Czy Ósemki płaczą?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: Czy Ósemki płaczą?

#91 Post autor: Mietła » poniedziałek, 21 lutego 2011, 19:01

Oj się obrażają od razu ;)

Dopytuję, bo płacz w takim przypadku mi bardzo do ósemki nie pasuje. Mój brat też jest chorym 8, ale u niego widzę tylko gniew, chęć zemsty, pogardę i masę różnych negatywnych i agresywnych emocji, ale nie widzę go płaczącego. Stawiającego się podczas monologu w roli najbardziej pokrzywdzonego, ale silnego na tyle, żeby się nie prosić o pomoc - tak, ale nie płaczącego.



yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Czy Ósemki płaczą?

#92 Post autor: yusti » poniedziałek, 21 lutego 2011, 19:15

a czy nasz kolega 6 nie mówił, że potrafi ryczeć dla osiągnięcia celu? ;> i pamiętam, jak Pablo się płaszczył przy mandacie..ale chyba nie ryczał.

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#93 Post autor: Kapar » wtorek, 22 lutego 2011, 02:14

Placz jest okazaniem uczuc a okazywanie uczuc to oznaka slabosci - jak pobilem jakiegos kolege na podworku gdy mialem kilka lat i ten sie rozbeczal, to wlasnie mu to mniej wiecej powiedzialem czujac do niego niesamowita pogarde. Ale mysle, ze to zdanie sie dobrze odnosi do ogolu Wojownikow. Placz jest rzeczywiscie czyms rzadkim dla tego typu.
W sumie jak wracam pamiecia do tamtego czasu zastanawia mnie czy jako dzieciak sam tak czulem i powiedzialem, czy uslyszalem to od doroslego.

Ja nad swoim placzem potrafie panowac, jak mi sie chce, to sie powtrzymam i poplacze sobie poziej. Poza tym swego czasu przychodzila mi ochota na placz ale nie moglem plakac, zwyczajnie nie moglem choc tak sie czulem.

Jeszcze wracajac do czyjegos placzu a nie osemkowego.
Jak mi sie ktos rozplacze w sprzeczce czy w jakims innym uniesieniu emocjonalnym to wywoluje niesamowite poklady agresji, doprowadza mnie to niemal na skraj. Ostatnio bylem w takiej sytuacji i wlasciwie sam bylem zaskoczony swoja reakcja, bo tak silnie nie reagowalem od nie pamietam kiedy. Wczesniej nie mialem takiego mocnego stosunku do czyjegos placzu. To co mi chodzilo po glowie to rozne, powiedzmy kontrowersyjne, sposoby na calkowite uciszenie placzacej osoby.
Placz dzieci mnie nie rusza i moga sobie beczec ile chca a ja bede tylko czekac az im przejdzie. Niektore skubance uzywaja placzu do wplywania na doroslych, ktorzy zachowuja sie jak poparzeni przy placzacym dziecku i zrobie wszystko by przestalo beczec. Coz moje dzieci nie beda mialy tak latwo, bo ja widze jak dziecko naprawde placze a kiedy placz u siebie wywoluje 8)
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Czy Ósemki płaczą?

#94 Post autor: yusti » wtorek, 22 lutego 2011, 06:04

to wywoluje niesamowite poklady agresji, doprowadza mnie to niemal na skraj
Moje ulubione pytanie: Dlaczego? I co ci to daje? :D
A prywatnie-źle: o maaatkooo ale masz problem! :twisted: nie akceptować płaczu? uważać go za motyw do pogardzenia człowiekiem? jeeej ale ci wszczepili :roll:Automatyzm uwarunkowania. pewnie ciągle podświadomie czujesz, że "musisz być męski". pewnie co gorsza na "innym gruncie" niż rozmowa też... ci to....przeszkadza i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

dlatego nie cenisz dwójek. bo wywołują w tobie te same pokłady zohydzenia..

czy nie uważacie, że czas zweryfikować te nadane nam wzorce? W ogóle. Ja mam taki, ze nie tyle płacz, ale "przejmowanie się odczuciami innych" jest słabością;p i tez patrzę zniesmaczona na zdania typu "nie chcę żeby się źle poczuli", bo to takie miękkie;p Ale gram tym jak chcę być kobietką, dbająca, ciepłą i w ogóle cud-miód-lukierek bo oczekują ;p
Moze ósemka też gardzi płaczem, nie pozwoli sobie na taką kompromitację, poniżenie siebie, ale że cel uświęca środki... :twisted: Nie ma nie móc. Jest nie chcieć. W danej sytuacji [mandat nr 3 na 5 szans]
wiesz...miarą prawdy jest ta droga, która doprowadzi cię do pożądanego celu (7 zasada Huny)
Jak się wystarczajaco chce...;p Nie ma ...obłudy? człowiek jest elastyczny. Uczy się, co działa i to naśladuje.;p Wredne? heheh Ale prawdziwe.

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#95 Post autor: Kapar » wtorek, 22 lutego 2011, 06:33

yusti pisze:
to wywoluje niesamowite poklady agresji, doprowadza mnie to niemal na skraj
Moje ulubione pytanie: Dlaczego? I co ci to daje? :D
A prywatnie-źle: o maaatkooo ale masz problem! :twisted: nie akceptować płaczu? uważać go za motyw do pogardzenia człowiekiem?
Generalnie placz akceptuje i moge sobie z czyims placzem byc. Jednak odczuwam dyskomfort, bo nie wiem co zrobic, jak ktos jest niczym kruche jajeczko, ze byle co sklania do placzu (skorupka peka). Ten dyskomfort moze byc dla mnie bardzo duzy. Pierwszym co mnie nawiedza jest wiec gniew i chetnie bym przywalil placzkowi, to by wrocil na Ziemie i sie otrzasnal.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Czy Ósemki płaczą?

#96 Post autor: yusti » wtorek, 22 lutego 2011, 06:46

a myślisz, że mu to pomoże? :twisted: czy może raczej ma jedynie na szybko pomóc tobie, bo sobie inaczej NIE UMIESZ poradzić i uważasz, ze tylko tak można?;p chcesz zlikwidować swój "dyskomfort" bardziej niż rozwiązać rzeczywisty problem. 8) Przerzucasz na jajko odpowiedzialność za swoje uczucia. kumasz? stajesz się czyimś katem, bo tak naprawdę masz problemik ze sobą;p eh, jak ja to znam;p I to mnie bawi! Bo jestem tego świadoma. i zawsze sobie tak to teraz tłumaczę. Analitycznie. Że nie jajko jest winne, tylko oprawca i jego niekontrolowany logicznie łańcuch: myślenie :arrow: emocje :arrow: zachowanie.
Spoiler:

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Czy Ósemki płaczą?

#97 Post autor: yusti » wtorek, 22 lutego 2011, 08:24

lasuch pisze:Czasami uronię łezkę w samotności, ale potem tak się z tego powodu cieszę, że nie mogę dalej ryczeć :D
A ja właśnie ciągle ryczę z cieszenia się! potrafię się momentalnie w ciągu 30 sekund poryczeć ze śmiechu. Przeczytałam rozmowę Emjotki z koleżanką na forum socjoniki i miałam dobry humor. poza tym mam duży dystans do siebie i krytycyzm przeradzam w rechot. sama chętnie i łatwo generuję w domu rozbawienie. i... właśnie przed chwilą jedząc śniadanie, gadam z mamą, i jakoś na zaczepkę zaraz przeszłam w swój jajcarski tekst jeden za drugim. Nie interesujesz się baby_kaparze socjoniką, ale ja mam silne Se-zauważam natychmiast zjawiska wokół siebie i kategoryzuję, łączę, szufladkuję i potem szybko i dosadnie wyrażam. Później w rozmowie mam łatwość przechodzenia od jednego do drugiego wyobrażenia i ...całe szczęście, że nie nałożyłam jeszcze makijażu, bo by cały spłynął!
aż mam ochotę przy tej okazji zrobić demot: ósemka-ona może używać kredki do oczu bez obaw o rozmazanie się :twisted:

Ale na poważnie: ja często ryczę ze śmiechu. Innych płaczów nie doświadczam częściej niż ósemka, bo trzeba coś czuć, a tak silnych wrażeń mało;p. Ale zastanawiam się, czy też masz pogardliwy stosunek do siebie płaczącego w śmiechu, baby kaparze? to takie...niepoważne. brzydko się wygląda, niepraktyczne to jest [dla kobiet, Mietly]

Lepiej ryczeć ze śmiechu. Umiem to genetycznie po mamuni natychmiast. Zwłaszcza gdy zaczyna się od przywar ludzkich, cielesnych. Troszkę to emocjonalne i dziecinne, ale akceptuję;p Tylko niezwykle trudne sytuacje dla psychiki spowodują u mnie płacz nieśmiechowy. na szczęście jest on niemal niezauważalny w powodzi tego śmiechowego, bo i tych sytuacji brak. Ale płacz leczy, bo mówi co jest nie tak. pamiętam swa ostatnią łże i jestem świadoma czego była wynikiem!!! UCZY.
na ile to jest u was pogarda do płaczu w ogóle, a na ile do płaczu tylko jako okazywania słabości wynikłej z nieradzenia sobie ze smutkiem. czy powstrzymujecie się zawsze, czy tylko by nie dać po sobie poznać jacy jesteście niezaradni?

Awatar użytkownika
lasuch
Moderator
Posty: 731
Rejestracja: sobota, 15 maja 2010, 10:50
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Czy Ósemki płaczą?

#98 Post autor: lasuch » wtorek, 22 lutego 2011, 10:03

Mi się wydaje, że bk chodzi o to, że ta osoba płacząca wymaga od nas jakiejś reakcji...często tak jest, że ktoś płacze i oczekuje przy tym, że my coś zrobimy i zaraz będzie lepiej. Mi też w takim wypadku, albo chce się śmiać z absurdu (bo i również powód dla którego płaczą wydaje mi się absurdalny), albo jestem wściekły że traktuje mnie zaraz jak terapeutę i lekarza od nagłych wypadków emocjonalnych, "bo ja taki spokojny zawsze i mnie nic nie rusza i ciągle uśmiechnięty, pewnie z kieszeni wyjmie dla mnie lepszy nastrój i rozwiązanie na 1000 problemów". Ja raczej nie chcę pocieszać, szczególnie gdy ktoś nie jest mi jakoś strasznie bliski albo jak bk mówi o dzieciach, które chcą tym płaczem coś osiągnąć...jaką potem zdziwioną minę robi dzieciak, gdy go w jego ryku (bo po jakimś czasie wymuszonego płaczu, to mu nawet łzy nie lecą) jeszcze bardziej utrwalam zachowując się oschle, czy pasywno-agresywnie(np. zabierając ulubione zabawki). :twisted:
yusti pisze:na ile to jest u was pogarda do płaczu w ogóle, a na ile do płaczu tylko jako okazywania słabości wynikłej z nieradzenia sobie ze smutkiem. czy powstrzymujecie się zawsze, czy tylko by nie dać po sobie poznać jacy jesteście niezaradni?
Powiem Ci yusti, że zazwyczaj płacz wywołuje u mnie ktoś, a nie coś...i dlatego jeżeli miałbym się popłakać (okazać słabość) przy kimś, kto jest prowodyrem, no to ja wiem dobrze, że to da mu tylko satysfakcję albo wywoła uczucie litości...a takie litowanie się nade mną jest chyba jeszcze gorsze niż nabijanie się ze śmiechu, od razu robię się agresywny (często się obrywa niewinnym). Dlatego lepiej się rozczulać w samotności. Tylko problem taki, że zanim się 'doniesie' ten żal w zaciszny kąt, to już się płakać nie chce.
Owszem jest to oczyszczające, ale tylko gdy jest to płacz w samotności i dlatego piszę, że bardzo się cieszę z tych paru łez...zresztą mam śliczne oczy potem, takie żywe kolory ;) :mrgreen:
8w7 SLE-Ti

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#99 Post autor: boogi » wtorek, 22 lutego 2011, 10:51

yusti pisze:a myślisz, że mu to pomoże?
Ja myślę, że pomoże.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Czy Ósemki płaczą?

#100 Post autor: yusti » wtorek, 22 lutego 2011, 17:07

no nie znałam cię, boogi, od tej strony...czego to się człek przypadkiem nie dowie. :)
a gdzie empatia? chęć pomocy? "przywalić, żeby się otrząsnął" :!: :?: Przecież trzeba problem rozwiązać a nie zagłuszyć ból/nie pozwolić komuś na emocje. Przecież płacz jest po coś. Nie po to, żeby dostać po mordzie.
ale ok. jestem widać niedopasowana;p Żeby płacz wydawał się "absurdalny"...co za znieczulica. Dziecko widząc jak ktoś ryczy też płacze. A wy co? Śmiejecie się? Co jest?!

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#101 Post autor: boogi » wtorek, 22 lutego 2011, 19:57

yusti pisze:Dziecko widząc jak ktoś ryczy też płacze.
No właśnie - dziecko.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Czy Ósemki płaczą?

#102 Post autor: yusti » środa, 23 lutego 2011, 07:47

no, ale każdy je ma w sobie. Jakieś współczucie.

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#103 Post autor: boogi » środa, 23 lutego 2011, 11:53

I właśnie dlatego na faceta lepiej zadziała strzelenie go w twarz i ustawienie do pionu - potraktowanie jak mężczyznę, a nie jak dziecko.
Małpia miłość by kazała współczuć i przytulić, ale... to by tylko gościa utwierdziło w tym, że jak uroni łezkę, to dostanie współczucie - i robisz z niego dzieciaka, a nie mężczyznę.

Aha, strzelić w pysk musi inny mężczyzna, a nie chłopak, dziewczyna czy kobieta.

I "strzelenie w pysk" może być traktowane metaforycznie, a nie dosłownie - o co chodzi, to wiedzą ci co wiedzą. Może b_k rozwinie moją myśl mniej skrótowo.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

karokaro
Posty: 2
Rejestracja: środa, 23 lutego 2011, 21:23

Re: Czy Ósemki płaczą?

#104 Post autor: karokaro » środa, 23 lutego 2011, 21:43

nie. mam opinię człowieka, który płacze wyłącznie przy cebuli i ma złotą wątrobę ;D
a co do strzelania w pysk - mimo, że czasem reaguję dzikim, przerażającym gniewem, to gardzę przemocą fizyczną ;D

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Czy Ósemki płaczą?

#105 Post autor: Pablo » niedziela, 27 lutego 2011, 17:48

Gdzieś w temacie padło pytanie, jak reagujemy na to, kiedy ktoś płacze. Więc zależy to od powodu płaczu. Jeśli nie jest on stworzony przez płaczącego (czyli nie jest histerią), nie jest błahy (tak jak swego czasu koleżanka płakała przez źle obciętą grzywkę), to potrafię nawet przytulić delikwenta, proszę państwa ;) Ładnie wtedy umiem pocieszać, bo mam gadane... :oops:
Na histeryków metoda jest jedna: trzeba wydrzeć ryja i po sprawie :twisted: Nienawidzę panikowania bez powodu, odstawiania szopek, udawania nieszczęśliwej najbardziej poszkodowanej królewny (bo takie akcje są tylko przez baby odstawiane, przynajmniej faceta w takim stanie nigdy nie widziałam, ba - nawet o takim nie słyszałam), dla mnie to jest stwarzanie sobie problemów. Nie ma pocieszania z mojej strony wtedy, ewentualnie staram się uświadomić wyjącej co oznaczają prawdziwe problemy, a kłótnia z chłopakiem to jest jakiś żart a nie powód do płaczu.
Wkurzają mnie niesamowicie takie rozmazane dzieciaki i odbieram to jako zwykłą manipulację albo niedorozwój emocjonalny. Ale jak tak sie przyjrzeć jak człowiek był młodszy to cześciej ryczał :mrgreen: Ale po wystawieniu się potem jeszcze kilka razy na podobne doświadczenie już nie - myślało się co poprawić jak zmienić żeby lepiej w przyszłości wyszło. I tak było z czasem aż się tego oduczył - w końcu płacz to bezsilność, brak działania i regresyjna prymitywna reakcja obronna, a tych reakcji jest więcej tylko trzeba się ich nauczyć - takie wejście w cierpiętnictwo dla samego cierpiętnictwa i nihilizm dla nihilizmu - tak ja to odbieram. Coś dobre dla dzieciaków które nie umieją sobie radzić.

Inna sprawa jak ktoś ma poważny powód - raz widziałem kogoś kogo dobrze znałem jako twardą skałę i na moich oczach raz zmiękł - kurde ależ w szoku byłem wtedy - patrzysz na kogoś takiego nie wiedząc o co chodzi i sobie myślisz "o kurde ależ masakra musiała się wydarzyć" A jak usłyszysz potem jakąś bzdetę albo powód który wydaje się żaden, to możesz nawet zacząć się śmiać :mrgreen: Agresji o której mówi Kapar raczej nie miewałem, wnerwiali mnie tylko ci którzy tak reagowali na drobne rzeczy - zdarzało mi się jak byłem sporo młodszy drażnić takich tekstami "ojejej rzeczywiście spóźniłeś się na egzamin i musisz pisać w innym terminie, przejebane! Ja bym się schlał wyskoczył przez okno na twoim miejscu" dzisiaj po prostu czasem takich uświadamiam jak są w moim otoczeniu ze robią widły z igły i pokazuję że mogło być sporo gorzej.
a co do strzelania w pysk - mimo, że czasem reaguję dzikim, przerażającym gniewem, to gardzę przemocą fizyczną ;D
I chwała Twojemu otoczeniu że nie musiałeś dławić w sobie tego odruchu

ODPOWIEDZ