I zastanawia mnie właśnie
basket, ten mały paradoksik, bo ósemki to podobno typy które mają najwyższe poczucie własnej wartości ze wszystkich innych typów. (swoją drogą myślałam, że słowo 'ciupać' oznacza 'wrzucać (komuś)
).Rozstawać się z nim nie chcę, bo najzwyczajniej w świecie go kocham, a pozatym w codziennym życiu raczej przeważają jego zalety nad wadami. Rzadko miewamy takie akcje jak wczorajsza, ale jak już są, to wysysają ze mnie całą energię. A co do tej kontroli, to w przypadku mojej ósemki, to on chciałby mieć kontrolę nad moim życiem (poniekąd jestem częścią jego życia), ale wie, że nie ma prawa (nieraz mu to uświadamiałam), i stara się hamować, ale jak widać nie zawsze mu to wychodzi.
Sentenza - właśnie próbuję od dłuższego czasu grać subtelnie, ale stanowczo, i to jest jedyny środek do jakiegokolwiek porozumienia, gdy ósemka wpada w spiralę absurdów. Tylko że po tym wszystkim on wychodzi z tego cało, jakby nic się nie stało, zaś ja swoją szczenę zbieram z podłogi przez długi jeszcze czas. A, i co do tego odprowadzania po imprezie - to była sytuacja, że wybuchła wielka zamieszka, wściekła ruszyłam na piechotę do domu (30 km), zadzwoniłam po swojego chłopaka, ale padł mi telefon i nie odnaleźliśmy się. Za to tamtego kolegę z imprezy odbierał szwagier, i jak wracał do domu to zobaczył mnie przy drodze o parę kilometrów oddaloną od imprezy i poczuł się, jak to mężczyzna, zobowiązany zadbać o mój bezpieczny powrót. Ponieważ byłam umówiona z chłopakiem, to poprosiłam go żeby mnie zawiózł na stację, tam podładowałam telefon i zadzwoniłam po swojego chłopaka. Pote ten kolega dzwonił by zapytać, czy odnalazłam się z chłopakiem, czy bezpiecznie dotarłam do domu itd. I tutaj zaczęły się wybuchy zazdrości mojego chłopaka.
A tak swoją drogą, cała sytuacja skończyła się tak, że wczoraj napisałam do tego kolegi z imprezy z zapytaniem wprost, czy do mnie podbija. Napisał że nie, że on poprostu mnie bardzo lubi, że jest opiekuńczy i może rzeczywiście to dziwnie wyglądać dla mojego chłopaka, ale postara się zachowywać wobec mnie tak, żeby nie był zazdrosny o mnie bo wyszłoby niepotrzebnie nieporozumienie. Nie powinnam tego robić, po tym jak mnie potraktował mój chłopak, ale postanowiłam mu wysłać tą rozmowę. I powiedział że bardzo się cieszy i dziękuje mi za to, że mu to pokazałam, że teraz już się nie martwi itd. Chcę przez to powiedzieć, że zamiast od początku mnie obwiniać, gnoić, zrywać itd, mógł poprostu ze mną porozmawiać że ma obawy co do tego kolegi i żeby tamten się określił wobec mnie, i wtedy wiedziałabym czy mu powiedzieć 'wypier.., mam chłopaka' czy zostawić tą sprawę. Trwałoby to pięc minut, a nie dwa dni bluzgów, rzucania mięsem, rozstań godzenia itd.