Jak Ty do wszystkiego emocjonalnie podchodzisz.Mietła pisze:Ku*wa. Ugościć, dać jeść, czystą pościel, dach nad głową, kawę za kawą i przyprowadzić na zlot nową Ósemkę to mało. Mało! Nie wystarczy, żeby się wkupić w łaski Piątki.
Nie to nie.
Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko jeden!
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
No UPS - no party.
- Katiks
- Posty: 582
- Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 18:39
- Enneatyp: Entuzjasta
- Lokalizacja: Wszechświat!
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Lubię to.
"„Jesteś kobietą o olbrzymiej intuicji i inteligencji. Twój cięty języczek doprowadza mnie do szczytu rozkoszy duchowej. A teraz, walnij tego idiotę tłuczkiem, ukryj zwłoki pod trybunami Hufflepuffu i ucieknijmy razem do twojej wieży”. "
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Zachowałam się dziś jak zła siódemka, która ma gdzies ludzi a tych upierdliwych miesza z błotem.
NIESAMOWICIE mi z tym dobrze
NIESAMOWICIE mi z tym dobrze
xxx xx/xx XXXx
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Drugie skrzydełko się wyrzyna? Dopsie, dopsie.
No UPS - no party.
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
najwyrazniej xDDD szkoda ze tak rzadko sie temu skrzydelku to zdarza, zycie by bylo prostsze gdyby sie ukazywalo na codzienx D
xxx xx/xx XXXx
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Wszyscy już zapomnieli, że mamy tu offtop w którym można wygrać kolejny merytoryczny post na liczniku
Muszę się z wami podzielić niezwykle ważnym przemyśleniem, które zawładnęło mną, kiedy w najlepsze szorowałam sobie zęby. Cykl skomplikowanych skojarzeń zaprowadził mnie od szczoteczek do zębów do problemu wyrzucania rzeczy, by następnie przerodzić się w niekwestionowaną konkluzję: LUBIĘ WYRZUCAĆ RZECZY.
Wyrzucanie rzeczy jest super. Fajnie jest na przykład otworzyć lodówkę, przejrzeć jej zawartość i wywalić rzeczy przeterminowane, zeschnięte i inne wołające o eksmisję (gdy wiem, że czegoś nie zjem, ale jeszcze jest jadalne, to nie wyrzucam, bo to by było niemiłe z mojej strony - po prostu czekam jeszcze dzień lub dwa). Uczucie zwalniania miejsca jest niezastąpione.
Fajnie jest też wyrzucać rzeczy, których się już długi czas nie używało. Przed wyrzuceniem ubrania warto zrobić test: czy założyłam to choć raz w ciągu ostatnich trzystu sześćdziesięciu pięciu dni? (dygresja: ostatnio masowo piszę projekty nakazów zapłaty i rozkoszuję się pisaniem rozbudowanych liczebników słownie). Jeśli nie - można poczuć to cudowne drżenie przed podjęciem decyzji, że oto rzecz wyląduje w pojemniku na odzież używaną, bo w końcu nie jest mi potrzebna - będę mieć więcej przestrzeni w szafie.
Ale najlepsze jest wyrzucanie tak-zwanych-pamiątek. Nie chodzi tu o żaden melodramatyczny manifest (nienawidzę cię, więc podrę w strzępki twoje zdjęcie i spalę je nad lawendową świeczką), ale o spojrzenie na przedmiot, który się kiedyś tam postanowiło zachować, ale obecnie nie wywołuje żadnych odczuć, a z praktycznego punktu widzenia nie jest do niczego potrzebny i tylko zbiera się na nim kurz. Oczywiście jeśli pamiątka nadal ma jakiś sens, to poczekam do następnego sprzątania, żeby się przekonać, czy nie jest już gotowa, by wylądować w koszu
Polecam wszystkim bardzo serdecznie wyrzucanie, jest to tańsze niż kupowanie, nie trzeba nigdzie daleko chodzić, stać w kolejkach do kasy i nie ma problemu, gdzie upchnąć kupioną w przypływie impulsu rzecz, gdyż odpowiedź jest tylko jedna - w koszu!
Muszę się z wami podzielić niezwykle ważnym przemyśleniem, które zawładnęło mną, kiedy w najlepsze szorowałam sobie zęby. Cykl skomplikowanych skojarzeń zaprowadził mnie od szczoteczek do zębów do problemu wyrzucania rzeczy, by następnie przerodzić się w niekwestionowaną konkluzję: LUBIĘ WYRZUCAĆ RZECZY.
Wyrzucanie rzeczy jest super. Fajnie jest na przykład otworzyć lodówkę, przejrzeć jej zawartość i wywalić rzeczy przeterminowane, zeschnięte i inne wołające o eksmisję (gdy wiem, że czegoś nie zjem, ale jeszcze jest jadalne, to nie wyrzucam, bo to by było niemiłe z mojej strony - po prostu czekam jeszcze dzień lub dwa). Uczucie zwalniania miejsca jest niezastąpione.
Fajnie jest też wyrzucać rzeczy, których się już długi czas nie używało. Przed wyrzuceniem ubrania warto zrobić test: czy założyłam to choć raz w ciągu ostatnich trzystu sześćdziesięciu pięciu dni? (dygresja: ostatnio masowo piszę projekty nakazów zapłaty i rozkoszuję się pisaniem rozbudowanych liczebników słownie). Jeśli nie - można poczuć to cudowne drżenie przed podjęciem decyzji, że oto rzecz wyląduje w pojemniku na odzież używaną, bo w końcu nie jest mi potrzebna - będę mieć więcej przestrzeni w szafie.
Ale najlepsze jest wyrzucanie tak-zwanych-pamiątek. Nie chodzi tu o żaden melodramatyczny manifest (nienawidzę cię, więc podrę w strzępki twoje zdjęcie i spalę je nad lawendową świeczką), ale o spojrzenie na przedmiot, który się kiedyś tam postanowiło zachować, ale obecnie nie wywołuje żadnych odczuć, a z praktycznego punktu widzenia nie jest do niczego potrzebny i tylko zbiera się na nim kurz. Oczywiście jeśli pamiątka nadal ma jakiś sens, to poczekam do następnego sprzątania, żeby się przekonać, czy nie jest już gotowa, by wylądować w koszu
Polecam wszystkim bardzo serdecznie wyrzucanie, jest to tańsze niż kupowanie, nie trzeba nigdzie daleko chodzić, stać w kolejkach do kasy i nie ma problemu, gdzie upchnąć kupioną w przypływie impulsu rzecz, gdyż odpowiedź jest tylko jedna - w koszu!
Nie wyrywam ósemek.
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Piękna nazwa na takie pamiątki: "kurzołapka" (bo łapie kurz).
Siódemki mają dobrze z tym wyrzucaniem. Jedynki chomikują wszystko na czarną godzinę. Zrobiłem kiedyś taki myk, że w szafie powiesiłem wszystkie ubrania wieszakami w drugą stronę (tak, że niewygodnie się ściągało). Jeżeli któreś z tych ubrań użyłem, to wieszałem je już na dobrą stronę. Po roku tylko kilka wieszaków było odwróconych jako "użyte" (tak niewiele, że nawet doświadczony pracownik tartaku potrafiłby to policzyć na palcach jednej ręki), reszta zaś okazała się być nietknięta przez rok.
I... tak, dobrze się domyślacie - nadal wiszą w szafie!
Siódemki mają dobrze z tym wyrzucaniem. Jedynki chomikują wszystko na czarną godzinę. Zrobiłem kiedyś taki myk, że w szafie powiesiłem wszystkie ubrania wieszakami w drugą stronę (tak, że niewygodnie się ściągało). Jeżeli któreś z tych ubrań użyłem, to wieszałem je już na dobrą stronę. Po roku tylko kilka wieszaków było odwróconych jako "użyte" (tak niewiele, że nawet doświadczony pracownik tartaku potrafiłby to policzyć na palcach jednej ręki), reszta zaś okazała się być nietknięta przez rok.
I... tak, dobrze się domyślacie - nadal wiszą w szafie!
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Przyjemność z wyrzucania? Dla mnie to najgorsza trauma, bo trzeba podjąć tyle nieodwracalnych decyzji. No i rozstać się z tyloma rzeczami, do których zdążyłam się przyzwyczaić. No bo co z tego, że tego niebieskiego sweterka nie nosiłam przez 5 lat? Po prostu miałam inną fazę kolorystyczną. Ale jak miałam fazę na niebieski, to go uwielbiałam. A jak mi wróci niebieska faza? I będę wtedy płakać za niebieskim sweterkiem?
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Do tego czasu zapomnisz, że w ogóle miałaś niebieski sweterek, albo po prostu przez chwilę powspominasz go z nostalgią, a potem kupisz sobie nowy
Nie wyrywam ósemek.
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Też lubię wyrzucać dawno nieużywane rzeczy...to oczyszcza atmosferę.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
wyrzucanie i robienie porządków to przyjemność . Może człowiek gdzieś podświadomie myśli, że przez to uporządkuje swoje życie?
- Enturie
- Posty: 493
- Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2012, 19:26
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: poza zasięgiem sieci
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Mi najtrudniej jest zacząć, bo strasznie długo się zastanawiam nad tym, czy to aby na pewno nie będzie potrzebne, choć dobrze wiem, że powinnam się tego pozbyć. No ale.. Kiedy już zacznę, to z reguły wywalam więcej niż powinnam, a potem czekam następny rok czy pół i składuje kolejną masę niepotrzebnych rzeczy... Takie w sumie błędne koło.
► Pokaż Spoiler
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Ja tam nie mam skrupułów przed wyrzucaniem starych ciuchów czy zawalających półki pamiątek znad morza; inna sprawa, jeśli chodzi o śmieci takie jak pocztówki, listy, stare rysunki od przyjaciół, zdjęcia czy inne tego typu pierdoły - nie to, żebym była jakoś specjalnie emocjonalnie przywiązana, ale zawsze wychodzę z założenia, że im starsze są rzeczy osobiste, tym większą mają wartość. Bardzo przyjemnie jest pogrzebać w starych rzeczach, które dla mnie są dowodem mojej przeszłości (niestety nie pamiętam wielu szczegółów z mojego dzieciństwa). Mam zamiar trzymać je najdłużej jak się da, żeby za np. 30 lat móc sobie którąś z tych rzeczy odkopać i przypomnieć, jak to było i czego to się nie robiło...
6w5, IEI
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
A ja mam problem z wyrzucaniem starych ubrań, bo skoro kupiłam i wydałam na to forsę, to szkoda wyrzucać. Stara bluzka zawsze może się przydać do remontu, wiosennych porządków, albo jako ścierka do roweru.
Tez mi ciężko zacząć, bo po co męczyć się z przekopywaniem szafy, jak można robić bardziej przyjemne rzeczy. Poza tym, jak coś leżało 3 lata to jeszcze trochę może zaczekać.
Co jakiś czas staram się zrobić przegląd w szafie, bo zazwyczaj znajduję jakiś ciuch o którym kompletnie zapomniałam ‘o co to za bluzka? kiedy ja to kupiłam? aaa faktycznie mam taką’
Tez mi ciężko zacząć, bo po co męczyć się z przekopywaniem szafy, jak można robić bardziej przyjemne rzeczy. Poza tym, jak coś leżało 3 lata to jeszcze trochę może zaczekać.
Co jakiś czas staram się zrobić przegląd w szafie, bo zazwyczaj znajduję jakiś ciuch o którym kompletnie zapomniałam ‘o co to za bluzka? kiedy ja to kupiłam? aaa faktycznie mam taką’
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Klub Cichych Wielbicieli Snufkina. Bo Guru jest tylko je
Tak, lubię wyrzucać wszelkie przeterminowane/nieświeże/nie-wiem-czy-świeże-ale-nie-zjem rzeczy. Podobnie z kosmetykami - jak jakis nieuzywany i niedlugo zacznie sie psuc, to wyjmuje w najbardziej widoczne miejsce i jesli mimo to nie uzywam - też wywalam.Cykl skomplikowanych skojarzeń zaprowadził mnie od szczoteczek do zębów do problemu wyrzucania rzeczy, by następnie przerodzić się w niekwestionowaną konkluzję: LUBIĘ WYRZUCAĆ RZECZY.
(gdy wiem, że czegoś nie zjem, ale jeszcze jest jadalne, to nie wyrzucam, bo to by było niemiłe z mojej strony - po prostu czekam jeszcze dzień lub dwa).
Ale najlepsze jest wyrzucanie tak-zwanych-pamiątek.
Wyrzucanie pamiatek, notatek i bibelotów - cudne. Generalnie do przedmiotów nieużytkowych sie nie przywiązuje i nie sprawia mi klopotów ich usuwanie opdczas generalnych porzadkow i przeprowadzek. Odrębna kategoria to jednak rzeczy co je mam "od dziecinstwa", takie 15-letnie drobiazgi. Ale z drugiej strony - ich nie mam w Warszawie tylko w domu rodzinnym, wiec nie zajmują mi miejsca.
Ciuchów /pomijam bielizne, skarpetki rajstopy i tym podobne/ nie wyrzucam absolutnie NIGDY. Zbyt często po 10 latach wyciągam jakies stare ciuchy i je pokochuje na nowo. Jesli rzecz jest lekko zniszczona lub kompletnie niepasująca - wywożę do domu mojej mum i ona te naprawdę bezsensowne i nierokujące egzemplarze bez mojej wiedzy oddaje biednym lub wyrzuca raz na parę lat.
xxx xx/xx XXXx