"Wysławianie się"
Ja mam często tak, że myslę bez używania słów w ogóle(Pewnie znacie to uczucie, że na coś wpadliście, ale poprzednio nie było w ogóle żadnej myśli w głowie) i często łapie takie coś na kształt zawieszki
Inna sprawa to to, że część ludzi których spotykam okazuje się w ogóle nie godnych zainteresowania, po prostu mają problemy w stylu "czy dobrze w tych butach wyglądam?" to ja od razu dziękuje, bo wyrosłem z rozmów w stylu -"kocham Cię" -"A ja Ciebie bardziej"
Inna sprawa to to, że część ludzi których spotykam okazuje się w ogóle nie godnych zainteresowania, po prostu mają problemy w stylu "czy dobrze w tych butach wyglądam?" to ja od razu dziękuje, bo wyrosłem z rozmów w stylu -"kocham Cię" -"A ja Ciebie bardziej"
Re: "Wysławianie się"
Dawniej przywiązywałam ogromną wagę do sposobu wysławiania się. Przekładałam formę zdań ponad łatwy przekaz. Bardzo dbałam o to, by wszystko brzmiało spójnie i mądrze, czasem dążyłam do zachwycenia słuchacza nawet zwykłą opowieścią co robiłam w ciągu dnia. Kontrolowałam intonację, łączyłam ją z określonymi gestami i dobierałam odpowiednie słowa. Wszystko miało brzmieć melodyjnie i po prostu interesująco. Przyznam jednak, że bywało to dosyć męczące, ponieważ nie pozwalało mi to się czasem w pełni wyluzować w towarzystwie. Nieraz tak nerwowo przejmowałam się, czy przypadkiem - powiedzmy - nie zatnę się w połowie zdania, czy też przypadkiem źle go nie sformułuje, że wolałam milczeć. Sprawiało to, że w niektórych kręgach uznawano mnie za osobę nieśmiałą i spokojną. W dodatku, jeśli nie czułam się w czyjejś obecności w pełni swobodnie i denerwowałam się, nieraz moje starania stawały się zbyt teatralne, a wręcz patetyczne, co wywoływało raczej gromki śmiech, niż zachwyt. Zamykałam się wtedy jeszcze bardziej w sobie i odczuwałam jedynie palący wstyd, przed długi czas.
Wiele zmieniło się odkąd poznałam w życiu pewną osobę, podobną do mnie nawet, która uświadomiła mi, iż można jeszcze ciekawiej coś opowiadać bez tych wszystkich dekoracji, dodawanych czasem na siłę. Pozwoliło mi to opuścić poprzeczkę, sukcesywnie. Nadal rzecz jasna dbam o to wszystko, co dawniej, ale nie z tak chorobliwą drobiazgowością. Teraz stawiam przede wszystkim na to, abym została zrozumiana w trakcie rozmowy. Tylko pisząc na forum czasem zdarza mi się zbytnio ponieść Ogólnie obecnie wolę ładniej pisać, niż mówić.
Nie sądzę jednak by wśród czwórek można było spotkać osoby, które bluzgają co drugie słowo za każdym razem, gdy otworzą gębę, albo bełkoczące bez cienia emocji.
Wiele zmieniło się odkąd poznałam w życiu pewną osobę, podobną do mnie nawet, która uświadomiła mi, iż można jeszcze ciekawiej coś opowiadać bez tych wszystkich dekoracji, dodawanych czasem na siłę. Pozwoliło mi to opuścić poprzeczkę, sukcesywnie. Nadal rzecz jasna dbam o to wszystko, co dawniej, ale nie z tak chorobliwą drobiazgowością. Teraz stawiam przede wszystkim na to, abym została zrozumiana w trakcie rozmowy. Tylko pisząc na forum czasem zdarza mi się zbytnio ponieść Ogólnie obecnie wolę ładniej pisać, niż mówić.
Nie sądzę jednak by wśród czwórek można było spotkać osoby, które bluzgają co drugie słowo za każdym razem, gdy otworzą gębę, albo bełkoczące bez cienia emocji.
6w7 sp/sx, EIE
Re:
O, to to to. Niejednokrotnie musiałam tłumaczyć się z dziwacznych skrótów myślowych, tylko mnie rozumianych przenośni... To oczywiście mijało się z celem, bo co jest śmiesznego w żarcie, który trzeba tłumaczyć? Wszystkie komentarze znajomych o moim specyficznym poczuciu humoru albo zdolności do abstrakcyjnych skojarzeń traktuję jako komplementy, wręcz się nimi szczycę. Mimo wszystko, mogą stanowić komunikacyjną barierę nie do przeskoczenia - u mnie jest to częsta przyczyna odizolowania od innych. To chyba taki czwórkowy standard, czyż nie?Szura pisze: Niektórzy uważają, że używam zbyt trudnych słów... Nie mam pojęcia, o co im chodzi. Mówią, że czują się jak na lekcji. ==; A co do treści? Używam zbyt wielu skrótów myślowych, zdecydowanie.
Uważasz, że wszystko jest możliwe? Spróbuj trzasnąć obrotowymi drzwiami.
Re: "Wysławianie się"
Ja mam często tak, że żartuję albo ironizuję, a ludzie nie czają tego i myślą, że ja mówię poważnie przez co uważają mnie za mało inteligentną albo cholernie poważną i zdystansowana osobę. Dopiero osoby, które spędziły ze mną dużo czasu, rozumieją to co mówię i wtedy świetnie mi się spędza z nimi czas, bo mogę się swobodnie zachowywać. Czasem tez zdarza mi się kogos obrazić przypadkiem. To nie był mój zamierzony cel. Generalnie tyle przykrości mnie w zyciu spotkało ze strony innych ludzi, że prawie nic nie jest w stanie mnie obrazić, wkurzyć owszem, bo jestem wybuchowa i drażliwa. Ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś mogłoby byc choc troche obraźliwe podczas gdy inni ludzie obrażają się o to co powiem do kogoś.
- szerfi1991
- Posty: 476
- Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Gniezno
Re: "Wysławianie się"
Często mam tak, że ludzier nie wiedza o co mi chodzi co można i zauważyc nawet na tym forum, ale myślę ze jest to w jakiś sposób zw z tym , że zawsze lubię "płynąć pod prąd". nie często zdarza mi się utożsamiać się z jakąś grupą ludzi, co prowadzi własnie do braku porozumienia z innymi, jestem samotnikiem z wyboru, tak myslę przynajmniej...
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"
Re: "Wysławianie się"
Moją ironię też nie wszyscy łapią, bo też nie wszyscy mają szansę ją ujrzeć. Wymyka się właśnie wtedy, kiedy czuję się swobodnie, czyli kiedy kogoś dobrze znam i lubię albo kiedy mi nie zależy. To zabawne, jak różne pierwsze wrażenie można zrobić na różnych osobach. Też lubię iść pod prąd, mam w sobie dużo przekory i potrzebę samotności, ale mimo wszystko, na dłuższą metę owa samotność jest nie do zniesienia. Kiedy np. jestem w domu, to mimo że lubię siedzieć sama w pokoju, gdy usłyszę rozmowę dwóch osób, muszę sprawdzić, co się dzieje. Inaczej mam poczucie, że coś ciekawego mnie omija, choćby nawet rozmawiali o programie tv.
Uważasz, że wszystko jest możliwe? Spróbuj trzasnąć obrotowymi drzwiami.
-
- Posty: 4
- Rejestracja: niedziela, 9 października 2011, 12:45
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: "Wysławianie się"
Musiałem zacytować, bo oszczędziło mi to dużo pisania, buhehehe. :> Dodam jeszcze, że mówię czasem strasznie nieskładnie, często bełkoczę, mówię za szybko i w efekcie jestem uważany za kompletnego debila. Zwykle "nie mam czasu" na myślenie o tym, co zaraz powiem, stąd właśnie takie wpadki.mia pisze:Ja mam często tak, że żartuję albo ironizuję, a ludzie nie czają tego i myślą, że ja mówię poważnie przez co uważają mnie za mało inteligentną albo cholernie poważną i zdystansowana osobę. Dopiero osoby, które spędziły ze mną dużo czasu, rozumieją to co mówię i wtedy świetnie mi się spędza z nimi czas, bo mogę się swobodnie zachowywać. Czasem tez zdarza mi się kogos obrazić przypadkiem. To nie był mój zamierzony cel. Generalnie tyle przykrości mnie w zyciu spotkało ze strony innych ludzi, że prawie nic nie jest w stanie mnie obrazić, wkurzyć owszem, bo jestem wybuchowa i drażliwa. Ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś mogłoby byc choc troche obraźliwe podczas gdy inni ludzie obrażają się o to co powiem do kogoś.
Zastanawiam się nad wizytą u logopedy, choć myślę też, że ważne jest też psychiczne nastawienie do problemu - muszę chcieć go pokonać. Ta zasada chyba tyczy się wszystkiego, zresztą. ;)
Everybody likes me
They think I'm crazy
I pull my string and I do my thing
4w5
They think I'm crazy
I pull my string and I do my thing
4w5
- Nev
- Posty: 19
- Rejestracja: niedziela, 16 października 2011, 15:38
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Warszawa
Re: "Wysławianie się"
Mam dokładnie to samo. Irytuje mnie to niezmiernie, bo często mam coś ciekawego - moim zdaniem - do dodania, ale nie zdążam, a później temat się zmienia i myśl przepada. Z tego względu w większych grupach zdecydowanie wolę słuchać, niż mówić, czasem nawet nie próbuję z siebie wydusić zdania, bo to i tak nie ma sensu. Przy jednym-trzech rozmówcach robię się nieco bardziej wygadana, chociaż niektóre osoby mnie stresują i mam okropny mętlik w głowie. Jeśli zaś gadam z kimś, kogo dobrze znam i/lub na temat, który mnie interesuje - ratuj się kto może Wtedy mówię szybko, dużo, niewyraźnie (ale to akurat zawsze) i mam czasem problem z dokończeniem jednej myśli, bo nagle coś ważnego przychodzi mi do głowy i to absolutnie nie może poczekać. Bywa, że jestem pod wrażeniem, jak długie zdania potrafię zbudować, i pod jeszcze większym wrażeniem, jeśli ktoś zrozumie mnie za pierwszym razem.Rilla pisze: Bardzo trudno jest mi wtrącić się do rozmowy. Nienawidzę przerywać ludziom wypowiedź, więc czekam aż każdy skończy swoją myśl. Odstępy między nimi są tak krótkie, że nie nadążam i zanim uda mi się coś powiedzieć, temat przechodzi na inne tory i choć to czym się chcę podzielić jest może ciekawe, ale głupio wracać do skończonego wątku, gdy ma się już nowy. Jeśli już chwila ciszy się nadarzy i wydam z siebie głos, najczęściej w tym samym momencie zaczyna druga osoba, przez co albo się wycofuję i daję jej pierwszeństwo (i koło się zamyka) albo nie daję za wygrano- bo w końcu teraz mogą mnie posłuchać- ale i tak mnie nikt nie słyszy, bo wszyscy wolą słuchać tej drugiej.
Jeśli chodzi o język, to nie używam wyrażeń sprzed stuleci czy megainteligenckich słów, ale też nie posługuję się "szulagami", "wykonami" i całą resztą młodzieżowego słownictwa, drażnią mnie skróty w stylu "sb", "tb" i nawały emotek (a już krew mnie zalewa, jak zobaczę potworka w stylu "moje wariatki., kochanee ;*** musimy to powtórzyć .! : DD"). Zdarza mi się za to rzucać mięchem - przy rodzicach i nauczycielach staram się powstrzymywać, ale czasem nie da się oddać tego nawału emocji zamkniętych w jednym krótkim "ku*wa" czy "pie*dolony ch*j" (to ostatnie pada zwykle wtedy, gdy ucieknie mi pociag ), przy znajomych nawet nie próbuję unikać tego typu słów, bo zwykle służą mi do podkreślenia emocji czy wagi tego, o czym opowiadam. Ogólnie wychodzę z założenia, że póki nie mówię jak dres i nie używam bluzgów zamiast przecinków, to nie jest źle. Dużą wagę przykładam do poprawności stylistycznej, interpunkcyjnej i ortograficznej - jedynym wyjątkiem jest rozmowa na gg z ludźmi, których dobrze znam, wtedy tracę poprawność na rzecz szybkości - i strasznie mnie wkurzają wszyscy "alternatywni i wyluzowani" ludzie, którzy piszą niepoprawnie "bo tak" tudzież "bo poprawna polszczyzna jest dla kujonów".
Jako że ten przydługawy post jest moim pierwszym tutaj, witam wszystkich
4w5
It's not the end of the world, but you can see it from here
It's not the end of the world, but you can see it from here
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: "Wysławianie się"
Z tych słów przytoczonych rozumiem tylko "wykon", bo mniemam, że to od słowa "wykonanie". Losie, jak staro się poczułam.Nev pisze:Jeśli chodzi o język, to nie używam wyrażeń sprzed stuleci czy megainteligenckich słów, ale też nie posługuję się "szulagami", "wykonami" i całą resztą młodzieżowego słownictwa, drażnią mnie skróty w stylu "sb", "tb" (...)
Co do "wyrażeń sprzed stuleci" to akurat lubię ich używać. Uważam, że to ciekawe urozmaicenie i nadaje wypowiedzi pewnego żartobliwego charakteru.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- Aske
- Posty: 43
- Rejestracja: czwartek, 13 października 2011, 21:45
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Wielka Brytania
Re: "Wysławianie się"
Raczej nie mam problemów z wysłowieniem się jednak faktem jest, że ludzie za mną nie nadążają. Lubię mówić, jednak w jakiejś większej grupie tracę rezon i zamykam się, słucham. W podstawówce i liceum straszliwie się jąkałem, wtedy problemy były ogromne, później samo przeszło.
Nieraz widzę ten wyraz twarzy typu "o co mu chodzi" u ludzi z którymi rozmawiam, irytujące w obie strony.
Młodzieżowego słownictwa w większości nie rozumiem i nie zajmuje mnie to, czasami coś można wyłapać z kontekstu, ale tego "szulaga" widzę pierwszy raz w życiu. Przekleństw nie odmawiam, zwłaszcza w jakiejś morderczo stresującej sytuacji, generalnie jednak staram się tym nie posługiwać często. Lubię ładne słowa, dobrze zbudowane zdania ze wszelkimi gramatycznymi prawidłami, poprawną pisownię, nie wierzę w dysleksję, dysortografię i inne wymysły.
Nieraz widzę ten wyraz twarzy typu "o co mu chodzi" u ludzi z którymi rozmawiam, irytujące w obie strony.
No właśnie!Nev pisze:Jeśli zaś gadam z kimś, kogo dobrze znam i/lub na temat, który mnie interesuje - ratuj się kto może Wtedy mówię szybko, dużo, niewyraźnie (ale to akurat zawsze) i mam czasem problem z dokończeniem jednej myśli, bo nagle coś ważnego przychodzi mi do głowy i to absolutnie nie może poczekać. Bywa, że jestem pod wrażeniem, jak długie zdania potrafię zbudować, i pod jeszcze większym wrażeniem, jeśli ktoś zrozumie mnie za pierwszym razem.
Młodzieżowego słownictwa w większości nie rozumiem i nie zajmuje mnie to, czasami coś można wyłapać z kontekstu, ale tego "szulaga" widzę pierwszy raz w życiu. Przekleństw nie odmawiam, zwłaszcza w jakiejś morderczo stresującej sytuacji, generalnie jednak staram się tym nie posługiwać często. Lubię ładne słowa, dobrze zbudowane zdania ze wszelkimi gramatycznymi prawidłami, poprawną pisownię, nie wierzę w dysleksję, dysortografię i inne wymysły.
4w3
- Nev
- Posty: 19
- Rejestracja: niedziela, 16 października 2011, 15:38
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Warszawa
Re: "Wysławianie się"
Wybaczcie, literówka mi się wkradła. Chodziło mi o "szluga"
A czytałam posta trzy razy i nie zauważyłam, dziwne :3
A czytałam posta trzy razy i nie zauważyłam, dziwne :3
4w5
It's not the end of the world, but you can see it from here
It's not the end of the world, but you can see it from here
- Aske
- Posty: 43
- Rejestracja: czwartek, 13 października 2011, 21:45
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Wielka Brytania
Re: "Wysławianie się"
Szlug to przecież papieros, to nawet ja wiedziałem Ale "szulag" dawał do myślenia.
4w3
Re: "Wysławianie się"
ech, ironia to sztandarowa broń słowna czwórek! uwielbiam sarkastyczne poczucie humoru i często w ten sposób komentuję rzeczywistość. i to jest mój osobisty test ludzi - zrozumie, załapie, odpowie - mój człowiek i dalszy dialog będzie ucztą dla zmysłów jednak przyznać muszę, że często spotykam się z reakcją, nazwijmy to, obronną. ludzie odbierają ironię jak atak. ileż to razy wysłuchałam, że jestem jakaś taka kąśliwa... ale ponoć ironia jest wyznacznikiem inteligencji, więc co tam...
4w3
ENFP
ILE
ENFP
ILE