Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

Dyskusje na temat typu 1
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Avin
Posty: 1166
Rejestracja: wtorek, 31 października 2006, 15:02

Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#1 Post autor: Avin » piątek, 23 marca 2012, 01:35

Mam pytanie do 1. czy jest jakis sposob, byscie nie dogadzaly innym i nie chcialy ich stwarzac na wzor siebie? co mozna zrobic przy was byscie sie odczepily i pozwolily zyc komus wlasnym zyciemn, bez poprawiania go?


Samotnosc pogladow innego czlowieka
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi

ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#2 Post autor: muahahaha » piątek, 23 marca 2012, 10:04

Po prostu je 'olać' w końcu do nich dotrze, że to co mówią nie ma dla was znaczenia. Bardziej dyplomatycznej metody nie znam, ale może to tez zależy od 1 ;)

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#3 Post autor: Venus w Raku » piątek, 23 marca 2012, 13:00

Jedno zdanie krytyki od Avis i jedno zdanie krytyki od muahahaha. Nic głębokiego. Tylko ogólne stwierdzienie: "Nie lubię Jedynek i co wy na to." No ta ja na to odpowiadam tak... długo i wyczerpująco, aby każdy mógł zrozumieć mój problem, bo ja bardzo dobrze rozumiej jakie problemy mają innni.

W tej chwili stałam się już taka pokorna i skromna, że dyrygowanie innymi mnie wcale nie interesuje. Kupa garów w zlewie, a siódemkowy mąż upomina mnie, że może bym wystprzątała w kuchnii, bo on chce mieć porządek. Ja mu mówię, że jak chce mieć porządek, to może sam sprzątać. On mi mówi, że chce, abym przyrządziła mu jakieś danie, a ja mu mówię, jak chcesz, to zrób sobie sam. W sumie czuję wyzwolenie, bo co mnie obchodzi, co inni robią i jak inni chcą mieć. Myślałam, że to jest jakaś wartość, że się wszystko robi za innych i czasami tylko się trochę pojęczy, że to niesprawiedliwe, aby wszystkie obowiązki zrzucać na jedna osobę. Ale jak to jest takie okropne dla innych u Jedynek, to doszłam do wniosku niech sobie robią sami za siebie to, co ja dla nich robiłam i było uważane za rzecz oczywistą. Nie jestem wcale różna od wszystkich innych i też chcę, aby ktoś zrobił coś za mnie i dla mnie.

Więc jak chcecie uszczęśliwić Jedynki w swoim życiu, to przejmijcie ich obowiązki na siebie. Powiedzcie im otwarcie, że teraz nie muszą się już o nic troszczyć, bo wy się o wszystko zatroszczycie. Że wreszcie jest czas, żeby się trochę zrelaksowały i przestały myśleć o was, a zaczęły myśleć o sobie. Powinno podziałać cudownie, bo my nie robimy czegoś dla siebie, ale żeby odciążyć was od obowiązków i abyście wy mogli sobie żyć swobodnie i skupiać się tylko na sobie i swoich potrzebach. No tak. Często marudzimy i mamy pretensję, bo niby jak każdy z was by się zachowywał, gdyby miał poczucie, że wszystkie obowiązki spoczywaja na nim. Ja z łatwością oddam kontrolę, poczucie zobowiązania i złość, która jest z tym związana. Ktoś chce, to przejąć, czy tylko użalać się ile złego Jedyniki robią im w życiu? Obiad musi być ugotowany, gary umyte, mieszkanie wysprzątane, rachunki zapłacone na czas. To się samo nie robi, a osoby, które mają największy problem z Jedynkami również mają największy problem, aby dokladać się w wypełnianiu obowiązków.

Więc odwracam poblem i zapytam innych, co wy możecie zrobić, aby ulżyć Jedynkom i odciągnąć je od dyrygowania innymi. My nie dyrygujemy innymi w sensie, że ty zrób to, a ty tamto. My nie potrafimy delegować obowiązków. My same robimy wszystko i nawet wyrywamy "robotę" innym z rąk.

Jest jakieś potworne nieporozumienie w tym, że Jedynka siedzi i nic nie robi, ale wydaje innym rozkazy i mówi im, co mają robić. Jedynka sama robi i gdera, bo czuje się osamotniona, że cała robota jest zepchnięta na nią.

Ktokolwiek wami dyryguje, to nie są Jedynki. Każdy typ dyryguje: "Zrób dla mnie to, zrób dla mnie tamto. Ja chcę. Ja wymagam.", Jedynka: "Cokowlwiek mogę, to zrobię. Nie dla siebie, ale dla ciebie."

Zamiast pustych stwierdzeń, że jak ktoś dyryguje innymi, to musi być Jedynką, to może lepiej opisać sytuacje i charaktery, które wami dyrygują.

Poza tym na tym forum jest może 3 lub 4 Jedynki. W sumie prawdopodobnie tylko dwie, a więc dwie osoby nie są w stanie walczyć z większością, która ma mniemanie, że Jedynka dyryguje i dominuje. Nawet w teorii Enneagramu nie ma czegoś takiego. Jedynka jest krytyczna i niespontaniczna, ale o dyrygowaniu i dominowaniu, to nic teoria nie mówi. Może jest dominacja krytycznego, niezadowolonego umysłu u 1 ale czy ja tego nie widziałam w innych typach 2, 4, 5, 6, 7, 8.

Powtórzę jeszcze raz. Jak masz problem z Jedynka i z jej dominacjią, to rób to co ona robi. Bądź aktywny na korzyść otoczenia i rób wszystko to co ona robi dla siebie i dla innych. Mycie, sprzątanie, pranie, prasowanie i gotowanie. Dzień w dzień. Godzinę za godziną żyj tylko tymi najprymitywniejszymi obowiązkami, które ktoś musi robić, a które zabierają ogromną ilość czasu. Jedynka rzyga tym wewnętrznie, nienawidzi za to siebie i innych, ale nie ma wyjścia, bo nikt jej nie chce pomóc. Jedyne co słyszy, to wysprzątaj kuchnię, bo nie lubię bałaganu. Ugotuj coś i wysprzątaj mieszkanie, bo zaprosiłem dzisiaj kolegę na obiad. A ja chcę krzyczeć gotuj i sprzątaj sam dla siebie i dla sowojego kolegi, ale oczywiście jak coś takiego zrobię, to wtedy ja jestem dyrygującą Jedynką, która robi kłopoty i ogranicza innych.
1w9, 6w5, sp/sx

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#4 Post autor: muahahaha » piątek, 23 marca 2012, 14:53

Venus w Raku pisze: Jak masz problem z Jedynka i z jej dominacjią, to rób to co ona robi.
No i właśnie w tym problem, bo ja wcale od 1 nie wymagam, żeby wszystko robiła. Ja nie robię, więc ona też nie musi (bo dywanu, naprawdę, nie trzeba odkurzać codziennie). Moim zdaniem 1 powinny wrzucić na luz.
Venus, jeżeli inne 1 byłyby podobne do ciebie: nie robi i nie stęka, to naprawdę dało by się je znieść.

Awatar użytkownika
Litowojonow
Posty: 525
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#5 Post autor: Litowojonow » piątek, 23 marca 2012, 15:13

Można porozmawiać, powiedzieć, jak się z tym czujecie. Na jakiś czas może pomóc, a jak 1 wróci znów do naturalnego dla siebie zachowania można zabieg powtórzyć. Sądzę, że jedynkowe doradzanie wynika z dobrej woli i chęci pomocy, niestety bez uwzględnienia tego, że inna osoba potrzebuje czegoś innego i może mieć inne zasady niż te, które 1 uważa za uniwersalne i chciałaby, żeby wszyscy się nimi kierowali. Jak się nie kierują, może próbować narzucać te zasady (oczywiście wszystko po to, aby żyło się lepiej...).
Venus w Raku pisze:Jedno zdanie krytyki od Avis i jedno zdanie krytyki od muahahaha. Nic głębokiego. Tylko ogólne stwierdzienie: "Nie lubię Jedynek i co wy na to." No ta ja na to odpowiadam tak... długo i wyczerpująco, aby każdy mógł zrozumieć mój problem, bo ja bardzo dobrze rozumiej jakie problemy mają innni.
Nie bardzo. Ktoś ma problem, to szuka rozwiązania.
Wydaje Ci się, że rozumiesz, jakie problemy mają inni. To duża różnica.
Venus w Raku pisze:Myślałam, że to jest jakaś wartość, że się wszystko robi za innych i czasami tylko się trochę pojęczy, że to niesprawiedliwe, aby wszystkie obowiązki zrzucać na jedna osobę. Ale jak to jest takie okropne dla innych u Jedynek, to doszłam do wniosku niech sobie robią sami za siebie to, co ja dla nich robiłam i było uważane za rzecz oczywistą. Nie jestem wcale różna od wszystkich innych i też chcę, aby ktoś zrobił coś za mnie i dla mnie.
To, że najpierw się kogoś wyręcza, a potem się narzeka, robiąc z tego wyrzut niewprost, nazywasz wartością? Nie musisz robić wszystkiego. Skoro sama na siebie to bierzesz w imię rzekomych jakiś wartości zamiast od razu sprawiedliwie podzielić się obowiązkami, to się nie dziw później, że inni nie protestują i nie błagają Cię o możliwość pozmywania naczyń.
Venus w Raku pisze:Więc jak chcecie uszczęśliwić Jedynki w swoim życiu, to przejmijcie ich obowiązki na siebie. Powiedzcie im otwarcie, że teraz nie muszą się już o nic troszczyć, bo wy się o wszystko zatroszczycie. Że wreszcie jest czas, żeby się trochę zrelaksowały i przestały myśleć o was, a zaczęły myśleć o sobie. Powinno podziałać cudownie, bo my nie robimy czegoś dla siebie, ale żeby odciążyć was od obowiązków i abyście wy mogli sobie żyć swobodnie i skupiać się tylko na sobie i swoich potrzebach.
Mówię: "zrelaksuj się", bo mnie stresuje to jedynkowe zatroskanie i przejmowanie się, ale nie zawsze działa.
Gdyby jeszcze to naprawdę były zawsze nasze potrzeby, a nie potrzeby, które nam przypisujecie. Ocenianie innych swoją miarą to jednak ogólnoludzki błąd, a nie jedynkowy. U jedynek po prostu szczególnie nieprzyjemnie się to uwidacznia.
Venus w Raku pisze:Więc odwracam poblem i zapytam innych, co wy możecie zrobić, aby ulżyć Jedynkom i odciągnąć je od dyrygowania innymi. My nie dyrygujemy innymi w sensie, że ty zrób to, a ty tamto. My nie potrafimy delegować obowiązków. My same robimy wszystko i nawet wyrywamy "robotę" innym z rąk.
To nie wyrywajcie, jeśli faktycznie nie chcecie tego robić. Proste.
Venus w Raku pisze:Jest jakieś potworne nieporozumienie w tym, że Jedynka siedzi i nic nie robi, ale wydaje innym rozkazy i mówi im, co mają robić. Jedynka sama robi i gdera, bo czuje się osamotniona, że cała robota jest zepchnięta na nią.
Też uważam, że to nieporozumienie. Jedynka, która dobrze znam robi, ale chce, żeby inni też robili i angażowali się na równi w prace. Niekoniecznie cała robota musi być zepchnięta na nią. Podchodzi konkretnie do sprawy, poprzez rozmowę i jakoś się zawsze dzielimy. I tak czasem jak to powiedziałaś "gdera", chciałby, żeby każdy uważał te przyziemne obowiązki za arcyważne przedsięwzięcie, zamiast odwalić raz dwa i zająć się czymś ciekawszym :| W każdym razie da się z nim bez problemu załatwić rozsądnie sprawę podziału obowiązków, wraz z uwzględnieniem faktu, że ktoś akurat może mieć więcej lub mniej czasu.
Venus w Raku pisze:Ktokolwiek wami dyryguje, to nie są Jedynki. Każdy typ dyryguje: "Zrób dla mnie to, zrób dla mnie tamto. Ja chcę. Ja wymagam.", Jedynka: "Cokowlwiek mogę, to zrobię. Nie dla siebie, ale dla ciebie."
Łał, aleś Ty idealna, a wszystkie inne typy złe. Imponujące.
Venus w Raku pisze:Powtórzę jeszcze raz. Jak masz problem z Jedynka i z jej dominacjią, to rób to co ona robi. Bądź aktywny na korzyść otoczenia i rób wszystko to co ona robi dla siebie i dla innych. Mycie, sprzątanie, pranie, prasowanie i gotowanie. Dzień w dzień. Godzinę za godziną żyj tylko tymi najprymitywniejszymi obowiązkami, które ktoś musi robić, a które zabierają ogromną ilość czasu.
:shock: Czytasz to co piszesz? Więc jak mam problem z tym, że jedynka chce, żebym żył według jej wizji życia i jej wartości, to powinienem się z nią zgodzić, zrezygnować z siebie i celem swojego życia uczynić roboty domowe? To nie jest rozwiązanie problemu. To jakiś absurd.
Venus w Raku pisze:Jedynka rzyga tym wewnętrznie, nienawidzi za to siebie i innych, ale nie ma wyjścia, bo nikt jej nie chce pomóc. Jedyne co słyszy, to wysprzątaj kuchnię, bo nie lubię bałaganu. Ugotuj coś i wysprzątaj mieszkanie, bo zaprosiłem dzisiaj kolegę na obiad. A ja chcę krzyczeć gotuj i sprzątaj sam dla siebie i dla sowojego kolegi, ale oczywiście jak coś takiego zrobię, to wtedy ja jestem dyrygującą Jedynką, która robi kłopoty i ogranicza innych.
To, że masz w domu jakieś podejrzane indywidyum z którym nie da się nawiązać komunikacji (a może nie chcesz/boisz się nawiązać - nie wiem) nie rzutuje jeszcze na całą ludzkość. Masz prawo tak odpowiedzieć. Nie w tym tkwi problem.
Problemem może być np. robienie awantury z krzykiem w środku nocy z powodu jakiejś kompletnej pierdoły związanej z obowiązkami domowymi.
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#6 Post autor: Cotta » piątek, 23 marca 2012, 20:31

Venus, układ, o którym piszesz, zdrowy nie jest i myślę, że wymaga poważnej dyskusji z mężem na temat tego, jak się czujesz i podziału obowiązków (co zapewne łatwym nie będzie, skoro to 7).

Ale myślę, że problem poruszony w temacie dotyczy czegoś innego. Pytanie, dlaczego Jedynki mają problem z cedowaniem obowiązków i brania ich na siebie. Myślę, że u podstaw leży brak wiary, że druga osoba zrobi to dobrze. A sednem jest właśnie to, co Jedynka rozumie przez zrobienie czegoś dobrze...

Przyznaję, że sama jestem dość krytyczna i miewam wysokie standardy (pod tym względem 1 i 5 są podobne), ale tylko co do efektów pracy, a nie samych sposób ich osiągania. Jeżeli chodzi o sposób wykonania, jest mi wszystko jedno, jakimi metodami ktoś pracuje. Jeżeli dzielimy się pracą, to każda strona powinna się dobrze i terminowo wywiązać z tego, czego się podjęła. Ale w jaki sposób to robi, jest to wyłącznie jej sprawa. Jeżeli potrzebuje mojej rady, spoko, powiem, co mi się wydaje. Jeżeli nie potrzebuje rady, spoko, zakładam, że wie, jak sobie poradzić. Jeżeli poprosiła o radę, ale i tak zrobiła po swojemu, to też spoko. Zauważyłam jednak, że u Jedynek jest inaczej. Zresztą gdzieś w opisach 1 też o tym było, że dla 1 istniej tylko jedna słuszna metoda. I jak widzi, że ktoś robi coś w inny sposób niż uznany za 1 za jedyny słuszny, to Jedynki mają skłonność do rzucania się ze swoimi uwagami, że to nie tak, powinno być tak i tak, sprzątanie powinieneś zacząć od tego i tego, gotowanie od tamtego... Ale o co chodzi? Ma być po prostu posprzątane i ugotowane, tak? Więc z mojego punktu widzenia, po prostu czekaj na efekty. Jasne, że jak ktoś zacznie wycierać kurze najpierw na dole, a potem na górze, to z góry poleci kurz na to, co już posprzątane. Ale jak ma ochotę wycierać kurze dwa razy, to jego wybór. Mi wystarczy, że będą starte. Jak nie będą, chociaż ktoś obiecał, że będą, to dopiero wtedy się wkurzam. Jedynki często wkurzają się już na etapie realizacji, a nie po zobaczeniu efektów i myślę, że o to chodzi z tym rządzeniem się i dyrygowaniem. Zdaję sobie sprawę, że zapewne jest to w dobrej wierze. Ale większość ludzi nie znosi, jak im się ingeruje w sposób robienia czegoś. Odbierają to jako brak zaufania do nich, jako ingerencję w ich wolność itd. I jak ktoś słyszy takie połajanki, chociaż jeszcze nie zasłużył (bo przecież jeszcze nie wiadomo, czy dobrze by posprzątał, ugotował itd.), to może mu się wszystkiego odechcieć. Wtedy 1 ma poczucie, że została z obowiązkami sama, że nikt jej nie docenia i wszystko na jej głowie.

Zdarza się, że Jedynki wkurzają się też o to, że ktoś coś zrobił na tyle szybko, że teraz się byczy, a przecież obowiązek ponad wszystko, więc jak on tak sobie może leżeć i patrzeć w sufit. Jak to jak? Zrobił już swoje, to może odpocząć. Jedynkom czasem ciężko to zaakceptować, co obserwuję choćby patrząc na moją szefową. Ja mam tak, że wolę popracować krótko, ale bardzo intensywnie. Potrafię w ten sposób zrobić w 3 dni coś, co innym zajmuje np. 2 tygodnie (i zrobić to tak samo dobrze). Kosztuje mnie to dużo wysiłku, ale lubię mieć z głowy i cieszyć się czasem dla siebie (dodam, że mam nienormowany czas pracy, więc jak się z czymś uporam, to mam wolne). I zrobiłam cholerny błąd ujawniając tę zdolność w pracy, bo zauważyłam, że szefowa oczekuje, że będę w tak intensywny sposób pracować non stop. Gdybym pracowała tak intensywnie zawsze, to bym zeszła na zawał po kilku miesiącach. Ale dla szefowej to niepojęte, że można nie kierować na pracę (czy szerzej: na obowiązki) 100% swojego czasu i energii. I był okres, że zaczęła mnie obarczać dodatkowymi zadaniami (bez dodatkowego wynagrodzenie i niewspółmiernie do obciążania innych). Co mnie oczywiście wkurzyło, bo nie po to uwijam się ze swoimi zadaniami, żeby i tak nie mieć czasu dla siebie. We mnie uruchomiło to z kolei bierną agresję i zaczęłam "odkładać na potem", a czasami nawet umyślnie niektóre rzeczy robić poniżej swoich możliwości. Teraz szefowa się trochę opanowała i już mi tyle roboty na kark nie wrzuca. A ja się pilnuję, żeby jej nie przypomnieć, jak efektywnie potrafię pracować, kiedy się sprężę.

Więc problem wg mnie polega na tym, że Jedynkom ciężko zaakceptować inny sposób wykonywania zadań oraz inne priorytety życiowe (nie sam fakt, że ktoś nie wykonuje obowiązków - to by zirytowało większość ludzi - ale to, że nie robi z obowiązków treści swojego życia).
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#7 Post autor: Venus w Raku » piątek, 23 marca 2012, 22:16

Litowojonow pisze:Problemem może być np. robienie awantury z krzykiem w środku nocy z powodu jakiejś kompletnej pierdoły związanej z obowiązkami domowymi.
To jest to czego właśnie nie robię. Zdaję sobie sprawę, że w nocy każdy dźwięk roznosi się ze wzmocnioną siłą, a przecież nikomu nie chcę zakłócać spokoju. Ogólnie nie lubię podnosić głosu i krzyczeć na innych. Jak mi się zdarzy, to czuję się okropnie potem.

Nie odkurzam codziennie. Uważam, że raz na tydzień wystarczy. Ale wiem, że są 1, które codziennie maltretują siebie i innych sprzątaniem. Wieczne porządkowanie i wieczne niezadowolenie. Nie wynika to z tego, że jest bałagan, ale ze stresu. Jedynka staje się potwornie aktywna pod względem obowiązków domowych jak chce się rozładować. Jednocześnie "syczy" pod nosem, że wszyscy nic nie robią tylko bałaganią, i w sumie wcale nie zdaje sobie sprawy, że komuś tym przeszkadza. Wydaje jej się, że inni są tak odporni, że zniosą wszystko. Mój ojciec (jak jeszcze mieszkałam z rodzicami) zwykł mówić w takich sytuacjach: "Nie ja dla domu, ale dom dla mnie.", bo jako dziecko i młoda osoba, to robiłam takie sprzątania, a potem fukałam, że wszyscy nic innego nie robią tylko bałaganią w domu.

I jeżeli 1 nie widzi sama śmieszności w swoim zachowaniu, to nie da się jej posadzić i jej przetłumaczyć, żeby tak się nie zachowywała. To jest zresztą prawdziwe dla każdej osoby/typu, która ma fiksacje na jakimś punkcie. Wszyscy proponują szczerą rozmowę i otwartą komunikację, ale to nie jest takie łatwe. Np. 2, która chce być cały czas uczepiona do drugiej osoby i kompletnie nie rozumie, że ktoś inny chce mieć trochę czasu dla siebie, czy 3, która stwierdza, że praca jest dla niej najważnejsza, najbardziej lubi przebywać w pracy i nie chce jechać na wakację z rodziną. No i można sobie w takiej sytuacji rozmawiać i tłumaczyć w nieskończoność. Odbija się jak grochem od ściany i powoduje napięcia międzyludzkie.

Przed poznaniem Enneagramu, to nawet nie miałam pojęcia, że można sobie coś odpuścić i myślałam, że nie wszyscy są tacy jak ja i myślą jak ja. Raczej uważałam, że to co robię spotyka się z całkowitą akceptacją i podziwem otoczenia, a nie że jest dla niego uciążliwe. Samoświadomość i przyłapywanie się ciągle na tym, że wchodzi się w swój zwykły sposób działania trochę pomaga. Ale w sumie muszę uznać, że mam swoje fiksacje i inne osoby też mają swoje. Jak raptem powstrzymać 7, żeby nie była taka entuzjastyczna i nie pakowała się w kłopoty, bo jej entuzjazm "pociera" innych w zły sposób. Problem nie jest tylko z 1, ale problem jest z każdym typem, który za bardzo egzekwuje własną osobowość i stara się narzucać ją innym. Niektóre osoby są w stanie się zmienić, a inne nie. Jest taka sprawa, że często nie ma się wpływu na innych. Można tylko samemu się zmieniać, starać się zrozumieć innych, a jak kompletnie nie można z kimś wytrzymać, to odciąć się od takiej osoby, bo żadne tłumaczenia i rozmowy nie odniosą żadnego skutku. To naprawdę wymaga dużej dojrzałości, aby spojrzeć na siebie obiektywnie i na innych empatycznie. Rzadko się zdarza w życiu i dlatego jest ciągła walka między ludźmi, bo większość chce przepchnąć swoją własną koncepcję na życie i narzucić ją innym. Nawet jak jest to najbardziej ugodowa osoba, która nie wadzi nikomu i chce tylko, aby wszyscy zostawili ją w spokoju. Co oczywiście też jest problemem dla otoczenia i często też dla takiej osoby.

Bez względu na to, czy to dotyczy 1, czy jakiegokolwiek innego typu, to nie mam w sumie żadnego rozwiązania tego problemu za wyjątkiem, że obie strony trochę sobie odpuszczą własne fiksacje i wyjdą naprzeciw potrzebom drugiej osoby, ale to jest bardzo trudno osiągnąć, bo łatwiej jest skupiać się na cudzych błędach niż na własnych. Mój świat byłby idealny, gdyby wszyscy robili, myśleli i mówili tylko to co ja chcę. Niestety, rzeczywistość jest inna, a ludzie ciągle frustrują się nawzajem w mniejszym lub większym stopniu. Można jedynie tylko mówić drugiej osobie spokojnie o swoich frustracjach związanych z jej zachowaniem, w momencie, kiedy się pojawiają, i mieć nadzieję, że ma na tyle dobrej woli, że weźmie to pod uwagę. Od pewnego czasu stosuję taki sposób i czasami dociera, a czasami druga strona zaczyna mnie atakować, co w sumie uważam za normalne, bo każdy się frustruje jak ktoś drugi mówi mu, że jego zachowania sprawiają trudności. Grunt to się nie dać nakręcać i mieć trochę emocjonalnego dystansu do siebie i do drugiej osoby.
Cotta pisze:Pytanie, dlaczego Jedynki mają problem z cedowaniem obowiązków i brania ich na siebie. Myślę, że u podstaw leży brak wiary, że druga osoba zrobi to dobrze.
To zaczyna się wcześnie w dzieciństwie. Jedynka uważa, że w jej życiu jest chaos, bo rodzina żyje w chaosie i stara się to jakoś sama ogarnąć. I potem już tak zostaje jako nawyk. Przynajmniej w moim przypadku tak było, bo jedynkowość u innych może wynikać z czegoś innego.
Cotta pisze:Więc problem wg mnie polega na tym, że Jedynkom ciężko zaakceptować inny sposób wykonywania zadań
Tak, ale wyczytałam na forum nieenneagramowym, na którym dyskutują o perfekcjoniźmie, że najlepiej powiedzieć takiej osobie: "Ja robię i ty się nie będziesz wtrącać podczas, gdy to robię. A jak skończę, to wtedy możesz przyjść i poprawić po swojemu, ale bez gadania, krytykowania i pouczania." Jak ktoś myje naczynia, czy odkurza, to 1 nie ma prawa ingerować w trakcie czynnosci, a jak potem chce poprawiać, to niech se poprawia. U mnie w tej chwili jest taki problem, że druga osoba nie chce brać udziału w żadnych czynnościach domowych. A jak nalegam, to słyszę, że dom go nie interesuje, bo są ważniejsze sprawy w życiu. Przy czym potrafi mi wytknąć, że to czy tamto jest nie zrobione i że się opuszczam. Żadna normalna dyskusja nie wchodzi w grę. Też używam tej samej racjonalizacji, co 7, i mówię, że mam ważniejsze sprawy niż zajmowanie się domem, ale to wtedy jakoś nie dociera i spotyka się z oporem i kolejną racjonalizacją z jego strony. I tak wytwarza się błędne koło, które do niczego nie prowadzi. Wolę zrobić sama i nie wdawać się w jałowe dyskusje, bo to zajmuje mi mniej czasu i kosztuje mniej nerwów. Po długich podchodach osiągnęłam tylko tyle, że robi sobie sam kanapki, pierze i prasuje swoje ubrania, i zrobi zakupy jak lista nie przekracza 4-ech rzeczy. Ostatecznie doszłam do wniosku, że jak będzie głodny i skończą mu się czyste ubrania, to nie będzie miał wyjścia i musi to zrobić sam dla siebie. I podziałało lepiej niż ciągłe rozmowy, tłumaczenia i prośby, że jedna osoba nie jest w stanie wszystkiego sama zrobić. Ale to dopiero po poznaniu Enneagramu doszłam do wniosku, że mam prawo sobie odpuszczać, że nawet jak ktoś oczekuje coś ode mnie lub mnie się wydaje, że oczekuje, to nie muszę tego robić i dlatego również dużo złości ulotniło się z mojego wnętrza. Może właśnie warto uświadomić Jedynce, że jej się tylko wydaje, że inni oczekują od niej perfekcji, ciągłego bycia w pogotowiu i panowania nad tym, co w jej pojęciu może doprowadzić do totalnego chaosu. W gruncie rzeczy sama wyznacza sobie reżim, a jednocześnie jest z tego bardzo wewnętrznie niezadowolona, a to wydostaje się na zewnątrz i psuje innym dobre samopoczucie, i wszyscy są niezadowoleni (Jedynka i druga osoba).
1w9, 6w5, sp/sx

Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#8 Post autor: atis » piątek, 23 marca 2012, 22:29

Wiesz, Venus, gdyby on faktycznie MUSIAL ogarnąć obowiązki domowe, to w koncu by ogarnął. Chyba ze jest fanem brudu, smrodu i robactwa.
Gdyby mieszkał z wiekszym syfiarzem i olewaczem od niego - sprzatałby, bo malo kto lubi zyc w chlewie.

Moja siostra nienawidzi sprzątac i jej nie przeszkadzają zaplesniale gary w zlewozmywaku dopoki jest chociaz jedno czyste naczycnie do użycia; nie przeszkadza spalony tluszcz na kuchence i zacieki z mydla w kiblu, bo "ona nie znosi gosci, nikogo nie zaprasza i nie ma zamiaru sprzatac". Dziwne, że ma wstret do robactwa - moze jego pojawienie się by ją zmobilizowalo by czasem COS po sobie sprzatnąć xDDD Odkąd mieszkam z nią sama regularnie sprzatam (czyli 2x w miesiacu, ale jak na mnie to OBLEDNIE DUZO) i co 3 dni myję naczynia (czas gdy nic nie zaczyna jeszcze gnić i śmierdziec). Mimo ze nie robilam tego prktycznie w ogóle przez poprzednie 22 lata życia - po prostu nie sprzatałam oprocz chwil po awanturze lub ostrej perswazji kogoś z silniejszym charakterem (czyli i tak cholernie rzadko i 'na odwal sie').
Da się.
Wszystko się da.
Nie da się tylko zmienić w XVI-wieczną księżniczkę na zamku, ale to dłuzsza historia, dlaczego akurat w nią, wiec sobie daruję ;)
Ostatnio zmieniony piątek, 23 marca 2012, 22:36 przez atis, łącznie zmieniany 1 raz.
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#9 Post autor: Cotta » piątek, 23 marca 2012, 22:35

Ostatecznie doszłam do wniosku, że jak będzie głodny i skończą mu się czyste ubrania, to nie będzie miał wyjścia i musi to zrobić sam dla siebie. I podziałało lepiej niż ciągłe rozmowy, tłumaczenia i prośby, że jedna osoba nie jest w stanie wszystkiego sama zrobić. Ale to dopiero po poznaniu Enneagramu doszłam do wniosku, że mam prawo sobie odpuszczać, że nawet jak ktoś oczekuje coś ode mnie lub mnie się wydaje, że oczekuje, to nie muszę tego robić i dlatego również dużo złości ulotniło się z mojego wnętrza.
Venus, gratulacje za przełamanie błędnego koła. Moim zdaniem bardzo mądrze zrobiłaś i trzymam kciuki za dalsze postępy. :)
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Litowojonow
Posty: 525
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#10 Post autor: Litowojonow » piątek, 23 marca 2012, 23:14

Venus w Raku pisze:I jeżeli 1 nie widzi sama śmieszności w swoim zachowaniu, to nie da się jej posadzić i jej przetłumaczyć, żeby tak się nie zachowywała. To jest zresztą prawdziwe dla każdej osoby/typu, która ma fiksacje na jakimś punkcie. Wszyscy proponują szczerą rozmowę i otwartą komunikację, ale to nie jest takie łatwe. Np. 2, która chce być cały czas uczepiona do drugiej osoby i kompletnie nie rozumie, że ktoś inny chce mieć trochę czasu dla siebie, czy 3, która stwierdza, że praca jest dla niej najważnejsza, najbardziej lubi przebywać w pracy i nie chce jechać na wakację z rodziną. No i można sobie w takiej sytuacji rozmawiać i tłumaczyć w nieskończoność. Odbija się jak grochem od ściany i powoduje napięcia międzyludzkie.
Komunikacja faktycznie nie zawsze działa, jeśli po długich obustronnych staraniach nie można dojść do porozumienia to chyba najlepiej dać sobie spokój. Trochę inna sprawa, jak któraś z osób celowo nie chce usłyszeć drugiej, ale to uważam za jeszcze gorszy przypadek, bo jaki sens ma znajomość, w której nie ma obustronnego szacunku. Kiedyś myślałem, że każdy może się z każdym dogadać, że wystarczy dobra wola obu stron, ale się zawiodłem na tym przekonaniu. Ogólnie jedną z istotniejszych rzeczy, którą wyniosłem z enneagramowej teorii jest fakt, jak bardzo podejście do życia różnych ludzi i ocena tych samych zjawisk może się różnić - wcześniej nie sądziłem, że przybiera to aż taką skalę.
Venus w Raku pisze:Może właśnie warto uświadomić Jedynce, że jej się tylko wydaje, że inni oczekują od niej perfekcji, ciągłego bycia w pogotowiu i panowania nad tym, co w jej pojęciu może doprowadzić do totalnego chaosu. W gruncie rzeczy sama wyznacza sobie reżim, a jednocześnie jest z tego bardzo wewnętrznie niezadowolona, a to wydostaje się na zewnątrz i psuje innym dobre samopoczucie, i wszyscy są niezadowoleni (Jedynka i druga osoba).
I o to chyba się właśnie rozbija ten temat. Jak nie poddając się jedynkowej wizji, tzn. zachowując swoje cele i wartości sprawić, żeby 1 się zrelaksowało i odpuściło? Można to jakoś wiarygodnie i skutecznie wyłożyć wprost, bez całych psychologicznych teorii, w które nie każda 1 będzie chciała się zagłębiać i których podsuwanie mogłoby wyglądać na krytykanctwo?
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#11 Post autor: Snufkin » sobota, 24 marca 2012, 11:31

Na podstawie moich doświadczeń życia z Jedynką mogę powiedzieć, że myślenie o zmianie tego typu ludzi jest zadaniem karkołomnym. Venus (często się uśmiecham pod nosem czytając jej posty) postanowiła sama z siebie nieco odpuścić ale czy by tak zrobiła gdyby to beztroski mąż chciał ją zmienić ? Nie sądzę. Aż mi się przypomniało jak to moja babcia nie pozwoliła nikomu nawet pomóc w odkurzaniu gdyż "odkurzasz pod złym kątem". Oczywiście po każdej możliwej sytuacji odrzucenia pomocy zaczynała się litania o tym że nikt jej nie pomaga i wszystko jest na jej głowie. W sumie odpuściła sobie chyba dopiero na łożu śmierci...ale całe życie miała przepełnione walką.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#12 Post autor: boogi » sobota, 24 marca 2012, 22:19

Avin pisze:Mam pytanie do 1. czy jest jakis sposob, byscie nie dogadzaly innym i nie chcialy ich stwarzac na wzor siebie? co mozna zrobic przy was byscie sie odczepily i pozwolily zyc komus wlasnym zyciemn, bez poprawiania go?
Odpowiem co by zadziałało na mnie: otóż, zadziałałoby wyjaśnienie wprost "słuchaj stary, nie chcę żebyś mi w tym pomagał, chcę to zrobić sam". I już zostawiam drugą stronę w spokoju. Ważne oczywiście jest by powiedzieć "ja chcę sam, więc nie pomagaj mi" (określenie woli, własnego pragnienia), a nie "ty nie potrafisz, więc nie pomagaj mi" (zwalenie winy na mnie, nie wzięcie odpowiedzialności za siebie) - ale te szczegóły to w sumie osobny, szeroki temat dotyczący wyrażania własnych pragnień; w skrócie: na Jedynki dobrze działa, jeżeli powiesz czego ty chcesz, a nie czego one nie powinny. Mów o sobie.

Jednakże powyższe nie zadziała na wszystkie Jedynki - te mniej zdrowe muszą narzucać innym swoje zasady tylko i wyłącznie dlatego, by ochronić swoje ego. No i w takim przypadku już tak łatwo dogadać się nie będzie. Pytanie, w jakiej pozycji względem ciebie jest Jedynka, o którą pytasz? Czy jest to relacja równorzędna (np. znajoma osoba, współpracownik), czy może jesteście w innych miejscach w hierarchii (np. rodzic, szef, podwładny)? Od odpowiedzi na to pytanie może zależeć spora część strategii pacyfikacyjnej.
Z posta wnioskuję, że nie jest to osoba w żaden sposób podwładna, za to może być np. "nieznośna" przyjaciółka lub jakiś "natrętnie usłużny" opiekun (rodzic, ciocia). W takich wypadkach są generalnie dwie możliwości:
Pierwsza, to zmiana tych osób. Możesz próbować na nie wpływać, zmieniać je. Temat-rzeka, nawet nie będę go rozpoczynał.
Druga, to zmiana siebie, a konkretnie: zdobycie i rozwinięcie asertywności. Asertywność, to umiejętność wyrażania swoich potrzeb bez poczucia wstydu, bez deptania praw innych osób. Żartobliwie rzecz ujmując, asertywność to umiejętność powiedzenia komuś "spier***" w taki sposób, że druga strona cieszy się na myśl o czekającej ją wycieczce... Odpowiednie przeszkolenie się w tej dziedzinie sprawi, że będziesz odporna nie tylko na tą konkretną osobę, ale też na wielu innych, podobnie trudnych ludzi których w życiu na pewno spotkasz.
Opcja druga jest dobra, bo rozwijasz siebie. (przy okazji - w pierwszym akapicie tego postu przykładowa odpowiedź, którą podałem, też jest asertywna)
Opcja pierwsza (zmiana tej drugiej osoby) ma sens tylko wtedy, kiedy jest to ktoś naprawdę ci bliski i zależy ci na tym, by tamta osoba stała się jak najlepsza. Z pewnością będziesz musiała tej osobie poświęcić sporo czasu, swojego czasu. Rób tylko wtedy, kiedy naprawdę jest to potrzebne i kiedy naprawdę tego chcesz. Być może wtedy twoja Jedynka dojrzeje tak, jak Venus:
Venus w Raku pisze:W sumie czuję wyzwolenie, bo co mnie obchodzi, co inni robią i jak inni chcą mieć.
Litowojonow pisze:Sądzę, że jedynkowe doradzanie wynika z dobrej woli i chęci pomocy, niestety bez uwzględnienia tego, że inna osoba potrzebuje czegoś innego i może mieć inne zasady niż te, które 1 uważa za uniwersalne i chciałaby, żeby wszyscy się nimi kierowali.
No to może żarcik enneagramowy:
"- Po co Jedynkom zasady? - Bo pozwalają nie myśleć."
I to jest, niestety prawda - Ośrodek Intelektu na ostatnim miejscu mówi sam za siebie. Zależnie od poziomu rozwoju osobowości (poziomu zdrowia), Jedynka może zasadami się posługiwać, lub zasadom służyć. I czasem innych nakłaniać, by też tym zasadom służyli, bo to przecież zasady...
Snufkin pisze:Na podstawie moich doświadczeń życia z Jedynką mogę powiedzieć, że myślenie o zmianie tego typu ludzi jest zadaniem karkołomnym. Venus (...) postanowiła sama z siebie nieco odpuścić ale czy by tak zrobiła gdyby to beztroski mąż chciał ją zmienić ? Nie sądzę.
Z moich doświadczeń z innymi ludźmi wygląda, że faktycznie tak jest, z zaznaczeniem że dotyczy to ludzi ogółem, a nie tylko Jedynek. Każdy broni swojego sposobu widzenia świata tak samo mocno, różnią się tylko metody. A więc w przekonywaniu tych osób też trzeba użyć tyle samo siły, za to wykorzystując różne metody.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

muahahaha
Posty: 365
Rejestracja: poniedziałek, 28 listopada 2011, 18:27

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#13 Post autor: muahahaha » sobota, 24 marca 2012, 22:52

to ja jeszcze napiszę jak poprawiłam swoje relacje z tatą 1
Zaczęłam podchodzić do sprawy z poczuciem humoru

mój tata: ale tu burdel
ja: ale nie umrzesz od tego, nie?
(tylko to nie było powiedziane na serio, ale w formie żartu i z uśmiechem)

Przyznam, że enneagram i inne psychologiczne pierdoły też pomogły.
Przez długi czas jak mój tata był niemiły, to ja też byłam niemiła i krytykowałam go. Jak sobie przeczytałam, że zachowuje się tak prawdopodobnie dlatego, że ma niską samoocenę, postanowiłam zmienić strategię. Zaczęłam go dużo chwalić (oczywiście nie za dużo, żeby nie wyglądało sztucznie) np. jaką dobrą zupę ugotował, albo jak coś mi się popsuło a ja ‘nie umiałam’ tego naprawić, to mówiłam mu jak to ładnie skręcił itp. Dzięki temu poczuł się lepiej i trochę mniej marudził. Metoda nie dała 100% efektu, ale trochę się poprawiło.

Do tego, czasem przypomniałam mu, że życie w sterylnych warunkach zwiększa ryzyko alergii.

Awatar użytkownika
BlackRose
Posty: 128
Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2012, 17:21
Enneatyp: Obserwator

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#14 Post autor: BlackRose » poniedziałek, 10 grudnia 2012, 01:54

No właśnie, przyłączam się do pytania.

Zastanawia mnie, czy Jedynki nie widzą, że inni nie znoszą być przez nie pouczani, czy widzą, ale uważają, że czynią to dla ich dobra?
Jedynki, jak to z Wami jest?
5w4

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jak odciagnac 1 od dyrygowania i doradzania

#15 Post autor: Venus w Raku » piątek, 14 grudnia 2012, 18:03

Czy naprawdę, to tylko Jedynki dyrgygują i doradzają? Czy ktokolwiek, kto dyryguje i doradza, to musi być Jednką? Mnie się wydaje, że ludzie nie rozumieją koncepcji jedynkowości i uważają, że każdy typ otwarcie agresywny w ich życiu, to jest Jedynka, ale właśnie o to chodzi, że 1 raczej tłumi w sobie swoją agresję i nie pokazuje tego na zewnątrz. Więc te opowieści o agresywnych, dyrygujących i doradzających Jedynkach są dla mnie tylko opowieściami i zwalaniem wszelkiej agresji na cechy jedynkowe, co jest absolutnie nieprawdaą.
1w9, 6w5, sp/sx

ODPOWIEDZ