Re: Empatia u Piątek
: piątek, 12 sierpnia 2011, 15:00
Ja nie definiuję empatii jako pomaganie komukolwiek w czymkolwiek.
Taa... ludzie często nie zdają sobie sprawy że to "zimno" wymaga pewnej samodyscypliny wręcz. W takich sytuacjach, kiedy wszyscy przeżywają coś bardzo przykrego (np, śmierć w rodzinie) to szczególnie widać różne sposoby uzewnętrzniania. I tu mogę powiedzieć, że naprawdę mnie wkur... osoby zachowujące się wręcz teatralnie przesadnie i próbujące w takiej sytuacji skupiać uwagę na sobie i swoim cierpieniu - nieważne świadomie czy nie, to po prostu objaw skrajnej bucowatości jak dla mnie. To smutne, ze niektórzy ludzie biorą takie właśnie zachowanie za przejaw "prawdziwych uczuć" a spokojniejsze za "zimne". No, ale pewnie ci ludzie mają odmienne pojęcie o empatii, skoro osoba, która pokazuje właśnie, że ma uczucia wszystkich w d. i wszyscy mają robić to co ona chce jest bardziej czuła.Cotta pisze:Ja tę emocjonalną jak najbardziej odczuwam, ale też nie dziwię się np. Intan, że uważa 5 za nieempatyczne, bo u 5 empatia daje inne zewnętrzne objawy niż te stereotypowo związane z empatią. Mogę czuć czyjś ból, czasami bardzo intensywnie. Ale nie rzucę się wtedy na taką osobę z pocieszeniami, łkaniem itd. Pierwsze co zrobię, to zacznę myśleć na zimno, jak takiej osobie pomóc stanąć na nogi. A myślenie na zimno nie kojarzy się z empatią. Właściwie stawianie na nogi często też nie, częściej za empatyczne uważa się osoby, które starają się wyręczyć daną osobę, które razem z nią płaczą itd. Czasami to jest potrzebne, ale bywa też tak, że jeszcze ją pogrąża i lepsze efekty dadzą szorstkie słowa sprowadzające na ziemię i dające kopa do zrobienia czegoś konstruktywnego z sobą. Jak uznam, że trzeba, to potrafię sięgnąć po to drugie. I wtedy zdarza się, że słyszę, że nie mam za grosz współczucia. Tak jest u mnie w rodzinie, że najchętniej by tylko załamywali ręce, płakali i zagłaskiwali na śmierć. A jak ktoś prezentuje inną postawę, to od razu jest nieczuły. Tylko że te ich metody jeszcze nic dobrego nie przyniosły, za to moje się sprawdzają. I są podyktowane właśnie tym, że staram się wczuć w tę osobę i pomóc jej jak najlepiej potrafię.
Tu nie chodzi o pomaganie, ale o sposób traktowania uczuć innych. Podejście piątek jest, wydaje mi się, właśnie bardziej biorące pod uwagę daną osobę czy nawet wiele osób.Snufkin pisze:Ja nie definiuję empatii jako pomaganie komukolwiek w czymkolwiek.
Na pewno jesteś piątką? Jakbyś był głuchy to byś się upierał że takie zjawisko jak słyszenie nie istnieje bo nie można tak dokładnie czuć wibracji powietrza uszami? Kłamstwo ludzkości, dobre sobie, raczej podstawa życia społecznego. Może po prostu nie rozumiesz pojęcia...Helios pisze:Jak dla mnie empatia jako taka nie istnieje. Jest to jedno z największych kłamstw ludzkości. Każdy o tym gada, a tego nie ma. Przecież nie możemy czuć tego co ktoś inny. Każdy jest sobą i odczuwa swoje problemy, bóle i choroby. Nawet jeżeli to faktycznie istnieje to nie rozumiem po co to jest. Ani tym komuś nie pomożemy, a tylko sobie zaszkodzimy, bo zepsujemy sobie dzień czy coś w tym stylu.
Nie możemy się przejąć? Naprawdę? Nikim? Nigdy?Helios pisze:ty jesteś cztery.
Po prostu wydaje mi się, że to troszkę na wyrost. Udawane itd. Nie możemy się przejąć tym, że sąsiad złamał nogę czy rękę. Udajemy, że mu współczujemy, a tak naprawdę mamy to w dupie.
Czytać umiesz? Poza tym ja mam kamień filozoficzny.Shirayo pisze:Jak ci rodzice umrą, będziesz gadał inaczej
To samo co do ShirayoPierzasta pisze: Nie możemy się przejąć? Naprawdę? Nikim? Nigdy?