Triada, mówiąca o dominującym ośrodku inteligencji, niesie jednocześnie informacje o podstawowym mechanizmie obronnym psychiki albo, jeśli ktoś woli, o głównej negatywnej emocji. Ten wątek rozwija Wojciech Jóźwiak w kilku swoich artykułach na Tarace (
www.taraka.pl). Nadaje on tam trzem elementom nazwy gniewu, lęku i wstydu. Lubię to spojrzenie i często obierałem to za punkt wyjścia, tłumacząc komuś zasady budowy enneagramu, zawsze jednak miałem problemy z terminem ,,wstyd'' -- zgrzytał mi w zębach i nie pasował. Dlatego w pierwszym momencie uznałem za warty zacytowania tutaj fragment książki Larysy Siniuginy ,,Pasje poskromione. Freuda teoria kultury'':
Larysa Siniugina pisze:
[...] Strach, złość i rozładowanie należy postrzegać w ścisłym, wzajemnym związku.
Organizm może bronić się przed zniszczeniem, używając trzech sposobów:
-- Obrona przez unikanie źródeł bodźcow uszkadzających: odejście, ucieczka.
-- Obrona przez atak. Złość i agresja mogą pełnić funkcję czysto psychologiczną, ponieważ silnie tłumią strach i lęk. Na tym polega mechanizm powstawania wielu zachowań wentylujących.
-- Obrona przez rozładowanie. Na przykład, gdy ktoś z bólu kopie kamień.
Umiejętność stosowanie wszystkich trzech sposobów obrony daje największe szanse rozwiazywania różnych problemów i zaspokajania potrzeb. Tego się jednak ludzi nie uczy, nie ukazuje im się nawet takiej możliwości.
Jeśli trzymać się pierwszego sposobu obrony, stanem dominującym jest lęk. Prowadzi to do nerwicy, wyczerpania rezerw energetycznych i do poważnych zakłóceń procesów poznawczych (nerwice, psychozy).
Jeśli człowiek stale sosuje drugi sposób obrony, czyli agresję, postrzegany jest jako psychopata.
Trzeci sposób obrony, w którym dominującym stanem jest napięcie, prowadzi do nadużywania leków i alkoholizmu.
W związku z tym tradycyjne etykietki (nerwica, psychopatia, psychoza) tracą pierwotny sens. Istotne natomiast jest z jakich sytuacji i emocji wynika konkretne zachowanie i jakie ma znaczenie w komunikowaniu się ze znaczącymi osobami.
W psychiatrii opartej na modelu medycznym dane zachowannie przypisywano jakiejś większej klasie zachowań, dzięki czemu uzyskiwano diagnozę, z której nic dla terapii nie wynikało. W psychiatrii humanistycznej kieruje się wysiłek na zrozumienie zachowania, odczytanie jego sensu, odkrycie adresata, do którego jest zwracane itd. Okazuje się, że podobne zachowania mogą mieć zupełnie inne znaczenie, zależnie od kontekstu.
Proces terapii przypomina proces regulacji, w którym obiektem regulacji jest mechanizm złości i lęku. Grupa terapeutyczna stwarza ludziom okazję uczenia się sztuki walki przy wykorzystaniu wszystkich podstawowych możliwości obronnych, jakie człowiek posiada.
Z treści nie potrafię wywnioskować, od kogo pochodzi bezpośrednio ten podział: od samego Freuda, od Fritza Perla, od autorki czy jeszcze od kogoś innego. Prawie na pewno nie z żadnych źródeł enneagramowych; autorka raczej tego systemu nie znała.
Cenne wydaje mi się wynikające z tego fragmentu spojrzenie na typologię jako na kontekst, wewnątrz którego osadzamy terapię. Metafora leczenia jako nauki uniwersalnej sztuki walki (na wszystkich trzech dystansach) też jest mi bliska.