Pocieszanie
Pocieszanie
Przeglądałam tematy i nie zauważyłam żadnego, w którym byłaby mowa o pocieszniu... Jak to jest z Wami? Umiecie pocieszać?
Ja np. nie wiem co powiedzieć, żeby daną osobę podnieść na duchu, no bo przeciez nie: "bedzie dobrze" , a czasem chciałabym...bo mimo wszystko jest kilka osób, na których mi zależy. W pewnych momentach jestem bezradna, bo nie każdy ma charakter podobny do mojego i nie wystarczy pomilczeć... Co więc zrobić w takiej sytuacji?
Ja np. nie wiem co powiedzieć, żeby daną osobę podnieść na duchu, no bo przeciez nie: "bedzie dobrze" , a czasem chciałabym...bo mimo wszystko jest kilka osób, na których mi zależy. W pewnych momentach jestem bezradna, bo nie każdy ma charakter podobny do mojego i nie wystarczy pomilczeć... Co więc zrobić w takiej sytuacji?
Czasami takie "będzie dobrze" chociażby bardzo pomaga, przynajmniej sama świadomość tego, że ktoś jest przy nas i życzy nam jak najlepiej.Mnie się wydaje, że nie miałam z tym nigdy większych problemów. Pocieszanie samo w sobie czasami bywa bezużyteczne ale bliskość chyba jest istotnym elementem kiedy trzeba kogoś wesprzeć psychicznie a przynajmniej tak mi się wydaje.
Oczywiste, że nie zmienimy własną siłą całego biegu wydarzeń, jeśli niema takiej możliwości, ale możemy komuś pomóc nawet rozmawiając o problemie, słuchając itp. Jeśli natomiast problem da się rozwiązać, to warto razem popróbować znaleźć jakieś najkorzystniejsze wyjście po kolei analizując sytuację a przeciez piątkom nie wychodzi to wcale najgorzej.
Pozdrawiam.
Oczywiste, że nie zmienimy własną siłą całego biegu wydarzeń, jeśli niema takiej możliwości, ale możemy komuś pomóc nawet rozmawiając o problemie, słuchając itp. Jeśli natomiast problem da się rozwiązać, to warto razem popróbować znaleźć jakieś najkorzystniejsze wyjście po kolei analizując sytuację a przeciez piątkom nie wychodzi to wcale najgorzej.
Pozdrawiam.
5w4 /jakieś INFp
"Wszyscy ludzie, których napotykamy na swojej drodze przede wszystkim pokazują nam nas samych."
--
"Wszyscy ludzie, których napotykamy na swojej drodze przede wszystkim pokazują nam nas samych."
--
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
Wg. mnie silenie się na słowną oryginalność nie jest wcale potrzebne.
Powierzchownie Piątki sprawiają wrażenie osób tak chłodnych i nieczułych, że w większości wypadków wystarczy Wasze zwyczajne zainteresowanie i uśmiech, aby ktoś dostrzegł w Was zmianę i poczuł się potraktowany wyjątkowo.
Powierzchownie Piątki sprawiają wrażenie osób tak chłodnych i nieczułych, że w większości wypadków wystarczy Wasze zwyczajne zainteresowanie i uśmiech, aby ktoś dostrzegł w Was zmianę i poczuł się potraktowany wyjątkowo.
Ostatnio zmieniony niedziela, 30 marca 2008, 23:51 przez MartiniB, łącznie zmieniany 1 raz.
Przesłanie Izraela https://www.youtube.com/watch?v=HvPWsfNZyNM
Może i masz rację MartiniB, ale nie każdy wie, że dana osoba jest "5" i jest nieczuła.
Jeżeli na przykład chcesz kogoś pocieszyć to powiedz coś śmiesznego, oczywiście biorąc pod uwagę jaka jest waga problemu. Na przykład zawsze można powiedzieć - "Nie martw się jutro będzie gorzej." Coś w tym rodzaju wypowiedziane w odpowiedniej intonacji sprawia, że rozśmieszasz drugą osobę. Tego typu metody są dobre jeżeli problem jest raczej zbyt codzienny, nawet można powiedzieć błahy. Uśmiech się pojawia na twarzy tego kto ma problem i zaczyna zapominać o problemie. A to już pierwszy krok. Czasem wystarczy po prostu spróbować, aby dana osoba nie myślała o problemie. No bo po co się zamartwiać.
Uwierzcie mi to często działa. Zwłaszcza jeżeli ktoś jest taką typową jedynką jak ja.
Jeżeli na przykład chcesz kogoś pocieszyć to powiedz coś śmiesznego, oczywiście biorąc pod uwagę jaka jest waga problemu. Na przykład zawsze można powiedzieć - "Nie martw się jutro będzie gorzej." Coś w tym rodzaju wypowiedziane w odpowiedniej intonacji sprawia, że rozśmieszasz drugą osobę. Tego typu metody są dobre jeżeli problem jest raczej zbyt codzienny, nawet można powiedzieć błahy. Uśmiech się pojawia na twarzy tego kto ma problem i zaczyna zapominać o problemie. A to już pierwszy krok. Czasem wystarczy po prostu spróbować, aby dana osoba nie myślała o problemie. No bo po co się zamartwiać.
Uwierzcie mi to często działa. Zwłaszcza jeżeli ktoś jest taką typową jedynką jak ja.
1w2
Zakładam, iż jeśli już kogoś "pocieszasz" to osobę, którą nieco znasz, tak samo jak ona zna CIEBIE.Ta osoba nie musi wcale umieć nazwać Cię po imieniu "5" (może nawet nie wiedzieć o istnieniu enneagramu), wystarczy, że zna Twoje cechy na tyle, iż wiedząc jaki jesteś na co dzień będzie potrafiła dostrzec pozytywną zmianę w obliczu własnego problemu, który TY dostrzegasz.
Poklepywanie po ramieniu osoby, z którą nie jesteśmy w zażyłości uważam za bezsensowne.Przynajmniej mnie zawsze irytowały wyświechtane teksty od ludzi nie mających pojęcia na temat mojego problemu i osobowości.
Poklepywanie po ramieniu osoby, z którą nie jesteśmy w zażyłości uważam za bezsensowne.Przynajmniej mnie zawsze irytowały wyświechtane teksty od ludzi nie mających pojęcia na temat mojego problemu i osobowości.
Przesłanie Izraela https://www.youtube.com/watch?v=HvPWsfNZyNM
O święci pańscy, nie cierpię pocieszania wiecznie zdołowanych. Szczególnie takich, którym w dole najwyraźniej dobrze jest, ale czasem lubią, jak się inni nad nimi poumartwiają. Często jeszcze bardziej taką osobę dobiję - i nie chcący, i chcący (jak mi nerwów już nie starcza).
Natomiast bardzo sobie cenię ludzi, którzy potrafią spokojnie spojrzeć na problem i nie dramatyzować. Oraz takich, którzy wiedzą, czego chcą. Bo wtedy jestem do usług - do dyskusji, chwilowego wspólnego ponarzekania, żartu. I tak za nikogo problemu nie rozwiążę... Najwyżej mogę wesprzeć rozmową i obecnością.
Natomiast bardzo sobie cenię ludzi, którzy potrafią spokojnie spojrzeć na problem i nie dramatyzować. Oraz takich, którzy wiedzą, czego chcą. Bo wtedy jestem do usług - do dyskusji, chwilowego wspólnego ponarzekania, żartu. I tak za nikogo problemu nie rozwiążę... Najwyżej mogę wesprzeć rozmową i obecnością.
Podobno umiem. Ale wychodzi to tylko jeśli naprawdę chcę kogoś pocieszyć, a nie w sytuacji kiedy ktoś przychodzi do mnie opowiadać jak mu do dupy i oczekuje, że będę go słuchał nie-wiadomo-jak-długo, a gdy ja chcę coś powiedzieć to mi przerywa i dalej nawija swoją gadkę.
---> Informacja nie jest jeszcze wiedzą. Wiedza nie jest mądrością. Mądrość nie jest prawdą. Prawda nie jest pięknem. Piękno nie jest jeszcze miłością. Miłość to nie muzyka. Muzyka jest THE BEST. <---
|| 5w4.
|| 5w4.
Nie.
Czuję odrazę do osób, które płaczą. Może mają problemy - każdy je ma, ale zawsze trzeba z nimi walczyć, a nie upaść i rozwyć się jak syrena alarmowa żeby w Tokio słyszeli.
Dlatego pocieszycielka ze mnie żadna. Stoję, patrzę i... stoję, myśląc o czymś zupełnie innym. Lub dla odmiany siedzę i gapię się w przestrzeń.
Nie wiem jak inaczej to ująć w słowa.
Czuję odrazę do osób, które płaczą. Może mają problemy - każdy je ma, ale zawsze trzeba z nimi walczyć, a nie upaść i rozwyć się jak syrena alarmowa żeby w Tokio słyszeli.
Dlatego pocieszycielka ze mnie żadna. Stoję, patrzę i... stoję, myśląc o czymś zupełnie innym. Lub dla odmiany siedzę i gapię się w przestrzeń.
Nie wiem jak inaczej to ująć w słowa.
Mów do mnie powoli
i wyraźne, przemyśl każde słowo -
może nauczę się rozmawiać w twym języku
i wyraźne, przemyśl każde słowo -
może nauczę się rozmawiać w twym języku
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
A to ja na odwró, mam nieskończone pokłądy cierpliwości do wysłuchiwania takich historii i wtrącania tylko zdań, swiadczących o tym, ze słucham z uwagą. To umiem doskonale i nawet czasami działa niesamowicie ; ]Ale wychodzi to tylko jeśli naprawdę chcę kogoś pocieszyć, a nie w sytuacji kiedy ktoś przychodzi do mnie opowiadać jak mu do dupy i oczekuje, że będę go słuchał nie-wiadomo-jak-długo, a gdy ja chcę coś powiedzieć to mi przerywa i dalej nawija swoją gadkę.
“It is better to be hated for who you are, than to be loved for someone you are not. ”