Też tak mam,ale musi sie naprawdę duuużo nazbierać,bo zdolność do upychania mam ogromną.Oczywiście to upychanie nie jest jakieś tam bezbolesne,bo dręczy mnie strasznie,ale staram sie odrzucić to co boli i w końcu udaje sie upchnąć.Płaczę wtedy, gdy się zbyt wiele nagromadzi we mnie w środku. Najpierw tłumię w sobie i wystarczy w pewnym momencie jakaś pierdoła, która mnie wyprowadzi z równowagi.
Od jakiegoś czasu mam silną tendencje do unikania ludzi i sytuacji które mogłyby mnie zaboleć.Objawia sie to głównie powierzchownym traktowaniem ludzi i moim brakiem zaufania.
aroganckaLALUNIA napisała:
O tak! Ja też nigdy nie płacze przy innych.Jak mi sie zdarzy to czuje ogromny dyskomfort z tego powodu.Pewnie dlatego,że jestem uważana za silną osobę a takie przecież sie nie mazgają.Ale oczywiście nie rozpłakałam sie na jego oczach żeby nie dać satysfakcji bo by sobie pomyślał , ze to przez niego a to przeciez przez ten cały dzień. Jak już pojechał dalej to się rozpłakałam.