W życiu - jak masz doła i uciekasz od ludzi to w tym momencie ostatnią rzeczą która chce to kogoś kto za mną będzie leciał z chusteczkami, czułostkami i misiami do przytulania. Nawet z alkoholem i narkotykami niech nie próbuje Nabiorę trochę sił to sam wyjdę i się skontaktujęAtis pisze:Czy jak przytakuję ósemce, gdy jest nieszczęśliwa i bezwiednie wchodzę w rolę chłopca na posyłki i do bicia i uległej dziury w którą można przelać frustracje to wam to pomaga czy tylko bardziej wkurza? To z takich pytań praktycznych Pytam w kontekscie mojej kuzynki ósemki mega-cholerycznej z którą rzadko się widuję m.in dlatego ze ma ciągle zly nastroj i z powodu problemow roznych, a ja nie mam chwilowo sily psychicznej by wchodzic z nia w dyskusje (a nie zawsze chce ode mnie wziac tabletki na uspokojenie gdy schizuje za mocno xd) Moze w tym wątku odkryję jakiś magiczny, prosty i wygodny sposób który bedzie niewymagający i pomoze uniknąć licznych moich błedów.
Ale wiesz co zastanawia mnie to. Szukanie kozła ofiarnego to naprawdę ostatnia rzecz która wtedy przychodzi do głowy. Chyba że Cię dół zżera, tkwisz w nim ładnych kilku/kilkunastu dni i chcesz wyładować na kimś wściekłość - wtedy zadajesz sobie pytanie - komu by tu przyjebać żeby było najbardziej sprawiedliwie Kiedy padasz ofiarą pecha, zdarzeń losowych gdzie nie ma winnego, którego mogłabyś za to ukarać i samemu nie popełniłem gafy o którą mógłbym sam siebie zmieszać z błotem - to dopiero wtedy się głupieje.
Przynajmniej ja tak mam. Ale znalazłem metodę pośrednią na to - zaliczyłem już w życiu kilka rewanży za dawne niewyrównane krzywdy na dupkach którzy mi dokopali i nie ponieśli za to konsekwencji. Ech to 5-tkowe czarnowidztwo i ta gotująca się wściekłość domagająca się wyskoczenia na wierzch.
Oj tak, zdecydowanie się zgadzam Dlatego 8 nie przyjaźni się z byle pierdołą bo... szkoda jej trochę w takich sytuacjach Zresztą podchodzi to pod stwierdzenie "a co ty tam kxxxx wiesz, bujasz w swoim światku, masz setki głupich problemów, zupełnie innych niż moje i jeszcze będziesz się tu wymądrzać" - takie coś. W każdym razie ludzie psychicznie słabsi czy tam nie myślące podobnie jak 8, które nie rozumieją o co mi chodzi po prostu nie są w stanie mi pomóc w takiej sytuacji. Przyjaciel i doradca musi mnie rozumieć - wtedy nie odbieram tego jako wymądrzanie się (mówimy tu o niskich poziomach zdrowia na jakie spadasz jak coś Cię przerośnie - wtedy włączają się ekstremizmy)Atis pisze: Opieprz od osoby ewidentnie słabszej psychicznie (zwłaszcza gdy absolutnie nie lezy w jej naturze opieprzanie nieogarniętych i wkurzonych tajfunów i nigdy tego dotąd nie robila) - a taką osobą jestem - wzbudza w ludziach (i to chyba nie tylko ósemkach) raczej jeszcze większą agresję i niepokój niż przywraca do pionu
Osobiście nienawidzę tych stanów, dlatego po otrzepaniu się wolę sam wyjść do kogoś kto wiem że da radę mi pomóc i nie będzie skutków ubocznych.
Atis pisze: Ta moja współlokatorka to po czasie stwierdzam ze raczej zidiociała dwójka która non-stop uaktywniała ołączenie z 8 i kretyniala jeszcze bardziej, w dodatku w agresywny sposob. Ósemki nie są takimi przypałami i ich cele życiowe długoterminowe są zawsze przynajmniej o krztę bardziej ambitne niz znaleźć partnera i byc razem dlugo i szczesliwie i nienawidzić i pogardzac kazdą osobą która nie bije pokłonów temu związkowi
Wiesz co ona zdecydowanie nie jest 8, ja jak miałem lat naście i max poziom zdrowia 6 nie byłem w połowie tak infantylny