Układ mężczyna a kobieta
Układ mężczyna a kobieta
Jak to jest w tym układzie. Pewnie i tak nie napiszecie obiektywnie, co o tym myślicie, mimo to....... 8) Np. kto za kogo ma płacić? dlaczego w równouprawnionym świecie ciągle o mężczyzn jest wymagana inicjatywa, gdzie pójść, co zrobić, zagadać pierwszemu do dziewczyny itp. ? Co o tym myślicie, popatrzcie na to szerzej a nie ograniczajcie sietylko do moich pytań. Moze jakieś przemysłenia o zwiazku damsko męskim, anegdoty itp.
Przemyślenia, powiadasz... Jako, że dwójkowo postrzegam świat przez pryzmat dawania, doszłam kiedyś do wniosku, że dobry, satysfakcjonujący związek to taki, w którym obie strony chca i umieją dawać tyle samo. Nie to samo, a wlasnie tyle samo. Co do roli itd, byłam zakochana kiedyś w 9, a teraz jestem z 4. W obu przypadkach pierwsza powiedziałam ze kocham (zapewne gdybym tego nie zrobiła, do tej pory byśmy ze sobą nie byli bo on nigdy by tego pierwszy nie powiedział!). A najlepsze jest to, że cale życie sztywno trzymałam się konwenansów i nigdy pierwsza nie mówiłam chłopakowi "czesć" bo to on powinien to mówic pierwszy (miałam nawet o to nieporozumienie z kolega, myślał, że się obraziłam). W ogóle jesli o mnie chodzi to jest tak że moje marzenia i wyobrażenia nijak nie przystają do tego co bym chciała-a mianowicie chciałabym byc zdobywana, adorowana itd, a tu górę nad marzweniami wzięła dwójkowa natura lubiąca wyzwania i jestem z bardzo ciężkim 4 który przez miesiąc nie miał pomysłu gdzie by mnie zabrać, po prostu nie potrafił nic wy,yślic mimo że sugerowałam mu rozmaite źródla informacji
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
Równouprawnienie najczęściej postrzegane jest różnie przez każdą płeć. Niby jest dokładnie określone,ale każdy próbuje to przeciągnąć na swoją stronę.
Z mojego punktu widzenia równouprawnienie to trochę bzdura, tzn, z jednej strony jestem troche feministką i uważam facetów za nieco "gorszych" ale to taki rodzaj "solidarności jajników"
Jeżeli chodzi o związek, płacenie za drugą osobę czy rozpoczynanie znajomości... Płaci zawsze mój facet (który jest jedyneczką), choć nie zawsze mi się to podoba... źle się z tym czasami czuję. Ale wiem,że on ma swoje zasady i wolę mu ustępować. Myślę,że to jest kwestia dogadania się.
Nie widzę nic złego w przejęciu inicjatywy przez kobietę. Jeżeli widzę,że facet jest zainteresowany,ale boi się podejść, porozmawiać, to staram się mu pomóc, sama zaczynam delikatnie dawać mu znak, żeby się nie bał. Jak już zdecyduje się zaprosić mnie na randkę, powoli się wycofuję,żeby mógł wziąć wszystko w swoje ręce. Bo nie czuję się dobrze dominując
Lubię wprowadzać do związku nowe doświadczenia, nienawidzę monotonii, więc najczęściej jest tak,że to ja proponuję nowe rozwiązania, nie widzę żadnego problemu w podsuwaniu facetom nowych pomysłów gotowych do realizacji. A jeżeli nie potrafią ich zrealizować, to sama się za to zabieram po warunkiem,że czuję wsparcie z ich strony:)
Z mojego punktu widzenia równouprawnienie to trochę bzdura, tzn, z jednej strony jestem troche feministką i uważam facetów za nieco "gorszych" ale to taki rodzaj "solidarności jajników"
Jeżeli chodzi o związek, płacenie za drugą osobę czy rozpoczynanie znajomości... Płaci zawsze mój facet (który jest jedyneczką), choć nie zawsze mi się to podoba... źle się z tym czasami czuję. Ale wiem,że on ma swoje zasady i wolę mu ustępować. Myślę,że to jest kwestia dogadania się.
Nie widzę nic złego w przejęciu inicjatywy przez kobietę. Jeżeli widzę,że facet jest zainteresowany,ale boi się podejść, porozmawiać, to staram się mu pomóc, sama zaczynam delikatnie dawać mu znak, żeby się nie bał. Jak już zdecyduje się zaprosić mnie na randkę, powoli się wycofuję,żeby mógł wziąć wszystko w swoje ręce. Bo nie czuję się dobrze dominując
Lubię wprowadzać do związku nowe doświadczenia, nienawidzę monotonii, więc najczęściej jest tak,że to ja proponuję nowe rozwiązania, nie widzę żadnego problemu w podsuwaniu facetom nowych pomysłów gotowych do realizacji. A jeżeli nie potrafią ich zrealizować, to sama się za to zabieram po warunkiem,że czuję wsparcie z ich strony:)
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
2w1
2w1
Jeżeli chodzi o płacenie, za pierwszym razem zawsze powinien płacić facet. Jednak jeśli mężczyzna ma znacznie mniej pieniędzy niż kobieta, nie widzę przeszkód w tym, żeby za kino, restaurację itepe płaciła kobieta, choć ja bym się z tym źle czuł.
Jako mężczyzna jestem ewenementem, ponieważ bardziej solidaryzuje się z kobietami, niż z mężczyznami... to przez moją wrażliwość
Uważam że obie strony w związku powinny wykazywać się inicjatywą.
Jako mężczyzna jestem ewenementem, ponieważ bardziej solidaryzuje się z kobietami, niż z mężczyznami... to przez moją wrażliwość
Uważam że obie strony w związku powinny wykazywać się inicjatywą.
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
mi to odpowiadaOrest_Reinn pisze:To kobieta wybiera sobie faceta, nie odwrotnie. A my jesteśmy więźniami utartych zwyczajów i nie dość, że nie mamy nic do gadania, to jeszcze musimy płacić
i nie zapomnij ustąpić mi miejsca i zamknąć za mną drzwi, a gdy będzie mi zimno, pożycz mi swój płaszcz i powtarzaj "nie jest mi zimno"
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
2w1
2w1
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Dzięki za gest 8)Orest_Reinn pisze:Ustąpię ci miejsca na krześle elektrycznym, zamknę za tobą bramy piekła, a płaszcz ci pożyczę przepocony!
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
2w1
2w1