Błędy Waszych rodziców
- kama.zielona
- Posty: 922
- Rejestracja: niedziela, 12 kwietnia 2009, 00:33
- Enneatyp: Obserwator
Re: Błędy Waszych rodziców
Kemal, ten opis zachować twojego ojca bardzo mi przypomina dziadka On też był i nadal jest taki. Gdy ktoś mu coś źle powie, wytknie błąd, spróbuje poprawić, to zaraz zaczyna się nawiązanie do wieku/doświadczenia/wiedzy/inteligencji. Jest to denerwujące. Nie rozgryzłam jeszcze co to znaczy, ale chyba taka osoba boi się być skompromitowana i pokazana jako omylna, więc zamiast podać logiczne argumenty, wymienia stek niepotrzebnych powodów, dość absurdalnych i totalnie nie odnoszących się do tematu, dlaczego ty nie masz racji. Niestety wielu rodziców tak postępuje, a potem wymaga od nastolatka/dorosłego już dziecka szczególnego rozgadania, podczas gdy w latach dorastania tłamsił te cechę.
Uważam siebie za inteligentnego, wrażliwego człowieka o duszy błazna, która przejmuje nade mną kontrolę w najważniejszych chwilach.
-
- Posty: 22
- Rejestracja: niedziela, 22 listopada 2009, 15:10
- Enneatyp: Indywidualista
Re: Błędy Waszych rodziców
moj stary jest bogatym cynikiem ktory jest wplywowym czlowiekiem, rowniez na mnie. mamy ozieble kontakty w zyciu nmie chcialabym byc ojcem takim jakim jest o ale widze duzo negatywnych cech po nim. matka znowu zamknieta w sobie zmanipulowana przez ojca zyjaca w strachu o swojaprzyszlosc. niewiem co konkretnie bym chciala gydbym miala dziecko, ale napewno nei chciaabym powtorzyc ich bledow
4w3
- Alisa
- Posty: 43
- Rejestracja: wtorek, 5 kwietnia 2011, 15:11
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Polska
Re: Błędy Waszych rodziców
Czemu nie trafiłam na ten temat wcześniej...
Pozwolę sobie najpierw przytoczyć to,co napisałam w temacie "Rodzice"
"Rodzice,hah.
Moi tak tak kochają mnie,troszczą, chcą jak najlepiej..
A poza tym są po pierwsze,nadopiekuńczy, po drugie nieżyciowi, po trzecie, hmm, podchodzą pod pojęcie "toksyczni rodzice". Zawsze miałam (do liceum) świadectwo z czerwonym paskiem. I zawsze słuchałam wyrzutów,wrzasków,marudzenia jak to się nie uczę,jaka jestem okropna, jak córki znajomych/siostra cioteczna dobrze wspaniale się uczy a ja nie, jasne,każdy rodzic się czepia ale jak mówiłam innym i mówię co to mam, to robią wielkie oczy. Przed wywiadówką teraz,w liceum, tydzień chodzę w nerwach. I dodam że nie mam złych ocen, mam takie...normalne. Z niektórych przedmiotów bardzo dobre (polski, wos najlepiej). A i tak dziesiątki wyrzutów,awantur,krzyków.. Do tego nigdy nie wiem,z czym wyskoczą że jest nie tak. Kiedyś chciałam obciąć włosy.Miałam własne pieniądze i tak dalej, mamo idę w ten i ten dzień do fryzjera.. a musiałam słuchać przez cztery dni awantur że nie,nie mogę mam mieć długie dlaczego wszystkie córki jej koleżanek mają długie a ja nie chcę, i do tego,nie wiem co to miało do rzeczy, nie dostanę się na studia i będę "starą panną na utrzymaniu rodziców". Dodam że naprawdę ani nie obcinałam się ekstrawagancko, ani drastycznie jakoś, naprawdę wręcz skromnie i spokojnie. Cały ból o to,że ona chciała długie.. A to tylko naprawdę przykłady. Przez nich nie przeżyłam tego okresu, kiedy powinno się bawić z koleżankami na imprezach i buntować. Nie nie mam na myśli upijania się i wyskoków, ale taki "potrzebny" bunt, normalny dla kogoś kto dorasta.. I cierpię na niedocenienie. Jasne, wiem wiem każdy rodzic tak ma a dzieci nie są idealne ale jeśli gdy raz chcę zamienić sprzątanie liści na coś do zrobienia w domu bo po szkole nie mam siły na liście,a słucham że jestem okropna,leniwa, wygodna, podczas gdy nigdy nie odmawiam rodzicom i mam zawsze porządek w pokoju,ale nie, to jest mój obowiązek i jakbym tego nie robiła byłoby złe okropne niewdzięczne.. Albo chcę przekłuć uszy drugi raz i słyszę kazanie z puentą: "jak nie nosisz majtek na głowie tak masz tylko jedną parę dziurek bo to normy społeczne". Ech.."
Tutaj pasuje trafniej. A najgorsze jest to, że oni nie widzą w swoim postępowaniu nic złego, choćbym miała najlepsze argumenty uważają z góry że ich zdanie jest właściwie. A ja?.. Praktycznie wszystkie wypowiedzi,kiedy już na nich narzekam, zaczynam właśnie od: "Wiem że mnie kochają, chcą jak najlepiej.......(....)..etc etc ale no..." i z puentą "wiem wiem każdy ma problemy z rodzicami tylko ja mam troszkę większe." Z ich powodu głównie, ich nadmiernych ambicji biorą się moje nerwy, moje branie tabletek typu deprim albo leki uspokajające jakiś czas, pierwszego dnia po zakończeniu roku szkolnego I klasy liceum (miałam średnią tak coś koło 3,5) ryczałam bo nagle (wiedzieli,jakie mam oceny) okazało się że nie odpowiada im 3 z historii (jestem na rozszerzeniu z koszmarnie wymagającą nauczycielką,naprawdę 3 to jak 4 u innych) i 3 z angielskiego. Pamiętam też,jak mama dostała prawie spazmów i się zatchnęła bo okazało się,że mam (to była 4 klasa w szkole podstawowej) 4,9 średnią podczas kiedy moja przyjaciółka ma 5,2. Pamiętam moją panikę wtedy i że zostałam okrzyczana po całości. Do tego nadopiekuńczość, jako jedyna w gimnazjum (2 klasa) nie puszczono mnie na wycieczkę rowerową bo "niebezpiecznie". W liceum uważałam,że jeśli farbuję włosy na jaki kolor chcę (ale zawsze pytałam mamę czy taki jest dobry..) to już wielka wolność i niezależność. Tak samo kupiłam ubranie bez jej wiedzy,jak byłam u koleżanki i drżałam cały pobyt czy jej się spodoba.. W ogóle,tak naprawdę dopiero teraz zaczęłam o siebie walczyć i co? Właśnie słyszę że jak obcinam włosy na jak chcę i bez pytania to ach ach buntujesz się, myślisz że jak jesteś dorosła to ci wszystko wolno i nie dostaniesz się na studia! Ech.. Cholernie boje się,że powielę schemat moich rodziców jeśli chodzi o model małżeństwa i wychowywania dzieci. Również dlatego zarejestrowałam sie na forum i szukam wsparcia i zrozumienia.
Pozwolę sobie najpierw przytoczyć to,co napisałam w temacie "Rodzice"
"Rodzice,hah.
Moi tak tak kochają mnie,troszczą, chcą jak najlepiej..
A poza tym są po pierwsze,nadopiekuńczy, po drugie nieżyciowi, po trzecie, hmm, podchodzą pod pojęcie "toksyczni rodzice". Zawsze miałam (do liceum) świadectwo z czerwonym paskiem. I zawsze słuchałam wyrzutów,wrzasków,marudzenia jak to się nie uczę,jaka jestem okropna, jak córki znajomych/siostra cioteczna dobrze wspaniale się uczy a ja nie, jasne,każdy rodzic się czepia ale jak mówiłam innym i mówię co to mam, to robią wielkie oczy. Przed wywiadówką teraz,w liceum, tydzień chodzę w nerwach. I dodam że nie mam złych ocen, mam takie...normalne. Z niektórych przedmiotów bardzo dobre (polski, wos najlepiej). A i tak dziesiątki wyrzutów,awantur,krzyków.. Do tego nigdy nie wiem,z czym wyskoczą że jest nie tak. Kiedyś chciałam obciąć włosy.Miałam własne pieniądze i tak dalej, mamo idę w ten i ten dzień do fryzjera.. a musiałam słuchać przez cztery dni awantur że nie,nie mogę mam mieć długie dlaczego wszystkie córki jej koleżanek mają długie a ja nie chcę, i do tego,nie wiem co to miało do rzeczy, nie dostanę się na studia i będę "starą panną na utrzymaniu rodziców". Dodam że naprawdę ani nie obcinałam się ekstrawagancko, ani drastycznie jakoś, naprawdę wręcz skromnie i spokojnie. Cały ból o to,że ona chciała długie.. A to tylko naprawdę przykłady. Przez nich nie przeżyłam tego okresu, kiedy powinno się bawić z koleżankami na imprezach i buntować. Nie nie mam na myśli upijania się i wyskoków, ale taki "potrzebny" bunt, normalny dla kogoś kto dorasta.. I cierpię na niedocenienie. Jasne, wiem wiem każdy rodzic tak ma a dzieci nie są idealne ale jeśli gdy raz chcę zamienić sprzątanie liści na coś do zrobienia w domu bo po szkole nie mam siły na liście,a słucham że jestem okropna,leniwa, wygodna, podczas gdy nigdy nie odmawiam rodzicom i mam zawsze porządek w pokoju,ale nie, to jest mój obowiązek i jakbym tego nie robiła byłoby złe okropne niewdzięczne.. Albo chcę przekłuć uszy drugi raz i słyszę kazanie z puentą: "jak nie nosisz majtek na głowie tak masz tylko jedną parę dziurek bo to normy społeczne". Ech.."
Tutaj pasuje trafniej. A najgorsze jest to, że oni nie widzą w swoim postępowaniu nic złego, choćbym miała najlepsze argumenty uważają z góry że ich zdanie jest właściwie. A ja?.. Praktycznie wszystkie wypowiedzi,kiedy już na nich narzekam, zaczynam właśnie od: "Wiem że mnie kochają, chcą jak najlepiej.......(....)..etc etc ale no..." i z puentą "wiem wiem każdy ma problemy z rodzicami tylko ja mam troszkę większe." Z ich powodu głównie, ich nadmiernych ambicji biorą się moje nerwy, moje branie tabletek typu deprim albo leki uspokajające jakiś czas, pierwszego dnia po zakończeniu roku szkolnego I klasy liceum (miałam średnią tak coś koło 3,5) ryczałam bo nagle (wiedzieli,jakie mam oceny) okazało się że nie odpowiada im 3 z historii (jestem na rozszerzeniu z koszmarnie wymagającą nauczycielką,naprawdę 3 to jak 4 u innych) i 3 z angielskiego. Pamiętam też,jak mama dostała prawie spazmów i się zatchnęła bo okazało się,że mam (to była 4 klasa w szkole podstawowej) 4,9 średnią podczas kiedy moja przyjaciółka ma 5,2. Pamiętam moją panikę wtedy i że zostałam okrzyczana po całości. Do tego nadopiekuńczość, jako jedyna w gimnazjum (2 klasa) nie puszczono mnie na wycieczkę rowerową bo "niebezpiecznie". W liceum uważałam,że jeśli farbuję włosy na jaki kolor chcę (ale zawsze pytałam mamę czy taki jest dobry..) to już wielka wolność i niezależność. Tak samo kupiłam ubranie bez jej wiedzy,jak byłam u koleżanki i drżałam cały pobyt czy jej się spodoba.. W ogóle,tak naprawdę dopiero teraz zaczęłam o siebie walczyć i co? Właśnie słyszę że jak obcinam włosy na jak chcę i bez pytania to ach ach buntujesz się, myślisz że jak jesteś dorosła to ci wszystko wolno i nie dostaniesz się na studia! Ech.. Cholernie boje się,że powielę schemat moich rodziców jeśli chodzi o model małżeństwa i wychowywania dzieci. Również dlatego zarejestrowałam sie na forum i szukam wsparcia i zrozumienia.
4 w 5
Re: Błędy Waszych rodziców
Miejsca nie starczy na wypisanie wszystkich. Ale widze, ze ja wobec mojego dziecka popełnaim podobne.
Brakuje mi motywacj, żeby sie zmienic.
Brakuje mi motywacj, żeby sie zmienic.
Anna
Polecam: http://realizujemarzenia.blogspot.com/
Polecam: http://realizujemarzenia.blogspot.com/
Re: Błędy Waszych rodziców
Lepiej niech ci sie zachce. Nie wiem jakie bledy popelniasz, ale to co napisalas... po prostu wstyd. Dziecko to wielka odpowiedzialnosc i skoro sie na nie zdecydowalas, to powinnas sie przynajmniej postarac na tyle, zeby jemu zylo sie troche lepiej niz tobie.
- inv
- Posty: 1305
- Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu
Re: Błędy Waszych rodziców
pierwszy i największy błąd moich rodziców, to było to, że mnie ochrzcili.
byłem najgłośniejszym dzieckiem w kościele od dawien dawna.
do tej pory omijam kościół szerokim łukiem.
potem wysłano mnie do przedszkola i szkoły.
siedlisko najbardziej bolesnych traum.
a i tak cały czas byłem w domu sam i dopiero od niedawna odkrywam frajdę współtworzenia.
byłem najgłośniejszym dzieckiem w kościele od dawien dawna.
do tej pory omijam kościół szerokim łukiem.
potem wysłano mnie do przedszkola i szkoły.
siedlisko najbardziej bolesnych traum.
a i tak cały czas byłem w domu sam i dopiero od niedawna odkrywam frajdę współtworzenia.
Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.
bzy bzy.
- Alisa
- Posty: 43
- Rejestracja: wtorek, 5 kwietnia 2011, 15:11
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Polska
Re: Błędy Waszych rodziców
Hah...Moja matka...ale od początku. U mnie w parafii jest kretyński zwyczaj,że gdy przystępuje się do spowiedzi wielkanocnej oddaje się kartki co to ksiądz daje na kolędzie a księża notują kto oddaje i się spowiada. U mnie w domu specjalnie nie było ostatnio nacisku na chodzenie do Kościoła...póki matce nie przypomniało się,że trzeba oddać kartkę.Do tej pory nie interesowało jej moje życie duchowe, a tu nagle "nie będzie się przed księdzem tłumaczyć z moich fanaberii" oddaj kartkę oddaj kartkę idź do spowiedzi i dowiedziałam się m.in. że odeszłam od kościoła I że,to najlepsze "dopóki jestem na jej utrzymaniu mam chodzić raz w tygodniu do kościoła bo ona tak chce".
Nie, nie twierdzę,że nie chodzę do Kościoła czy się nie spowiadam. Tylko nie miałam zamiaru jej się tłumaczyć z tego kiedy byłam i ile razy bywam. A dla niej mogę nie chodzić wcale,byle bym oddała kartkę.
Jak szłam do I komunii to ona powiedziała mi,co mam powiedzieć księdzu na spowiedzi Najlepsze, że to były grzechy których wcale nie popełniłam tylko w jej mniemaniu zrobiłam to to i to.
Nie, nie twierdzę,że nie chodzę do Kościoła czy się nie spowiadam. Tylko nie miałam zamiaru jej się tłumaczyć z tego kiedy byłam i ile razy bywam. A dla niej mogę nie chodzić wcale,byle bym oddała kartkę.
Jak szłam do I komunii to ona powiedziała mi,co mam powiedzieć księdzu na spowiedzi Najlepsze, że to były grzechy których wcale nie popełniłam tylko w jej mniemaniu zrobiłam to to i to.
4 w 5
Re: Błędy Waszych rodziców
Tak zwana religijnosc na pokaz. Moja ulubiona forma. Nie przejmuj sie, nie zaczynaj nawet zadnej rozmowy z rodzicielka na tematy zwiazane z kosciolem. Na pewnym etapie powinna dac sobie spokoj. Grunt to nie draznic.
- Alisa
- Posty: 43
- Rejestracja: wtorek, 5 kwietnia 2011, 15:11
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Polska
Re: Błędy Waszych rodziców
Hah, dzięki. Ale póki co nie porusza tematu, pewnie przypomni jej się w następną niedzielę.
4 w 5
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Błędy Waszych rodziców
Jej zachowanie to czysty kretynizm, pociesz sie ze pojdziesz na studia, wyniesiesz się i bedziesz miec od niej spokoj. Ja w tej kwetsii sie nie buntowalam, bo i po co, do spowiedzi po bierzmowaniu poszłam ze 3x i dałam sobie spokoj, do kosciola przestalam chodzic na studiach i powiedzialam mojej mamie wporst, ze w momencie, gdy w miesiącu mam 1-2 weekendy wolne bo reszte czasu zajmuje szkola i praca, po prostu nie zamierzam tracic niedzieli na chodzenie do kosciola i koniec. A każde jej pretensje i sugestie zbywałam i bede zbywać stwierdzeniem, ze jestem dorosla i sama sie utrzymuje i po rpostu ich sobie nie zycze. To jedyny sensowny sposob - przeczekac okres nastoletni i miec swiety spokoj.
xxx xx/xx XXXx
- inv
- Posty: 1305
- Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu
Re: Błędy Waszych rodziców
ja bym raczej powiedział, ze to tylko (bezmyślne) powielanie schematów w (domniemanej) dobrej intencji dla innych ludzi.atis pisze:Jej zachowanie to czysty kretynizm.
z tak sformułowanym ocenieniem zachowania można polemizować, obraza jest niemożliwa, istnieje wielkie prawdopodobieństwo przekonania do swoich racji w tym (jakże pozornie obiektywnie poprawnym) temacie.
Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.
bzy bzy.
- Alisa
- Posty: 43
- Rejestracja: wtorek, 5 kwietnia 2011, 15:11
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Polska
Re: Błędy Waszych rodziców
Z tą dobrą intencją to strasznie trafnie. Naprawdę. To jest najgorsze akurat (odruchowo chciałam zacząć litanię "wiem że mnie kochają nie są najgorsi troszczą się... ale...") że w ich mniemaniu mają najzupełniejszą rację i jeśli są jej pewni (mało kiedy nie) to choćby najlepsze argumenty nie przekonają. No ale cóż, staram się myśleć optymistycznie i powtarzam że jeszcze niedługo i studia.
4 w 5
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Błędy Waszych rodziców
nazwalam to kretynizmem, gdyż zmuszając do wiary/zycia zgodnego z naukami koscioła jednoczesnie zaprzeczają idei samej wiary katolickiej - tego, ze człowiek ma wolną wolę i może wybrać Boga lub szatana, moze chodzić do kościoła, a może w niedzielę spać do poludnia lub iść do supermarketu. W moemncie gdy rodzice zmuszają do chodzenia do koscioła przy wyraźnej niechęci dojrzałego w znaczeniu kościelnym (po bierzmowaniu) dziecka, oznacza to, ze nie rozumieją wiary, którą wyznają. Nazwanie tego kretynizmem uwazam za całkowicie zasadne.
xxx xx/xx XXXx
Re: Błędy Waszych rodziców
Chciałabym móc zaufać mojej mamie, tak jak dawniej, chciałabym, by spędzała ze mną czas i nauczyła się ze mną rozmawiać (by interesowała się tym, co czuję)
Być może Bóg chciał, abyś poznał wielu złych ludzi, zanim poznasz tego dobrego, żebyś mógł go rozpoznać, kiedy on się w końcu pojawi.\
4w3
4w3
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Re: Błędy Waszych rodziców
A powiedziałaś jej to prosto w oczy?