Własne myślenie jest ciężko zmienić, bo nasza osobowość to jest nasz psychologiczny system immunologiczny, który wytworzyliśmy sobie i o ile kompletnie nie upadnie i nie rozpadnie się pod wpływem jakichś wydarzeń życiowych, to psychoterapeuci mają z tym tylko problem, bo aby można zacząć leczyć, to najpierw nasz system psychologiczny musi być całkowicicie załamany, tak jak w przypadku systemu immunologicznego organizmu i ciężkiej choroby. A jak nie jest ten system jeszcze całkowicie załamany, to psychoterapeuta najpierw musi go zalamać, a potem ewentualnie naprawiać i budować go od nowa. Takie jest zadanie psychoterapii, ale najczęściej kończy się na przepisywaniu leków.
Myślę, że pytanie psychoterapeutów ciągle jest takie: "Jak zmienić myślenie/psychikę osoby, aby funkcjonowała ona zgodnie z wymogami społecznymi?", a więc nie można u nich szukać prawdziwej pomocy, jak np. poznanie siebie.
Tak jak sadyzm nazywam ciągłością pomiędzy asertywnym stylem, agresywnym wypaczeniem osobowoci, a sadystycznym zaburzeniem psychicznym, to tak samo nazywam narcyzm. Narcyzm jako ciągłość, które rozciąga się od pewności siebie, poczucia własnej wartości, poczucia niezależności i polegania na sobie poprzez egoistyczne działanie na własną korzyść i potrzeby pochwał, podziwu, zajmowania stanowisk, sukcesu, które zaspokaja się przez bycie akceptowanym przez innych do wyolbrzymiania siebie i nierealistycznego myślenia o własnej wartości i wlasnej doskonałości.Zielona pisze:Nie znam twojego męża, ale z tego krótkiego opisu nie wygląda na osobowość narcystyczną, a raczej kogoś kto ma zdrową pewność siebie wynikającą z tego, że zna swoją wartość i dlatego nie musi – ani się wywyższać ani poniżać. Narcyz nie może być zdrowy, bo z założenia jest "chory"
Przeciętny narcyz będzie rozprawiał o zagranicznych wycieczkach, na które mógłby pojechać, ale nie chce i że jego samochód jest najlepszy nawet jak jest to tylko przeciętne auto i tam gdzie mieszka, to jest najlepsza okolica do życia, a jego żona i dzieci, to też są lepsze od innych żon i dzieci... bo narcyz ma wszystko najlepsze bez względu na to jaka jest rzeczywistość. Z tego, co wiem, to podstawą narcyzmu jest nadęte poczucie własnej wartości (nadęte "ego", czyli własne "ja"), a im bardziej nadęte, bez realnych sukcesów (konkretnych osiągnięć życiowych), to tym bardziej chore. Narcyzm zdrowy, czy chory nigdy nie myśli, że inni są od niego lepsi. Nigdy nie ma poczucia niższości. I na tym polega cała istota narcyzmu, ale ja tego nie znajduję w żadnych z tych dwóch artykułów, które są w tym wątku zapodane, bo po prostu ludzie piszą i mówią nieprawdę o narcyzmie, bo sami go niezbyt dobrze rozumieją, ani nie mają wiedzy na ten temat, bo prawdziwy narcyzm jest bardzo rzadki. To o czym, ci ludzie mówią w artykułach, to są inne osobowości "doprawione" narcyzmem. Narcyz nigdy nie będzie udawał, że nastaje na swoje własne życie, aby zdobyć podziw, czy akceptację innych, ani tym bardziej nie liczy na niczyje współczucie, ale liczy na pochwaly i podziw, że jest wspaniały. Narcyz będzie zawsze próbował oszołomić cię swoją wspaniałością, a nie tym, że jest kimś kto jest na dnie.
Wszelkie współczesne kursy i psychoterapie oraz metody wychowawcze dorosłych i dzieci stawiają sobie za zadanie wyzwalanie w ludziach asertywności, pewności siebie/poczucia własnej wartości. No, więc stawiają na sadyzm i narcyzm, bo przecież nikt nie może mieć pewności, że asertywność nie przerodzi się w agresję i sadyzm, a pewność siebie w egocentryzm i narcyzm. Ale nie uczy wrażliwości i powściągliwości, bo to może się przerodzić w patologiczne unikanie i wycofanie i nikt nikogo nie uczy solidności i rzetelności, bo to może się przerodzić w skrępowanie. Tyle jest jednocześnie gadania o empatii, ale asertywni i pewni siebie, to nie są typy specjalnie empatyczne nawet w zdrowej odmianie.