Dwójki a zrywanie znajomości
: poniedziałek, 19 lipca 2010, 10:42
Nie widzę tu takiego tematu ale zaobserwowałem ostatnio w sumie całkiem zrozumiała ze względu na naturę tego typu rzecz. Pewna 2 rozstała się "formalnie" z kimś bliskim dla niej. Pomijam już co tam zaszło bo to nie powinno się na forum znaleźć ale w każdym razie sytuacja wyglądała tak że tej 2 bardzo nie odpowiadały pewne zachowania tej osoby, wogóle jak słuchałem co ten pajac odwalał to mi witki na glebę opadły kilka razy, nawet mnie to się naprawdę we łbie nie mieściło (a potwierdziła to jeszcze jedna niezależna osoba co by nie było że 2 chce wyjść na pokrzywdzoną i bajeruje).
Tyle że.... ci ludzie niby formalnie się rozeszli ale ten żałośnie żenujący frajerzyna (4 notabene) ciągle codziennie dzwoni do tej osoby wszczyna chorą zazdrość o każdego dosłownie kto miał z tą 2 kontakt, wypytuje w esach i telefonach co i jak a ta dziewucha jak jakaś ulęgałka odbiera do dzisiaj telefon ciągle z nim gada I po jaką cholerę? Słuchałem co tam się działo ale już się kulturalnie powstrzymałem od komentarza bo wg. mnie wina leży ewidentnie w tej dziewczynie która nie potrafi na dobre skończyć znajomości. Taki syndrom ofiary i psychicznego kata. A gościu jak nie potrafi jej czymś na siłę przekonać albo czegoś narzucić bo ta 2 nie jest wcale taka zależna od innych, to nauczył się zgrywać ciotę i na litość ją bierze (jaki to on niby nie jest powalony, samotny, pokrzywdzony, drętwy, kochający ją najbardziej na świecie itp....)
Wogóle dziwna sytuacja, a smaczku w temu wszystkiemu dodaje fakt że ostatnio jakiś drugi gostek się pojawił w jej życiu ale ona też go nie widzi na miejscu tego swojego poprzedniego ale sytuacja jest taka że można zlać się ze śmiechu bo jeden działa w sposób taki że albo ją terroryzuje i przesłuchuje a potem jak to nie daje efektu robi z siebie parówę i ta się nad nim lituje gadając z nim a drugi to taki typowy cwaniaczek, który z kolei nie liczy się z jej zdaniem prawie wogóle tylko wbił sobie do łba że "kiedyś będzie ją miał" Ale przyjmuje zupełnie inną taktykę - on jest sporo bardziej ogarnięty, bardziej optymistyczny i zaradny, w sumie to całkowite przeciwieństwo tej 4. Z tym że ostro świruje od kiedy się po raz pierwszy z nim tam pocałowała raz już dość dawno temu zaraz po tym "formalnym rozstaniu" i czasem mu łapy za bardzo przy niej chodzą, wali jakieś teksty o laseczce i jędrnych cycuszkach itp... czasem baran dotknie ją tam gdzie nie powinien - wkurwia mnie.
Zdanie tej 2 na ten temat jest takie "mam wrażenie jakbym była w 2 związkach w których każda strona traktuje mnie jak kawałek mięsa" - co nie dziwi mnie wcale. Dodatkowo tym bardziej mi się chcę z tej sytuacji śmiać bo tego drugiego krewkiego kozaczka to ja już poznałem kiedyś, dość powierzchownie, ale to taki typowy chłopek z zadupia zasianego majerankiem - coś tam sobie potem ubzdurał na mój temat i warczał na mnie. Raz się podpił i wystartował do mnie z gazem łzawiącym i pięściami, trochę dostał w dupę wtedy i tak się nasza znajomość zakończyła półtora roku temu A teraz znowu wrócił, jak trąba powietrzna pod Częstochową
Jak tak słuchałem to dałem jej tylko jedną radę - po prostu zmień numer telefonu jak powstrzymać się od gadek nie możesz, tylko jeden z nich zna tój adres ale przecież nie musisz mu otwierać drzwi. Inna sprawa że dziewucha jest w niewesołej sytuacji a 2 kaleczniaków psychicznych na jedną i to jeszcze 2-kę to za dużo trochę Szczerze to jak to usłyszałem i jeszcze jak się przewinął w tym wszystkim ten chłopek to ojjj ale mnie naszła ochota żeby narobić znowu dymu Z tym że. Ja nie chcę się w to emocjonalnie angażować, z pewnych względów - to moja dobra kumpela i naprawdę szlachetna uczynna dziewczyna - szczerze chcę jej pomóc ale żeby nie było potem akcji w stylu jakichś przywiązań psychicznych - jak to u 2 - czy włażenia na trzeciego a potem zostaniu tam dalej jak tych dwóch pajaców już nie będzie - po prostu pogonić tych 2 dziadów w piździec i niech sobie dziewczyna żyje dalej w spokoju a my nadal pozostaniemy kumplami.
Pytanie czy da się tak. Odpowiedzcie mi 2 - da się?
Tyle że.... ci ludzie niby formalnie się rozeszli ale ten żałośnie żenujący frajerzyna (4 notabene) ciągle codziennie dzwoni do tej osoby wszczyna chorą zazdrość o każdego dosłownie kto miał z tą 2 kontakt, wypytuje w esach i telefonach co i jak a ta dziewucha jak jakaś ulęgałka odbiera do dzisiaj telefon ciągle z nim gada I po jaką cholerę? Słuchałem co tam się działo ale już się kulturalnie powstrzymałem od komentarza bo wg. mnie wina leży ewidentnie w tej dziewczynie która nie potrafi na dobre skończyć znajomości. Taki syndrom ofiary i psychicznego kata. A gościu jak nie potrafi jej czymś na siłę przekonać albo czegoś narzucić bo ta 2 nie jest wcale taka zależna od innych, to nauczył się zgrywać ciotę i na litość ją bierze (jaki to on niby nie jest powalony, samotny, pokrzywdzony, drętwy, kochający ją najbardziej na świecie itp....)
Wogóle dziwna sytuacja, a smaczku w temu wszystkiemu dodaje fakt że ostatnio jakiś drugi gostek się pojawił w jej życiu ale ona też go nie widzi na miejscu tego swojego poprzedniego ale sytuacja jest taka że można zlać się ze śmiechu bo jeden działa w sposób taki że albo ją terroryzuje i przesłuchuje a potem jak to nie daje efektu robi z siebie parówę i ta się nad nim lituje gadając z nim a drugi to taki typowy cwaniaczek, który z kolei nie liczy się z jej zdaniem prawie wogóle tylko wbił sobie do łba że "kiedyś będzie ją miał" Ale przyjmuje zupełnie inną taktykę - on jest sporo bardziej ogarnięty, bardziej optymistyczny i zaradny, w sumie to całkowite przeciwieństwo tej 4. Z tym że ostro świruje od kiedy się po raz pierwszy z nim tam pocałowała raz już dość dawno temu zaraz po tym "formalnym rozstaniu" i czasem mu łapy za bardzo przy niej chodzą, wali jakieś teksty o laseczce i jędrnych cycuszkach itp... czasem baran dotknie ją tam gdzie nie powinien - wkurwia mnie.
Zdanie tej 2 na ten temat jest takie "mam wrażenie jakbym była w 2 związkach w których każda strona traktuje mnie jak kawałek mięsa" - co nie dziwi mnie wcale. Dodatkowo tym bardziej mi się chcę z tej sytuacji śmiać bo tego drugiego krewkiego kozaczka to ja już poznałem kiedyś, dość powierzchownie, ale to taki typowy chłopek z zadupia zasianego majerankiem - coś tam sobie potem ubzdurał na mój temat i warczał na mnie. Raz się podpił i wystartował do mnie z gazem łzawiącym i pięściami, trochę dostał w dupę wtedy i tak się nasza znajomość zakończyła półtora roku temu A teraz znowu wrócił, jak trąba powietrzna pod Częstochową
Jak tak słuchałem to dałem jej tylko jedną radę - po prostu zmień numer telefonu jak powstrzymać się od gadek nie możesz, tylko jeden z nich zna tój adres ale przecież nie musisz mu otwierać drzwi. Inna sprawa że dziewucha jest w niewesołej sytuacji a 2 kaleczniaków psychicznych na jedną i to jeszcze 2-kę to za dużo trochę Szczerze to jak to usłyszałem i jeszcze jak się przewinął w tym wszystkim ten chłopek to ojjj ale mnie naszła ochota żeby narobić znowu dymu Z tym że. Ja nie chcę się w to emocjonalnie angażować, z pewnych względów - to moja dobra kumpela i naprawdę szlachetna uczynna dziewczyna - szczerze chcę jej pomóc ale żeby nie było potem akcji w stylu jakichś przywiązań psychicznych - jak to u 2 - czy włażenia na trzeciego a potem zostaniu tam dalej jak tych dwóch pajaców już nie będzie - po prostu pogonić tych 2 dziadów w piździec i niech sobie dziewczyna żyje dalej w spokoju a my nadal pozostaniemy kumplami.
Pytanie czy da się tak. Odpowiedzcie mi 2 - da się?