chec zycia.

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Litowojonow
Posty: 525
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda

Re: chec zycia.

#46 Post autor: Litowojonow » niedziela, 30 września 2012, 12:39

Oglądałem, nawet całkiem niedawno :P Nie wyglądało to źle, wszyscy byli przyzwyczajeni do niemiłych komentarzy :D Jednak tam jest przedstawione skrajne podejście. Niektóre rzeczy można po prostu zachować dla siebie, wygarnianie wszystkiego negatywnego na dzień dobry (jak w filmie) zwykle nie jest do niczego potrzebne. Może jakiś dziwny jestem, ale nie znoszę kłamstwa w jakichkolwiek bliższych relacjach i czuję się w nich zobowiązany do szczerości. Czasem nawet ciężko się dowiedzieć, co się drugiej stronie nie podoba. Moje szczere odpowiedzi na niektóre pytania też spotykały się z mocno negatywną reakcją, choć starałem się ważyć słowa, aby nie były zbyt bolesne. Im dalej posuwałem się w łagodzeniu faktów i zbliżałem do granicy nieprawdy, tym mocniej czułem, że nie powinienem oszukiwać takiej osoby. Hmm, może inni bardziej przystosowani do kłamstwowego trybu zakładali, że ja też mocno wszystko upiększam, a jak upiększone fakty wyglądają tak sobie, to jest naprawdę źle.


Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.

Awatar użytkownika
hellbike
Posty: 154
Rejestracja: środa, 13 lipca 2011, 14:38
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: chec zycia.

#47 Post autor: hellbike » środa, 13 lutego 2013, 15:25

^^ stworzylem ostatnio dosc przydlugi tekst "rekrutacyjny" na autostopowa partnerke, wiec przy okazji odswieze temat:

szukam kompanki, cel i termin dosc dowolnie.

moglbym byc ksiazkowym przykladem zyjacego poza schematami buntownika, marzyciela podroznika, ktory przemierza swiat w poszukiwaniu szczescia - rzeczywistosci pasujacej do jego idealistycznej wizji.

Od obrazu tego rozni mnie jednak potrzeba silnych doznan oraz fakt,ze, coz - troszke ciagnie mnie do "zlego". Lubie niebezpieczenstwo i zycie na krawedzi. Przyciaga mnie chaos oraz to, co nieznane. Zajmuje sie polowaniem na dziwne doswiadczenia. Lubie robic rzeczy, ktorych robic nie wypada.

Wracajac do pierwzego akapitu, ktory przeciez mozna zrozumiec roznie - jego istota, oprocz silnej potrzeby wolnosci, jest moja - moze nie pogarda, ale zdecydowana niechec - do przecietnosci, szarosci, przejmowania sie statusem spolecznym oraz przesadnego dazenia do komfortu. Szczescie wymaga ryzyka i odwagi, a ostatnia rzecza ktora powinnismy sie przejmowac, jest opinia obcych nam ludzi.

Moim glownym celem oraz radoscia zycia sa glebokie, pozbawione dystansu i powierzchownosci relacje z ludzmi, oraz zycie, ktore ideologicznie moznaby okreslic jako "sex, drugs and rock&roll".

Moj blog, ktory w pewnym stopniu stanowi namacalny dowod mego szalenstwa - http://szukajaczycia.blogspot.com


Cecha charakterystyczna mojego gatunku jest silne zamilowanie do wolnosci.

Idea ta nie jest czyms przejsciowym, przybranym na czas zycia studenckiego. To cos siedzacego w samym centrum mojej osoby, cos dzieki czemu nie ma we mnie pragnenia posiadania domu, zakladania rodziny, s t a b i l n o s c i. Jedyna stalosc ktorej pragne zwiazana jest z ludzmi; natomiast wszystko inne, kazdy pojedynczy element mego zycia - powinien dynamicznie zmieniac sie wraz z biegiem czasu.

Gdy kilka dni temu wracalem samotnie ze Lwowa, znow poczulem to wszystko, co kocham, poczulem wolnosc.
bylem na odludziu, po kostki w sniegu z dziurawymi butami, z perspektywa spania chxx wie gdzie, bez jedzenia, bez pieniedzy, ze swiadomoscia, ze dzis moge sie stad nie wydostać.
i bylo mi cudownie.
swiadomosc tego, ze nie musze sie tym wszystkim przejmowac i ze moge zrobic co zechce, pojechac gdzie zechce. Nie wiem jak to opisac, ale po prostu pojawia sie we mnie wtedy umiejetnosc cieszenia sie chwila, najdrobniejszymi pierdolami.
i nawet jesli jest sytuacja pozornie jest tragiczna, ja i tak czuje wspaniale.
bo jakie to ma znaczenie, nawet jesli utkne tam? dlaczego mialbym sie tym przejmowac? przeciez tak czy inaczej "jakos to bedzie". to takie oczywiste, ale w normalnym zyciu nie potrafie sobie tego uswiadomic i stresuje sie roznymi blachostkami.
w podrozy to wszystko znika. I nawet gdybym miałbym trafic na kilka dni do aresztu, to nie widze w tym nic zlego. Bo jakie to ma znaczenie? To tylko 3 dni, nie jebana wieczność. Szczerze, chyba nawet chciałbym trafic do aresztu, w koncu nigdy jeszcze tam nie byłem. Ludzie wciąż chcą robic nowe rzeczy tylko dlatego, bo sa nowe. Areszt to tez w końcu cos nowego, naprawde cholernie nowego, a pewnie mało kto chciałby tam trafic. Nie wiem, dlaczego. Ja bym chciał.
http://szukajaczycia.blogspot.com

Some Men Just Want to Watch the World Burn.

ODPOWIEDZ