rozkmina nt. próżności i wizerunku
- Ael
- Posty: 941
- Rejestracja: sobota, 10 kwietnia 2010, 00:22
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Kraina Czarów
- Kontakt:
rozkmina nt. próżności i wizerunku
Ostatnio od paru osób usłyszałam rzeczy w stylu "bardzo przejmujesz się swoim wizerunkiem/stylem" albo "spędzasz dużo czasu na dobieraniu ciuchów".
I zawsze, jak takie coś pada, to mój pierwszy odruch jest defensywny, że nie, ależ skąd, nieprawda.
Bo automatycznie mam wrażenie, że za tym idzie przekonanie "jesteś próżna" a dla mnie to brzmi jak mega obelga...
Tylko że tak naprawdę ja lubię rozkminiać nad wyglądem, kreować jakiś tam swój styl (a potem go bezczelnie łamać i sprawiać, że ludzie mnie nie poznają na kampusie ). Nie wiem, bawi mnie to, sprawia mi frajdę i poprawia self esteem. Poza tym wcale nie zajmuje to AŻ TYLE czasu.
Co wy myślicie o przejmowaniu sie wizerunkiem albo o osobach, które tak robią?
I zawsze, jak takie coś pada, to mój pierwszy odruch jest defensywny, że nie, ależ skąd, nieprawda.
Bo automatycznie mam wrażenie, że za tym idzie przekonanie "jesteś próżna" a dla mnie to brzmi jak mega obelga...
Tylko że tak naprawdę ja lubię rozkminiać nad wyglądem, kreować jakiś tam swój styl (a potem go bezczelnie łamać i sprawiać, że ludzie mnie nie poznają na kampusie ). Nie wiem, bawi mnie to, sprawia mi frajdę i poprawia self esteem. Poza tym wcale nie zajmuje to AŻ TYLE czasu.
Co wy myślicie o przejmowaniu sie wizerunkiem albo o osobach, które tak robią?
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Myślę, że kreowanie własnego stylu jest świetnym sposobem na identyfikację. Szczególnie widać to w momencie, w którym następuje jego złamanie i nagle stawia się wielkie oczy widząc daną osobę w zupełnie innym ubiorze. W tym wypadku sposób ubierania się przekazuje cząstkę informacji o osobowości, bo ciężko spodziewać się kontrowersyjnego stylu u nierzucającej się w oczy osoby.
Z pewnością kobiety i mężczyźni podchodzą inaczej do tego tematu. Do samego kreowania stylu nic nie mam, bo w pewien sposób każdy go kreuje, ale niektóre konkretne ubiory za bardzo godzą w mój zmysł estetyki, żebym się nie skrzywił. Z mojej strony uważam, że ubiór i tak jest najlepszy, gdy jest dobrze dopasowany i schludny, przyjemny dla oka, ale nie przytłaczający i rzucający się w pierwszej chwili w oczy.
Z pewnością kobiety i mężczyźni podchodzą inaczej do tego tematu. Do samego kreowania stylu nic nie mam, bo w pewien sposób każdy go kreuje, ale niektóre konkretne ubiory za bardzo godzą w mój zmysł estetyki, żebym się nie skrzywił. Z mojej strony uważam, że ubiór i tak jest najlepszy, gdy jest dobrze dopasowany i schludny, przyjemny dla oka, ale nie przytłaczający i rzucający się w pierwszej chwili w oczy.
7w6 EIE sx/so
"Piszmy na murach, stropach i rurach
Znakami, których nie da się zmyć
Napisy własne, prywatne hasła
Każdy jest inny - dajcie nam być!"
"Well done is better than well said" Benjamin Franklin
"Piszmy na murach, stropach i rurach
Znakami, których nie da się zmyć
Napisy własne, prywatne hasła
Każdy jest inny - dajcie nam być!"
"Well done is better than well said" Benjamin Franklin
- Ceres
- Posty: 821
- Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: UK
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Mam alergię na słowo "wizerunek" - a co ja, jakaś gwiazda, celebryta jestem?
Nie mam żadnego, określonego stylu. Ubrania mają być dla mnie praktyczne i ładne wg mnie, i tyle. Nie lubię buszować po sklepach i trylion razy coś przymierzać, ubrania kupuję intuicyjnie - zobaczę coś, stwierdzam "to jest to" i kupuję.
I tak, przejmowanie się za bardzo ubraniami (żeby była ich odpowiednia ilość/w takim, a nie innym "stajlu"/zbyt długie zastanawianie się w co się ubrać) kojarzy mi się z próżnością. Nic na to nie poradzę, nie jestem pod tym względem obiektywna - mam uraz z podstawówki, gdzie w klasie te "top modnisie" potrafiły dopiec każdemu, kto nie był tak "fajny" (czyt.: "fajnie ubrany"), jak one. Jak można się domyśleć, byłam tą szarą myszką.
Nie mam żadnego, określonego stylu. Ubrania mają być dla mnie praktyczne i ładne wg mnie, i tyle. Nie lubię buszować po sklepach i trylion razy coś przymierzać, ubrania kupuję intuicyjnie - zobaczę coś, stwierdzam "to jest to" i kupuję.
I tak, przejmowanie się za bardzo ubraniami (żeby była ich odpowiednia ilość/w takim, a nie innym "stajlu"/zbyt długie zastanawianie się w co się ubrać) kojarzy mi się z próżnością. Nic na to nie poradzę, nie jestem pod tym względem obiektywna - mam uraz z podstawówki, gdzie w klasie te "top modnisie" potrafiły dopiec każdemu, kto nie był tak "fajny" (czyt.: "fajnie ubrany"), jak one. Jak można się domyśleć, byłam tą szarą myszką.
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
nie tylko TyCeres pisze:. Nic na to nie poradzę, nie jestem pod tym względem obiektywna - mam uraz z podstawówki, gdzie w klasie te "top modnisie" potrafiły dopiec każdemu, kto nie był tak "fajny" (czyt.: "fajnie ubrany"), jak one. Jak można się domyśleć, byłam tą szarą myszką.
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.
- Ael
- Posty: 941
- Rejestracja: sobota, 10 kwietnia 2010, 00:22
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Kraina Czarów
- Kontakt:
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
też byłam szarą myszką w podstawówce/gimnazjum... ale jakoś docinków na tym punkcie nie pamiętam
inna rzecz, ze przez ponad połowę mojej szkolnej edukacji byłam pod pewnymi względami mocno oderwana od rzeczywistości, mogłam po prostu nie zauważyć
inna rzecz, ze przez ponad połowę mojej szkolnej edukacji byłam pod pewnymi względami mocno oderwana od rzeczywistości, mogłam po prostu nie zauważyć
- Faral
- Posty: 102
- Rejestracja: środa, 13 sierpnia 2014, 23:20
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Północ
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
W moim przypadku chodzi tylko i wyłącznie o wyrażenie aktualnego nastroju poprzez np. kolor ubrania, głównie koszulek. Ale rozumiem motyw z wyglądaniem ładnie. Niektóre rzeczy wyglądają po prostu fajniej niż inne .
"Kto nie rozumie, musi myśleć.
Jest katorżnikiem myślenia"
4wing5
Jest katorżnikiem myślenia"
4wing5
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
czarne z czarnym i więcej czarnego
gdy otworzy się moją szafę jest czarno
a jeśli chodzi o dobieranie to problemu nie mam, spodnie z brzegu, koszulka pierwsza lepsza i flanela (zazwyczaj jedyny kolorowy akcent) lub bluza
to nie ma prawa do siebie nie pasować.
Wizerunek? chodzę tak jak mi się podoba, pod warunkiem, że chce mi się coś z tym zrobić. Zwykle jednak tylko tyle co się ubrać, związać futro i wyjść omijając lustro.
gdy otworzy się moją szafę jest czarno
a jeśli chodzi o dobieranie to problemu nie mam, spodnie z brzegu, koszulka pierwsza lepsza i flanela (zazwyczaj jedyny kolorowy akcent) lub bluza
to nie ma prawa do siebie nie pasować.
Wizerunek? chodzę tak jak mi się podoba, pod warunkiem, że chce mi się coś z tym zrobić. Zwykle jednak tylko tyle co się ubrać, związać futro i wyjść omijając lustro.
"-Co jeśli to pułapka? [...]
-Co jest, ludzie?! -ryknął Malik, przekrzykując huk umierającego miasta- Chcecie żyć wiecznie?!"~Łzy Diabła
-Co jest, ludzie?! -ryknął Malik, przekrzykując huk umierającego miasta- Chcecie żyć wiecznie?!"~Łzy Diabła
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Lubię się malować, stroić, ale nie do przesady To nie jest dla mnie jakiś priorytet, lubię wyglądać ładnie i tyle.
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Dla mnie to wazne. Duzo czasu temu poswiecam, bo trzymam sie stylistyki bardziej retro, takie babcine klimaty, a w sklepach z reguly wszystko na jedno kopyto, jak najwiecej odslonic itp. chodze po sklepach duzo i niekoniecznie zeby kupowac, ale patrze na kroje, kolory, co mi pasuje, co nie, jak co jest uszyte bo strasznie chcialabym zaczac szyc. I uwielbiam sie malowac
- Ael
- Posty: 941
- Rejestracja: sobota, 10 kwietnia 2010, 00:22
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Kraina Czarów
- Kontakt:
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Brzmi jak całkiem fajne hobby! Znam kilka osób, które przez zainteresowanie retro zajęły się szyciem i fotografią i przyznam, że aż czasem im zazdroszczę, bo tworzą super rzeczyparabola pisze:Dla mnie to wazne. Duzo czasu temu poswiecam, bo trzymam sie stylistyki bardziej retro, takie babcine klimaty, a w sklepach z reguly wszystko na jedno kopyto, jak najwiecej odslonic itp. chodze po sklepach duzo i niekoniecznie zeby kupowac, ale patrze na kroje, kolory, co mi pasuje, co nie, jak co jest uszyte bo strasznie chcialabym zaczac szyc. I uwielbiam sie malowac
Mi się ostatnio odechciało przejmować wyglądem, ale może mi to wróci... Nie wiem, tak czy siak trzymam sie zdania, że nie ma co tego potępiać. Grunt, to nie przesadzać
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Osobiście uważam modę poniekąd za dziedzinę sztuki. Może projektowanie bądź tworzenie bardziej niż sam fakt dobierania/zestawiania ze sobą jej elementów, ale w tym drugim także tkwi coś z ekspresji. A nawet wiele. Używając stylu jako narzędzia, mogę wyrazić swoje poczucie estetyki - bo to z nim silnie związane są decyzje w kwestii ubioru, przynajmniej w moim przypadku - ukazać swoje zainteresowania i upodobania, a przede wszystkim pokazać, że nie wstydzę się tego, kim jestem, mam odwagę nałożyć na siebie co tylko mi się podoba (nieważne, czy spodoba się komukolwiek innemu, czy było modne pięć czy piętnaście lat temu, czy ktokolwiek uzna to za dziwne albo w jakikolwiek sposób nieodpowiednie) i najzwyczajniej w świecie sprawić sobie przyjemność, bo po prostu to lubię. Tak, lubię, nie traktuję tego absolutnie serio, co oznacza, że na spacer z psem mogę wyjść nawet w piżamie. Ponadto dobrze dobrany strój i makijaż wielu osobom dodają pewności siebie, wystarczy tak niewiele, żeby poczuć się odrobinę lepiej, więc co szkodzi trochę pobawić się własnym wizerunkiem? Nie widzę w tym absolutnie nic z próżności, oczywiście jeżeli ktoś nie ociera się o granice przesady, ale większości rozsądek nie jest obcym pojęciem. Taki jeden (o, ironio) dandys mawiał You can never be overdressed or overeducated.
Ewolucja mojego upodobania w kwestii ubioru przebiegała tak, że przez jakiś czas wyglądałam jak losowo stworzony Sim - co oznaczało wyciąganie z szafy ubrań prawie zupełnie przypadkowo, potem było czarno z czarnym podkreślone czernią z domieszką czerni i czernią w akcencie, a od w zasadzie niedawna jest wszystko to, co tylko mi się zamarzy! Nie sposób zamknąć to w kilku słowach, ale powiedziałabym, że osią moich upodobań jest moda retro/vintage (co wiąże się też z moim zainteresowaniem historią mody, co prawda biernym, bo niczego sama "jeszcze" nie rekonstruuję; zwłaszcza tą od drugiej połowy XIX wieku - głównie wiktoriańską - do pierwszej połowy wieku XX, częściowo też lat 90.), czasem z elementami gotyku, różnie pojętej mody "alternatywnej", wszystko w dość dziewczęcej albo klasycznej oprawie. Jako ciekawostkę dodam, że nie mam w szafie ani jednej pary dżinsów. Po prostu niemal wcale nie noszę spodni. Mam tylko jedne, zwyczajnie czarne, które od czasu do czasu zdarzy mi się nałożyć; kilka par spodenek z wysoką talią i bryczesy, bo trochę jeździłam konno.
Ewolucja mojego upodobania w kwestii ubioru przebiegała tak, że przez jakiś czas wyglądałam jak losowo stworzony Sim - co oznaczało wyciąganie z szafy ubrań prawie zupełnie przypadkowo, potem było czarno z czarnym podkreślone czernią z domieszką czerni i czernią w akcencie, a od w zasadzie niedawna jest wszystko to, co tylko mi się zamarzy! Nie sposób zamknąć to w kilku słowach, ale powiedziałabym, że osią moich upodobań jest moda retro/vintage (co wiąże się też z moim zainteresowaniem historią mody, co prawda biernym, bo niczego sama "jeszcze" nie rekonstruuję; zwłaszcza tą od drugiej połowy XIX wieku - głównie wiktoriańską - do pierwszej połowy wieku XX, częściowo też lat 90.), czasem z elementami gotyku, różnie pojętej mody "alternatywnej", wszystko w dość dziewczęcej albo klasycznej oprawie. Jako ciekawostkę dodam, że nie mam w szafie ani jednej pary dżinsów. Po prostu niemal wcale nie noszę spodni. Mam tylko jedne, zwyczajnie czarne, które od czasu do czasu zdarzy mi się nałożyć; kilka par spodenek z wysoką talią i bryczesy, bo trochę jeździłam konno.
You are not wrong, who deem.That my days have been a dream.
☾
Somewhere it's always time for tea.
- Molik
- Posty: 239
- Rejestracja: poniedziałek, 5 stycznia 2015, 18:15
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Rozproszona
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Wizerunek nie kojarzy mi się z próżnością.
W pierwszej licealnej miałam wątpliwą przyjemność mieszkania z modelką (inteligentna, ale dwulicowa i złośliwa), która na przygotowanie się do wyjścia do szkoły poświęcała 3-4 godziny. I cały proces zwieńczała pamiątkowym zdjęciem przed lustrem wrzucanym na Facebooka - ewidentnie robiła to na pokaz. Taką przesadną dbałość o wygląd można uznać za przejaw próżności.
Moja siostra to skrajny przykład abnegatki i dopiero niedawno zaczęła patrzeć na to, co zakłada. Większych problemów z tym nie miała; wręcz wykorzystywała to do wciągania otoczenia w swoje paranoje.
Ael, skoro pomaga Ci to wyrazić siebie i sprawia radość, to raczej nie jest to niczym złym.
Dla mnie strój musi być przede wszystkim wygodny i estetyczny pod względem kolorystycznym. I jakoś najwygodniejszymi okazują sukienki: nie trzeba skracać im nogawek, szybciej się je kupuje i wybór dodatkowego ubrania często ogranicza się do koloru swetra. Lubię się przywiązywać do wzorów i fasonów. Makijaż u mnie się nie sprawdza, bo trudno znaleźć kosmetyki służące do niego, które mnie nie uczulają.
W pierwszej licealnej miałam wątpliwą przyjemność mieszkania z modelką (inteligentna, ale dwulicowa i złośliwa), która na przygotowanie się do wyjścia do szkoły poświęcała 3-4 godziny. I cały proces zwieńczała pamiątkowym zdjęciem przed lustrem wrzucanym na Facebooka - ewidentnie robiła to na pokaz. Taką przesadną dbałość o wygląd można uznać za przejaw próżności.
Moja siostra to skrajny przykład abnegatki i dopiero niedawno zaczęła patrzeć na to, co zakłada. Większych problemów z tym nie miała; wręcz wykorzystywała to do wciągania otoczenia w swoje paranoje.
Ael, skoro pomaga Ci to wyrazić siebie i sprawia radość, to raczej nie jest to niczym złym.
Dla mnie strój musi być przede wszystkim wygodny i estetyczny pod względem kolorystycznym. I jakoś najwygodniejszymi okazują sukienki: nie trzeba skracać im nogawek, szybciej się je kupuje i wybór dodatkowego ubrania często ogranicza się do koloru swetra. Lubię się przywiązywać do wzorów i fasonów. Makijaż u mnie się nie sprawdza, bo trudno znaleźć kosmetyki służące do niego, które mnie nie uczulają.
Każda prawda jest prawdziwa tylko do pewnego stopnia. Jeżeli przekracza granice, pojawia się kontrapunkt i przestaje być prawdą.
Kierkegaard
Kierkegaard
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
jak ja bym chciał nosić sukienki! niestety mam zgrabną pupcię i nogi i boję się gwałtu, więc nic z tego :/Molik pisze:I jakoś najwygodniejszymi okazują sukienki: nie trzeba skracać im nogawek, szybciej się je kupuje i wybór dodatkowego ubrania często ogranicza się do koloru swetra.
ostatnio zacząłem nosić damskie majteczki i powiem wam, że są mega wygodne, polecam, zwłaszcza einowi, (penis wygląda jakoś dostojniej i jest jakby go więcej, gdy uwypukla się pod koronkowymi majtulkami niż pod chamskimi męskimi bokserkami).
podoba mi się też zamysł, żeby nosić dwie różne skarpetki, to jest takie seksowne i można to traktować jako symbol skrzyżowanej lateralizacji (w sumie mało czytelny ten symbol, więc nie, odwołuję)
a po za tym najważniejsza jest broda, reszta to jeden chxx i tak na to nikt nie patrzy
"Kobiety warto kochać i je uwodzić. Z mężczyznami warto dyskutować i ich gwałcić" - Perwik
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Pierwsza randka na basenie - obowiązkowo.Molik pisze:W pierwszej licealnej miałam wątpliwą przyjemność mieszkania z modelką (inteligentna, ale dwulicowa i złośliwa), która na przygotowanie się do wyjścia do szkoły poświęcała 3-4 godziny.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
-
- Moderator
- Posty: 116
- Rejestracja: wtorek, 19 kwietnia 2016, 13:48
- Enneatyp: Zdobywca
- Lokalizacja: Okolice Poznania
Re: rozkmina nt. próżności i wizerunku
Wizerunek niekoniecznie kojarzy mi się z samym tylko wyglądem. Na pewno ubiór mocno podkreśla naszą osobowość, więc po części to jak chcemy się prezentować przed innymi. Nie uważam jednak by ludzie którzy dbają o wygląd i chcą się wyróżniać byli próżni. Ich próżność tak naprawdę wychodzi poprzez ich zachowanie, np. miałam znajomego, który kupił sobie drogi zegarek i bardzo to podkreślał gestami, jak sprawdzał godzinę to wręcz emanowała od niego próżność, chęć pochwalenia się. Także osoba ubierając się ekstrawagancko nie jest dla mnie próżna, tak samo jak osoba nosząca drogie rzeczy.
Ja sama nie mogłabym chodzić ubrana jak punk czy coś, nie lubię w taki sposób zwracać na siebie uwagę. Preferuję rzeczy dopasowane, schludne, często eleganckie, w ciemniejszych barwach (jasne, pastelowe kolory mi nie leżą). Lubię gdy ludzie postrzegają mnie jako osobę zadbaną i dobrze ubraną. Staram się raczej wybierać neutralne ciuchy tak by inni nie przyklejali do mnie żadnej łatki.
Ja sama nie mogłabym chodzić ubrana jak punk czy coś, nie lubię w taki sposób zwracać na siebie uwagę. Preferuję rzeczy dopasowane, schludne, często eleganckie, w ciemniejszych barwach (jasne, pastelowe kolory mi nie leżą). Lubię gdy ludzie postrzegają mnie jako osobę zadbaną i dobrze ubraną. Staram się raczej wybierać neutralne ciuchy tak by inni nie przyklejali do mnie żadnej łatki.
3w4 sp/soc, LSE
Prawdziwie wielcy ludzie wywołują w nas poczucie, że sami możemy się stać wielcy. ~ Mark Twain
Prawdziwie wielcy ludzie wywołują w nas poczucie, że sami możemy się stać wielcy. ~ Mark Twain