Strona 2 z 3

Re: Samotność u szóstek

: piątek, 8 maja 2015, 22:24
autor: jakocianka
Teoretycznie introwertyk to nie osoba aspołeczna, ponieważ introwertyk po prostu wielu ludzi nie potrzebuje, a aspołeczna osoba ludzi nie lubi. Ale od kiedy zetknęłam się z rówieśnikami byłam aspołecznym introwertykiem, bo skoro nie potrzebowałam ludzi i czułam się dobrze sama z sobą, to mogłam sobie także pozwolić na ich nielubienie. Byłam "anty" w stosunku do wszystkiego, co wiąże się ze społecznymi zasadami, normami moralnymi itp. Ogólnie ludzie w szkole mnie nie rozumieli i próbowali mnie stłamsić, przerobić na kopię innej osoby, więc się odcinałam. Dzisiaj widać, że mam dość dziwne, w miare nieskażone tym przerabianiem poglądy... i dopiero teraz zaczęli mnie cenić za oryginalność.

Re: Samotność u szóstek

: wtorek, 4 sierpnia 2015, 15:52
autor: .Anka.
Byłam stanowczo zbyt zamknięta na poznawanie nowych przyjaciół. Łatwo mi było stworzyć relację na dalekim dystansie. Nie tworzyłam jednak bliższych więzi. Nie myślałam o tym, że moi przyjaciele mogą np. wyjechać. I stało się. Czuję się osamotniona. Potrzebuję mieć kontakt, chociażby telefoniczny z bliskimi mi osobami. Do niedawna miałam kotka. Pomagał mi oswoić znienawidzony przeze mnie stan. Gdy zginął w wypadku zrozumiałam, że pogłębiał jedynie to uczucie. Przecież on świetnie sobie radził sam. Teraz zdecydowałam się na psa. Będziemy razem wychodzili na spacery po lesie. Będę mu gotowała. Tak, jednak jestem bardziej "psiarą". Chcę mieć poczucie, że jestem komuś potrzebna, że mam się kim opiekować. W ten sposób uczucie osamotnienia znika.
Podzielam powyższych autorów w kwestii zapewnienia równowagi między byciem samemu, a w towarzystwie. Także w samotności ładuję akumulatory. To chyba tyle.

Re: Samotność u szóstek

: wtorek, 4 sierpnia 2015, 16:11
autor: Snufkin
A jaki piesek ? Ja się zastanawiam czy za jakiś czas nie sprawić sobie nowego. Tylko co jak zachorujesz ? Masz komu oddać w opiekę ?

Re: Samotność u szóstek

: sobota, 10 października 2015, 22:33
autor: Enturie
Dzisiaj rano obudziłam się z tym przygnebiajacym uczuciem osamotnienia. W czterech ścianach ze świadomością, że mam wolny dzień i mogę go jakoś sympatyczniej niż na uczelni spędzić, ale... Niestety. Tu jestem sama. Ja i moje cztery ściany, książki i ubrania. Sterty rzeczy martwych. Teoretycznie za ścianą jest współlokatorka, ale czuję barierę i sama już nie wiem czy potrafię otworzyć się i stworzyć z kimś sensowną relacje. Sądziłam, że będę mogła mieć tu kota, ale sprawa się skomplikowala i choć wcześniej nie było problemu, to właścicielka może nie wyrazić zgody.
Tak jakoś źle mi z tym, że nikogo tu nie mam i dla nikogo nie mogę być jakoś bardziej...

Re: Samotność u szóstek

: sobota, 10 października 2015, 23:02
autor: Ninque
Enturie pisze:Dzisiaj rano obudziłam się z tym przygnebiajacym uczuciem osamotnienia. W czterech ścianach ze świadomością, że mam wolny dzień i mogę go jakoś sympatyczniej niż na uczelni spędzić, ale... Niestety. Tu jestem sama. Ja i moje cztery ściany, książki i ubrania. Sterty rzeczy martwych. Teoretycznie za ścianą jest współlokatorka, ale czuję barierę i sama już nie wiem czy potrafię otworzyć się i stworzyć z kimś sensowną relacje. Sądziłam, że będę mogła mieć tu kota, ale sprawa się skomplikowala i choć wcześniej nie było problemu, to właścicielka może nie wyrazić zgody.
Tak jakoś źle mi z tym, że nikogo tu nie mam i dla nikogo nie mogę być jakoś bardziej...
może jakaś aktywność w fundacji albo jakeiś organizacji? jakiś klub miłośników ksiażki, czy nie wiem dom kultury Narnia?

kurs językowy też powinien pomóc :)

ale imo najlepsze byłoby coś gdzie miałabyś poczucie że Twoja obecność jest komuś potrzebna, więc byłabym za wolontariatem :) :hug: może w schronisku dla zwierząt?

Re: Samotność u szóstek

: niedziela, 11 października 2015, 21:39
autor: Enturie
Póki co udało mi się wygrać sprawę z kotem, tzn. będe mogła trzymać kota tutaj w mieszkaniu. Ze schroniska chcę jakiegoś wziąć. :) To myślę mi dużo da. Taka świadomość, że jest chociaż ze mną ten kot. Generalnie to te wszystkie opcje byłyby może i dobre, ale w tygodniu ciężko będzie wygospodarować czas, bo mam taki śmieszny plan, że zaczynam o 8 i prawie codziennie kończę o 20, a jeszcze kiedyś trzeba się uczyć. Dobiło mnie to w weekend, bo nagle nie trzeba wstawać, ma się to teoretyczne wolne i.. No właśnie. Myślę czy nie spróbować się jakoś tak bardziej zaznajomić z osobami z mojej grupy, ale.. trochę mi to ciężko przychodzi. Większość jest starsza, chyba są w innych momentach swojego życia i.. Nie wiem sama jak się do tego zabrać. Boję się, że moja inicjatywa pójdzie na marne albo jeszcze zostanę wyśmiana w jakiś sposób.

Re: Samotność u szóstek

: niedziela, 11 października 2015, 22:11
autor: Ael
Daj sobie trochę czasu na zaznajamianie... na siłę nie ma co, a u mnie np. najlepsze znajomości sie rozwijały dość niespiesznie i niepozornie.
Plus, gdzie teraz mieszkasz? (pamiętam, że przed wakacjami była mowa o Wrocławiu, ale może się to zmieniło...). Może w okolicy sa enneagramowe ludziki? ;)

Re: Samotność u szóstek

: niedziela, 11 października 2015, 23:20
autor: Intan
Ael pisze:Plus, gdzie teraz mieszkasz? (pamiętam, że przed wakacjami była mowa o Wrocławiu, ale może się to zmieniło...). Może w okolicy sa enneagramowe ludziki? ;)
Były, ale się zmyły do Krakowa. :c Teoretycznie jest mój brat, ale w praktyce nie ma co na niego liczyć, zresztą nie sądzę, żeby Ent chciała.
Enturie pisze:Dzisiaj rano obudziłam się z tym przygnebiajacym uczuciem osamotnienia. W czterech ścianach ze świadomością, że mam wolny dzień i mogę go jakoś sympatyczniej niż na uczelni spędzić, ale... Niestety. Tu jestem sama. Ja i moje cztery ściany, książki i ubrania. Sterty rzeczy martwych. Teoretycznie za ścianą jest współlokatorka, ale czuję barierę i sama już nie wiem czy potrafię otworzyć się i stworzyć z kimś sensowną relacje. Sądziłam, że będę mogła mieć tu kota, ale sprawa się skomplikowala i choć wcześniej nie było problemu, to właścicielka może nie wyrazić zgody.
Tak jakoś źle mi z tym, że nikogo tu nie mam i dla nikogo nie mogę być jakoś bardziej...
Doskonale Cię rozumiem, mnie też złapał taki kryzys w kilka dni po przyjeździe do nowego miasta. Radzę sobie z tym, starając się nie zamykać na innych ludzi - każda relacja musi się jakoś zacząć, a pierwsze kroki nie zrobią się same. Wspólne wyjścia po zajęciach albo włóczenie się dokądś razem między nimi, przyczepianie się do ludzi (przecież nie każą mi iść w cholerę! ;) ), rozmowy (nawet na niezbyt zobowiązujące tematy), w tym ostatnio dołączenie do koła naukowego tu na uczelni - świadomie rozwijam "sieci" w nadziei, że złapie się w nie ktoś wartościowy. Jeśli nie wyjdę do ludzi, istnieje szansa, że nikt nie wyjdzie do mnie, a wtedy w ogóle nie będę miała wyboru, z kim lub bez kogo chcę spędzać czas. ;) Nie leży to specjalnie w mojej naturze, ale sytuacja tego wymaga. u_u

Re: Samotność u szóstek

: poniedziałek, 12 października 2015, 12:45
autor: Enturie
Ael , jednak trafiłam do Lublina. Trochę dalej od domu. Wrocław chyba by mnie tak nie dotknął.

Intan, a miły ten Twój brat? xd I w sumie racja. Może chcę wszystkiego za szybko. Dzisiaj spróbowałam trochę bardziej obiektywnie na to spojrzeć i stwierdziłam, że bardzo się zakleszczyłam w tym myśleniu. Bo w sumie mogę spróbować robić to, co chciałam kiedyś, ale nie potrafiłam znaleźć czasu.
Ale chyba i tak to musiało ze mnie wyjść. Za dużo w glowie to też źle..

Re: Samotność u szóstek

: poniedziałek, 10 października 2016, 02:23
autor: aardwolf
Bardzo potrzebuję ludzi a z drugiej strony moje umiejętności interpersonalne są na fatalnym poziomie.
W związku z tym szukam możliwości na bycie wśród ludzi jednocześnie bez otwartego z nimi kontaktu.
W tej chwili na przykład przeprowadzam się do Krakowa i piąty już dzień siedzę w hostelu nie szukając zbyt namiętnie jakiegoś stałego pokoju.
Prawdę mówiąc ten stan mi się całkiem podoba, jutro niby pójdę oglądać jakiś pokój, ale jak nic z tego nie wyjdzie to się wcale nie zmartwię.
W hostelu siedzę sobie w kuchni przed laptopem, co chwila ktoś koło mnie przełazi, czasem nawet coś zagada więc nie jestem sam.

Re: Samotność u szóstek

: poniedziałek, 10 października 2016, 20:32
autor: sjofh_ystad
@aardwolf
Tak, sam konktakt z ludźmi na pewno jest dobry i chroni przed wewnętrznym zdziczeniem (które jest jeszcze gorsze niż zewnętrzne). Nawiązanie więzi jest już trudniejsze i nie zawsze się uda, to normalne.
Ale czy widzisz jakiś cel w swoim życiu? Chciałbyś, żeby miało ono jakiś cel?

Re: Samotność u szóstek

: wtorek, 11 października 2016, 00:02
autor: aardwolf
sjofh_ystad pisze: Chciałbyś, żeby miało ono jakiś cel?
To pytanie jest łatwiejsze.
Bardzo bym chciał.
Celu szukam non-stop odkąd jestem dzieckiem.
Nawet na kilka lat mi się udało złapać, ale trochę się pochorowałem i straciłem.
sjofh_ystad pisze: Ale czy widzisz jakiś cel w swoim życiu?
O, z tym jest znacznie gorzej.
Mam taki jeden cel doraźny, niby łatwy ale pieprzę się z nim już ponad 10 lat tak żeby to zrobić porządnie:
uprawiać seks.

Re: Samotność u szóstek

: wtorek, 11 października 2016, 18:48
autor: sjofh_ystad
@aardwolf

W takim razie czemu by nie spróbować konsekwentnie jakiejś terapii? Co masz do stracenia? Inna sprawa, jak z środkami na to, tym bardziej że jak mówisz nie pracujesz. Ale grunt to się nie poddawać.

Jeszcze inna para kaloszy: Pomyśl o tym, co będzie, jak już Ci się uda. Żeby mieć siły do życia, potrzeba jakiegoś kierunku działania, motywatora, inaczej się wpada z jednej pustki w kolejną. Jaki był cel, który kiedyś miałeś?

Re: Samotność u szóstek

: wtorek, 11 października 2016, 18:56
autor: aardwolf
sjofh_ystad pisze:Jaki był cel, który kiedyś miałeś?
Kiedyś uwielbiałem turystykę. Takie chodzenie po szlakach turystycznych. Zaczęło się jak miałem 14 lat, skończyło jak miałem 28, ugryzł mnie kleszcz i dostałem boreliozy. Udało się ją wyleczyć ale od tej pory boję się trawy, krzaków i lasu.
sjofh_ystad pisze:Pomyśl o tym, co będzie, jak już Ci się uda?
Jak co się uda?

Co do terapii to w zeszłym roku psychiatra który stwierdził, że on mi nie jest w stanie pomóc przekierował mnie do Poradni Leczenia Nerwic.
W sumie przejście przez wszystkie dziwne testy i do niczego nie prowadzące rozmowy z kimś tam miały trwać z rok, z co najmniej trzymiesięcznymi przerwami podczas których nic się nie dzieje. Wymiękłem i przerwałem bo wyprowadziłem się z Krakowa.
W tym czasie zadawali mi pytania w stylu czego się od nich spodziewam - nie umiałem na to zupełnie odpowiedzieć, i czy wierzę że mi pomogą - oczywiście że nie.
Podsumowując temat terapii - ja nie czuję się chory, to świat wokół mnie jest chory.

Re: Samotność u szóstek

: wtorek, 11 października 2016, 19:43
autor: sjofh_ystad
aardwolf pisze:Kiedyś uwielbiałem turystykę. Takie chodzenie po szlakach turystycznych. Zaczęło się jak miałem 14 lat, skończyło jak miałem 28, ugryzł mnie kleszcz i dostałem boreliozy. Udało się ją wyleczyć ale od tej pory boję się trawy, krzaków i lasu.
Dlaczego by nie podróże - może są ciekawe miejsca/kraje, które chciałbyś (kiedyś chciałeś) odwiedzić! W końcu nie wszędzie są lasy.
Tylko twoje lęki i fobie będą szły za tobą, dopóki nie zmierzysz się z choćby jednym z nich...

Btw odnośnie tego co dopisałeś o terapii, to o ile się orientuję każda sensowna będzie długotrwałym procesem. Nie potrafię Ci niestety polecić nikogo, może ktoś inny się lepiej orientuje.
aardwolf pisze:Jak co się uda?
wrócić do aktywności seksualnej