Wiem, że nie daję odpowiedzi osobie zakładającej temat, ale nie siedzę w temacie, nie wiem, czemu Cię ignorują.
W gimnazjum uważałam, że są osoby mi życzliwe, ale było ich niewiele, a reszta mnie nienawidzi i najlepiej zrobiłaby ze mnie worek treningowy.
wiem, że piszę enigmatycznie ale inaczej nie idzie. Tuż przed Świętami odwiedzili mnie ludzie z gimnazjum. Nie miałam z nimi styczności od lat szkolnych. Okazało się, że wiele osób zrobiło coś, aby mi pomóc.
wstyd mi, bo te osoby mnie lubiły! Lubiły mnie, tylko byłam zamknięta w sobie i nikogo nie dopuszczałam do swojego wewnętrznego świata. Drogie, Czwórki! Nas można lubić, ale musimy na to pozwolić! Nie wiecie, jak bardzo się wzruszyłam, gdy ujrzałam tych ludzi... Oczywiście dziewczyny się poryczały, a ja nie wiedziałam co z sobą zrobić, bo czułam się dziwnie, bardzo wzruszona, ale oczywiście zgodnie z wewnętrzną Anką - nie ryczymy! I jedna dziewczyna powiedziała, że nawet jak ktoś mnie nie lubił i bym wobec mnie opryskliwy to się zmienił, wydoroślał. X mnie lubiła, Z i oczywiście Y dzięki niej w liceum zdałam komisa z matematyki.
Podsumowanie: może i świat patrzy na nas jak na ludzi z innej planety. Może. Jednak zamykając się na innych całkowicie nie dajemy im możliwości zaznajomienia się z nami i naszym jakże romantycznym
wewnętrznym "ja". A mogli by nas polubić! Więc ignorujmy wredne zaczepki, śmiechy itp. I odróżniajmy plew od chwastu! Nie wszyscy są źli. Nie wszyscy nas ignorują i są podli. Dajmy szansę!