Gdy coś was przerasta...
Gdy coś was przerasta...
...to co wtedy robicie?
Ja albo wychodzę gdzieś szukac kogoś do pomocy, albo zaczynam czytać książkę, albo udaję że mnie to nie dotyczy. A wy?
Ja albo wychodzę gdzieś szukac kogoś do pomocy, albo zaczynam czytać książkę, albo udaję że mnie to nie dotyczy. A wy?
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Tenar: ja też chcę zadać to pytanie, bo odpowiedzi nie znam.
Kiedyś nic mnie nie przerastało, bo ze wszystkim sobie jakoś radziłem. Teraz przerasta mnie za dużo spraw i po prostu kręcę się w kółko, z żadną nie potrafiąc sobie jakoś konkretniej poradzić.
Spokój, wyznaczenie jakiegoś celu i trzymanie się go, realizacja metodą małych kroczków - na razie to jedyne, co pomaga. O ile tylko wytrwałości wystarcza.
Zastanawiam się tylko, jak długo Dwójka może być osamotniona w swojej walce/działalności/życiu.
Kiedyś nic mnie nie przerastało, bo ze wszystkim sobie jakoś radziłem. Teraz przerasta mnie za dużo spraw i po prostu kręcę się w kółko, z żadną nie potrafiąc sobie jakoś konkretniej poradzić.
Spokój, wyznaczenie jakiegoś celu i trzymanie się go, realizacja metodą małych kroczków - na razie to jedyne, co pomaga. O ile tylko wytrwałości wystarcza.
Zastanawiam się tylko, jak długo Dwójka może być osamotniona w swojej walce/działalności/życiu.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- In3orn
- VIP
- Posty: 601
- Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Kraków
Ja natrafiłem na bardzo dużo pytań bez odpowiedzi, podobnie z sytuacjami i dylematami - pewnie jak każdy. Zawsze jednak rozwiązanie samo przychodziło bez mojego udziału. Oczywiście raz lepiej, raz gorzej, ale tak jakoś skromnie dostosowałem się do tego i żyję tym co jest. Kiedyś z koleżanką rozmawiałem i w trakcie ona ładnie to przedstawiła. Porównała życie do takiej układanki, tylko trochę trudnej, bo z wieloma elementami, jeśli nie nieskończeniewieloma (zboczenie matematyczne xD ). Dodała, że w sumie nie podoba jej się to i że na pewno jej się nie uda takiej układanki ułożyć. Trochę to teraz nie bardzo brzmi, ale nie wiem jak to mądrzej opisać. Wtedy jednak tak pomyślałem o tym i stwierdziłem, że może warto by było się skupić na takich malutkich elementach, które mamy w zasięgu ręki. Jak w każdej układance. Nie widzimy obrazka, a jednak... Może któreś da się połączyć. A zawsze jak się zaczyna coś budować, to ma się pewną bazę. Do tego widząc jak pojedyncze puzzle pasują do siebie, nabieramy nadziei, trochę otuchy i siły. Powoli wyłaniają się jakieś kształty, obrazki. Widzimy coraz więcej. Może to powolne układanie malutkich kawałków ma jakiś sens.
Don't give up! Never give up! Never back down!
W pytaniu zadanym w temacie bardziej mi chodziło o pierwszą reakcję ale w sumie odpowiedź na pytanie o idelane rozwiązanie tez by mi się przydała... Nie wyobrażam sobie Dwójki osamotnionej w działaniu/walce. Albo, przechodząc do szczegółu - siebie sobie nie wyobrażam (zakładając, żem Dwójka modelowa). Nie chce mi się walczyć o siebie tylko po to żeby walczyć o siebie. Musze mieć kogoś, dla kogo bym walczyła o siebie. Inna sprawa, że z drugiej strony czuję się potem nieznośnie... spętana.
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
O tak, taka reakcja jest faktycznie pierwsza. Ogólnie niepewność. Ale to w zwyczajnej sytuacji, jak na co dzień, kiedy jestem spokojny i normalny i coś mnie przytłoczy nagle.
Ale teraz, kiedy jestem cały czas podminowany, to wygląda to całkiem inaczej - pierwszą moją reakcją na dowolny problem (przytłacza mnie w sumie ostatnio każde byle co) jest gniew. Właściwie gniew to za małe słowo. Wkurwienie. I do tego agresja. Wtedy nie łzy chcą lecieć, ale pięść do czyjegoś nosa normalnie...
Gdzieś w Enneagramie sobie wyczytałem, że Dwójka tak ma, jak przejdzie w Ósemkę. I tak traktowałem Ósemki, po sobie oceniając. Dopiero po poczytaniu forum Ósemek zrozumiałem, o co chodzi z tym, że Dwójka nie zmienia się w Ósemkę, a jedynie bierze selektywnie najgorsze cechy tego typu (każdy ma przecież dobre i złe).
Oj, wtedy to się dopiero na swój typ zdenerwowałem. Ciulowy jakiś taki. Jak dobry, to dupa wołowa z niego. Jak wkurzony, to najgorszy bandzior w Enneagramie. Nic, tylko pochlastać się czerstwą bułką.
I teraz też nie lecą mi łzy (już nie ten etap), tylko mam ochotę zabijać...
Ale teraz, kiedy jestem cały czas podminowany, to wygląda to całkiem inaczej - pierwszą moją reakcją na dowolny problem (przytłacza mnie w sumie ostatnio każde byle co) jest gniew. Właściwie gniew to za małe słowo. Wkurwienie. I do tego agresja. Wtedy nie łzy chcą lecieć, ale pięść do czyjegoś nosa normalnie...
Gdzieś w Enneagramie sobie wyczytałem, że Dwójka tak ma, jak przejdzie w Ósemkę. I tak traktowałem Ósemki, po sobie oceniając. Dopiero po poczytaniu forum Ósemek zrozumiałem, o co chodzi z tym, że Dwójka nie zmienia się w Ósemkę, a jedynie bierze selektywnie najgorsze cechy tego typu (każdy ma przecież dobre i złe).
Oj, wtedy to się dopiero na swój typ zdenerwowałem. Ciulowy jakiś taki. Jak dobry, to dupa wołowa z niego. Jak wkurzony, to najgorszy bandzior w Enneagramie. Nic, tylko pochlastać się czerstwą bułką.
I teraz też nie lecą mi łzy (już nie ten etap), tylko mam ochotę zabijać...
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Zazwyczaj gdy jestem w kontakcie z ludźmi to zły nastrój mnie nie dotyka. Szczególnie, gdy są to ważne dla mnie osoby. Problem pojawia się w momencie rozstania. Dłuższy brak kontaktu (wystarczy często kilka godzin) powoduje, że staję się bardzo melancholijny, co często prowadzi do smutku i poczucia bezużyteczności. Zawsze pojawiają się myśli, że skoro nikt nie odzywa się, to nic dla tej osoby nie znaczę. Największy problem oczywiście przychodzi z partnerami, którzy często nie rozumieją, że mógłbym w ich towarzystwie przebywać cały czas i nie męczy mnie to, wręcz przeciwnie. Zawsze jest pewien moment, w którym ludzie mają już kogoś dosyć. Nieraz trzeba chwili odpoczynku. Sęk w tym, że ja tak nie mam. W takich momentach też nie potrafię się na niczym konkretnym skupić, co zacznę, to nie skończę. Najgorsze jest to, że te chwile często pojawiają się wtedy, gdy potrzebuję energii. Wiadomo, że niesie to ze sobą zazwyczaj bolesne skutki.
Gdy jest naprawdę źle, to w moim przypadku pomóc może tylko najbliższa osoba. Zazwyczaj problemy skupiają się wokół uczuć. Gdy narzekam, to nie na politykę, szkołę, pracę itp., ale na to, że mogłem zrobić coś lepiej, pojawia się pytanie "dlaczego nie zrobiłem tak, skoro poczułaby się wtedy lepiej?". Pomaga też nieraz sen, czy kąpiel.
Gdy jest naprawdę źle, to w moim przypadku pomóc może tylko najbliższa osoba. Zazwyczaj problemy skupiają się wokół uczuć. Gdy narzekam, to nie na politykę, szkołę, pracę itp., ale na to, że mogłem zrobić coś lepiej, pojawia się pytanie "dlaczego nie zrobiłem tak, skoro poczułaby się wtedy lepiej?". Pomaga też nieraz sen, czy kąpiel.
2w1
Kiedy czegoś pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie byś mógł to pragnienie spełnić...
Kiedy czegoś pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie byś mógł to pragnienie spełnić...
Akura wlasnie przechodze cos co mnie przerasta....
Co robie? Roznie, pracuje,ale sie nie skupiam, spie wiecej jak mam okazje, szukam czegos co mi zastapi to przez co tak jest.
Do tego spodobala mi sie 4w5, odradzaja mi i sam widze,ze chyba to bez sensu. To jak obchodzenie sie z jajkiem... w kazdej chiwiki moze sie stluc :/
Co robie? Roznie, pracuje,ale sie nie skupiam, spie wiecej jak mam okazje, szukam czegos co mi zastapi to przez co tak jest.
Do tego spodobala mi sie 4w5, odradzaja mi i sam widze,ze chyba to bez sensu. To jak obchodzenie sie z jajkiem... w kazdej chiwiki moze sie stluc :/
ehh... 2w3
Wiesz, własnie przed minuta na własnej skórze wypróbowałam pozytywne aspekty czasowej ósemkowatości Dwójek. A było to tak:boogi pisze: Gdzieś w Enneagramie sobie wyczytałem, że Dwójka tak ma, jak przejdzie w Ósemkę. I tak traktowałem Ósemki, po sobie oceniając. Dopiero po poczytaniu forum Ósemek zrozumiałem, o co chodzi z tym, że Dwójka nie zmienia się w Ósemkę, a jedynie bierze selektywnie najgorsze cechy tego typu (każdy ma przecież dobre i złe).
Oj, wtedy to się dopiero na swój typ zdenerwowałem. Ciulowy jakiś taki. Jak dobry, to dxxx wołowa z niego. Jak wkurzony, to najgorszy bandzior w Enneagramie. Nic, tylko pochlastać się czerstwą bułką.
I teraz też nie lecą mi łzy (już nie ten etap), tylko mam ochotę zabijać...
Tata (wrzeszczy do siostry): Ty jesteś psychicznie chora! Do psychiatry powinnaś iść!
Ja: Ona nie jest psychicznie chora!
Tata: Nie wtrącaj się!!!
Ja: Ale ona nie jest psychicznie chora.
Albo (sytuacja dawniejsza):
Tata (do siostry): cicho bądź, gnoju jeden!
Ja: Ona nie jest gnojem!
We wszystkim trzeba widziec pozytywy, w ósemkowatości też
"Jeżeli już mam wierzyć w coś, czego nie widać, to wolę wierzyć w cuda niż w bakterie".
Re: Gdy coś was przerasta...
na początek płaczę, im bardziej mnie przerasta tym dłużej płaczę, trzeba oczyścić duszę, a potem zapominamTenar pisze:...to co wtedy robicie?
Ja albo wychodzę gdzieś szukac kogoś do pomocy, albo zaczynam czytać książkę, albo udaję że mnie to nie dotyczy. A wy?
oddalam to od siebie, czasem sobie przypominam, ale jakby to nie dotyczyło mnie, a potem zapominam
problem pojawia się gdy nagle ze zdwojoną siłą sobie przypominam... choć tylko do momentu gdy znów to oddalam
- Orest_Reinn
- Posty: 1606
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 19:26
- Enneatyp: Mediator
Hm, chyba z czasem coraz łatwiej mi przychodzi walenie głową w mur i nie boli mnie już przy tym głowa ;]
Przestaję zauważać pozornie poważne problemy. Są one tylko przerywnikiem prawdziwego życia. Zajmując się nimi wegetuję. Żyję tylko przy ludziach.
Im niżej jestem w rzekomej drabinie zdrowia, tym lepiej się czuję. Nie chcę zdrowieć :]
Przestaję zauważać pozornie poważne problemy. Są one tylko przerywnikiem prawdziwego życia. Zajmując się nimi wegetuję. Żyję tylko przy ludziach.
Im niżej jestem w rzekomej drabinie zdrowia, tym lepiej się czuję. Nie chcę zdrowieć :]
Re: Gdy coś was przerasta...
Ja chyba zamykam się w sobie, izoluję uczucia w plastikowych pudełkach albo wpadam w taką furię, że chcę krzyczeć, wykrzyczeć się, jednak jeśli nie mam dla kogo, zaczynam pisać, pisać... pisać. Z płaczu już dawno wyrosłam. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o moje problemy to jeśli ktoś nieproszony próbuje ich tknąć, staję się takim kamieniem, takim bardzo zimnym kamieniem, że sama tego nie rozumiem. Następnie włączam jakąś przybijającą muzykę, tylko moją, bo ona daje mi wtedy kopa, żeby wreszcie ruszyć dupę i przestać się zadręczać jakimiś pierdołami, kiedy ludzie mają gorzej. Ewentualnie wygaduję się komuś. Chociaż to bardzo trudne. Mam tylko jednego człowieka, któremu wygaduję się. To nie jest tak, że nie chcę się wygadać. Po prostu, jak już obok niego stoję, cała ochota ogarnięcia mojego problemu maleje, problem przestaje istnieć i zaczynam słuchać tylko drugiego człowieka. Zadawać mu pytania. Zbywać pytanie o mój problem. Dopiero, jak się oswoję i postanowię pozbierać myśli w głowie, jestem w stanie temu człowiekowi opowiedzieć. Ale to trudne. Trudno otwierać się.
Najgorzej, że ten problem wciąż w tej głowie gdzieś jest. Chociaż jest zepchnięty.
Najgorzej, że ten problem wciąż w tej głowie gdzieś jest. Chociaż jest zepchnięty.
"Podejrzliwość w stosunku do wszystkich jest męcząca, trzeba komuś ufać, bo trzeba przy kimś odpocząć."
sp/so
sp/so