odpowiadaj mnie na moje "dlaczegowanie" :D Ale może zechce Ci się na nie odpowiedzieć sobie? :)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Ambicja

#39 Post autor: bruno dievs » środa, 20 lutego 2013, 15:21

@Zielona
Zielona pisze:U mnie zadziałało to w ten sposób, że widząc spisane moje mocne i słabe strony uświadomiłam sobie, że tych dobrych rzeczy w mnie jest dużo więcej i, że są one lekarstwem na te złe. Pozwolą mi też zwiększyć umiejętności, a za tym możliwości. W tym momencie zwiększyła się moja samoocena, a za tym poczucie wartości. Potem praktyką udowodniłam sobie, że to co myślę o sobie jest prawdziwe.
Ok, dostrzeżenie zalet, których się wcześniej nie dostrzegało i wykorzystanie ich w praktyce to bardzo dobry krok. Co sprawiło, że zaczęłaś je dostrzegać? Wiem, że pisałaś o "osobistym słoneczku" - chodzi mi o wcześniejszą przyczynę, co zainspirowało Cię do sporządzenia takiego podsumowania?
Zielona pisze:Jak pisałam, dla mnie wysokie poczucie wartości wynika z wysokiej samooceny (choć wciąż wolę określenie „adekwatnej”). Znajomości mocnych i słabych stron. [...] Dlatego sądzę, że osoby o wysokiej samoocenie (adekwatnej) nie przeceniają swoich możliwości. Bo mają świadomość swoich ograniczeń.
Akurat to przekonanie wydaje mi się dosyć niebezpieczne, ale pewnie wynika to z odmiennych doświadczeń. Może potem znajdę czas, by lepiej uzasadnić dlaczego tak sądzę i podać przykłady.
Ktoś kto jest niekompetentny w jakiejś dziedzinie, a bierze się za to chce coś udowodnić Ergo – ma niską samoocenę.
Nigdy bym się nie nauczył pływać, gdybym tak myślał ;)

Wrócę jeszcze do tematu wpływu otoczenia na poczucie wartości dziecka:
Owszem, ale czy uwzględniłeś to, że ludzie o zaniżonej samoocenie mają tendencje do zaniżania jej jeszcze bardziej?
Ile razy słyszałeś, że ktoś skomplementowany zaczyna się krygować: och to nic takiego; to tylko stary ciuch itd. Tak się tworzy brak szacunku u innych, a odczuwając go sami coraz bardziej tracimy szacunek dla siebie.
Wpływ rodziców nie kończy się w dzieciństwie, a do tego dochodzi ciągły wpływ szerokiego otoczenia i tak powstaje błędne koło, z którego ciężko się wyrwać. Im niższy początkowy poziom zdrowia tym trudniej.
To generalnie jest prawda, są takie wpływy i mają one znaczenie. Jest jednak coś co ma o wiele większe znaczenie i od tego zależy czy trudniejsze doświadczenia łamią czy hartują. To jest poczucie winy i poczucie krzywdy. Obwinianie rodziców, otoczenia czy kogokolwiek, nawet siebie nie prowadzi do niczego dobrego. Tu nie chodzi o związek przyczynowo-skutkowy, chodzi o uczucia z tym związane i umiejętność wybaczania.

Kiedyś ubiotech wrzucił link do ciekawego artykułu o odporności psychicznej: http://www.styl.pl/uczucia/jak-zyc/news ... nId,715699

@baby_kapar
baby_kapar pisze:człowiek nie ma celu, brakuje mu motywacji i nie wie dokąd iśc, czyli czlowiek pozbawiony życiowej ambicji, jest w takim stanie, bo bardzo silnie odcina się od swoich uczuc i emocji. W sumie byłbym się w stanie z tym zgodzic.
Po przemyśleniu wydaje mi się, że ma to sens. Ambicje wynikają z dążenia do jakichś marzeń i potrzeb, a jeśli ktoś jest odcięty od swoich uczuć i emocji, to nie ma możliwości rozpoznać jakie te potrzeby są. Zwłaszcza jeśli brak ambicji skutkuje brakiem działań mających na celu wprowadzenie jakichś zmian w życiu, tym bardziej trudno zweryfikować co się naprawdę potrzebuje - czasem trzeba popróbować różnych rzeczy, żeby to zrozumieć.
Snufkin pisze:W dodatku jesteście straszliwie nudni xD
Wyraziłeś się dosyć nieprecyzyjnie - bardziej odpowiadająca rzeczywistości forma to: "straszliwie mnie nudzicie xD" - jedyne co mogę zrobić, to zostawić Cię samego z Twoim problemem ;)
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ambicja

#40 Post autor: Zielona » środa, 20 lutego 2013, 16:38

bruno dievs pisze: Ok, dostrzeżenie zalet, których się wcześniej nie dostrzegało i wykorzystanie ich w praktyce to bardzo dobry krok. Co sprawiło, że zaczęłaś je dostrzegać? Wiem, że pisałaś o "osobistym słoneczku" - chodzi mi o wcześniejszą przyczynę, co zainspirowało Cię do sporządzenia takiego podsumowania?
Pisałam o tym szerzej tu: http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 94#p295294
Alternatywą dla pracy nad sobą było spędzenie następnych lat jako bezuczuciowe zombi (mocne obniżenie poziomu zdrowia) lub kanapa + duże ilości chusteczek. Ponieważ okres burzliwy nałożył się na początek pracy nad sobą jedno już wiedziałam: alternatywy nie chcę, nie będzie dla mnie dobra. Dostałam bardzo mocnego mobilizatora do pracy :)
bruno dievs pisze:Akurat to przekonanie wydaje mi się dosyć niebezpieczne, ale pewnie wynika to z odmiennych doświadczeń. Może potem znajdę czas, by lepiej uzasadnić dlaczego tak sądzę i podać przykłady.
Świadomość moich ograniczeń z równoczesną świadomością zalet mnie nie ogranicza. Ale ciekawa jestem twojego zdania :)
bruno dievs pisze: Nigdy bym się nie nauczył pływać, gdybym tak myślał ;)
Jeśli chęć nauki wynikała z potrzeby to ok. Jeśli nauczyłeś się rzucając na głęboką wodę .... no comments ;)
bruno dievs pisze:Wrócę jeszcze do tematu wpływu otoczenia na poczucie wartości dziecka:
To generalnie jest prawda, są takie wpływy i mają one znaczenie. Jest jednak coś co ma o wiele większe znaczenie i od tego zależy czy trudniejsze doświadczenia łamią czy hartują. To jest poczucie winy i poczucie krzywdy. Obwinianie rodziców, otoczenia czy kogokolwiek, nawet siebie nie prowadzi do niczego dobrego. Tu nie chodzi o związek przyczynowo-skutkowy, chodzi o uczucia z tym związane i umiejętność wybaczania.
Pewnie, że nie prowadzi.
Dla mnie związek przyczynowo-skutkowy jak najbardziej istnieje:
czyjeś zachowanie ---> moje poczucie krzywdy ---> moje niewłaściwe zachowanie ---> poczucie winy ---> zrozumienie postępowania czyjegoś zachowania ---> wybaczenie
U mnie tak to zadziało. I w stosunku do rodziców i do innych. I do siebie. Niedoskonali ludzie funkcjonują niedoskonale. Często nie złej woli. Chcą dobrze, a wychodzi jak zwykle ;) Po prostu nie potrafią inaczej. Dlatego tak ważna jest samoświadomość.
bruno dievs pisze:Kiedyś ubiotech wrzucił link do ciekawego artykułu o odporności psychicznej: http://www.styl.pl/uczucia/jak-zyc/news ... nId,715699
Po przemyśleniu wydaje mi się, że ma to sens. Ambicje wynikają z dążenia do jakichś marzeń i potrzeb, a jeśli ktoś jest odcięty od swoich uczuć i emocji, to nie ma możliwości rozpoznać jakie te potrzeby są. Zwłaszcza jeśli brak ambicji skutkuje brakiem działań mających na celu wprowadzenie jakichś zmian w życiu, tym bardziej trudno zweryfikować co się naprawdę potrzebuje - czasem trzeba popróbować różnych rzeczy, żeby to zrozumieć.
Można metodą prób i błędów, a można zrobić słoneczko i tabelkę ;)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Ambicja

#41 Post autor: bruno dievs » środa, 20 lutego 2013, 18:01

@Zielona,
rozwinę o co mi chodziło z tym pływaniem. Napisałaś:
Ktoś kto jest niekompetentny w jakiejś dziedzinie, a bierze się za to chce coś udowodnić Ergo – ma niską samoocenę.
Żeby nauczyć się czegoś nowego, trzeba się brać czasem za rzeczy w których nie jesteśmy kompetentni. Nie da się najpierw nauczyć się pływać na sucho, a potem dopiero wejść do wody. Branie się tylko za rzeczy, w których czujemy się silni może doprowadzić do zamknięcia się w bardzo małym światku. Piątki wg mnie mają właśnie takie skłonności, by zająć się tym jednym jedynym zdobywaniem wiedzy i nie próbować niczego innego. Większość ludzi uczy się pływać jako dziecko. Ci, którzy nie nauczyli się tego jako dzieci, zwykle stwierdzają, że to ich słaba strona, że im to nie wychodzi, że jak do tej pory się nie nauczyli, to znaczy, że już nigdy się nie nauczą itp... Ja też przez długi czas nie umiałem, dopiero na studiach zawziąłem się i zacząłem chodzić na basen 4-5 razy w tygodniu i próbowałem, aż się nauczyłem. Uważasz to za chęć udowodnienia czegoś? Przejaw niskiego poczucia własnej wartości?
Można metodą prób i błędów, a można zrobić słoneczko i tabelkę
No tutaj to na pewno wiele zależy od osoby. Patrzę na to trochę z perspektywy rozwoju Piątki. Bo to taki typ, który bardzo lubi analizować i większość Piątek na tym forum przeanalizowała już swoje wady i zalety na wszystkie możliwe sposoby, z lewa, z prawa i na wspak.:) I żeby pójść dalej muszą zacząć próbować i popełniać błedy ;]
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ambicja

#42 Post autor: Zielona » środa, 20 lutego 2013, 19:51

bruno dievs pisze:Żeby nauczyć się czegoś nowego, trzeba się brać czasem za rzeczy w których nie jesteśmy kompetentni. Nie da się najpierw nauczyć się pływać na sucho, a potem dopiero wejść do wody. Branie się tylko za rzeczy, w których czujemy się silni może doprowadzić do zamknięcia się w bardzo małym światku.
Owszem, może. U osoby o zaniżonej samoocenie. Te o wysokiej wiedzą, które ze swoich zalet mogą wykorzystać biorąc się na nowe rzeczy i wiedzą czego chcą :)
Pamiętajmy, że między niską, a wysoką samooceną jest mnóstwo pośrednich poziomów. Dlatego ludzie mogą być poblokowani na różnych poziomach i w związku z tym są bardziej otwarci na nowe doświadczenia w jednych dziedzinach, a w innych mniej.
bruno dievs pisze:zwykle stwierdzają, że to ich słaba strona, że im to nie wychodzi, że jak do tej pory się nie nauczyli, to znaczy, że już nigdy się nie nauczą itp...
Czyż nie jest opis osoby o niskiej samoocenie?
bruno dievs pisze:Ja też przez długi czas nie umiałem, dopiero na studiach zawziąłem się i zacząłem chodzić na basen 4-5 razy w tygodniu i próbowałem, aż się nauczyłem. Uważasz to za chęć udowodnienia czegoś? Przejaw niskiego poczucia własnej wartości?
Nie, uważam to za przejaw chęci nowych umiejętności niezablokowanych niską samooceną. Czyli ambitnie. Im większy jest początkowy strach przed wodą (nie mówię, że w twoim przypadku) tym ambitniejsze będzie to zadanie.
A jak się nauczyłeś to przy okazji +10 do samooceny ;)
Ja miałam na myśli np. sytuację, w której grupa osób postanawia przepłynąć na drugą stronę jeziora. Jedna z tych osób słabo pływa i ten dystans jest dla niej zbyt duży. Jednak płynie bo:
1. strach przed uznaniem byciem słabszym jest silniejszy od lęku prze utopieniem ( jakby co to przecież ktoś pomoże)
2.myśli, że jak się uda to się dowartościuje
Mimo, że:
1. zagraża swojemu życiu i zdrowiu (i nie tylko)
2. w razie porażki naraża się na ośmieszenie
3. w przypadku sukcesu tak naprawdę i tak nie podniesie swojej samooceny, bo (mniej lub bardziej świadomie) wie, że to był fart, a nie faktyczne kompetencje
Osoba o wysokiej samoocenie nie pozwala, żeby strach nią rządził, nie ma potrzeby dowartościowania się, nie robi rzeczy, które jej zagrażają.
bruno dievs pisze:No tutaj to na pewno wiele zależy od osoby. Patrzę na to trochę z perspektywy rozwoju Piątki. Bo to taki typ, który bardzo lubi analizować i większość Piątek na tym forum przeanalizowała już swoje wady i zalety na wszystkie możliwe sposoby, z lewa, z prawa i na wspak.:) I żeby pójść dalej muszą zacząć próbować i popełniać błedy ;]
Ciekawe ile z nich zrobiło coś więcej niż analiza oraz akceptacja zalet i wad ;) To tylko 2 elementy, jak naliczyłam u siebie, z 12, które musiały razem zatrybić, żebym zaczęła zdrowieć trwale.
Mnie tabelka skróciła poszukiwania :) To było zadziwiające uczucie, bo po spojrzeniu na gotową tabelkę, w czasie tak krótkim jak przebiega myśl przez głowę, zobaczyłam czego chcę i było to dla mnie wielkie zaskoczenie :D
Ale to może wynikać z tego, że u mnie bardzo wiele rzeczy było silnie utrwalonych (dobrych, złych i umiejętności) i nie musiałam się doszukiwać. Silne też emocje, które dały bardzo silną motywację.
Im człowiek młodszy tym trudniej o takie konkrety. I muszą bardziej metodą prób i błędów. Może dlatego, jak czytałam, wiele osób ma kłopot ze zidentyfikowaniem swojego typu. Coś jest na rzeczy.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Ambicja

#43 Post autor: muahahaha » środa, 20 lutego 2013, 22:38

Zielona pisze:
Snufkin pisze:Po prostu nie mam dla kogo być ambitnym.
Dlaczego? ;)
Ambitnym jest się dla siebie. Inaczej są to chore ambicje, zaszczepione przez kogoś innego, np. rodziców.
to tak jakby wszyscy dbali o siebie (by być ładnym ) dla siebie haha
i raczej nie chodziło o rodziców
Ile razy słyszałeś, że ktoś skomplementowany zaczyna się krygować: och to nic takiego; to tylko stary ciuch itd.
czasem taka osoba ma zawyżoną samoocenę i chce udawać skromną, żeby dodatkowo pokazać jaki ma wspaniały charakter
baby_kapar pisze:człowiek nie ma celu, brakuje mu motywacji i nie wie dokąd iśc,
Wydaje mi się, że każdy gdzieś tam w środku ma jakiś cel/marzenia, ale może nie wierzy w ich realizację. Może celowo odcina się od uczuć, by zagłuszyć cel. Nie ma celu – nie ma bólu.
bruno dievs pisze:Żeby nauczyć się czegoś nowego, trzeba się brać czasem za rzeczy w których nie jesteśmy kompetentni.
na początku we wszystkim jesteśmy niekompetentni :D

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: Ambicja

#44 Post autor: Zielona » czwartek, 21 lutego 2013, 00:09

muahahaha pisze:i raczej nie chodziło o rodziców
I raczej nie chodziło o bycie ładnym dla innych ;)
Chodził o sytuacje gdy niedoszłe modelki, baletnice, lekarze itd. wymuszają na swoich dzieciach spełnienie swoich marzeń. Dzieci stają się ambitne (pod przymusem), ale są to chore ambicje, bo nie są ich. Nie czynią dziecka szczęśliwym, lecz rodziców.
Przyp. "Ambicja - postawa człowieka, cecha charakteru polegająca na silnym poczuciu godności osobistej oparta na stawianiu SOBIE trudnych celów i dążeniu do ich realizacji.
muahahaha pisze:czasem taka osoba ma zawyżoną samoocenę i chce udawać skromną, żeby dodatkowo pokazać jaki ma wspaniały charakter
Osoba, która faktycznie ma wspaniały charakter (wysoką samoocenę) nie ma wewnętrznej potrzeby tego pokazywać. Inni sami to dostrzegą.
muahahaha pisze:Wydaje mi się, że każdy gdzieś tam w środku ma jakiś cel/marzenia, ale może nie wierzy w ich realizację. Może celowo odcina się od uczuć, by zagłuszyć cel. Nie ma celu – nie ma bólu.
Zgodzę się z drugą częścią. Znam to doskonale, bo nieźle się kiedyś odcinałam :|
Natomiast marzenia i cele są to różne rzeczy, acz mogą być powiązane. Marzenia mogą stać się celem. Dzieli je jedna rzecz - działanie. Z głowy przenoszone są do czynów. Marzenia ma każdy - bez względu na poziom samooceny, ale nie każdy ma cele - te mają ci o wyższym/wysokim poziomie, bo te osoby zaczynają działać. To te bardziej ambitne.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
melodia
Posty: 8
Rejestracja: środa, 20 lutego 2013, 20:44
Enneatyp: Obserwator

Re: Ambicja

#45 Post autor: melodia » czwartek, 21 lutego 2013, 10:13

Kurcze jaka dyskusja :D

Osobiście ja sobie nie wyobrażam życia swojego bez ambicji, nie umiałabym żyć z dnia na dzień nie mają konkretnego celu na który pracuję przez kilka, a nawet kilkanaście lat. Nie jestem ambitna dla kogoś, ale robię to wszystko dla siebie... mogę rzecz,że ambicje wpajano mi od dzieciństwa, aczkolwiek cele, które sobie wyznaczyłam to był mój indywidualny wybór, czy są chore? Kto wie... mam takie zboczenie, że albo jestem w czymś najlepsza jak tylko mogę, albo nie robię tego w ogóle. Na pewno bycie ambitnym ma swoje plusy, ale nie wszyscy możemy być ambitni i chcieć być nie wiadomo kim, bo w społeczeństwie zapanowałby chaos. Wiadomo, że ludzie ambitni to nie zawsze są ludzie "dobrzy", człowiek to tylko człowiek, raczej nie ma niczego co nie byłby w stanie w złym celu wykorzystać...

ODPOWIEDZ