Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
ja zawsze oddzielam, nawet fantazje jem najpierw owoce z małego kubeczka a potem serek z większego
zmieszanie jogurtu z owocami psuje i kolor i smak, jem tak od dziecka
zmieszanie jogurtu z owocami psuje i kolor i smak, jem tak od dziecka
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Czyli tu chyba nie ma reguły co do typu, bo ja nigdy nie zjadłem jogurtu typu fantazja nie zmieszawszy dwóch smaków , co ciekawe nigdy nie miałem zwyczaju mieszać ketchupu z majonezem, jak to robi wiele osób, mimo że lubię obydwa smaki, ale właśnie osobno.
Bywam piątką.
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Co do frytek.
Wyobrażam sobie Elkorę, oddzielającą ketchup od frytek i jedzącą najpierw sam ketchup a potem frytki. xD
Wyobrażam sobie Elkorę, oddzielającą ketchup od frytek i jedzącą najpierw sam ketchup a potem frytki. xD
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
keczup to przyprawa, one się nie liczą -je mieszam
mieszam też rzeczy których z zasady się nie powinno np popijam smażoną kiełbachę kisielem, nie od razu to zauważam i w efekcie nie wiem co zrobić wiec kontynuuje jedzenie
mieszam też rzeczy których z zasady się nie powinno np popijam smażoną kiełbachę kisielem, nie od razu to zauważam i w efekcie nie wiem co zrobić wiec kontynuuje jedzenie
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
A sos też oddzielasz? ;p to nie przyprawa
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Apropos dyskusji o problemach piątek z układem oddechowym. Napatoczyła mi się książka o podświadomych podłożach chorób (no, nie tylko o tym, ale o tym też). Podają przykłady, jaki sposób myślenia może tworzyć sprzyjające okoliczności rozwijania się danej choroby. Jeżeli chodzi o problemy z górnymi drogami oddechowymi itp, to piszą tak:
Przeziębienie/grypa:
wewnętrzne przyzwolenie: "Mam już tego po dziurki w nosie! - Tego już za wiele, nie mogę się zdecydować! - To co ona/on powiedział/-a, zrobiła/-a, bardzo mnie zraniło." + fałszywa duma i niezdecydowanie.
Dolegliwości zatok przynosowych:
wewnętrzne przyzwolenie: symptom nieuzewnętrznionej irytacji wywoływanej przez bliską osobę.
Ból gardła/zapalenie migdałków:
wewnętrzne przyzwolenie: "Miałbym/Miałabym tyle do powiedzenia, ale nie mam odwagi: rzeczy smutne, piękne, gniewne. - boję się wyrazić to, co mam na języku. A przejście nad tym do porządku dziennego też nie przychodzi mi łatwo."
Krwawienie z nosa:
wewnętrzne przyzwolenie: "Kto wreszcie zwróci na mnie uwagę. - Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie docenia."
Zapalenie oskrzeli:
wewnętrzne przyzwolenie: "To mi jakoś zupełnie nie odpowiada, ale boję się powiedzieć, co naprawdę czuję. Mogłyby polecieć drzazgi, a ja popsułbym/popsułabym jeszcze więcej."
Astma:
wewnętrzne przyzwolenie: "To wszystko odbiera mi powietrze. - Chcą mnie ograniczyć, ale ja się bronie. - Nie potrafię normalnie oddychać, dopóki ta sytuacja się nie zmieni."
(J. Paungger, T. Poppe: Odkryj swoją wewnętrzną moc)
W ten sposób jest opisanych wiele chorób. Podaję jako ciekawostkę, sama mam do tego podejście na zasadzie "niby brzmi jak czary-mary, ale jak dokładniej się przyjrzeć, to da się zauważyć związek sposobu myślenia i zachowania z chorobami, więc może coś w tym jest".
Przeziębienie/grypa:
wewnętrzne przyzwolenie: "Mam już tego po dziurki w nosie! - Tego już za wiele, nie mogę się zdecydować! - To co ona/on powiedział/-a, zrobiła/-a, bardzo mnie zraniło." + fałszywa duma i niezdecydowanie.
Dolegliwości zatok przynosowych:
wewnętrzne przyzwolenie: symptom nieuzewnętrznionej irytacji wywoływanej przez bliską osobę.
Ból gardła/zapalenie migdałków:
wewnętrzne przyzwolenie: "Miałbym/Miałabym tyle do powiedzenia, ale nie mam odwagi: rzeczy smutne, piękne, gniewne. - boję się wyrazić to, co mam na języku. A przejście nad tym do porządku dziennego też nie przychodzi mi łatwo."
Krwawienie z nosa:
wewnętrzne przyzwolenie: "Kto wreszcie zwróci na mnie uwagę. - Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie docenia."
Zapalenie oskrzeli:
wewnętrzne przyzwolenie: "To mi jakoś zupełnie nie odpowiada, ale boję się powiedzieć, co naprawdę czuję. Mogłyby polecieć drzazgi, a ja popsułbym/popsułabym jeszcze więcej."
Astma:
wewnętrzne przyzwolenie: "To wszystko odbiera mi powietrze. - Chcą mnie ograniczyć, ale ja się bronie. - Nie potrafię normalnie oddychać, dopóki ta sytuacja się nie zmieni."
(J. Paungger, T. Poppe: Odkryj swoją wewnętrzną moc)
W ten sposób jest opisanych wiele chorób. Podaję jako ciekawostkę, sama mam do tego podejście na zasadzie "niby brzmi jak czary-mary, ale jak dokładniej się przyjrzeć, to da się zauważyć związek sposobu myślenia i zachowania z chorobami, więc może coś w tym jest".
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
A ja wierzę w drobnoustroje chorobotwórcze, alergie i takie tam.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
No jest to mocno new-ageowe, ale z drugiej strony to, że medycyna klasyczna czegoś nie dostrzega, nie oznacza, że to coś nie istnieje. Sama mam tak, że problemy ze zdrowiem pojawiają się u mnie w ścisłym związku z wydarzeniami wytrącającymi z równowagi emocjonalnej.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
To, że niektóre czynniki, np. stres obniżają odporność, to medycyna zauważyłą dawno temu.Cotta pisze:No jest to mocno new-ageowe, ale z drugiej strony to, że medycyna klasyczna czegoś nie dostrzega, nie oznacza, że to coś nie istnieje. Sama mam tak, że problemy ze zdrowiem pojawiają się u mnie w ścisłym związku z wydarzeniami wytrącającymi z równowagi emocjonalnej.
Za o wiele ciekawsze uważam, ze ostatnie odkrycia wskazują na coś odwrotnego - choroby uważane za wywoływane stresem czy psychosomatyczne okazują się być wywoływane drobnoustrojami. Jak np. wrzody żołądka - długo utrzymywano, że powstająw wyniku stresu a okazało się, że to bakterie. Rak szyjki macicy okazał się być powiązany z wirusem brodawczaka ludzkiego. A naukowcy wciąż szukają kolejnych powiązań i zanosi się na więcej rewelacji. Gdyby zaś założyć, że większość chorób jest wywoływana psychosomatycznie to wystarczyłaby muzyko- i aromaterapia. Często mam wrażenie, że lenistwo lekarzy jest również powodem takich diagnoz, bo nie chce im sięszukać przyczyny, najlpeiej wszystko zwalić na stres.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Nie tylko o odporność na bakterie i wirusy chodzi, bo nie wszystkie dolegliwości są przez nie wywołane. No, ale mniejsza, sama podchodzę dość sceptycznie do takich teorii, ale z drugiej strony mnie ciekawią.Pierzasta pisze:To, że niektóre czynniki, np. stres obniżają odporność, to medycyna zauważyłą dawno temu.Cotta pisze:No jest to mocno new-ageowe, ale z drugiej strony to, że medycyna klasyczna czegoś nie dostrzega, nie oznacza, że to coś nie istnieje. Sama mam tak, że problemy ze zdrowiem pojawiają się u mnie w ścisłym związku z wydarzeniami wytrącającymi z równowagi emocjonalnej.
O tym dowiedziałam się przy smutnej okazji, kiedy zachorowała znajoma. Poczytałam o tym i byłam w szoku, że wiadomo, że raka szyjki macicy wywołuje wirus przenoszony głównie drogą płciową. A prawie wcale się o tym nie mówi. Co najwyżej mówi się o hivie, a przecież rak szyjki macicy to też choroba-zabójca.Rak szyjki macicy okazał się być powiązany z wirusem brodawczaka ludzkiego.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Co do szybkości jedzenia to różnie z tym bywa. Jak bywałem z kolegami na pizzy, to z reguły kończyłem pierwszy, a jeśli pizza była pikantna, to wręcz ich dublowałem. Jestem mało wrażliwy na pikantne, natomiast baardzo wrażliwy na gorzkie. Np. mam problemy z jedzeniem orzechów, bo są dla mnie gorzkie. Podobnie mocna herbata. Może dla tego też nie lubię piwa.
Czasem jadam wolniej. Na pewno mam wolniejsze tempo spożywania posiłków, niż mój tata, ale chyba szybsze, niż moja mama i na pewno szybsze, niż mój dziadek. Myślę, że po prostu nie wyróżniam się w tym względzie, jestem takim średniakiem.
Problemów z piciem z gwinta z butelek nie mam. Wolę nawet pić z gwinta, niż ze szklanki. Nie pamiętam jak to było, jako dziecko. Chociaż muszę przyznać, że jeszcze kilka lat temu dość często się oblewałem pijąc z gwinta, ale to wynikało raczej z tego, że wydziwiałem z techniką picia. Teraz nie mam takich problemów.
Przeważnie wolę jeść w samotności, jedzenie to dla mnie taka trochę intymna czynność. Czuję się komfortowo, kiedy mogę to zrobić gdy nikt na mnie nie patrzy. Nie przepadam też patrzeć, jak inni jedzą.
Jak coś da się zjeść samym widelcem, to z reguły nie używam noża. Jednak nie obawiam się reakcji innych ludzi na mój sposób jedzenia. Jak trzeba, to potrafię jeść w bardziej "oficjalny" sposób, a poza tym ja tam nie podpatruję innych, gdy jedzą, dla mnie to nie ma większego znaczenia co inni o tym sądzą. Jak komuś przeszkadza to jego problem, a nie mój, nie musi się patrzyć. Może nie czuję się zbyt komfortowo, jedząc wśród innych, ale czuję się jakby "rozgrzeszony" ze swojego sposobu jedzenia. Dopóki niczego nie brudzę jedzeniem, nie wydaję dziwnych odgłosów itp. to jest to moja sprawa w jaki sposób jem. Nie wiem, kto wymyślił, że powinno trzymać się nóż w prawej ręce, a widelec w lewej. Mi znacznie wygodniej jest na odwrót, mimo, że jestem praworęczny. Zresztą zegarek, dopóki nosiłem, to też na prawej ręce. Lewą mi jakoś było wygodniej zakładać.
Co do temperatury potraw, to nie potrafię jeść aż tak gorących rzeczy, jak niektórzy, nie lubię jednak, gdy całkiem ostygną. Np. potrawy na ciepło z żółtym serem tracą dla mnie niemal wszystkie swoje walory, gdy ostygną do tego poziomu, że ser przestaje być plastyczny. Zimna zupa, czy wcześniej przetworzone termicznie mięso są dla mnie zupełnie nieapetyczne. Ale np. herbata musi być na tyle zimna, żebym mógł całą szklankę wypić w 2-3 sekundy, taką lubię najbardziej. Piję szybko i dużo.
Problemów z drogami oddechowymi specjalnie nie mam. Jak mnie kiedyś kolega z ławki zobaczył zakatarzonego, to stwierdził, że co się na tym świecie dzieje, skoro nawet ja mam już katar. Generalnie to mam bardzo dobrą odporność i nie dręczą mnie specjalnie żadnego typu infekcje, a jeśli już, to mój organizm potrafi się z nimi bardzo szybko uporać. Alergii nie mam żadnych. Krwotoki z nosa sporadyczne i baardzo delikatne, takie, że krew się sama nie wydostaje poza granice nosa. Z reguły mają miejsce podczas poranków i to tych, kiedy jestem szczególnie zmęczony. Jedynie czasem mam problem z zatkanym nosem w nocy. Gdy leżę, obrzęk nosa się nasila. Z reguły jedna dziurka jest zatkana mocniej, niż druga, ale obrócenie się na nieodpowiedni bok może skutecznie przyblokować tę drugą. Dlatego bywa to problematyczne, bo kilka godzin oddychania ustami jest bardzo nieprzyjemne i bardzo wysusza organizm. Ale jedna tabletka Sudafedu załatwia problem. Jednak taki zablokowany nos to problem nie więcej, niż kilku nocy w roku. Mimo, że problemów specjalnych z nosem nie mam, węch mam mało wrażliwy.
Problemy z krtanią/gardłem praktycznie nie występują. Nie pamiętam, kiedy ostatnio bolało mnie gardło. Gdy zaś zbiera mi się na jakąś chrypkę, kaszel, czy coś, to przetrzymanie Coca-coli lub pepsi przez kilka sekund w gardle niemal rozwiązuje problem.
Balony z gum potrafię robić, ale się nauczyłem, bo we wczesnym dzieciństwie nie umiałem i nie potrafiłem zwijać języka w "rurkę", miałem też problem z wymawianiem "r", który zniknął. Gwizdanie idzie mi bardzo tak sobie, nie potrafię gwizdać głośno, aczkolwiek jakiś tam gwizd potrafię wydać.
Mieszania smaków nie lubię. Jak jem obiad, to z reguły wszystko oddzielnie, np. najpierw samą rybę, później same kluski, a na koniec samą surówkę. Nie lubię mieszać kęsów, że raz to, raz to, a już szczególnie nie lubię mieszać różnych składników, tak jak mój dziadek potrafi zmieszać kartofle z sosem, surówką, mięsem i wychodzi mu taka breja. Nie lubię robić takich rzeczy. Wyjątek stanowią potrawy z ryżem, ewentualnie makaronem. Fantazję też najczęściej jem oddzielnie, z tym, że najpierw zjadam jogurt, bo owoce smakują mi bardziej i zostawiam sobie na koniec.
Nie lubię keczupu. Sos pomidorowy jak najbardziej, ale keczup jakoś tak zniechęcająco na mnie działa, szczególnie zimny.
Im szybciej jem, tym więcej jestem w stanie zjeść, w czym nie ma nic zaskakującego, bo człowiek zdąży się opchać, zanim mózg się dowie, że już nie potrzebuje. Gdy zjem jeden duży posiłek, to do końca dnia jestem głodny i ciągle coś przegryzam, gdy od samego rana nic nie spożywam, to potrafię nie jeść praktycznie nic przez cały dzień i nie jestem osłabiony. Jadam nieregularnie, raczej niezdrowo, aczkolwiek nie do przesay niezdrowo.
Czasem jadam wolniej. Na pewno mam wolniejsze tempo spożywania posiłków, niż mój tata, ale chyba szybsze, niż moja mama i na pewno szybsze, niż mój dziadek. Myślę, że po prostu nie wyróżniam się w tym względzie, jestem takim średniakiem.
Problemów z piciem z gwinta z butelek nie mam. Wolę nawet pić z gwinta, niż ze szklanki. Nie pamiętam jak to było, jako dziecko. Chociaż muszę przyznać, że jeszcze kilka lat temu dość często się oblewałem pijąc z gwinta, ale to wynikało raczej z tego, że wydziwiałem z techniką picia. Teraz nie mam takich problemów.
Przeważnie wolę jeść w samotności, jedzenie to dla mnie taka trochę intymna czynność. Czuję się komfortowo, kiedy mogę to zrobić gdy nikt na mnie nie patrzy. Nie przepadam też patrzeć, jak inni jedzą.
Jak coś da się zjeść samym widelcem, to z reguły nie używam noża. Jednak nie obawiam się reakcji innych ludzi na mój sposób jedzenia. Jak trzeba, to potrafię jeść w bardziej "oficjalny" sposób, a poza tym ja tam nie podpatruję innych, gdy jedzą, dla mnie to nie ma większego znaczenia co inni o tym sądzą. Jak komuś przeszkadza to jego problem, a nie mój, nie musi się patrzyć. Może nie czuję się zbyt komfortowo, jedząc wśród innych, ale czuję się jakby "rozgrzeszony" ze swojego sposobu jedzenia. Dopóki niczego nie brudzę jedzeniem, nie wydaję dziwnych odgłosów itp. to jest to moja sprawa w jaki sposób jem. Nie wiem, kto wymyślił, że powinno trzymać się nóż w prawej ręce, a widelec w lewej. Mi znacznie wygodniej jest na odwrót, mimo, że jestem praworęczny. Zresztą zegarek, dopóki nosiłem, to też na prawej ręce. Lewą mi jakoś było wygodniej zakładać.
Co do temperatury potraw, to nie potrafię jeść aż tak gorących rzeczy, jak niektórzy, nie lubię jednak, gdy całkiem ostygną. Np. potrawy na ciepło z żółtym serem tracą dla mnie niemal wszystkie swoje walory, gdy ostygną do tego poziomu, że ser przestaje być plastyczny. Zimna zupa, czy wcześniej przetworzone termicznie mięso są dla mnie zupełnie nieapetyczne. Ale np. herbata musi być na tyle zimna, żebym mógł całą szklankę wypić w 2-3 sekundy, taką lubię najbardziej. Piję szybko i dużo.
Problemów z drogami oddechowymi specjalnie nie mam. Jak mnie kiedyś kolega z ławki zobaczył zakatarzonego, to stwierdził, że co się na tym świecie dzieje, skoro nawet ja mam już katar. Generalnie to mam bardzo dobrą odporność i nie dręczą mnie specjalnie żadnego typu infekcje, a jeśli już, to mój organizm potrafi się z nimi bardzo szybko uporać. Alergii nie mam żadnych. Krwotoki z nosa sporadyczne i baardzo delikatne, takie, że krew się sama nie wydostaje poza granice nosa. Z reguły mają miejsce podczas poranków i to tych, kiedy jestem szczególnie zmęczony. Jedynie czasem mam problem z zatkanym nosem w nocy. Gdy leżę, obrzęk nosa się nasila. Z reguły jedna dziurka jest zatkana mocniej, niż druga, ale obrócenie się na nieodpowiedni bok może skutecznie przyblokować tę drugą. Dlatego bywa to problematyczne, bo kilka godzin oddychania ustami jest bardzo nieprzyjemne i bardzo wysusza organizm. Ale jedna tabletka Sudafedu załatwia problem. Jednak taki zablokowany nos to problem nie więcej, niż kilku nocy w roku. Mimo, że problemów specjalnych z nosem nie mam, węch mam mało wrażliwy.
Problemy z krtanią/gardłem praktycznie nie występują. Nie pamiętam, kiedy ostatnio bolało mnie gardło. Gdy zaś zbiera mi się na jakąś chrypkę, kaszel, czy coś, to przetrzymanie Coca-coli lub pepsi przez kilka sekund w gardle niemal rozwiązuje problem.
Balony z gum potrafię robić, ale się nauczyłem, bo we wczesnym dzieciństwie nie umiałem i nie potrafiłem zwijać języka w "rurkę", miałem też problem z wymawianiem "r", który zniknął. Gwizdanie idzie mi bardzo tak sobie, nie potrafię gwizdać głośno, aczkolwiek jakiś tam gwizd potrafię wydać.
Mieszania smaków nie lubię. Jak jem obiad, to z reguły wszystko oddzielnie, np. najpierw samą rybę, później same kluski, a na koniec samą surówkę. Nie lubię mieszać kęsów, że raz to, raz to, a już szczególnie nie lubię mieszać różnych składników, tak jak mój dziadek potrafi zmieszać kartofle z sosem, surówką, mięsem i wychodzi mu taka breja. Nie lubię robić takich rzeczy. Wyjątek stanowią potrawy z ryżem, ewentualnie makaronem. Fantazję też najczęściej jem oddzielnie, z tym, że najpierw zjadam jogurt, bo owoce smakują mi bardziej i zostawiam sobie na koniec.
Nie lubię keczupu. Sos pomidorowy jak najbardziej, ale keczup jakoś tak zniechęcająco na mnie działa, szczególnie zimny.
Im szybciej jem, tym więcej jestem w stanie zjeść, w czym nie ma nic zaskakującego, bo człowiek zdąży się opchać, zanim mózg się dowie, że już nie potrzebuje. Gdy zjem jeden duży posiłek, to do końca dnia jestem głodny i ciągle coś przegryzam, gdy od samego rana nic nie spożywam, to potrafię nie jeść praktycznie nic przez cały dzień i nie jestem osłabiony. Jadam nieregularnie, raczej niezdrowo, aczkolwiek nie do przesay niezdrowo.
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Ja równierz mam bardzo słaby węch.
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Ja mam bardzo dobry węch, niestety.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
- Kapar
- VIP
- Posty: 2333
- Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: DownUnder
- Kontakt:
Re: Zwyczaje żywieniowe u Obserwatorów
Dzieki wszystkim za odpowiedzi!
Jesli chodzi o sile zapachow to pewnie nie maja wiele wspolnego z osobowoscia itp lecz wiecej z plcia! Pierzasta i Shirayo odsylam do mojego starszego tematu o moim ulubionym zmysle powonienia: http://boogi.jacekcho.nazwa.pl//forum/v ... lit=zapach
Jesli chodzi o sile zapachow to pewnie nie maja wiele wspolnego z osobowoscia itp lecz wiecej z plcia! Pierzasta i Shirayo odsylam do mojego starszego tematu o moim ulubionym zmysle powonienia: http://boogi.jacekcho.nazwa.pl//forum/v ... lit=zapach
Ciekawe, moj brat 5 tez mial z tym problemy... ale dosc powazne na tyle, ze chodzil do logopedy. Terapia byla taka, ze wlasnie musial zwijac jezyk w rurke oraz musial sie nauczyc pluc. Nauczyl sie mowic 'r', zwija jezyk w rurke ale pluc sie nigdy nie nauczylAnd pisze:we wczesnym dzieciństwie nie umiałem i nie potrafiłem zwijać języka w "rurkę", miałem też problem z wymawianiem "r", który zniknął.
Mysle dokladnie tak samo! Uwazam, ze naukowe podejscie i medycyna moga tak naprawde wiele tracic opierajac sie zawsze tylko na faktach czy badaniach zapominajac np o zwyklej ludzkiej intuicjiCotta pisze:sama podchodzę dość sceptycznie do takich teorii, ale z drugiej strony mnie ciekawią.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.
Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.