jestem ciekawa jak typ osobowości wpływa na ocenę sytuacji i jakie to sytuacjeazetka pisze: jak coś wydaje mi się wcześniej łatwe, to okazuje się trudne i na odwrót.
Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
a czy któraś z 9 mogłaby podać przykład
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Nie wiem, czy będzie to dobry przykład, jako że jestem obserwatorem tylko owej sytuacji, ale przykład pewnej Dziewiątki podam. Przykład jest banalny - dotyczy zmywania naczyń.
Otóż, znajoma Dziewiątka odkąd ją znam zawsze ma ten sam plan: pozmywania wszystkiego na jeden raz. Plan brzmi dobrze w założeniu - dzięki takiemu podejściu nie stoi przy zlewie co kilka minut zmywając kubeczek czy talerzyk.
Realizując swój plan, Dziewiątka odkłada kolejne talerze, kubki, garnki itp. do zlewu przez cały dzień. Gdy przychodzi wieczór, Dziewiątka widzi w zlewie naprawdę potężny stos. Ten stos to faktycznie taki ogrom pracy, że i mnie by się odechciało, więc rozumiem jej odwlekanie w czasie zmycia tego wszystkiego. Ostatecznie, w okolicach północy wreszcie zmywa, czasem i przez dwie godziny, gdyż ogrom pracy jest tak wielki że co chwila przerwy potrzeba.
W mojej ocenie, chodzi o to że Dziewiątka chce napracować się jak najmniej (co jest naturalne dla wielu ludzi, niezależnie od e-typu). Błędnie jednak "jak najmniej" pojmuje jako "zrobię wszystko naraz, hurtem, i potem będę mieć spokój", gdyż ostatecznie do tego "hurtu" dokłada tak wiele, że ją to przerasta. Absolutnie nie chce przyjąć metod typu "małe kroczki" (zmywanie partiami, np. na czas: przez 10 minut jak najwięcej), albo "dwóch minut" (jeżeli coś zajmie mniej niż dwie minuty, zrób to od razu; np. zmycie pojedynczego kubka teraz a nie wieczorem), gdyż ma wrażenie że takie podejście sprawi jej więcej pracy.
W teorii zgadza się ze mną (rozmawialiśmy o podejściu do zmywania), ale w praktyce nie chce tego zrealizować. Być może chodzi o dziewiątkową zgodność byle się zgodzić, a potem i tak nic nie zrobić
Czyli, podsumowując: plan wygląda łatwo (zmycie wszystkiego razem, jak to ładnie brzmi), a w praktyce zadanie rozrasta się niemiłosiernie do zlewu pełnego góry naczyń. To, co wydawało się łatwe, jest trudne. A typ osobowości wpływa na ocenę sytuacji w sposób który opisałem: znajoma Dziewiątka chce pracować jak najmniej, czyli uważa że jeżeli wszystkie zadania odwali za jednym razem, to dzięki temu będzie właśnie pracować najmniej.
Otóż, znajoma Dziewiątka odkąd ją znam zawsze ma ten sam plan: pozmywania wszystkiego na jeden raz. Plan brzmi dobrze w założeniu - dzięki takiemu podejściu nie stoi przy zlewie co kilka minut zmywając kubeczek czy talerzyk.
Realizując swój plan, Dziewiątka odkłada kolejne talerze, kubki, garnki itp. do zlewu przez cały dzień. Gdy przychodzi wieczór, Dziewiątka widzi w zlewie naprawdę potężny stos. Ten stos to faktycznie taki ogrom pracy, że i mnie by się odechciało, więc rozumiem jej odwlekanie w czasie zmycia tego wszystkiego. Ostatecznie, w okolicach północy wreszcie zmywa, czasem i przez dwie godziny, gdyż ogrom pracy jest tak wielki że co chwila przerwy potrzeba.
W mojej ocenie, chodzi o to że Dziewiątka chce napracować się jak najmniej (co jest naturalne dla wielu ludzi, niezależnie od e-typu). Błędnie jednak "jak najmniej" pojmuje jako "zrobię wszystko naraz, hurtem, i potem będę mieć spokój", gdyż ostatecznie do tego "hurtu" dokłada tak wiele, że ją to przerasta. Absolutnie nie chce przyjąć metod typu "małe kroczki" (zmywanie partiami, np. na czas: przez 10 minut jak najwięcej), albo "dwóch minut" (jeżeli coś zajmie mniej niż dwie minuty, zrób to od razu; np. zmycie pojedynczego kubka teraz a nie wieczorem), gdyż ma wrażenie że takie podejście sprawi jej więcej pracy.
W teorii zgadza się ze mną (rozmawialiśmy o podejściu do zmywania), ale w praktyce nie chce tego zrealizować. Być może chodzi o dziewiątkową zgodność byle się zgodzić, a potem i tak nic nie zrobić
Czyli, podsumowując: plan wygląda łatwo (zmycie wszystkiego razem, jak to ładnie brzmi), a w praktyce zadanie rozrasta się niemiłosiernie do zlewu pełnego góry naczyń. To, co wydawało się łatwe, jest trudne. A typ osobowości wpływa na ocenę sytuacji w sposób który opisałem: znajoma Dziewiątka chce pracować jak najmniej, czyli uważa że jeżeli wszystkie zadania odwali za jednym razem, to dzięki temu będzie właśnie pracować najmniej.
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- IstariDreamer
- Posty: 303
- Rejestracja: wtorek, 25 stycznia 2011, 12:10
- Lokalizacja: Right here
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Mnie często trudne wydają się sprawy, które postrzegam jako bardzo złożone i nie do końca widzę, jak je rozwiązać. Jeśli w praktyce okazują się prostsze, to robię, co mam do zrobienia nadzwyczajnie sprawnie.
Zawsze mam tak przed sesją.
Mnóstwo terminów do ustalenia, wykładowców do poznania, notatek do zdobycia.
Trzeba znaleźć odpowiednie źródła wiedzy, przyporządkować priorytety odpowiednim zaliczeniom/egzaminom.
Same niewiadome, tyle rzeczy może się nie udać.
Ale jak już zacznie coś z tego wychodzić i zaczynam widzieć, na czym rzecz polega to jestem szalenie efektywny.
Odwrotna sytuacja występuje, gdy widzę jakąś sprawę jako nieskomplikowaną, a potem pojawiają się nieprzewidziane wcześniej jej elementy. Wtedy się zniechęcam.
Na to akurat nie mam przykładu, którym chciałbym się dzielić. :S
Zawsze mam tak przed sesją.
Mnóstwo terminów do ustalenia, wykładowców do poznania, notatek do zdobycia.
Trzeba znaleźć odpowiednie źródła wiedzy, przyporządkować priorytety odpowiednim zaliczeniom/egzaminom.
Same niewiadome, tyle rzeczy może się nie udać.
Ale jak już zacznie coś z tego wychodzić i zaczynam widzieć, na czym rzecz polega to jestem szalenie efektywny.
Odwrotna sytuacja występuje, gdy widzę jakąś sprawę jako nieskomplikowaną, a potem pojawiają się nieprzewidziane wcześniej jej elementy. Wtedy się zniechęcam.
Na to akurat nie mam przykładu, którym chciałbym się dzielić. :S
- Grin_land
- Posty: 2459
- Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: tryb koczowniczy
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
dziwne to zmywanie, ja tez odkładam przez dzień (a czasem dwa jak mam mało) i zmywam raz a porządnie, ale nigdy nie zajmuje mi to więcej jak 20 minut (a 20 wtedy gdy albo gotuję dla kilku osób albo zmywam jeszcze po kimś), naturalne za to jest rozkładanie tego na mniejsze fragmenty- np zmyję 10 naczyń (sztućce liczę po dwa/trzy na "jedną sztukę") i pójdę zrobić coś ciekawszego. Chyba ze wszystkim tak robię oprócz cięższej umysłowej pracy która mnie wciąga.
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
- In3orn
- VIP
- Posty: 601
- Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Wersja 1:
Uwielbiam zostawiać nieumyty poranny talerz na później. W końcu jadłem na nim tylko kanapki. Strzepuję okruszki i odkładam na bok. Dodatkowo zostaje nóż, albo dwa. Nie ma sensu ich zmywać osobno, szkoda płynu, wody, czasu (trzeba podejść do zlewu, wziąć gąbkę, włączyć kran, wyłączyć, odejść, oszuszyć ręce ręczniczkiem...). Nieumytego talerza śmiało używam do obiadu, noża raczej już nie. W zlewie robi się spora kupka, ale przecież nie będę zmywał póki nie zjem, a jak już zjem, to trzeba odpocząć... Każdy wie jak to się skończy. Wieczorne zmywanie! Nie lubię robić czegoś niedokładnie, więc nawet z górą garów zabieram się za to porządnie i trochę się schodzi
Wersja 2:
Zmycie talerza i noża zajmuje mi po śniadaniu jakąś niezauważalną w toku działań minutę. Co lepsze jak już to zrobię, mam większą motywację, żeby to samo zrobić po obiedzie i kolacji (bardziej chodzi o następne zajęcie, ale jak nigdzie łańcuszek się nie przerwie, to i do kolacji dam radę). Do tego mam więcej czasu dla siebie wieczorem
PS. Zaschnięte gary są gorsze do mycia i przez to cały proces zajmuje więcej czasu. Dziwne, że zawsze zapominam o tym, kiedy postępuję zgodnie z wersją 1.
Uwielbiam zostawiać nieumyty poranny talerz na później. W końcu jadłem na nim tylko kanapki. Strzepuję okruszki i odkładam na bok. Dodatkowo zostaje nóż, albo dwa. Nie ma sensu ich zmywać osobno, szkoda płynu, wody, czasu (trzeba podejść do zlewu, wziąć gąbkę, włączyć kran, wyłączyć, odejść, oszuszyć ręce ręczniczkiem...). Nieumytego talerza śmiało używam do obiadu, noża raczej już nie. W zlewie robi się spora kupka, ale przecież nie będę zmywał póki nie zjem, a jak już zjem, to trzeba odpocząć... Każdy wie jak to się skończy. Wieczorne zmywanie! Nie lubię robić czegoś niedokładnie, więc nawet z górą garów zabieram się za to porządnie i trochę się schodzi
Wersja 2:
Zmycie talerza i noża zajmuje mi po śniadaniu jakąś niezauważalną w toku działań minutę. Co lepsze jak już to zrobię, mam większą motywację, żeby to samo zrobić po obiedzie i kolacji (bardziej chodzi o następne zajęcie, ale jak nigdzie łańcuszek się nie przerwie, to i do kolacji dam radę). Do tego mam więcej czasu dla siebie wieczorem
PS. Zaschnięte gary są gorsze do mycia i przez to cały proces zajmuje więcej czasu. Dziwne, że zawsze zapominam o tym, kiedy postępuję zgodnie z wersją 1.
Don't give up! Never give up! Never back down!
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Wcale nie, trzeba je tylko zalać wodąIn3orn pisze:. Zaschnięte gary są gorsze do mycia i przez to cały proces zajmuje więcej czasu
- sjofh_ystad
- Posty: 620
- Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
- Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Otóż to Ale po kilku dniach woda zaczyna śmierdzieć. Świat jest okrutny.
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Ja mam jedną miske, kubek i łyżkowidelec, garnek i patelnie też jedną. Myje je od razu po posiłku. Po co, komu więcej?
papa ludki
- Grin_land
- Posty: 2459
- Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: tryb koczowniczy
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
no jak to, nie masz naczynia żaroodpornego, garnka na makaron i do sosu oddzielnie, talerzyków na masło i przekąski, miski na sałatkę, sztućconabieraczy do sałatek,no i filiżanek do kawy oraz talerzy dla gości??!?? Gburze!
już nie mówiąc o tym że nie wierze ze obywasz się bez co najmniej 5ciu kubków, bo niby w czym byś pił herbatę????
już nie mówiąc o tym że nie wierze ze obywasz się bez co najmniej 5ciu kubków, bo niby w czym byś pił herbatę????
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Wodę można wymienić raz na dobę.sjofh_ystad pisze:Otóż to Ale po kilku dniach woda zaczyna śmierdzieć. Świat jest okrutny.
A w ogóle to Dziewiątki powinny mieć zmywarki.
Jeżeli chodzi o zmywanie, to szczerze tego nie trawię, ale:
- jak gotuję, to staram się ubrudzić jak najmniej naczyń, więc mam mniej do zmywania,
- zmywam wszystkie naczynia wykorzystane przy przygotowywaniu posiłku (poza garem/patelnią) jeszcze zanim potrawa jest gotowa (wszelkie miski, deski do krojenia, noże, tarki itp.); to jest o tyle korzystne, że robię to z rozpędu (zmobilizowałam się, żeby ugotować coś bardziej skomplikowanego, to podczepiam pod tą mobilizację jeszcze zmywanie w trakcie); w trakcie gotowania i tak mam już utytłane łapki, więc zmywanie niewiele zmienia,
- minimalizuję również liczbę naczyń wykorzystywanych w trakcie jedzenia (czyli np. kanapkę biorę od razu do łapy, talerzyk jest wtedy zbędny),
- talerze zmywam natychmiast po posiłku,
- gary niestety stoją długo, zwłaszcza jak są przypalone (niestety często coś przypalam, bo zapominam, że wstawiłam obiad)... bo przecież musi się odmoczyć. Na to nie mam know how
A tak w ogóle, to nawet najbardziej uparta spalenizna schodzi o wiele łatwiej, jak nasypać do gara proszku do prania. Jest o wiele skuteczniejszy niż płyny do naczyń.
W ogóle jeżeli chodzi o utrzymywania otoczenia w czystości, to na mnie nie ma innej rady, jak wplatać dyskretnie sprzątanie w inne czynności. Np. nie mam w zwyczaju sprzątać całej łazienki na raz. Jak myję zęby i zauważę zacieki na lustrze, to drugą łapką biorę coś i poleruję lustro. Albo ze szczoteczką w zębach przecieram wannę i umywalkę. Albo jestem w kuchni i czkam aż woda się zagotuje, to przy okazji biorę miotłę i zamiatam kuchnię lub przecieram blat. Albo jak dłużej gadam przez telefon (w trakcie rozmowy i tak zawsze chodzę w te i we wte), to biorę szmatkę/miotełkę i wycieram kurz. Robię tak, żeby to nie była jakaś dodatkowa "wielka" praca, tylko coś, co się robi przy okazji.
Natomiast to, z czym zwlekam, to na ogół rzeczy służbowe, które mam do zrobienia w domu. Potrafię cały dzień przebimbać, żeby tylko się tym nie zająć i biorę się za to dopiero wieczorem, przez co cały dzień mam poczucie, że to nade mną wisi.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
- Grin_land
- Posty: 2459
- Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: tryb koczowniczy
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
na przypalone garnki dobry jest proszek- ale!
polecam nalać do garnka wody (jeśli spalenizna jest na samym dole to starczy jakieś 3 cm) wsypać proszku, ale nie tyci tyci tylko no ze dwie-trzy łyżki na średniej wielkości garnek (taki na ziemniaki lub makaron dla 2 osób) i odstawić na mały ogień nawet na pół godziny, no generalnie do czasu aż spalenizna sama odejdzie. Po czymś takim zostaje zwykłe mycie garnka i dokładne opłukanie go z proszku, przy bardziej drastycznych przypadkach może jeszcze się przydać trochę drapaka, ale raczej rzadko.
a i jeszcze ja lubię raz-a-dobrze pod tym względem że wolę generalne sprzątanie łącznie z myciem ścian zwłaszcza jak widzę brud (np jak się wprowadzam na zapuszczoną stancję) które wiąże się z przewróceniem wszystkiego do góry nogami na 2-3 dni, niż systematyczne, cotygodniowe mycie wybranych partii domu (wanna, zlew, podłoga,wc itd itp) po których nawet nie widać że zdążyły się zabrudzić.
Oczywiście generalne sprzątanie jak każde inne przedsięwzięcie ma częste przerwy np na serial czy napisanie posta na forum :d a więc wracam do prasowania koszul ^^
polecam nalać do garnka wody (jeśli spalenizna jest na samym dole to starczy jakieś 3 cm) wsypać proszku, ale nie tyci tyci tylko no ze dwie-trzy łyżki na średniej wielkości garnek (taki na ziemniaki lub makaron dla 2 osób) i odstawić na mały ogień nawet na pół godziny, no generalnie do czasu aż spalenizna sama odejdzie. Po czymś takim zostaje zwykłe mycie garnka i dokładne opłukanie go z proszku, przy bardziej drastycznych przypadkach może jeszcze się przydać trochę drapaka, ale raczej rzadko.
a i jeszcze ja lubię raz-a-dobrze pod tym względem że wolę generalne sprzątanie łącznie z myciem ścian zwłaszcza jak widzę brud (np jak się wprowadzam na zapuszczoną stancję) które wiąże się z przewróceniem wszystkiego do góry nogami na 2-3 dni, niż systematyczne, cotygodniowe mycie wybranych partii domu (wanna, zlew, podłoga,wc itd itp) po których nawet nie widać że zdążyły się zabrudzić.
Oczywiście generalne sprzątanie jak każde inne przedsięwzięcie ma częste przerwy np na serial czy napisanie posta na forum :d a więc wracam do prasowania koszul ^^
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
O, na to, żeby ten proszek gotować, nie wpadłam, dzięki. Mam nadzieję, że nie pomylę tego potem z zupą.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Przeczytałam o tych dziewiątkach i myciu naczyń. Ja też gromadzę, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy gromadzić "DO KOŃCA DNIA" - co w ogóle za porojony pomysł, by przed snem się zajmowac garami? o.O '' Gromadzę do czasu, gdy:
1) poczuję, że TERAZ mam ochotę na umycie takiego stosu
2) nie mam już ani jednego garnka/kubka/talerza - moja zastawa nie jest gigantyczna, wiec wystarczy tydzień zalegania garów by się skończyła - jeśli nie następuje punkt 1 lub 3, myję tylko połowę.
3) wyjazd z domu, przy całym swoim bałaganiarstwie nie mogę wyjechac na weekend z brudnymi garami w zlewie
4) eweidentna POTRZEBA - widze na dnie kilkudniowego stosu coś potrzebnego, jakoś się mobilizuję myję chociaż połowę całości.
OK!!! Punkt 5: woda z zalania garów zaczyna śmierdzieć, myję wszystko i odkażam zlew >.>''
1) poczuję, że TERAZ mam ochotę na umycie takiego stosu
2) nie mam już ani jednego garnka/kubka/talerza - moja zastawa nie jest gigantyczna, wiec wystarczy tydzień zalegania garów by się skończyła - jeśli nie następuje punkt 1 lub 3, myję tylko połowę.
3) wyjazd z domu, przy całym swoim bałaganiarstwie nie mogę wyjechac na weekend z brudnymi garami w zlewie
4) eweidentna POTRZEBA - widze na dnie kilkudniowego stosu coś potrzebnego, jakoś się mobilizuję myję chociaż połowę całości.
Zaschnięte gary są gorsze do mycia i przez to cały proces zajmuje więcej czasu
Wcale nie, trzeba je tylko zalać wodą
Otóż to Ale po kilku dniach woda zaczyna śmierdzieć. Świat jest okrutny.
OK!!! Punkt 5: woda z zalania garów zaczyna śmierdzieć, myję wszystko i odkażam zlew >.>''
xxx xx/xx XXXx
- IstariDreamer
- Posty: 303
- Rejestracja: wtorek, 25 stycznia 2011, 12:10
- Lokalizacja: Right here
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Dziewiątki zapadły w sen letni.Ostatni post - piątek, 6 lipca 2012, 15:52
Re: Pogaduszki przy kawuni - czyli Offtop
Teraz to już sen jesiennny
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.