Właśnie skończyłem się przekopywać przez tony tekstu w forumowej "szukajce" i wygląda na to, że poza kilkoma skromnymi wzmiankami nikt jeszcze tego tematu nie poruszał, ale może po prostu jestem głupi i nie umiem szukać...
Czy może komuś obiło się o uszy, że długotrwały niedobór snu może prowadzić do stałych zmian w osobowości? Czy ktoś z was ma może jakieś doświadczenia z tym związane, którymi chciałby się podzielić?
Od kiedy w sumie pamiętam doskwierały mi problemy z zasypianiem. Nie wiem czy można je nazwać bezsennością czy może jest to jakieś zbliżone schorzenie, dlatego bezpiecznie używam po prostu określenia "problemy z zasypianiem". Przy pomyślnych wiatrach od położenia się do zaśnięcia zejdzie godzinka, dwie, a bywały okresy w których przez długi czas czas ten wydłużał się do sześciu godzin. No cóż... może nie wyda się wam w związku z tym aż tak dziwne, że kiedy pewnego wieczoru kilka lat temu, czytając o jakichś dziwnych eksperymentach i problemach psychicznych, natknąłem się na wzmiankę o efektach długotrwałego braku snu i doświadczeniach polegających na dobrowolnym powstrzymywaniu się od zaśnięcia, szybko podjąłem decyzję że spróbuję. Po pierwsze to oznaczało na pewien czas spokój od przewracania się na łóżku w oczekiwaniu na sen. Po drugie, była to pewna forma sprawdzenia się, zobaczenia jak długo mogę wytrzymać. Po trzecie... muszę przyznać, że opis odmiennych stanów psychicznych, halucynacji i tym podobnych działa na mnie jak magnes. No i spróbowałem.
Na początek parę informacji dla ciekawskich. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany jakie odczucia towarzyszą przeciągającemu się brakowi snu, może pominąć tę część:
Spoiler:
Opierając się o wikipedię i doświadczenia własne mogę wymienić następujące odczucia spowodowane brakiem snu - które mogą się oczywiście u różnych osób diametralnie różnić, na przykład jeden z moich znajomych po trzech dobach czuł tylko ból głowy i pieczenie gałek ocznych:
- Zdrowy człowiek zaczyna odczuwać chęć zaśnięcia po 16 godzinach bez snu. Po około 24 godzinach zaczyna się często pojawiać efekt "ciężkich powiek", kiedy oczy zamykają się mimowolnie a po chwili można je otworzyć. Trochę jakby mrugnięcie okiem nie trwało standardowych ułamków sekund tylko jakąś sekundę do dwóch.
- Po pierwszej nocy efekty ustępują. Następnego dnia można paradoksalnie być pełnym energii, czuć wyjątkową jasność myślenia, zwiększa się pewność siebie i tak dalej. Dopiero późnym popołudniem pojawia się zmęczenie, naprawdę przemożna chęć zaśnięcia - u mnie co ciekawe często mocniejsza niż np. 40 godzin później
- Zazwyczaj po 36 do 48 godzin można odczuć pierwsze efekty "psychodeliczne". Czasem przy ruchu głową można usłyszeć jakiś krótki dźwięk, świst, pstryknięcie czy coś w tym stylu. Gdzieś na skraju pola widzenia obiekty zaczynają delikatnie zmieniać kształty, czasem pojawiają się migające cienie, jakby właśnie tuż przed oczami przeleciał czarny motyl.
- Po mniej więcej 60 godzinach efekty się nasilają. Pamięć, która powoli zaczyna szwankować już po pierwszej dobie, teraz zawodzi całkowicie. Przeciętny czas pamiętania, że jakaś rozmowa w ogóle się odbyła wynosi jakieś 10 minut. Coraz częściej nie można sobie przypomnieć słowa na określenie zwykłych codziennych czynności i przedmiotów. Obraz może momentami falować, przy słabym oświetleniu przedmioty mogą nawet zmieniać kolory - mogą się też pojawiać problemy z nazywaniem kolorów, gdy widzisz je normalnie, ale nie przywodzi to na myśl żadnej nazwy.
- Po 72 godzinach powoli urywa się kontakt z rzeczywistością. Ogromna krótkotrwałość pamięci i kłopoty z analizą sytuacji powodują że człowiek dosłownie "żyje chwilą" - przeszłość i przyszłość tracą sens, jest tylko to co teraz. Można zapomnieć jak mają na imię przyjaciele, członkowie rodziny czy nawet jak brzmi własne imię. Myśl o tym, że istnieje jakaś ciągła rzeczywistość, że twoje wybory kształtują twoje życie, że masz jakieś niedokończone sprawy i plany na przyszłość - to wszystko wydaje się absurdalne. Jawa staje się snem.
- Po 72 do 90 godzin mogą pojawiać się już prawdziwe halucynacje, w postaci na przykład robaków chodzących po płaskich powierzchniach czy obiektów (postaci, roślin czy nieokreślonych kształtów) wyrastających znikąd na sekundę, które potem znów znikają. Nieruchome obiekty zaczynają się ruszać, a perspektywa jest w trudny do opisania sposób zaburzona (np. chociaż laptop wciąż wydaje się znajdować w normalnej odległości, to już wyświetlany na ekranie obraz zdaje się znajdować dobry metr dalej; twoja kanapa jest tam gdzie była, ale już krzesło, naprawdę stojące tuż za nim, wydaje się być pięć metrów odległe o dodatkowe pięć metrów, a ściana o piętnaście, duży ten twój pokój). Zaczynasz zapominać, że twoje akcje powodują reakcje i nie od razu wpadniesz na to, że jeśli zatniesz się nożem to poczujesz ból i poleci ci krew. Postępuje depersonalizacja i derealizacja, zaczynasz się jąkać i plącze ci się język jak po alkoholu, możesz mieć problemy z równowagą.
Dla porównania dorzucę jeszcze, że rekordy - dla osób zdrowych i trzeźwych - wynoszą ponad 260 godzin. Używanie stymulantów, takich jak na przykład amfetamina pozwala łatwo wydłużyć ten czas, teoretycznie nawet do tygodni. Ludzie chorzy na śmiertelną bezsenność (bardzo rzadka choroba genetyczna) nie śpią na przykład 1,5 roku, ostatnie miesiące wegetując już jako roślinki, aż w końcu umierają.
A teraz wróćmy do moich osobistych doświadczeń z brakiem snu. Podczas tej pierwszej w moim życiu próby (gdy miałem bodajże 15 lat) wytrzymałem 76 godzin. I to samo w sobie nie miałoby jakichś poważniejszych konsekwencji gdyby nie fakt, że później mi odbiło i próbowałem za wszelką cenę pobić ten rekord. Nie pamiętam ile to trwało, chyba jakieś dwa albo trzy tygodnie - w każdym razie nie spałem zazwyczaj po 50-60 godzin, po czym budziłem się w dziwnych miejscach (raz nawet na ławce w parku) i próbowałem od początku, nie tracąc czasu na przerwy. Gdy w końcu stwierdziłem że to zbyt męczące, czas mi bezproduktywnie ucieka - bo nie byłem w stanie myśleć o niczym kreatywnym, a jak już zasnąłem to czasem trwało to ledwie dwie godziny, a czasem osiemnaście - i wreszcie normalnie to odespałem, dotarło do mnie że jestem innym człowiekiem. Zmieniły się moje zachowania w codziennych sytuacjach, reakcje, sposób myślenia, w niemal magiczny sposób zniknęła też pewna niemiła przypadłość która męczyła mnie od kiedy tylko pamiętam, na jej miejsce za to pojawiło się kilka nowych, w tym depresja, paranoja i myśli obsesyjne. No cóż...
Przez następne lata jeszcze kilkukrotnie zdarzały mi się dłuższe okresy niedoboru snu, czasem był to nagły powrót zajawki i chęć ponownego sprawdzenia się, czasem przy różnych okazjach towarzyszył mi kilkudniowy stres zbyt silny by była mowa o zaśnięciu, czasem zwyczajnie brakowało mi czasu gdy miałem dużo na głowie, albo natrętni koledzy wyciągali mnie na nocne wypady. Dopiero pół roku temu zdarzyło mi się pobić swój pierwotny "rekord", bowiem pozbawiłem się snu na całe 98 godzin. Zresztą cały grudzień to był jeden wielki brak snu, w ciągu całego miesiąca zasnąłem dokładnie sześć razy i ani razu nie przekroczyłem 6 godzin snu, a zdarzały się również niecałe 2. Zresztą w styczniu zmiany w zachowaniu były bardzo wyraźne. Na tyle, że kiedy zobaczyłem się ze znajomymi - i wydawało mi się, że zachowuję się całkiem w swoim stylu, dokładnie tak jak zawsze - to pytali się czy jestem naćpany czy coś udaję, bo jestem nie do poznania, robię jakieś dziwne gesty, dziwnie mówię - ktoś nawet zauważył, i po dłuższym namyśle przyznałem mu rację, że inaczej układam przy tym wargi, przez co mój głos brzmi inaczej; tak samo zresztą zmienił mi się chód czy takie dziwne szczegóły jak sposób ubierania się i czesania, ulubione posiłki, światopogląd w wielu kwestiach, podejście do płci przeciwnej i wiele innych. Co najlepsze, gdy wspominam cokolwiek z wcześniejszych wydarzeń (przed grudniem) to nie mam żadnego poczucia, że dotyczą mnie. Mogę podać takie porównanie - całe moje życie do tamtych dni pamiętam tak samo jak drugą wojnę światową. Wiem, że to to i to się wydarzyło, ale to nie jest moja historia, żadna cząstka mnie nie czuje się częścią tamtych wydarzeń.
Przepraszam jeśli kogoś zanudziłem tą ścianą tekstu, ale ostatecznie nikt wam nie kazał tego czytać. A teraz wróćmy do pytania zadanego na początku - macie tego typu doświadczenia?
#2Postautor: hippiee » środa, 14 czerwca 2017, 08:16
Ciekawe... bardzo mnie wciągnęła Twoja historia.
Choć ja z zasypianiem jako takich problemów nie mam. Może sporadycznie jak jestem czymś podekscytowana, czymś się stresuję albo zaczyna boleć mnie głowa - wtedy biorę środek przeciwbólowy albo Amol, którym smaruję czoło sprawia, że od razu zasypiam jak małe dziecko. Problem mam natomiast z tym, że często się przebudzam podczas snu. Zwykle dwie, trzy godziny trwa faza głębokiego snu - wtedy śpię jak dziecko. Po tej fazie potrafię co jakieś pół godziny albo godzinę przebudzać się na chwilę, skorzystać z toalety, muszę się koniecznie czegoś napić, albo ot tak. Jest to dość irytujące bo wciągu jednej nocy przebudzam się około 4-8 razy...
Przy tych słowach akurat przypadkiem zerknąłem na awatar i skisłem srogo
Tak poza tym pragnę zwrócić uwagę, że temat nie powstał z myślą o omawianiu problemów ze snem tylko z pytaniem o zmiany w osobowości wywołane brakiem snu. Jeśli ktoś cierpi na bezsenność to w sumie jeszcze mógłby się jakoś pod to podpiąć, chociaż trudno będzie wtedy ustalić konkretne zmiany, bo nie ma porównania do stanu normalnego - ewentualnie można coś stwierdzić jeśli ta bezsenność zaczęła się w jakimś określonym momencie i coś się potem zmieniło, ale wtedy problemem staje się ustalenie czy te zmiany są następstwem bezsenności czy też mają z nią wspólną przyczynę.
A głównym moim założeniem jest szukanie jakichś wzorców, znalezienie typowych zmian związanych z deprywacją snu. Oraz ustalenie na ile jest to kwestia indywidualna, a na ile powtarzający się schemat.
#4Postautor: boogi » czwartek, 15 czerwca 2017, 16:36
Nie mam tego typu doświadczeń (zdarzało się nie przespać jednej całej nocy, okazyjnie prawie dwóch, ale nigdy nic więcej). Krótki rzut oka w internet (quora) podpowiada, że kilka (nawet 2-3) nieprzespanych nocy może mieć negatywny wpływ w perspektywie długotrwałej, np. rozwoju choroby Alzheimera (mózg oczyszcza się podczas snu; nie jest ukrwiony, więc produkty przemiany materii są z niego usuwane inaczej - i tylko w nocy podczas snu). Także krótkotrwałe efekty które opisujesz (nie pamiętanie po 10 minutach że rozmowa miała miejsce) pokazują jak ważny jest sen dla utrwalania wiedzy.
Generalnie nie warto nie spać - ani dla samodzielnych testów, ani dla tego "żeby mieć jazdę", ani dla domknięcia projektu w pracy.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
O zmianie osobowości napisałeś dosyć ogólnikowo. Zastanawiam się jak dokładnie się zmieniłeś przez tan brak snu. Jakich cech osobowości się wyzbyłeś, a jakie zyskałeś.
W profilu podałeś, że masz 19 lat. Jest to bardzo młody wiek, kiedy nasze poglądy czy zachowania społeczne ciągle mogą się kształtować. Możliwe, że zmieniłeś się również przez inne czynniki poza snem. Dodatkowo... Jak funkcjonowałeś będąc tyle czasu na bezsennym haju? Większość ludzi ma jakieś codzienne obowiązki (szkoła, praca), których nie dałoby się wykonywać w takim stanie.
4.5 sp/sx IEI / z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
#6Postautor: Irranea » czwartek, 15 czerwca 2017, 19:56
chokureika pisze:Jest to bardzo młody wiek, kiedy nasze poglądy czy zachowania społeczne ciągle mogą się kształtować.
A później człowiek zamienia się w kamień? XD
Długotrwałe braki snu, prowadzą do śmierci szybciej niż braki w żywieniu.
Równie dobrze mógłbyś zapytać jak na osobowość wpływa regularny post.
Raczej nie jest to kwestia jakichś "magicznych" zmian w mózgu - po prostu niszczy Ci się organizm, a to może prowadzić do zmian osobowości, nie zależnie od przyczyny wyniszczenia organizmu.
9w8 ENFP Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )