Wielki problem z... miłością...

Wiadomość
Autor
OHM
Posty: 1
Rejestracja: sobota, 27 marca 2010, 23:40

Wielki problem z... miłością...

#1 Post autor: OHM » niedziela, 28 marca 2010, 00:17

Jestem nowym użytkownikiem tego forum :)
Z góry witam wszystkich.

Po natknięciu się na test, wypełnieniu go oraz po przeczytaniu wielu stron tego forum upewniłem się, że jestem 2.
Piszę tutaj, do was bo jak dotąd nie spotkałem żadnej osoby z podobną osobowością...
Mam poważny problem..
Od dwóch lat podoba mi się pewna dziewczyna, koleżanka z byłej klasy i z dzisiejszej szkoły. Podoba mi się to za mało powiedziane, ciągle o niej myślę, śnię.. Nie wiem dokładnie kiedy się to wszystko zaczęło.. Ale jej skromność, inteligencja, ambicje i... uśmiech :) tak mnie oczarowały, że świata poza nią nie widzę. Z początku, widząc jak się na nią patrzę zaczęła mnie ignorować. Jednak to mnie jeszcze bardziej pociągało do chęci bycia z nią. Widzę jak jej osoba, chociaż jeszcze nie jesteśmy razem zaczęła mnie zmieniać. Zacząłem być bardziej opanowany i spokojny, ponieważ ona jest opanowana i spokojna, zacząłem przywiązywać większą wagę do nauki, bo ona naukę traktuje poważnie, nawet doszło do tego, że z dobrego matematyka stałem się jeszcze lepszym humanistą. Wszystko to co ona robi, mówi wydaje mi się czymś wręcz idealnym, godnym naśladowania, nawet sposób w jaki podpiera swoją jakże piękną główkę uważam za najlepszy sposób wykonywania tejże czynności. Jestem jej osobą bezkresnie zafascynowany. Żadna inna dziewczyna nie jest taka jak ona.
Ale no właśnie jest jedno ale..
Jestem cholernie nieśmiały do jej osoby, gdy ją widzę, a nawet gdy ją słyszę, dostaję paraliżu i nic nie mogę z sobą zrobić.. Serce zaczyna mi bić jak u królika a ciśnienie mam takie jakbym z trzy kawy wypił. Raz było mi tak słabo, że doktor przepisała mi stos niepotrzebnych badań i leki na nadciśnienie..
Jest jeszcze jedno ale. Ostatnimi czasy zauważyłem, że ona chyba też coś do mnie zaczęła czuć, te namiętne spojrzenia, uśmiechy, hmm coś cudownego :). To pchnęło mnie troszkę do przodu, zacząłem działać, ale wciąż nie mogę dać tego decydującego kroku..
Moje najbliższe otoczenie to stos różnych ode mnie osobowości, nie widzę osoby myślącej podobnie do mnie..
Proszę was za to o pomoc, bo dłużej już nie wytrzymam tej ciągłej chęci bycia blisko niej, ja już chcę być z nią!
Raczej błagam was!


2w1
Najlepiej się czuję wtedy, gdy pomogę nieznajomej kobiecie...

Awatar użytkownika
Aleksandrowa
Moderator
Moderator
Posty: 1452
Rejestracja: poniedziałek, 11 maja 2009, 20:01
Enneatyp: Zdobywca

Re: Wielki problem z... miłością...

#2 Post autor: Aleksandrowa » niedziela, 28 marca 2010, 10:58

Wnioskuję, że jesteś młody dość... I tak się wczułam w Twoja sytuację, że prawdopodobnie nikt Ci nie odpisze, bo to sztampowy przykład problemu gimnazjalnego.

Człowieku, wez przestan tyle myslec tylko działaj. Postaw sobie cel, a nie łazisz w marzeniach i wyobrażeniach jak Werter... :roll:
Did you see SEE se?

Trójkowdwójkę

Człowiek rzadko myli się dwa razy – na ogół TRZY lub więcej.

John Perry Barlow

Awatar użytkownika
chupser
Posty: 740
Rejestracja: niedziela, 5 października 2008, 21:55

Re: Wielki problem z... miłością...

#3 Post autor: chupser » wtorek, 30 marca 2010, 02:06

Jak podasz adres to zbajeruje ją i nie będziesz miał problemu :P.

Awatar użytkownika
co jest
Posty: 83
Rejestracja: niedziela, 7 lutego 2010, 13:49

Re: Wielki problem z... miłością...

#4 Post autor: co jest » niedziela, 13 czerwca 2010, 22:19

a wiesz jakim typem jest? może jakas mała manipulacja :twisted:

Awatar użytkownika
Nehem
Posty: 81
Rejestracja: piątek, 27 kwietnia 2007, 21:32
Enneatyp: Obserwator

Re: Wielki problem z... miłością...

#5 Post autor: Nehem » poniedziałek, 14 czerwca 2010, 23:16

ehhh... pierwsza miłość jakie to piękne uczucie :)... rozwija się strasznie wolno, wiec imo potrzeba czasu... chociaż gdybyśmy wiedzieli jaki to jest typ łatwiej było by nam działać xD ... chociaż mam 2-3 faworytów co może być to za 'stwór'... btw ona jest inteligentna czy posiada wiedzę, stara się być w centrum czy stoi na uboczu, pomaga w wolontariatach czy ignoruje je? ... mi osobiście wydaje się że na 45% jest to 3... może ktoś będzie ci w stanie lepiej pomóc + czekam na te 3 odpowiedzi a lepiej jakbyś dał jej test :P...
...nie rozumiem dwójek i ich nielogicznego podejścia do życia... nie rozumiem także czwórek i ich emocji do końca, za to rozumiem piątki i boleje nad tym że je rozumiem...

...5w4 @.@ INTj...

Awatar użytkownika
Tanpopo
Posty: 283
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 02:42
Enneatyp: Indywidualista

Re: Wielki problem z... miłością...

#6 Post autor: Tanpopo » wtorek, 15 czerwca 2010, 13:00

To nie jest problem gimnazjalny. Albo ja nadal mam 14 lat. ;P

OHM. Widzę, że ponoszą Cię emocje. Jakikolwiek brak równowagi moze tylko zaszkodzić twórczemu działaniu zamiast mu pomóc. Może byłoby warto zadać sobie kilka pytań, które pomogą Ci się zdystansować. Dystans nie jest równoznaczny ze spłyceniem, za to wzbogaca często spojrzenie na sprawę.
Spoiler:
Jeśli któreś z moich pytań okaże się dla Ciebie pomocne, to chętnie pociągnę temat przez PM. (;
Widzę jak jej osoba, chociaż jeszcze nie jesteśmy razem zaczęła mnie zmieniać. Zacząłem być bardziej opanowany i spokojny, ponieważ ona jest opanowana i spokojna, zacząłem przywiązywać większą wagę do nauki, bo ona naukę traktuje poważnie, nawet doszło do tego, że z dobrego matematyka stałem się jeszcze lepszym humanistą. Wszystko to co ona robi, mówi wydaje mi się czymś wręcz idealnym, godnym naśladowania, nawet sposób w jaki podpiera swoją jakże piękną główkę uważam za najlepszy sposób wykonywania tejże czynności.
Mogę się pod tym podpisać, choć niekoniecznie pod samymi przykładami zmian. Ale zapytam dalej - ile w tym wszystkim jest korzyści dla Ciebie, a ile chęci przypodobania się jej? Oby było to w równowadze albo z przewagą tego pierwszego. :P

Chciałabym jakoś wyrównać Twój stan - choćby dlatego, że wybujałe emocje to nie tylko kiepski doradca, ale też złodziej satysfakcji i motywacji do działania - a ja nie mogę na to patrzeć. ;> Co nie znaczy, że trzeba je tłumić czy oszukiwać, że ich nie ma - przeciwnie. Znajdź sobie kogoś, komu będzie mógł o Niej opowiadać, choćby przez jedną chwilę dziennie.

ODPOWIEDZ