Piszesz:
silver_bullet pisze:Soline pisze:Ale przecież 7 są znane z tego że boją się bliskości i zniewolenia, które im się kojarzy ze stałym związkiem, nawet kiedy bardzo kochają, więc to co zrobił mogło być spowodowane tą obawą. A potem sobie uświadomił jak bardzo mu zależy.
Te które są między 12 a 16 rokiem życia na pewno.
Uwierz mi na słowo, zdarzają się dojrzalsze egzemplarze.
i jednocześnie:
Albo jestem slepy albo zamknalem sie na ludzi bo jestem sam juz 5 roczek.
nie zastanawiałeś sie CZEMU jesteś sam? Istnieje ciekawa teoria, że przy minimalnych staraniach, jeśli ktoś ma ochotę na związek, wchodzi w niego (w 'jakiś' niekoniecznie 'ten wymarzony') w ciągu 3-12 miesięcy, bo po prostu tak działaja ludzkie mechanizmy. Zwłaszcza ze jestes towarzyskim sangwinikiem i raczej nie masz problemów z poznawaniem ludzi, nieśmiałością i innymi kwestiami typowymi dla introwertyków; podświadomie wcale NIE CHCESZ związku? zdecydowanie bym na to stawiała.
....I w moim przypadku jedynym powodem singielstwa wojującego jest podane wyżej zniewolenie-blahbliskość i to akurat typowo siódemkowe (chociaż będące oczywiście cechą charakterystyczną dla typów o poziomach zdrowia 4 i w dół), bez względu na wiek. Mam wrażenie że masz zupełnie inny pogląd na siódemki niż ma teoria, jakiś idealistyczno-pozytywny, że niby jesteśmy świetnymi, uduchowionymi ludźmi 'takimi jak inni, tyle że weselszymi i zasadniczo pozbawionymi wad' - a tak absolutnie nie jest. Niedojrzałość emocjonalna to typowa wada. Niechęć do obowiązków 'międzyludzkich'. Odseparowanie od wszystkiego, co bolesne, co uczuciowe i co zbyt 'głębokie'. "CHCĘ SIĘ CIESZYĆ, ALE NIE CHCĘ CZUĆ" - to pragnienie i warunek siódemki z jednego z lepiej opracowanych materiałów na jaki kiedykolwiek trafiłam i sorry, ale jak nie jesteś zdrowy albo chociaż seksualny-instynktownie, to tak to działa i będzie tak działać póki nie wyzdrowiejesz. Mam wrażenie, że opierasz się tylko na pozytywnych schematach i drogach życia, jakie siódemki mogą obrać... a tymczasem wcale tak nie jest, bo ileś z nas skończy zapijając się w samotności na śmierć, gdy już nie będzie przy nas ani jednej osoby bo wszystkich zrazimy swoim brakiem jakichkolwiek prawdziwych, głębszych uczuć, okraszonym tylko powierzchownie lukrem i głupawą wesołością. Widzisz, mam (lub miałam) kilka siódemek w wersji 'hardcorowej' w rodzinie bliższej i dalszej. Oto jak kończyły - relacji i szczegółowego pokrewieństwa nie podaję:
- rozwodnik, zatrucie alkholem - uznane za samobójstwo
- samotny, umarł w wieku 55 lat - choroba cywilizacyjna którą olał jak olewał absolutnie każdą istotną rzecz, wykończył sie stylem życia i używkami
- samotna (jej siódemkowość to 50/50, możliwe że 8w7, więc przypadek wątpliwy) - 65+, w młodości miała podobnie negatywne nastawienie do związków do mnie, od lat cierpi na depresję, ale ostatnio dobrali jej świetne leki, jest całkiem zabawna i nawet nieźle da się z nią porozumieć. To znaczy, gdy nie męczy mnie, że jestem starą panną i że powinnam 'jak najszybciej wyrwać jakiegoś faceta, bo się zestarzeje i zbrzydne i nikt juz nie bedzie mnie chciał'.
- samotna, zginęła w wypadku komunikacyjnym w wieku 20 lat - prędkość+alkohol (domniemanie)
- żonaty (!), umarł w wieku 43 lat - choroba cywilizacyjna, nieleczona i niezdiagnozowana za życia ('nic mi nie jest'); sporo używek
Myślę że biorąc pod uwagę więzy krwi i skłonność do nadużywania alkoholu, rokuje to dla mnie bardzo źle
)
Szczerze powiedziawszy nie znam żadnej siódemki w bezsprzecznie szczęśliwym związku (LOL). A na swoim przykładzie po prostu nie jestem w stanie stwierdzić, jakie okoliczności musiałyby zajść, abym miała ochotę się z kimkolwiek związać. Mój instynkt samozachowawczy zabrania mi się zbliżać za bardzo do ludzi bo wciąż mam w emocjonalnej pamięci, jak to potrafi boleć gdy raz jedyny się coś POCZUŁO; instynkt seksualny z drugiego miejsca czasem daje o sobie znać, bo chciałby mieć jednak KOGOŚ, pomijając oczywiście jakieś 90% kwestii związanych ze stałym związkiem (od 'zniewolenia' po prozaiczne kwestie jak konieczność posiadania z kimś wspólnej sypialni czego nie cierpię czy też pamiętanie o antykoncepcji i znoszenie wymagań/wyrzutów o nie dość mocne zaangażowanie). A potem wchodzi ostatni, społeczny, który mam niedorozwinięty i który nie daje krzty motywacji, by lubić ludzi, natomiast fakt, iż seksualny jest dopiero drugi i za słaby - nie pozwala wciągać do swojej strefy SX ludzi ze strefy SO. Nie, naprawdę nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jakie okoliczności mogłyby zmusic mnie do zabawy w związek, skoro czuję się zmęczona i przytłoczona i totalnie znudzona tak pi-razy-oko po 2-3 randkach i na dalsze nie mam zwyczaju przyzwalać, bo szkoda mi czasu i nerwów i, cóż, redtube jest bardziej efektywny i nie trzeba po wszystkim zmieniać pościeli ani patrzeć na cudze wydzieliny ;xXXX