Uśmiechnij się, to nie takie trudne, ale czy aby na pewno?
- MadameElectro
- Posty: 111
- Rejestracja: poniedziałek, 7 kwietnia 2008, 20:04
O ile z uśmiechem to jest jeszcze jako tako, choc na zawolanie to nigdy nie potrafiłem wykonac tej czynnosi, a do zdjęcia choć mam ich znikoma ilość to wole stać z kamienną twarza bo inaczej wygladam jak debil. To ja sie prawie nigdy nie śmieje. Nie posiadam takiej funkcji jak wybuchanie śmiechem, poprostu mam tak że tam gdzie inni sie usmiechaja ja tego nie robię, a tam gdzie inni sie głośno śmieją ja się potrafie tylko uśmiechnąć.
5w4, LII (INTj)
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Dlaczego?bíumbíumbambaló pisze:Ja jestem INFp więc uśmiecham się tylko na zdjęciach robionych bez mojej wiedzy.
PO tym zresztą poznasz prawdziwego INFp.
Też często tak robię, ale też zdarza mi się i uśmiechać, zależy jak mi akurat leży ;)Kiedy muszę pozować zwykle robię ordynarne grymasy albo stoję ostentacyjnie sztywno, zawsze na zdjęciach wakacyjnych.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
Zawsze denerwowały mnie prośby fotografów o sztuczny uśmiech do zdjęcia. Ja nie uśmiechałam się tak nigdy... Na pewno wolę powagę niż nieprawdziwy uśmiech.
Ponieważ potrafię odegrać na zawołanie każdą niemal emocję, nawet płacz (czasami zastanawiam się, czy dla mnie życie to nie teatr), uśmiechnąć się również umiem przekonywająco. Tylko czy warto?
Lubię uśmiechać się wtedy, kiedy chcę, czasami na przekór wszystkiemu, lecz muszę chcieć. Nie znoszę przyszywanego uśmiechu.
Ponieważ potrafię odegrać na zawołanie każdą niemal emocję, nawet płacz (czasami zastanawiam się, czy dla mnie życie to nie teatr), uśmiechnąć się również umiem przekonywająco. Tylko czy warto?
Lubię uśmiechać się wtedy, kiedy chcę, czasami na przekór wszystkiemu, lecz muszę chcieć. Nie znoszę przyszywanego uśmiechu.
Uśmiech na zawołanie nigdy nie był dla mnie problemem. Teatralność ma jednak swoje plusy [?] Choć płaczu wywołać ani kontrolować nie potrafią.
Słyszałam, że gdy człowiek uśmiecha się szczerze, to koło oczu robi mu się takie zmarszczko podobne coś. Myślicie, że tak można odróżniać prawdziwy uśmiech od pokazówki?
Słyszałam, że gdy człowiek uśmiecha się szczerze, to koło oczu robi mu się takie zmarszczko podobne coś. Myślicie, że tak można odróżniać prawdziwy uśmiech od pokazówki?
'And you never can tell how close you are.
It may be near when it seems so far:
So stick to the fight when you're hardest hit
It's when things seem worst that you must not QUIT.'
It may be near when it seems so far:
So stick to the fight when you're hardest hit
It's when things seem worst that you must not QUIT.'
-
- Posty: 18
- Rejestracja: sobota, 24 maja 2008, 15:31
Też mi się tak zdaje ^^sroka pisze:ja umiem też wywołać to zmarszczko podobne coś, wiec myślę że po tym nie^^
Zbyt łatwa ta teoria do rozpoznawania szczerości jest ;>
'And you never can tell how close you are.
It may be near when it seems so far:
So stick to the fight when you're hardest hit
It's when things seem worst that you must not QUIT.'
It may be near when it seems so far:
So stick to the fight when you're hardest hit
It's when things seem worst that you must not QUIT.'
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
A ja na zdjęciach lubię robić minki- wychodzę jak przygłup ale jaka radocha (szczególnie na klasowych) Jak mam stać spokojnie to mnie łapie jakiś atak nadpobudliwości i fotki wychodzą śmiesznie. Z uśmiechem nie mam problemu, wyrosłam, teraz często siedzę i szczerzę się sama do siebie nawet o tym nie wiedząc
- papuga
- Posty: 38
- Rejestracja: niedziela, 20 kwietnia 2008, 03:16
- Lokalizacja: z lasów deszczowych i sawann bez zimy
skoro stwierdzasz, znaczy, że wiesz ja mam podobnie. tylko że jak idę ulicą. wtedy uśmiecham się (do kogo? do siebie[?!]) a uświadamiam to sobie dopiero po zauważeniu dziwnych spojrzeń ludzi (w stylu: z czego się cieszysz, głupia?). jakoś nie bardzo się zdarza, aby ktoś odpowiedział uśmiechem... albo po prostu - nie w tym mieścieElkora pisze:teraz często siedzę i szczerzę się sama do siebie nawet o tym nie wiedząc
4w5 (jak van Gogh...)
ja też idę ulicą i się ciesze^^ no chyba, że mam zły humor ale z reguły to micha mi się cieszy, gapie sie na ludzi i zastanawiam czemu są smutni... Raz mi się nawet zdarzyło podchodzić do ludzi i prosić ich żeby sie uśmiechneli;) tylko dwie naburmuszone panienki skomentowały to niezbyt przyjemnie^^ ale to ich sprawa, może chcą być smutne całe życie;)papuga pisze:skoro stwierdzasz, znaczy, że wiesz ja mam podobnie. tylko że jak idę ulicą. wtedy uśmiecham się (do kogo? do siebie[?!]) a uświadamiam to sobie dopiero po zauważeniu dziwnych spojrzeń ludzi (w stylu: z czego się cieszysz, głupia?). jakoś nie bardzo się zdarza, aby ktoś odpowiedział uśmiechem... albo po prostu - nie w tym mieścieElkora pisze:teraz często siedzę i szczerzę się sama do siebie nawet o tym nie wiedząc