boogi pisze:- po drugie, dziecko zazwyczaj wymyśla sobie własne mechanizmy obronne, które pozwalają jakoś funkcjonować wewnątrz takiej rodziny, ale na zewnątrz (w szkole, w pracy, wśród znajomych) mogą przeszkadzać - jako, że otoczenie zewnętrzne nie będzie okazywać takich cech, jak chory rodzic, ale dziecko (ewentualnie już później dorosły człowiek) mimo wszystko "instynktownie" takich zachowań będzie oczekiwał i domyślnie starał się im przeciwdziałać. Stąd drobne reakcje typu: nieufność, podejrzliwość, przewrażliwienie, oraz czasem inne poważniejsze.
Mechanizmy obronne przyjęte przez danego człowieka determinują enneagramowy typ, który im silniej działa (czyli powstawał w warunkach, gdzie był silnie potrzebny), z tym mniej zdrowym, a co za tym idzie gorzej sobie radzącym w relacjach międzyludzkich, typem mamy o czynienia. Dlatego sądzę, że DDA może być zarówno Dwójką, jak i innym typem. Najbardziej (niestety) kojarzą mi się z Szóstkami (problem nieprzewidywalności, zmienności rodzica/ów - ten sam człowiek może ukazywać całkowicie różne twarze, przechodzić od wrażliwego, dobrego człowieka do potwora bez kontroli nad sobą). Kolejnym typem kojarzącym się z bezpośrednią, choć nie koniecznie cielesną, krzywdą (wywołaną przez patologię w rodzinie) jest 4. No i brak miłości, zabieganie o nią - 2. To pasuje mi w sytuacji, gdzie jednak jest jakaś bliska osoba, od której da się zdobyć oznaki miłości, czyli albo alkoholik potrafi też okazywać ciepłe uczucia, jednak nie zawsze - "trzeba zasłużyć" - np. jak sam przez swoją niezaradność wymaga opierki (z tego cechy 1 i 2 mogłyby wyjść), albo kiedy są jeszcze inne bliskie osoby, które potrzebują wsparcia. Sama znam DDA z silnymi przejawami dwójkowatości - chłopak od dziecka chciał być inny, nić jego ojciec (tutaj: ojciec - agresja, nieczułość, przemoc, ów chłopak - pragnienia łagodności, czułości, bycia dobrym, pomocnym), a przy tym musiał pomagać matce, chciał ją wspierać, więc mechanizm dwójkowy działał.
Rinn pisze:Też zauważyłam, że w związku nasze podświadome mechanizmy są dużo silniejsze. (...) W normalnym, "oficjalnym" życiu możemy być dorośli i racjonalni, ale w związku, w rodzinie, tam, gdzie podstawą są uczucia, odzywa się w nas dziecko - nasze krzywdy i mechanizmy obronne. Sztuką jest być tego świadomym i umieć to kontrolować albo właśnie tą kontrolę ("zamrożone uczucia") odpuścić...
Niestety, szczera prawda. Do tego problem z DDA jest taki, że ludzie boją się nieznanego, przyzwyczajenia tkwią w nich bardzo głęboko, więc instynktownie powielają znane schematy, tak jak człowiek mniej bojący się wybrać czarny szlak, który już zna na wylot, nić zupełnie obcy, nieznany, przechodzący przez jakiś "dziki" las, zielony. Stąd wchodzenie w patologiczne układy, a nawet w prawidłowych związkach wykazywanie tych samych mechanizmów obronnych, co w tych chorych, czasem nawet silniej, z powodu tego "strachu przed nieznanym" a także większemu lękowi przed tym, co się nie ujawnia (nawet kiedy nie ujawnia się, bo nie ma co).