Dziewiątki z reguły nie namyślają się nad tym bo są Dziewiątkami. Na tym polega właśnie ich esencja że rzutują cudze emocje na siebie U Dziewiątki wszystko zależy od środowiska w jakim się znajdują (akurat ta część jest prawdziwa dla wielu typów) - przez to, że same najczęściej boją się/nie wiedzą jak analizować swoje emocje "z lenistwa" przyjmują zdanie innych. Najprawdopodobniej Dziewięć nie będzie wiedziała jaka jest - przyjmie za prawdę to co sądzą o niej inni, jaki aktualnie jej otoczenie ma stan emocjonalny etc.Dziewiątki z reguły czują się:
a)optymistami
b)realistami
c)pesymistami
Optymista, realista czy pesymista ?
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
"Ludzi g. obchodzi co chciałeś powiedzieć, obchodzi ich to, co usłyszeli."
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
Ciekawe, czy o swoim partnerze zyciowym Dziewiatka mysli tak samo. Jak w starym dowcipie:NoMatter pisze:Najprawdopodobniej Dziewięć nie będzie wiedziała jaka jest - przyjmie za prawdę to co sądzą o niej inni
- Czesc stary, slyszalem ze masz dziewczyne. A dobra jest w lozku?
- Jedni mowia, ze dobra, inni ze nie dobra...
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
Tu nie chodzi mi o to że dziewięć nie będzie mieć zdania - ono nie będzie wiedzieć jakie to zdanie jest, będzie musiało się namęczyć żeby je ustalić...
A dowcip jest niesmaczny
A dowcip jest niesmaczny
"Ludzi g. obchodzi co chciałeś powiedzieć, obchodzi ich to, co usłyszeli."
-
- Posty: 158
- Rejestracja: czwartek, 24 września 2009, 12:41
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
Dla mnie takie pytania są bardzo podobne:
Cześć stary podobno masz dziewczynę, jakie ma iq?
Cześć stary podobno masz dziewczynę i ona pracuje w biedronce LOL, to prawda?
Cześć stary podobno masz dziewczyna i ona jest ślepa, {miejsce na głupie pytanie}
Tego typu teksty uważam za niesmaczne.
Cześć stary podobno masz dziewczynę, jakie ma iq?
Cześć stary podobno masz dziewczynę i ona pracuje w biedronce LOL, to prawda?
Cześć stary podobno masz dziewczyna i ona jest ślepa, {miejsce na głupie pytanie}
Tego typu teksty uważam za niesmaczne.
"Ludzi g. obchodzi co chciałeś powiedzieć, obchodzi ich to, co usłyszeli."
-
- Posty: 158
- Rejestracja: czwartek, 24 września 2009, 12:41
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
Standard:NoMatter pisze:Dla mnie takie pytania są bardzo podobne:
Cześć stary podobno masz dziewczynę, jakie ma iq?
Cześć stary podobno masz dziewczynę i ona pracuje w biedronce LOL, to prawda?
Cześć stary podobno masz dziewczyna i ona jest ślepa, {miejsce na głupie pytanie}
Tego typu teksty uważam za niesmaczne.
"Wyższe od twojego"
"Tak, to prawda i przemyca mi piwo"
"A ty swojego tyłka nie znajdziesz bez mapy"
I po problemie Masz kilka(naście) minut ciszy, zanim się namyśli i (MOŻE) coś odpowie. Jak cwańszy to się przyłożyć bardziej - w końcu go zatka
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
Spoko, ja sobie poradzić potrafię, nie zmienia to faktu, że czuję w zasadzie fizyczny wstręt do tego typu tekstówRhoe pisze:I po problemie Masz kilka(naście) minut ciszy, zanim się namyśli i (MOŻE) coś odpowie. Jak cwańszy to się przyłożyć bardziej - w końcu go zatka
"Ludzi g. obchodzi co chciałeś powiedzieć, obchodzi ich to, co usłyszeli."
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
A u mnie jest sinusoidka, a nawet wręcz totalna sinusoida.
Ostatnio mój chłopak śmiał się, że ja jestem optymistką, realistką i pesymistką w jednym i to jeszcze w mniej więcej tym samym czasie. Z naciskiem na te dwa stany skrajne, bo realizmu to są u mnie tylko przebłyski .
Funkcjonuje to mniej więcej tak:
<Moja rozmowa z chłopakiem o naszych teoretycznych szansach dostania się na medycynę/stomę>
Akt I :
On: Niee no, nie ma szans, przynajmniej ja nie mam szans. Ty to się dostaniesz, ale ja to na peeewno nie, a w tym to już na bank się nie uda. Najwyżej w przyszłym roku. Trudno.
Ja: Oj no co Ty, oczywiście, że się dostaniemy, przecież jest jeszcze xxx czasu, jeszcze się zmobilizujemy, przysiądziemy nad tym wszystkim i się uda. Na peeewno się uda. No co, my byśmy się mieli nie dostać? Zresztą na pewno arkusze nam podpasują, progi będą niższe, nasz rocznik jest kiepski... (i cała lista powodów, dla których szczęśliwym trafem na pewno się uda).
Akt II :
<5 minut później Malwina dzwoni znowu do Mateusza>
Ja: Słuchaj Mateusz. Nie mówię, że uda się na pewno, ale jak tak naprawdę, naprawdę mocno się zmobilizujemy, przysiądziemy to mamy szansę. Musimy tylko naprawdę się za to zabrać. Nie będziemy rozmawiać po trzy godziny dziennie przez komórkę, siedzieć przy komputerze i już. Tylko trzeba się wziąć.
Akt III :
<10 minut później Malwina znowu dzwoni do Mateusza, tym razem spanikowana, zapłakana, obraz nędzy i rozpaczy>
Ja: Mateeeuuusz!!! Ja się nie dostanę. Słuchaj, to jest niemożliwe żeby mieć po 85% ze wszystkiego minimum. Gdzie ja Ci napiszę fizykę na 85%, skoro ja nawet nie rozumiem dobrze prądu stałego, a jak nawet zrozumiem to i tak po paru dniach zapominam? Zresztą jest już tak mało czasu, a ja jeszcze nie przerobiłam materiału, poza tym na pewno spanikuję i wszystko zapomnę. Przecież na stomę to się dostają ci naprawdę dobrzy, a nie takie cieniasy jak ja... A nawet jak się dostanę to i tak się nie utrzymam. Zresztą już sama nie wiem, czy ja chcę na tą stomę, czy nie...
Aktualnie z naciskiem na tą ostatnią wersję .
Ostatnio mój chłopak śmiał się, że ja jestem optymistką, realistką i pesymistką w jednym i to jeszcze w mniej więcej tym samym czasie. Z naciskiem na te dwa stany skrajne, bo realizmu to są u mnie tylko przebłyski .
Funkcjonuje to mniej więcej tak:
<Moja rozmowa z chłopakiem o naszych teoretycznych szansach dostania się na medycynę/stomę>
Akt I :
On: Niee no, nie ma szans, przynajmniej ja nie mam szans. Ty to się dostaniesz, ale ja to na peeewno nie, a w tym to już na bank się nie uda. Najwyżej w przyszłym roku. Trudno.
Ja: Oj no co Ty, oczywiście, że się dostaniemy, przecież jest jeszcze xxx czasu, jeszcze się zmobilizujemy, przysiądziemy nad tym wszystkim i się uda. Na peeewno się uda. No co, my byśmy się mieli nie dostać? Zresztą na pewno arkusze nam podpasują, progi będą niższe, nasz rocznik jest kiepski... (i cała lista powodów, dla których szczęśliwym trafem na pewno się uda).
Akt II :
<5 minut później Malwina dzwoni znowu do Mateusza>
Ja: Słuchaj Mateusz. Nie mówię, że uda się na pewno, ale jak tak naprawdę, naprawdę mocno się zmobilizujemy, przysiądziemy to mamy szansę. Musimy tylko naprawdę się za to zabrać. Nie będziemy rozmawiać po trzy godziny dziennie przez komórkę, siedzieć przy komputerze i już. Tylko trzeba się wziąć.
Akt III :
<10 minut później Malwina znowu dzwoni do Mateusza, tym razem spanikowana, zapłakana, obraz nędzy i rozpaczy>
Ja: Mateeeuuusz!!! Ja się nie dostanę. Słuchaj, to jest niemożliwe żeby mieć po 85% ze wszystkiego minimum. Gdzie ja Ci napiszę fizykę na 85%, skoro ja nawet nie rozumiem dobrze prądu stałego, a jak nawet zrozumiem to i tak po paru dniach zapominam? Zresztą jest już tak mało czasu, a ja jeszcze nie przerobiłam materiału, poza tym na pewno spanikuję i wszystko zapomnę. Przecież na stomę to się dostają ci naprawdę dobrzy, a nie takie cieniasy jak ja... A nawet jak się dostanę to i tak się nie utrzymam. Zresztą już sama nie wiem, czy ja chcę na tą stomę, czy nie...
Aktualnie z naciskiem na tą ostatnią wersję .
Na jakieś 91% 9(w)1 .
- Grin_land
- Posty: 2459
- Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: tryb koczowniczy
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
ee standard, ja nie złożyłam papierów na architekturę w Krakowie ani Warszawie bo nie wierzyłam że się dostanę gdziekolwiek, nie wierzyłam nawet, że mnie przyjmą na historię sztuki na kulu, a przyjęli, miałam 99%, na swojej obecnej uczelni na egzaminie na architekturę (gdzie myślałam że wyląduję na wieczorowych bo było wówczas 20 dziennych) zdałam na 3cim miejscu, za pierwszym podejściem-a na arch. ludzie zdają latami . To chyba specyfika bardziej wieku i tego że małe ma się rozeznanie po liceum na co patrzą na studiach. A jak wyobrażasz sobie swoje życie jeśli nie zdasz? Tragedia, potop, koniec świata? Czy może szansa na lepszy choć niezaplanowany wybór drogi życiowej? I pomyśl bardziej o wewnętrznym przeczuciu, niż tym co ci narzuca otoczenie (że bez studiów to sprzątać itp..).
Wierzę, że jeśli jesteś pewna tego, że to droga dla Ciebie i to czujesz w kościach to zdasz nawet jakbyś sobie przypomniała o egzaminie dzień przed. Jak nie w tym roku to w następnym. I trzymam za Was oboje kciuki
Wierzę, że jeśli jesteś pewna tego, że to droga dla Ciebie i to czujesz w kościach to zdasz nawet jakbyś sobie przypomniała o egzaminie dzień przed. Jak nie w tym roku to w następnym. I trzymam za Was oboje kciuki
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
Zacznijmy od tego, że nie jestem do tego tak na 100% przekonana. Nie wiem, może szukam na siłę dziury w całym, jakiegoś powołania, "tego czegoś"? A może to jednak nie jest ta droga, którą powinnam pójść? Nie wiem kiedy będę umiała odpowiedzieć sobie na to pytanie, ale raczej nie w najbliższym czasie.
Jeśli się nie dostanę, to będę próbować w przyszłym roku. Bo ze wszystkich "biol-chemowych" kierunków ta stoma najbardziej mnie przekonuje. A jeśli się dostanę... no cóż, chyba to nie będzie aż takie złe .
Póki co najchętniej otworzyłabym kawiarnię. Albo zarabiała na życie, robiąc kolczyki .
Jeśli się nie dostanę, to będę próbować w przyszłym roku. Bo ze wszystkich "biol-chemowych" kierunków ta stoma najbardziej mnie przekonuje. A jeśli się dostanę... no cóż, chyba to nie będzie aż takie złe .
Póki co najchętniej otworzyłabym kawiarnię. Albo zarabiała na życie, robiąc kolczyki .
Nie dziękujemy bardzo .Grin_land pisze:I trzymam za Was oboje kciuki
Na jakieś 91% 9(w)1 .
- Floo
- Posty: 24
- Rejestracja: piątek, 10 maja 2013, 23:36
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
Zdecydowanie, przeważa u mnie optymizm.
Sobie, ani nikomu innemu, staram się po prostu dobrze życzyć. Chcę dostrzegać zalety, zamiast skupiać się na wadach. Zawsze wierzę też w pozytywny skutek jakiegoś wydarzenia, bądź działania... "a nuż pomoże" : )
Przecież wielka jest potęga podświadomości : >
Wychodzę z założenia, że myśląc o czymś źle, faktycznie zbliżę się do takiego skutku, a skoro w życiu za wszelką cenę staram się uniknąć kłopotów i niepowodzeń, to pragnę stawiać rzeczy w jak najlepszym świetle. Często ludzie się mnie pytają, a co będzie, jak się rozczaruję? Nic ^ ^ zachowam nadzieję, że z pewnością uda się następnym razem. Gdybym od początku myślała pesymistycznie, z pewnością byłoby mi trudniej, bo przecież "a nie mówiłam, że mi się nie uda?" - pisząc to, aż robi mi się smutno. To jak zamykanie sobie, albo komuś innemu, drzwi przed nosem : <
A dlaczego nie realizm?
Myślę, że jest dla mnie zbyt suchy. Kiedy trzeba, myślę w ten sposób, jednak...
zbyt wiele rzeczy wolę kolorować i rozmaicie ubarwiać.
Zbyt wiele przeciwności chcę nie dostrzegać, by nazywać siebie realistką.
Sobie, ani nikomu innemu, staram się po prostu dobrze życzyć. Chcę dostrzegać zalety, zamiast skupiać się na wadach. Zawsze wierzę też w pozytywny skutek jakiegoś wydarzenia, bądź działania... "a nuż pomoże" : )
Przecież wielka jest potęga podświadomości : >
Wychodzę z założenia, że myśląc o czymś źle, faktycznie zbliżę się do takiego skutku, a skoro w życiu za wszelką cenę staram się uniknąć kłopotów i niepowodzeń, to pragnę stawiać rzeczy w jak najlepszym świetle. Często ludzie się mnie pytają, a co będzie, jak się rozczaruję? Nic ^ ^ zachowam nadzieję, że z pewnością uda się następnym razem. Gdybym od początku myślała pesymistycznie, z pewnością byłoby mi trudniej, bo przecież "a nie mówiłam, że mi się nie uda?" - pisząc to, aż robi mi się smutno. To jak zamykanie sobie, albo komuś innemu, drzwi przed nosem : <
A dlaczego nie realizm?
Myślę, że jest dla mnie zbyt suchy. Kiedy trzeba, myślę w ten sposób, jednak...
zbyt wiele rzeczy wolę kolorować i rozmaicie ubarwiać.
Zbyt wiele przeciwności chcę nie dostrzegać, by nazywać siebie realistką.
"Jeśli chcesz, by inni byli szczęśliwi, bądź wyrozumiały.
Jeśli sam chcesz być szczęśliwy, bądź wyrozumiały."
9w1 sx/so lvl 2-3
ESE
Jeśli sam chcesz być szczęśliwy, bądź wyrozumiały."
9w1 sx/so lvl 2-3
ESE
Spoiler:
Re: Optymista, realista czy pesymista ?
W kontaktach z innymi zdecydowanie optymizm. Jeśli chodzi jednak o własne problemy czasami zdarza mi się jednak tak pesymistyczna zawiecha... Dobrze, że czasami.