Kapar pisze:Zapytam czysto teoretycznie, czy nie jest tak, ze nawet male klamstwo rodzi kolejne klamstwo, zaczyna sie lancuch i spirala klamstw?
Nie. Mówiąc ''drobne kłamstwa'' mam na myśli rzeczy typu: "Kochanie, wypiłem dwa piwka", ''Kochanie, ładnie dziś wyglądasz", "Dziś brat do mnie przyjeżdża, ma jakąś pilną sprawę, więc się nie zobaczymy" [Nie chce mi się z Tobą widzieć], "Następnym razem będzie dłużej". Tego typu kłamstwa są niewinne i nie wpływają na jakość i szczerość relacji. Natomiast małe kłamstewko, typu "Idę z kolegą na małe piwko" tudzież "Idę spać" - a w rzeczywistości idzie na wielką imprezę, wraca nad ranem a do tego okazuje się, że jednak ma koleżanki (nie to żebym miała coś przeciwko koleżankom, tylko gdy notorycznie zostaję zjeżdżana o to, że mam znajomych płci męskiej i jako argument podaje mi "Widzisz, ja mam samych kolegów bo to jest normalne, że jedna płeć trzyma się razem" - to już coś jest nie tak).
A co do szóstkowych kłamstw - nie wiem jak inne szóstki, ale ja od początku związku byłam wręcz do porzygu szczera, czasem nawet po złości (np. gdy partnerowi coś się nie podobało i próbował mi czegoś 'zabronić', to robiłam tą rzecz na przekór, wręcz demonstracyjnie po to by pokazać, że nie dam sobie wejść na głowę, by wiedział z kim wchodzi w związek i by wyznaczyć pewne granice swojej przestrzeni).
Kłamstwa zaczynały się dopiero gdy związek był już na skraju upadłości. Już uprzednio przyłapałam jego na niejednym kłamstwie, lub znajdywałam niespójność w 'zeznaniach', więc nie babrałam się z byciem uczciwą i czystą. Choć tak naprawdę poważniej skłamałam tylko dwa razy. Raz pojechałam na masową imprezę i spróbowałam tam psychodelik. Uprzedzałam go, że to zrobię - po czym posypały się zakazy. Zrobiłam swoje i zgrabnie to przemilczałam. Już wtedy związek nie był dla mnie wiele wart, więc było mi wszystko jedno.
I drugie moje większe kłamstwo - "Kocham Cię".