maroz pisze: 1) Chcesz wychować dzieciaka by jadł publicznie w sposób kulturalny. Zwracasz mu uwagę a dzieciak na złość robi na przekór po prostu nie słuchając się Ciebie. Jak byś zadbał o to by na przyszłość dzieciak zachowywał się kulturalnie?
Cóż, nauczę go 'kulturalnie' jeść w domu, a jak już będzie nauczony wybierzemy się wszyscy do restauracji czy innego miejsca publicznego. Może będzie to na zasadzie nagrody typu: "O jak wspaniale umiesz się posługiwać widelcem!"
"Musisz pokazać babci jak wspaniale umiesz jeść!", i generalnie total-zachwyt nad moim wspaniałym dzieckiem
Jeżeli masz na myśli sytuację gdy dziecko umie już jeść i zazwyczaj robi to normalnie, ale akurat ma zły humor i faktycznie niefajnie się zachowuje to po prostu wychodzimy i tak będzie za każdym razem gdy będzie się źle zachowywało w takiej sytuacji. Zachowanie -> konsekwencja.
Generalnie mnie będzie interesowało to, że moje dziecko umie jeść ładnie, a nie że mogę się nim pochwalić w miejscu publicznym. Jeżeli będzie lubiło jeść w miejscach publicznych to będziemy tak czasami jadać, jeżeli nie będzie lubiło to nie, nie rozumiem po co zmuszać.
maroz pisze:2) Przychodzi do Ciebie syn i chce z tobą porozmawiać, a ty nie masz czasu wdanej chwili. Widać że mu zależy. Co robisz?
Na stwierdzenie syna "Mamo muszę z Tobą porozmawiać" zawsze zareaguję uwagą i niepokojem. Nie wyobrażam sobie by coś było ważniejsze od mojego dziecka, później może być za późno.
maroz pisze:3) Dzieciak ostro się buntuje we wszystkim na czym tobie zależy. Nie chce sprzątać, nie chce iść wcześnie spać, nie chce się myć. Bunt totalny. Jak byś skłonił dziecko do dyscypliny zarazem nie tracąc jego autorytetu i zawiązując ciepłą relację?
Autorytetu oraz ciepłych relacji nie traci się w ciągu jednego dnia (bo mam rozumieć, że po prostu dziecko tak w danym dniu się źle zachowuje z jakiegoś dziwnego powodu, bo jeżeli dziecko tak się zachowuje od zawsze, bądź od dłuższego czasu to są już błędy w procesie wychowawczym, wtedy trzeba Super Niani
). Swoją drogą, dziwnie to napisałeś, jakby to był koniec świata, jakby konieczne w tym było jakieś Twoje napięcie, jakieś niezadowolenie, jakieś negatywne emocje... przecież to tylko porozrzucane zabawki, przecież od nieumycia zębów raz mu nie powypadają, a co do usypiania to najlepiej działa zrytualizowanie czasu przed snem - wszystko dzieje się tak samo, o tej samej porze. Jeżeli nie chce spać to są na to triki, generalnie chodzi o to, aby odnosić dziecko do łóżka i nie mówić do niego nic i starać się wyluzować - może być męczące, ale jednak konsekwencja jest ważna.
maroz pisze:4) Przychodzi do Ciebie nauczycielka wychowawczyni i mówi że twoje dziecko jest zbyt wrażliwe, że płacze w szkole przejmuje się tym że przegrywa, przejmuje się tym że nie jest najlepsze i przez to inne dzieciaki się z niego śmieją i coś z tym trzeba zrobić. Co byś zrobił?
maroz pisze:Ad 4. Po drugie pokazałbym mu że wygrana przychodzi z czasem gdy sięćwiczy i rozwija i że jeśli będzie się skupiał na drobnych postępach własnych np na wbiciu jednej bili w grze w bilardzie, nie myśląc o tym czy wygrywa czy nie, to wtedy będzie grał na maksimum swojego potencjału, a z czasem jesli bedzie cierpliwy, pokona każdego. itp. itd. Dzieciak płacze bo sobie nie radzi bo nie wie jak sobie poradzić i przychodzi do mnie z postawą "tato wymyśl coś bo ja nie umiem" i dlatego przekazałbym mu wiedzę lub podsunął autorytety lub książki.
Nie widziałabym problemu w tym, że mój syn przegrywa, ale w tym, że sobie z tą przegraną nie radzi do tego stopnia, że jego reakcje nie jest akceptowana przez dzieci w szkole. Skoncentrowałabym się, nie na uczeniu dziecka wygrywania - dziecko zrozumiałoby zapewne ten komunikat jako: "Musisz być najlepszy!", "Jak się postarasz to pokonasz każdego = przegrałeś?, nie starasz się wystarczająco", ale na budowaniu poczucia własnej wartości, poczucia bezpieczeństwa i akceptacji (mama Cię kocha i nie ma to związku z Twoim wygrywaniem).
Naprawdę bym się zdziwiła gdyby moje dziecko wykształciło taki mechanizm. W procesie wychowania przed pójściem do szkoły, miałoby wyjątkowo dużo okazji, żeby przegrać, najpierw w grach z rodzicami, a potem z rówieśnikami. Nie byłoby oceniane, nie wymaganoby od niego bycia najlepszym, widziałoby, że każdy popełnia błędy, nawet mama czy tata - każdy, że błąd czy przegrana nie są najważniejsze, ważne jest iść dalej.
Jeżeli jednak (nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że moje dziecko pomimo moich starań, ma tak niskie poczucie własnej wartości i wykształciło takie mechanizmy. Te mechanizmy nie biorą się z niczego! To są lata zaniedbań w procesie wychowania! Załóżmy więc, że adoptowałam dziecko w wieku szkolnym
) Gdyby nauczycielka sformułowała to pytanie dokładnie tak jak Ty piszesz to bym się zastanowiła nad jej kompetencjami - nie ma dzieci 'zbyt wrażliwych'. Jeżeli tak-jej-się-tylko-powiedziało i nie ma wątpliwości co do jej kwalifikacji (a zadbam, żeby nie mieć) to zastanowiłabym się nad każdą jej wątpliwością, dokładnie wypytała jakie sytuacje chodzi (konkrety). Wychowawczyni, zważywszy na jej kompetencje, miałaby zapewne jakieś pomysły. Konieczne byłoby zbudowanie u tego dziecka poczucia własnej wartości w kontekście grupy innych dzieci. Są prowadzone różne zajęcia, ważne by to dziecko znalazło miejsce przyjazne dla siebie, gdzie nie jest oceniane czy wyśmiewane. Dużo rozmów o tym, że nie zawsze trzeba być najlepszym i że jest akceptowane niezależnie od tego. Obserwowałabym jak to dziecko zachowuje się wśród rówieśników (kolegi zaproszonego do domu). Jeżeli okazałoby się, że dziecko faktycznie wykształciło w sobie aspołeczne zachowania starałabym się powiększyć u niego zdolności społeczne i inteligencję emocjonalną ("Tomek zachował się tak i tak, bo czuł się tak i tak, po tym jak zrobiłeś to i to")
maroz pisze:5) Twój syn jest bity w szkole przez kolegów. Jest słabszy, mniejszy i żali się tobie że ich nie lubi (delikatna wersja mnie wk*****). Jak byś się zachował?
Trudno lubić kogoś kto cię bije
Zasada jest prosta. Zawsze trzeba stać za własnym dzieckiem - jeżeli ja nie będę bronić mojego dziecka to kto będzie? Przy czym nie należy być głuchym na fakty i słuchać wersji każdej ze stron. Nigdy nie zachęcałabym swojego słabszego i mniejszego dziecka do oddania większemu koledze
życie i zdrowie mojego dziecka jest mi miłe (jakby było większe lub porównywalnie duże to też bym nie zachęcała, podobnie jak do agresji słownej - skąd przekonanie, że to zadziała?) Skoncentrowałabym się bardziej na konflikcie pomiędzy chłopakami - o co tak naprawdę chodzi?
Zachęcenie syna do sportu jest sensownym posunięciem.
maroz pisze:6) Twój syn wyraźnie wykazuje cechy irracjonalnych fobi. Boi się wyjść z domu. Boi się pójść do szkoły. Boi się kolegów. Przypisuje innym zachowania na podstawie pozorów. Jak byś postąpił?
Szukałabym pomocy psychologa lub psychiatry.
maroz pisze:7) Twój syn wykazuje skłonności artystyczne, jest miękki, niezaradny, chce być artystą. dużo maluje, ciągle wpada w depresje. Jak byś postąpił?
Ej
, skłonności artystyczne nie łączą się bezpośrednio z depresją. Sama mam zdolności manualne
Jakby mój syn odziedziczył te zdolności po mnie (oraz kilku innych przodkach
) i miałby szansę zostać artystą to bardzo bym się z tego cieszyła
Niezaradność wynika raczej z niedouczenia, przez te 18 lat miałby okazję się douczyć - no nie wyobrażam sobie wypuścić syna z domu, który to sobie drugiej mamy na żonę szuka
A depresja to choroba, którą się leczy
maroz pisze:Z płaczem to jest tak że jeśli dziecko płacze to znaczy że emocje są dla niego bardzo silne i sobie nie radzi z problemem i wyraża swoją frustrację i rozpacz. W takiej sytuacji duszenie płaczu, kopniak w dupę dzieciakowi nie pomoże a jedynie zaszkodzi bo takie dziecko i tak nie rozwiąże problemu którego i tak nie umie rozwiązać ale też nie wyrazi emocji które się odłożą i zamienią w mechanizmy obronne wszelakie. Taki wrażliwy emocjonalny dzieciak będzie emocjonalnym nieasertywnym kaleką na całe życie. Dzieciak przestanie płakać gdy się nauczy jak sobie radzić i uwierzy w swoją siłę i możliwości
Wystarczy mu pokazać jak być silnym i zdystansowanymi jak rozwiązać taki problem by przestał płakać
i by problem się już więcej nie powtórzył
Ja bym np powiedział dzieciakowi że moze sobie płakać jeśli chce bo to zdrowe i daje ulgę, ale nie w mojej obecności i obecności innych ludzi. Niech płacze w samotności a publicznie się śmieje i niech jutro się weźmie za szukanie rozwiązania problemu bo płacz na dłuższą metę nic mu nie da i że ja mu pomogę ten problem rozwiązać.
O dziecku w jakim wieku piszesz?
Wychowując wyjątkowo rozważnie trzeba dobierać słowa: w drugim akapicie jest kilka sugestii, które mogą zostać zrozumiane jako brak akceptacji dziecka (przy mnie nie płacz). Dodatkowo sugerujesz dziecku (jako dorosły człowiek, autorytet), że zdanie ludzi jest nadrzędną, nie ma nic ważniejszego od tego co widzą ludzi, co więcej jest w tej wypowiedzi przekaz: "Nieważne jak jest naprawdę (w samotności sobie popłacz), ale jak widzą to inni (publicznie się śmiej)".