Strona 3 z 3

: niedziela, 28 września 2008, 18:49
autor: Jar of gypsy tears
yusti, kilka postow wyzej, jeszcze w styczniu napisalas:
ale ja tłumię pytanie "czego chce" bo ja tego nigdy nie zrealizuje. nie w tych realiach!
Musisz koniecznie zadac sobie pytanie dlaczego tego nie realizujesz. Pozwol ze Cie naprowadze: Twoje superego Cie od tego zniecheca. U Jedynek wewnetrzny krytyk jest wyjatkowo aktywny. Co wiecej, cenzuruje on wszystko to co przeczy sie z Twoim podswiadomym wizerunkiem ktory sobie wytworzylas (osoby dobrej, moralnej itd.).

Miedzy innymi tlumi on emocje instynktowne. Impulsy spontaniczne. Bo one sa takie "zwierzece". Tak łase tylko na przyjemnosci. Takie niezgodne z Twoim self-image. Superego w tych atakach i ciaglych dyktatach zuzywa cala ta instynktowa energie ktora mogla by byc spozytkowana inaczej.

Cale zycie wierzymy, ze nasze superego to my. Ze chce dla nas dobrze, i ze tą resztke satysfakcji jaka mamy z siebie , czerpiemy z faktu ze jakis tam skrawek wymagan superego jednak realizujemy. Prawda jest jednak zgola odmienna- im bardziej staramy sie sprostac idealowi (ktory z definicji, jak to ideal, jest nieosiagalny), tym bardziej niezadowoleni jestesmy.

Musisz zastanowic sie nad tymi kwestiami i popatrzec na to obiektwnym okiem. W innym razie mozesz zorientowac sie na starosc ze robilas cale zycie cos czego nawet prawdziwie nie chcialas (chcialas jedynie w tym sensie ze byloby to dla Ciebie rozsadne i odpowiedzialne)

Jedyneczki juz takie sa :) Wiem, bo mam mame Jedynke.

: poniedziałek, 29 września 2008, 08:46
autor: yusti
.

: poniedziałek, 29 września 2008, 13:30
autor: Jar of gypsy tears
yusti pisze:mama jedynka...boże. wy jakieś traumy macie.
Moja mama to wspaniala kobieta, nie wiem skad wzielas te traumy.
ja już wrzuciłam na luz kochanie.
Nie jestem twoim kochaniem
mój wewn. krytyk wegetuje jak roślina. a ja po nim jadę.
Ja czyli kto? Superego jedzie po superego ktorego nie ma, ktore wegetuje jak roslinka?

Chcialem sklonic do przemyslen, cos zasugerowac- od tego jest forum dyskusyjne. Odpowiedziec dalas co najmniej jak bym cie obrazal. Good luck anyway!

: poniedziałek, 29 września 2008, 13:48
autor: yusti
.

Re:

: wtorek, 15 września 2009, 10:34
autor: onawawa
Wisienka pisze:Ja jestem na administracji.
Ale żałuję, że nie realizowałam marzeń (bałam się) i nie poszłam na weterynarię. Kontakt ze zwierzętami zdecydowanie odpowiada mi zdecydowanie bardziej niż z ludźmi. Tylko szkoda, że tak późno się o tym przekonałam :/

JA TEŻ CHCIAŁAM BYĆ OD DZIECKA WETERYNARZEM... NIC Z TEGO NIE WYSZŁO (NIE ROZUMIAŁAM FIZYKI...) ...A TERAZ JESTEM KSIĘGOWĄ... :D i bardzo bardzo to sobie chwalę :P
-------------------------
1w9

Re: Jedynka a życie zawodowe

: czwartek, 16 stycznia 2014, 09:54
autor: El Kalafiorro
Odkopuję :D

Temat starszy niż mój profil, ale chyba warto się w niego zagłębić. Z opisu typu wynika, że jesteśmy predystynowani do zawodów wiążących się z walką o ideały. To jak? Jak w Waszej pracy się to objawia?

Re: Jedynka a życie zawodowe

: niedziela, 19 stycznia 2014, 22:18
autor: Venus w Raku
Skupiam się na szczegółach w pracy.

Re: Jedynka a życie zawodowe

: poniedziałek, 20 stycznia 2014, 12:37
autor: El Kalafiorro
Ale tylko na szczegółach? Większy obraz nie jest ważny? A gdzie w tym wszystkim jakaś idea? Czy może to zależne od poziomu zdrowia?

Huh, ale mam pytań a chętnych do odpowiedzi w typie widzę mało.

Re: Jedynka a życie zawodowe

: niedziela, 23 marca 2014, 19:07
autor: Lady_Anna
Ja wybrałam sobie studia - fizjoterapię. Chyba ze względu na to, że nie uwierzyłam w swoje możliwości w kierunkach związanych z językami ("bo po nich nie ma pracy...", "nie idź na humanistyczne...") i może dlatego, że pomaganie ludziom jest takie szlachetne itp., itd., poza tym jeszcze parę lat temu chciałam być lekarzem. Ale po 1. roku na uczelni medycznej odechciało mi się czegokolwiek związanego z medycyną i wiem, że gdybym dostała się na lek med albo lek dent, to byłabym nieszczęśliwa. I teraz zdaję od nowa maturę i idę na filologię albo lingwistykę stosowaną (staram się nie przejmować opiniami innych, że to zmarnowane 3 lata i przedmioty zupełnie ze sobą niezwiązane). Od dziecka marzyłam o tym, żeby być tłumaczem albo pracować jako lektor/nauczyciel, ale cóż.

Re: Jedynka a życie zawodowe

: poniedziałek, 24 marca 2014, 07:41
autor: Kapar
Czyli ważniejsze są jednak ideały niż podejście praktyczne? W sumie to by się zgadzało z kilkoma Jedynkami, które znam :)
El Kalafiorro pisze:Odkopuję :D

Temat starszy niż mój profil, ale chyba warto się w niego zagłębić. Z opisu typu wynika, że jesteśmy predystynowani do zawodów wiążących się z walką o ideały. To jak? Jak w Waszej pracy się to objawia?
Może nie związane z walką o ideały ale wybory zawodowe wybierane zgodnie z włĸasnymi ideałami i pragnieniami (zainteresowaniami) a nie tym co ma tylko przynieść zarobki.
Dwójki dały mi się dać poznać jako typy, które na pracę bardziej patrzyły materialistycznie, wzięłyby pracę byle tylko móc zarobić i osiągnąć jakiś cel, własne zainteresowania to kwestia drugo, jeśli nie trzeciorzędna.

Re: Jedynka a życie zawodowe

: poniedziałek, 24 marca 2014, 21:10
autor: boogi
Kapar pisze:Czyli ważniejsze są jednak ideały niż podejście praktyczne? W sumie to by się zgadzało z kilkoma Jedynkami, które znam :)
Jak zawsze utrafiłeś w samo sedno. Myślę że dla wielu Jedynek jest to dylemat trudny do rozwiązania (inne enneatypy mają z tym w mojej opinii mniejsze problemy), specyficzny właśnie dla tego enneatypu pojedynek pomiędzy "muszę" a "chcę". Ja rozwiązuję go co kilka tygodni lub miesięcy na nowo. "Ideałem" byłoby robienie dla mnie czegoś innego, niż robię ("chciałbym"). Robię jednak to, co robię, bo daje większe pieniądze, a mam sporo zobowiązań i parę rzeczy oraz osób pod swoją opieką ("muszę"). Nie jestem jednak całkiem na bakier ze swoimi ideałami, bo owo "muszę", jak to dla Jedynki, też jest dla mnie ideałem (w sensie: ideą). Żonglowanie ideami - prawie jak pragmatyzm :lol:

Z innej strony patrząc na owo "poszukiwanie ideału", moja praca wymaga niesamowitego wręcz przykładania się do szczegółów, do czego akurat jestem predestynowany, więc mam całkiem dobrze na co dzień. Ale może też być tak, że nie ważne w jakiej byłbym pracy, to i tak uważałbym że trzeba w niej zwracać uwagę na szczegóły... wchodząc do pracy, nie przestaje się być Jedynką ;)

Re: Jedynka a życie zawodowe

: poniedziałek, 24 marca 2014, 22:57
autor: atis
Ale tylko na szczegółach? Większy obraz nie jest ważny? A gdzie w tym wszystkim jakaś idea? Czy może to zależne od poziomu zdrowia?
Im niższy poziom zdrowia, tym bardziej większy obraz - ideał - rozbija się na szczegóły. Pozostaje skrupulatność i dziubanie w drobiazgach, lecz wydaje się to mieć coraz mniejszy sens, tak przynajmniej widzę chorujące jedynki w pracy. Odpowiednio kierowane nawet niezdrowe robią, co trzeba i są w sumie niezłymi pracownikami (na temat ich współpracy z innymi ludźmi mam już znacznie gorsze zdanie), przy czym niezdrowa-zarządzajaca to koszmar dla podwładnych i współpracujących, to całe trzymanie się dziwnych zasad (czasem przedpotopowych ustaleń, trochę na zasadzie "sprawdzę na liczydle czy excel się nie pomylił"), brak elastyczności i utonięcie w masie niepowiązanych ze sobą i bezsensownych drobiazgów. Ze średnio-zdrowymi współpracuje się za to naprawdę dobrze, a ze zdrowymi, wchodzącymi w poziom "nauczyciel" - rewelacyjnie. Gdy byłam przesiąknięta negatywnymi doświadczeniami służbowymi z niezdrowymi jedynkami, nie do końca wierzyłam w to, że mogą istnieć zdrowe, spotkanie ich na drodze zawodowej było więc bardzo pozytywną niespodzianką.

Re: Jedynka a życie zawodowe

: piątek, 12 września 2014, 20:31
autor: Koval
Nawiązując do problemu postawionego w temacie wydaje mi się, że typowe cechy Jedynki bardzo pomagają w życiu zawodowym. Głównie chodzi tu o organizację pracy, postępowanie według powziętego planu i drobiazgowość przez co nie umknie nam nic co mogłoby potem w jakiś sposób zaszkodzić. W zawodach, gdzie jest kładziony duży nacisk na precyzję, klarowność i sytuacje "zero-jedynkowe" (czyli coś jest zrobione dobrze albo źle, bez odcieni szarości) Jedynka jest wręcz stworzona. "Ordnung musst sein" jak głosi porzekadło i jest w tym dużo prawdy, bo mając każdy problem rozłożony na czynniki pierwsze i przeanalizowany łatwiej nad nim zapanować, zrealizować cel i zabrać się za następne zadanie. Pewnym wyjątkiem mogą tu być formy działalności, gdzie z definicji nie jest wskazane podręcznikowe/schematyczne podejście (np. sztuka czy marketing), a właśnie popuszczenie wodzy fantazji i pewne odpłynięcie. W takim przypadku, rygorystyczne podejście się gorzej sprawdzi.

Re: Jedynka a życie zawodowe

: poniedziałek, 20 października 2014, 23:45
autor: Perfectman
Witam wszystkich użytkowników, zwykle staram się nie udzielać w tematach (bądź też grupach dyskusyjnych) zwłaszcza kiedy temat przewodzący nie stanowi dla mnie wartości nadrzędnej bądź też nie znajduje się w zakresie wpływów moich zainteresowań, jednakże ostatnimi czasy pod wpływem pewnego socjologa postanowiłem częściej udzielać się w dyskusjach (chociażby ze względu na merytoryczną wartość zaprezentowanych przeze mnie treści które kiedyś w mniej bądź bardziej odległej przyszłości będą mogły bądź też i nie, znaleźć praktyczne dla kogoś zastosowanie) i tak też po ładnych kilku latach milczenia zabiorę wreszcie głos na forum, zarazem odświeżając nieco niektóre tematy, a przynajmniej dostarczając innym informacji które mogą w istotny sposób przyczynić się do głębszego poznania istoty bycia perfekcjonistą oraz rozszyfrowania chociaż w niewielkim stopniu co takiemu osobnikowi pośród szarych komórek piszczy. Zarazem nie przedłużając już mojej introdukcji...

Ja z zawodu jestem ratownikiem medycznym/inspektorem BHP - oba zawody pełnię w tym samym szpitalu. Uważam iż wrodzona natura 1w2 bardzo ułatwia pracę z ludźmi potrzebującymi w dodatku za śmieszne pieniądze (mowa tutaj oczywiście o pracy RM/pielęgniarza/położnika itd.). Z drugiej strony uzupełnienie grafika funkcją BHpowca pozwala w pełni zadowolić idealistyczne potrzeby praktykowania oraz "wykładania" poprawnych wartości moralnych. Daje to (chociaż w rzeczywistości jest to czysta iluzja) odczucie pełnego spełnienia oraz dokarmia hojnie ego... zwłaszcza kiedy można kogoś pouczać i wytykać błędy związane z "niedoskonałym wykonywaniem zawodu".

I oczywiście nikogo nie powinno to dziwić iż okresowo zajmuje się również tłumaczeniem z języka angielskiego... ale to już bardziej w formie hobby niźli konkretnego źródła dochodu...

Pozdrawiam serdecznie,

Re:

: czwartek, 21 maja 2015, 08:15
autor: gargamelka
ivo7er pisze:No dobrze, to widzę, że mamy duże grono adwokatów/sędziów/radców w naszej jedynkowej rodzinie! ;-) Ale jakie jeszcze zawody jedynki uprawiają? (wybaczcie, że będę drążyć temat, ale bardzo mnie interesuje!) Nie bądźcie tacy skryci, podzielcie się inforkami!

Odkopuję ponownie:)

Od zawsze, począwszy od szkoły podstawowej piastowałam stanowiska w samorządach szkolnych i klasowych. I teraz- nie brało się to z tego, że sama się pchałam- zawsze mnie wybierano, czy sugerowano, abym ubiegała się o to stanowisko. Aktualnie moja praca to księgowość i kadry, gdzie również przewodzę. Nie bierze się to jednak z tego, iż uczestniczę w wyścigu szczurów i jako 1 muszę być zawsze najlepsza. Z uwagi na pewne doświadczenia z dzieciństwa, mam głęboko zakorzenione poczucie sprawiedliwości i umiem słuchać ludzi- myślę, że te dwie cechy są przez innych doceniane i to dzięki nim zawsze jestem na górze.
Też kiedyś myślałam o adwokaturze, ale niestety, nie wyszło. Nie wyobrażam sobie siebie jako pracownika call center czy np panoramy firm;)